Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Może wejdziesz do środka? Długo musiałaś lecieć tutaj - powiedziałem proponując jej wejście do środka. Nie może stać tak na polu, jest naszym gościem, więc trzeba ją tak potraktować.
  2. Znów te niemożliwie pod względem Fizyki motyle i ich dobra władczyni Papilon. Podchodzę do niej z uśmiechem. Ciekawe jaki jest jej powód jej wizyty. Mogę przypuszczać że na 80% chodzi o politykę. - Witaj Księżniczko Papilon.
  3. Zaciekawiony idę sprawdzić co to za dźwięk. Mam nadzieje że to jajo się znajdzie, ale mam poniekąd przeczucie że ono jest u Lily. Nie zdziwiłbym się wtedy, od dawna chciała zwierzaczka.
  4. - Słysze że są jakieś komplikacje. Kurwa widziałem te robale i mówię że pociski miały trudność przebić się przez ich pancerz. Znajdźcie to jajo, może uda się te stwor jakoś udomowić.
  5. Trzeba będzie przyśpieszyć pracę nad Projektem Łazarz... Delicate wyzdrowieje czy tego chce czy nie. Ok, idę do brata informując uprzednio o tym Twi, by porozmawiać o sprawach Federacji. Raz na tydzień taka gadka to przymus...ale miły.
  6. Po sprzątnięciu wszystkiego teleportuje nas do domu. A meble i poduszki z randki dam do piwnicy albo na strych. Przydadzą się później na sto procent. Po wszystkim podchodze do Twi.
  7. Tradycyjnie oczywiście. Czekam aż się obudzi... nareszcie trochę sami spędziliśmy czas. Potrzebne nam to było jak rybie woda. No cóż, jak wstanie to będzie się trzeba zbierać.
  8. Więc jak bym zaszalał to było by dobrze bo nikt by nie zauważył. A noktowizor wykluczam... więc po tym pocałunku powinno samo pójść z górki i ciekawe w jakim to kierunku pójdzie na wszelki wypadek zabezpieczając się.
  9. Więc idealne miejsce na... nie... Capo by tego chciał, lecz nie. Jeśli jednak ta chwila pójdzie w tym kierunku... zabezpieczę się na wszelki wypadek. No co? Nigdy nie wiadomo co się stanie. Po chwili namiętnie ją całuje.
  10. Zachodzące słońce + morze = romantyczna atmosfera. Szkoda że rodzice mnie nie widzą. Tata byłby dumny gdyż spełniliśmy jego marzenie o państwie w którym każdy jest traktowany na równi z równym. Szkoda że go już nie ma. Po chwili obejmuje Twi.
  11. Odwzajemniam. Podchodzę do jej krzesła i je odsuwam by mogła sobie usiąść. Teraz powinno wszystko pójść zgodnie z planem. Tak jak ostatnio, zachód powinien być po skończonym posiłku.
  12. - Znowu... - powiedziałem spoglądając na Twilight. Znowu wszystko zepsuli. Następnym razem pójdziemy do świata ludzi... jeśli nas tam Capo znajdzie to ja kurwa już nie wiem gdzie.
  13. Zareagowałem jak by mnie też to zabolało. Nieprzyjemne. - Oł... może lepiej wracajcie. Capo wygląda jak by potrzebował pomocy medycznej... zwłaszcza jeśli go Lily uderzyła - powiedziałem. Może już sobie pójdą... znów wszystko rozjebane...
  14. - Capo... nawet bez boskich moczy wiem czyja to była propozycja. Ale czemu w to Spika i przede wszystkim Lily wciągnąłeś? Miałem nadzieje chociaż raz od bardzo dawna pobyć na chwilę z Twi we dwoje...
  15. Więc sprawdzam włócznią czyj to był pomysł i strzelam że to był Capo. Tylko on mógł by coś takiego zrobić, i na wypadek sprawdzam czy maja aparat... jeśli tak to nie muszę mówić co robię.
  16. - Można wiedzieć co tutaj robicie? Capo się spodziewałem... ale Spike i Lily? - spytałem się patrząc pytająco na Capo, bo on pewnie przewodzi ekspedycji. Kurwa, ja go zastrzelę.
  17. - chyba jednak się myliłem - powiedziałem po czym za pomocą Telekinezy podnoszę winowajców bo szepty raczej mogą prowadzić dwie osoby. Kurwa zero prywatności nawet na odludziu.
  18. Odwzajemniam... teraz znów będzie pamiętny wieczór. - Ta kolacja się będzie różnić. Nie będzie Fotografów i artykułu w gazecie - powiedziałem przenosząc nas na miejsce kolacji i pokazując jej widok z najwyższej góry na Wyspie Andreas.
  19. Upewniam się że dania są gotowe... jeśli tak to idę po Twilight uprzednio robiąc poprawki na sobie bym ładnie wyglądał. Następnie idę po nią sprawdzić czy się przyszykował... co ja gadam, przyszykowała się i znając życie... Rarity pomagała.
  20. W jego mieszkaniu na pewno... postaram się by dostał własną piwnice. Najpierw przenoszę Spika do Faruka by porozmawiał z nim na temat mieszkania, potem siebie i rzeczy do miejsca gdzie ma być kolacja. Na sam koniec Klejnoty tam gdzie Spike dostanie mieszkanie z Piwnicą.
  21. Zbieram się z rzeczami i Spikiem, przed Teleportacją mówię. - Jak nie chcesz z nami mieszkać z powodu dzieciaków to mogę ci załatwić mieszkanko jeśli chcesz. To żaden problem, brat wszystko załatwi - powiedziałem chcąc mu jakoś wynagrodzić to że mu przerwałem takie cudne życie.
  22. I tak mam po drodze... więc po niego wpadnę. Przenoszę się do Biblioteki i biorę to co potrzebne... TAKŻE SPIKA. Po zebraniu potrzebnych rzeczy... idę do piwnicy po Spika. Kurwa mam nadzieje że nie jest zły.
  23. Czyli ma być tak samo jak na ostatniej... krzesła, stół, świece i poduszki w kształcie serca... zdaje mi się że o czymś zapo... SPIKE!!! Kurwa mać znów zapomniałem o nim... nie za dobrze to o mnie wnioskuje... sprawdzam czy jest cały.
  24. Podziękuje jej z całego serca... teraz trzeba się udać kupić zapasy na kolacje. Mam nadzieje że wszystko pójdzie jak składka, tak jak ostatnio na kolacji w Ponyville... lecz bez podglądaczy w krzakach.
  25. Nic nie mówię... od czasu kiedy mi zabili rodziców nie odzywam się do tych stworów. A po co? Z mordercami nie gadam. Skierowałem wzrok na tego kuca... te istoty traktuje jak Demony gdyż nimi są, ta demonica która mnie sprowadziła powinna przekazać jej że jestem nie mową... przynajmniej tak handlarz jej powiedział. Gadam lecz tylko do niewolników którzy chcą tego samego co ja... wolności. Siedzę cicho... gdyż tym pokazuje że nade mną nie tak łatwo zapanować jak nad tym Hoboćkiem w gajerze. Nienawidzę ich gdyż mi rodziców odebrali.
×
×
  • Utwórz nowe...