-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Patrze na nią po czym delikatnie wstaję z łóżka i idę zrobić sobie śniadanie. Kurwa, głodny jestem. Widać że Lily zawsze jako pierwsza chodzi po domu, zresztą ja tak samo robiłem, przez co dostawałem sporo uwag od rodziców...
-
Spoglądam na nią z uśmiechem... mimo wszystko jestem szczęśliwy. Czemu mimo wszystko? Ponieważ jak dotąd wszyscy moi najbliżsi prócz Rarity, mieli odwiedziny w szpitalu. Prócz kurwa mnie, albo patyk mnie broni jakoś, albo mam niemożliwe szczęście.
-
Niechętnie kładę się spać by nie dostać od córki w łeb. Wiem... przeszkodziłem Lily w śnie i to już jest minus, gdyż jej lepiej nie podskakiwać, ale niekiedy trzeba być do dzieci stanowczy i powiedzieć nie... i liczyć że cie nie zabije we śnie.
-
- Ale... mogę pomóc - powiedziałem. Znając życie ona i tak nie odpuści więc po kilku jej zdaniach przekonania mnie, położę się na łóżku i zasnę, gdyż dam jej za wygraną, i zmęczenie mnie dopada.
-
Nie udało mi się powstrzymać ziewnięcia... kurwa padnięty jestem po dzisiejszej walce z chorobą tak padnięty jak podczas napierdalania bez przerwy z Somali do Iranu... kurwa, cholernie daleko to było.
-
- I dotarliśmy do waszego punktu. Jeszcze kilka badań i testów, a uda nam się zrobić dobrą szczepionkę - powiedziałem spoglądając na Twilight. W niecałe dwa dni udało nam się tego dokonać.
-
- Ocho... trzeci test. Mam nadzieje że teraz będzie lepiej... - powiedziałem sprawdzając jak idzie test, i OBY KURWA BYŁ NA POZYTYW. Jeśli mogę to udostępniam też widok Twi.
-
A ja nie? No cóż, musi wiedzieć że się troszkę udało. - Podczas pierwszego testu... no cóż, usunięto chorobę, ale też i życie. Podczas drugiego testu, to samo, lecz w Agonii - powiedziałem z smutkiem.
-
Całuje ją przez chwilkę po czym spoglądam na nią. - Były już testy szczepiąki... i znam wyniki - powiedziałem patrząc się na nią. Kurwa, jeden dead i jeden injured, to już coś... tak? Coraz bliżej lekarstwa się znajdujemy.
-
- Oj tak... bardzo nam się to przyda moi drodzy przyjaciele. Zwłaszcza wiecie po czym - powiedziałem do Conrada po czym odwracam głowę na moje ulubione służki. - Miło was znów widzieć, Eliso i Ann - powiedziałem po czym kładę się na marmurowym łożu by się odprężyć w towarzystwie moich służek... ach, jak ja dawno nie miałem okazji do takiego odpoczynku, nic tylko praca i praca.
-
- Już po wszystkim, mam ostatni stadium choroby... wiedz lub nie, ale ta choroba tylko na ciebie leciała że tak to ujmę - powiedziałem. Całuje ją delikatnie jeśli mogę, bo nie pamiętam już czy ta choroba w uśpieniu pozwoli mi na całus.
-
Głaskam Bolta i odnoszę go do kojca by mógł sobie w spokoju odpocząć, potem siadam przy Twilight i czekam aż się wybudzi. Nie wiem jak zareaguje, bo przed pójściem spać to jeszcze byłem w komorze, a teraz koło niej...
-
Uśmiecham się na ten widok... mała rekompensata za to że mój syn wpierdala jego byłą zabawkę. Tak byłą bo zapewne już jest sporo poturbowana. Na serio, trzeba wyleczyć jakoś bolta z tego wpierdalania co popadnie bo to trochę nie normalne że tak powiem.
-
Staram się dać mu w zamian jakąś inną zabawkę, a ewentualnie zapierdalam do świata ludzi, podpierdalam stamtąd zabawkę i przypierdalam spowrotem do Storma i podaje mu ją.
-
Spoglądam na to z tikiem nerwowym... on wpierdolił poduszki... moją, Twi i Shy... jego tylko na odwyk wysła... nie, lepiej nie bo jeszcze i to wpierdoli. Podchodzę do Bolta i staram się zamienić tą poduszkę na jakiś gryzak...
-
- Dwie bardzo kuszące propozycje, przyznam. Mi też przydał by się masaż, bo ostatni coś mnie plecy bolą od siedzenia na dupsku na tym tronie. Co ty na to Mephisto? I tak wiemy że zbrojownia jest w cholernie dobrze broniona bo wiedzą że jak zniknie nawet jeden bełt to będą się smażyć w piekle... gorszym niż ten. Czyli na służbę do... sami wiecie kogo. To co Mephisto? Idziesz? - powiedziałem z uśmiechem
-
Z tego co zauważyłeś to Wrek dowodzi innymi, więc to logiczne że to praktycznie on rządzi. Wszedłeś na mostek i zobaczyłeś zbliżający się przekaźnika masy. Na mostku znajdował się Wrek i Salariański sternik... lub Salariańska, ni chuja nie można rozpoznać płci. Wrek spojrzał na ciebie i powiedział. - Mam nadzieje że dobrze się bawiłeś tam na dole?
-
Spojrzała na ciebie. - Posłuchaj. Wiem że jeszcze całkowicie nie odzyskałeś pamięci, ale wiedz że ich przywódca zniszczył BEZ STRAT już z 20 wymiarów. Były lepiej rozwinięte od nas, więc jeśli on obejmie dowodzenie to nie mamy co śnić na wygraną. Dlatego trzeba będzie obmyślić plan, plan jak wygrać, nie zaczynając wojny.
-
No to robię mu tą kaszkę by sobie zjadł ciacha. Następnie idę szukać Bolta by sprawdzić co robi, bo jakoś mam przeczucie że coś wpierdala. Nie wiem czemu, ale mam to uczucie.
-
No to podaje im ciastka równomiernie by obydwoje się najedli. Że pozwolę sobie powiedzieć, ciekawa była by z nich para, bo to ciekawie by wyglądało, gdyż to Lily nosiła by przysłowiowe spodnie w rodzinie.
-
A tak sprawdzam co sobie myślą. Może połączyli siły i szukają ciastek? Albo Lily szuka łopaty by ogłuszyć Storma by go potem zakopać... co ja mam do tej śmierci? Nie ważne...
-
To już jakiś plus, nie? Przyspieszyłem trochę tworzenie leku, bo chyba już więcej się nie da zrobić... idę sprawdzić co porabiają Lily i Bolt. Pewnie Lily siedzi przed Dead Space, albo chowa zwłoki Storma... a tak zgaduje.
-
- Ał... - rzekłem oglądając raport. Sprawdzam czy ten lek można jakoś Upgrade'ować by działał lepiej... i przy okazji nie zabił. Więc jak się Twi zaraz obudzi to idę do niej...
-
Biorę tosty i zaczynam się zajadać. Naukowcy coś szybko znajdują lekarstwo, jeśli się uda to będziemy mogli wyleczyć Equestrie... mam nadzieje że nie dojdzie wtedy do mordu.
-
Ruszam więc do domu i sobie coś zjadam... mam nadzieje że bratu się nic nie stało, jeśli on pójdzie won z tego świata, to nie będę miał tu nikogo z rodziny dawnej.