Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Ghost. Pamiętasz przysięgę naszego naszego oddziału? "Łapiduchy nie zostawiają nikogo, nawet jeśli będziemy musieli się udać do piekła by ratować partnera" Zamierzam wypełnić przysięgę. Udam się do Tartaru i nie wrócę bez Capo.
  2. - Capo Umarł... Jak bohater - powiedziałem lecz po chwili zobaczyłem trójgłowego psa z tartaru. Czyżby... mam pomysł ale jest szalony... lubie szalone rzeczy. - Twilight... mówiłaś że duszę idę do Tartaru. I że można się tam dostać.
  3. Spojrzałem na niego załamany... - Powiedz mojemu bratu by załatwił dla niego pochówek godny Bohatera. Capo oddał życie by uratować Federacje, Equestrie przed tą falą Zimna i gorąca. Jest Bohaterem - powiedziałem na niego załamany
  4. To nie... możliwe... ten idiota... nie sądziłem że do tego dojdzie. Biorę jego ciało i wracam do Nowego Teheranu. Zasługuje na pogrzeb... jaki na bohatera przystało. Będzie mi go brakować. Zaraz się poryczę...
  5. Kurwa... Patyk zrób cokolwiek. COKOLWIEK! Nie mogę go stracić. Proszę zrób wszystko by przeżył. Jeśli nie da rady zanoszę go do najbliższego punktu medycznego by go odratowali... nie może umrzeć...
  6. Podbiegam do niego... mając nadzieje że to nie to o co myślę. Kurwa... ten idiota to jednak zrobił... jednak to zrobił. Mam nadzieje że żyje bo kurwa mu nie daruje. Zabije się i pójdę za nim do nieba... by go zabić... potem się wskrzeszę. Kurwa proszę, żyj.
  7. - Capo PRZESTAN! - krzyknąłem chcąc go powstrzymać. Kurwa ten idiota naprawdę chce się poświęcić za moje błędy. Tak... mimo iż to mi utorowało drogę do odzyskania córki, ale i tak czuje się poniekąd winny. Jeśli nie posłucha... użyje magii.
  8. - Ja będę... Ghost także... wciąż masz przyjaciół którzy cię wspierają. Za sprawą tego kwiatka nieświadomie uśmierciłem 1200 istnień. Plus 50 000 ludzi w Paryżu gdzie wybuchła bomba atomowa którą moi ludzie zdetonowali jakiś czas po naszym dziwnym przeniesieniu tutaj. Jeśli czegoś ktoś z nas może żałować to tylko ja. 51 200 tysięcy mężczyzn kobiet i dzieci nie żyję z powodu że chciałem zniszczyć amerykanów ich własną taktyką. Ty nie masz żadnych martwych cywili na sumieniu, ja tak. To ja tu powinienem odpokutowywać. Zrozum, Moja rodzina, przyjaciele... nie ważne jak będziesz myśleć, zawsze znajdziesz w nas oparcie i zawszę będziemy cię wspierać. Przez moje czyny zginęła Mily, wtedy w Mekkce... posłałem ją do budynku by zapewniła nam ogień snajperski, jednak wrogi HIND ją zauważył i zniszczył budynek i wszystko co tam było, łącznie z nią. Do tej pory żałuje że ją tam posłałem, gdyż tydzień później mieliśmy się pobrać, pamiętasz? Jednak moje czyny odebrały jej życie. Ten kwiat też jest moim czynem, i jeśli go rozwalisz lekko myślne a był inny powód... skrzywdzisz kogoś jeszcze. Przemyśl to... zawsze mawiałeś, że "Zawsze jest inne wyjście, tylko trzeba otworzyć oczy by go znaleźć".
  9. - Stary... musi być inne wyjście. To ja go tam wlałem to powinienem ja teraz tam stać, nie ty - powiedziałam starając się go od tego odwieść. Kurwa, jak on go rozwali to będzie koniec... jego życia.
  10. - Capo! STÓJ! Co ty planujesz?! - spytałem się nie wiedząc co on chce zrobić? Czy on chcę... go zdeptać? Wiedziałem że to moja wina, gdyż ja to wlałem do fontanny, dzięki czemu kwiat urósł. Tak dla ciekawości czy jedno wskrzeszenie można komuś oddać... włócznio da się tak?
  11. Cholera, co ten idiota planuje. Teleportuje się do niego i sprawdzam wzrokowo co planuje mając nadzieje że nie chce zrobić nic głupiego. Poza tym jakim cudem on się tutaj dostał?
