-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Twoje ciało przystosowuje się do Temperatury, jeśli dobrze to zrozumiałem. Masz szczęście - powiedziałem do niego z uśmiechem... skurczybyk ma niezłe szczęście, że ma takie ciało.
-
- Eee... jakim cudem ty? - spytałem się z niedowierzaniem. Kurwa on jest jakiś magiczny... chyba że geny Krystalianina, sprawiają że jest odporny na zimno... ciekawie by to wyglądało by.
-
Wciągam go szybko do środka i śru przed kominek by dzieci mogły go zmoles... ekchem znaczy przywitać. Co oni się tak tutaj wpraszają? Impra jakaś czy co... trochę jedzenia zabraknie jak zdecydują się zostać.
-
- Jak to przylecieć? Nie było go tutaj - powiedziałem z widoczną obawą. Jeśli ten facet będzie dłużej niż minutę na zewnątrz, to będzie źle... BARDZO ŹLE! Nie zamierzam stać półgodziny z suszarką.
-
- Nie zaprzeczę... tak cię witały że się nie dziwię że tak się czujesz. U innych wszystko w porządku? - spytałem się z Lekkim niepokojem. Kurwa, mam nadzieje że im się udało przetrwać.
-
Moje dzieciaki... niekiedy jestem z nich dumny, a niekiedy po prostu Facehoof. Ciekawe jak się mają inne. Ciekawe jak ma się Faruk. Patyczku kochany, sprawdź jak się mój braciszek miewa.
-
Biorę dzieciaki. - Zaraz przywitacie się z wujkiem. Teraz muszę z nim porozmawiać - powiedziałem na chwile odkładając dzieci. - To moje trzecie dziecko, myśleliśmy że nie żyje, a na prawdę zajęła się nim Nightmare Moon. Miło z jej strony, lecz niestety jest "specjalne" w dużym znaczeniu. Dobra dzieciaki, możecie witać wujka - powiedziałem.
-
- Długo by opowiadać. Nie mam pojęcia co się dzieje... podejrzewam że to sprawka Nightmare Moon, i po części moja - powiedziałem z głupią miną. Przy tym jego wybryki z gwałceniem to pikuś... pan pikuś.
-
- Spokojnie Delicate... to przyjaciel - powiedziałem po czym jeśli nieprzytomny to staram się go obudzić, jeśli przytomny to ciągnę go bliżej kominka. Cholera, co on tutaj robi? - Capo... co tu robisz? Nie widzisz że jest tak zimno jak na Syberi?
-
Podbiegam do drzwi i szybko wciągam tego kogoś... kurwa kto był takim idiotą by wyjść na taką pogodę. Ja pierdole to istne samobójstwo... nie dla Ruska, dla nich to normalna pogoda.
-
Idę im zrobić jedzenie tak samo jak mi i Twilight. Jak bym widział Doga niemieckiego mojego ojca... tak szczerze powiedziawszy, ciesze się że już go niema. Teraz byłby odemnie większy... znacznie większy.
-
Podchodzę i palę w kominku tak by wystarczyło nam do końca. Cholera jaka twarda zima. Kto w ogóle wymyślił tą pogodę? Twórce powinni skazać na Zapierdalanie na Galerze, w okół kontynentu gdzie jest Equestria... z 6 tonami cegieł pod pokładem.
-
Upewniam się że wszystko w porządku a następnie kładę się spać. Matko, NMM chyba wznieciła tę burzę. Patyku, masz całą noc by sprawdzić czy nie możesz dać temperatury do normalnej zimy... za ten czas kładę się spać.
-
Uciszam Delicate, by się uspokoiła... biedactwo moje. Widać że Lily będzie odchodzić przez nią od zmysłów. Mam nadzieje że będzie wytrzymywać ten miesiąc, musi wytrzymać ten miesiąc.
-
Zaniosę ją w bezpieczne miejsce i zasuwam żaluzje, by dzieciaki nie oglądały trupów. Po tym odkładam dzieciaki do kojców ukołysjąc ich do snu, a potem sam idę do sypialni. Patyk jak się mają sprawy w LS?
-
- O ku... rka - powiedziałem na jego widok i zasłaniam oczy Delicate. Sprawdzam za pomocą patyka ile jest takich trupów w Federacji i ile ponieśliśmy strat. Kurwa, będzie sporo strat...
-
- Zdziwiła byś się kochana... oni przy takiej pogodzie się opalają. Ruska wytrwałość... nie jedno zniesie - powiedziałem i przytuliłem Delicate. Och jak mi jej brakowało... sporo czasu jej nie było.
-
- Jak na syberii... tylko że cieplej - powiedziałem. Moja mam mówiła że pochodziła z Syberii. Było tam bardziej zimniej niż gdziekolwiek spotkam. Kiedy pytaliśmy się o śnieg, to mówiła "Nie chcesz znać tego przekleństwa, synku"... miała racje.
-
< W realu kocham śnieg... wręcz wole go od lata > DOBRA CÓRECZKA! ŚNIEG TO ZUO, NAJWIĘKSZA Z KOSZMARÓW WSZECHŚWIATA! Najważniejsze to przetrwać ten okres tego wszelkiego zła. TU MIAŁO NIE BYĆ ŚNIEGU!
-
A zima ma trwać bodajże miesiąc, więc powinno wystarczyć. Jeśli będziemy odpowiednio racje wydawać rodzinie. Mam nadzieje że inni sobie poradzą z wytrzymaniem do tego czasu.
-
Trudno... będę musiał ją umieścić u Lily. Ok, idę do lodówki sprawdzić jak organizować zapasy i na jakie potrawy możemy sobie pozwolić by przetrwać tą zimę. Będzie ciężko, naprawdę ciężko.
-
Za pomocą włóczni sprawdzam które z dzieciaków bardziej akceptuje Delicate... to będzie zależeć od tego gdzie wyląduje na ten czas. Kurwa, zapowiada się sroga zima, poważnie.
-
Oj potwierdzam... najsłodziej wygląda Lily jednak... po tym jak kogoś pobije. Kurwa, trzeba jej zrobić kojec gdyż nie będzie mogła chyba dzielić łóżeczka z rodzeństwem (Bolt zje, a u Lily jeden zły ruch i trumienkę trzeba będzie zrobić)... co by tu zrobić...
-
Podchodzę do Delikate i zaczynam ją uspokajać... Boltowi zabieram poduszkę i daje coś co mógłby rozwalić swoimi zębami. Nikt nie mówił że dzieci będą łatwe w opiece... wręcz przeciwnie.
-
- To się robi niebezpieczne... - powiedziałem sprawdzając czy jest Bolt, mam nadzieje że ten miesiąc minie szybko i że nikt nie ucierpiał podczas ewakuacji do domów. Trzeba będzie to jakoś przetrwać.