  12. Odwzajemniam jej. Po chwili ją puszczam i wkładam hełm. Ach te dzieciaki... kiedyś zrozumieją co to znaczy... Lily już ma adoratora. Podchodzę do drzwi i spoglądam na Twi. - Wrócę niebawem... z Capo - powiedziałem i wychodzę biorąc 7 Żołnierzy do poszukiwania tego kolesia.
  13. Po zjedzeniu wstaję od stołu i odkładam talerz do zlewu. Podchodzę do Twilight. - Kochanie, muszę iść szukać Capo. Mam złe przeczucia że znów się w coś wplątał - powiedziałem uzbrajając się na wypadek gdyby coś stanęło mi na drodze i było by takie głupie by zemną zadrzeć. Niekiedy czuje się jak by mnie wyższa siła chroniła od śmieci.
  14. - Ghost... widzałeś może Capo? Nie widziałem go całą zimę - spytałem się do niego z obawą. Jeśli ten debil specjalnie polazł w tą zamieć by skończyć swoje cierpienia... ja nie wytrzymam...
  15. 1200 na moim koncie... teraz to Rodzice Twi serio mogą mnie nazwać mordercą... a właśnie. Sprawdzam za pomocą włóczni czy rodzina Twi żyje i ma się dobrze. Kurwa będę się czuł winny jeśli nie.
  16. Czuje się temu winny. Jeszcze nie wiadomo czy ta zima to wina tego co wlałem do fontanny. Jeśli tak, to jestem winny śmierci 200 Cywili i Obywateli Federacji. Czuje się tak winny że sam nie wiem co zrobię. Kładę porcję Twi na stole, a potem biorę swoją i siadam.
  17. Sprawdzam jaka jest temperatura... mam nadzieje że nie było większych ofiar. Całe szczęście że ten czas się już skończył, nie mogłem wytrzymać zamknięty w tym domu cały czas.
  18. Otwieram leniwie oczy i spoglądam na trzy małe główki które mnie otaczają z zamiarem konsumpcji jeśli im niczego do jedzenia nie dam. No cóż. Wstaję tak by nie obudzić Twi i nie powalić żadnego dzieciaka, witam się z nimi, i idę zrobić śniadanie.
  19. Nad rozumieniem można pracować ale jest to czasochłonne przedsięwzięcie. Włócznią się nie wspomogę bo pewnie nie potrafi uleczyć urazów psychicznych. Tak czy owak będzie przed nami ciężka praca.
  20. Szybko zabieram ją stamtąd i wracam do środka zamykając drzwi. Dzięki Nightmare Moon... wielkie dzięki. Jestem jednak cierpliwy i poczekam aż Federacja coś opracuje na moje dziecko, by było zdrowe. Nie chce by było obiektem drwin i żartów... wiem co mówię.
  21. Myli się... może miałem powód, ale przez moje zachowanie zginęli ludzie... u niego nie zginęli. Więc mój wyczyn jest z punktu widzenia gorszy. Co się stało z tym wesołym Capo? Który wszystko miał gdzieś?
  22. - Chłopie... wiedz że nie ty jesteś największym idiotą, ty tak tylko uważasz, tylko ja. Gdyż jest WIELKIE ryzyko że ta zamieć Syberyjska jest spowodowana moimi działaniami. Więc nie smuć się... już dawno po wszystkim.
  23. Przywyknie jak ich głębiej pozna. Dobra... - Dobrze... Ghost skoro jesteś odporny na ten mróz przekaż innym że to możliwie sprawka Nightmare Moon. I trzeba się upewnić czy tylko w FNP tak jest. Trzeba też sprawdzić czy połączona moc Włóczni, Luny i Twi, jest wstanie jakoś pokonać tę burzę. Ewentualnie trzeba będzie zabezpieczyć fontannę w Canterlocie.
  24. - Nom... słodka - powiedziałem wpatrując się w nich. Delicate jest wystraszona wujkiem, staram sie jej jakoś pokazac że to wujek i nic jej nie zrobi złego ani krzywdy. No cóż... chociaż spróbuje.
  25. Uspokajam ją. - Mam pewne przypuszczenia że to wina pewnego ducha który kiedyś chciał wiecznej nocy. I że tak powiem to też niekiedy moja wina - powiedziałem robiąc głupią minę, po czym mu wyjaśniam czemu coś takiego mogłem zrobić.
×
×
  • Utwórz nowe...