Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Leże tak przez chwilę i niechętnie wstaję ustępując jej miejsca a następnie z bezpiecznego miejsca otwieram drzwi by mnie nie zobaczyła i Luna mogła wejść... następnie za nią za mykam drzwi i idę dalej płakać, mając nadzieje że to się wesoło zakończy...
  2. - To się... się dzieje... ona... - powiedziałem po czym znów zapadłem w szał niekontrolowanego płaczu. - Wszystko zaczyna się psuć... znowu... kiedy myślałem że życie mi się ułoży, będę spokojnie żyć z rodziną, to zawsze się coś musi spierdolić... ja nie chce... jej stracić... ja nie chce by jej zabili... Obiecaj mi... obiecaj mi że... uda się...
  3. Nie wstydzę się płaczu... myśl o tym że oni ją zabiją... nie wybaczę sobie... nie spocznę do puki nie znajdę czegoś co ją wyleczy... ZROBIĘ WSZYSTKO BY ONA ZOSTAŁA TYLKO WYLECZONA!!!
  4. - Nie myśl tak... na pewno jest inne wyjście... a jeśli nie... pamiętasz jak mówiłem ci o jednej z ludzkich powieści kiedy byłaś w ciąży? "Romeo i Julia" jak umrzesz to zrobię to samo co Julia, wbije sobie sztylet w serce... NIE UMRZESZ, NIE DOPUSZCZĘ DO TEGO, ROZUMIESZ!?
  5. - Nie mów tak... wiem z doświadczenia że rozwiązania nie zawsze są w książkach... będziesz wyleczona... rozumiesz to? Wszystko będzie jak dawniej... nie będzie potrzeby cię... zabić...
  6. Więc czekam cierpliwie starając się jakoś pocieszyć Twilight, przekonać że wszystko będzie dobrze i żeby w takim kierunku myślała... nie podoba mi się że nie mogę teraz jej wypuścić, ale ona wciąż może...
  7. - Słowo znam, ale znane mi przypadki nie rzucają się do takich czynów... nie mogę cię wypuścić. To jakaś choroba co zdziesiątkowała i czujesz popęd seksualny do każdej istoty jaką tylko zobaczysz... nawet rodzinę. Będziesz normalna jak tylko nikogo nie będziesz widzieć... wiem, dla mnie też to trudne, ale z innymi na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie...
  8. SZLAK! SZLAK! WYSYŁAM WIADOMOŚĆ DO KSIĘŻNICZEK! PRZYJACIÓŁ! POWIERNICZEK! SPIKA! WSZYSTKICH KURWA! "TWILIGH COŚ SIĘ STAŁO! GONI MNIE Z LINĄ I JAKIMŚ DZIWNYM WYRAZEM TWARZY! POMOCY!!!" Staram się jakoś wytrzymać do czasu przybycia wsparcia...
  9. Patrze się na nią z zdziwieniem... czy ona zamierza mnie... o matko księżyca przenajświętsza Luno. - Eeee... cześć kochanie... - powiedziałem starając się jakoś... uciec? Tak...
  10. - Nie musisz nic mówić. Ale na czas nieobecności, też będę musiał wyjechać. Pomóc moim ludziom w Persji na poukładanie i budowę naszego państwa. Wezmę dzieciaki, spokojnie, nie stanie się im nic podczas pobytu tam. Wiem że to może nie być odpowiedzialne, ale muszę pomóc moim ludziom... nie mogę patrzeć jak oni tam sami pracują.
  11. - Chodzi o to że w Persji będę pewny że ona będzie w dobrych rękach. Mój lud jest troskliwy i umie się troszczyć o chorych. Poza tym nie będzie ryzyka że tam zostanie przez kogoś uprowadzona, ponownie zgwałcona czy coś, bo tam każdy obywatel jest uzbrojony, nawet kobiety i dzieci... o to ostatnie to nie mnie wiń tylko bunt dzieciaków dwadzieścia lat temu. Tak czy siak, każdy umie strzelać i na stówę nikt nie zrobi jej tam krzywdy...
  12. - Jest taki sposób... mój Lud przeniósł się z całym dobytkiem więc pewnie też jest Komora Kwarantanny. Mógłbym się przenieść z Twilight do Persji, i umieścić ją w owej komorze, do czasu aż nie rozwiążemy tego problemu, albo nie zdiagnozujemy u niej owych oznak. Tak czy siak... będę potrzebował twojej pomocy, Księżniczko... po prostu... sam nie dam rady tego zrobić, a musi ktoś ze mną być...
  13. - Jak dziwnie zachowywać? Masz namyśli Nimfomanie? Narazie przejawia oznaki przemęczenia i jest blada, ale to po prostu pewnie zmęczenie... mam racje - spojrzałem w jej stronę przerażony. Ja... nie mógłbym zamknąć Twilight...
  14. Podchodzę do niej nie wiedząc co się dzieje... właśnie, może mi ktoś to wytłumaczyć czemu Twi lewituje kilkanaście centymetrów nad ziemią? Bo ostatnio chyba niekumaty jestem...
  15. - Witam, Księżniczko. Czym zaszczycam twoją wizytę? - spytałem się Luny. Serio, z tego co się ostatnio działo, to to że albo przypomina bym się pośpieszyć z pomocą nad wojną, kataklizmem czy coś w ten desen, albo jak coś innego jest nie tak...
  16. Z tego co zauważyłem, jest już późno, więc i należy bym też poszedł spać... kładę się koło Twilight i staram się zasnąć, ale nie snem wiecznym tylko tym normalnym. I życzę sobie spokojnego snu.
  17. Mam nie ciekawe przeczucie co do tego. Dla pewności sprawdzam Badylem czy coś mogę więcej się dowiedzieć na temat jej stanu zdrowia, i tym podobnych medycznych informacji które mi badyl przetłumaczy.
  18. - Dziękuje ci że mu przebaczyłaś... - powiedziałem to z uśmiechem i pocałowałem ją czule... naprawdę nie spodziewałem się że ona będzie spokojna... spodziewałem się raczej że będzie krzyczeć prawdę mówiąc, ale widzę że się pomyliłem.
  19. - Okazało się że owy kuc, był nieświadomy swoich czynów i nie wykluczam sugestii że ktoś inny nad tym kierował. I teraz kiedy odzyskał świadomość... on przerażony tym co zrobił, chciałby cię przeprosić...
  20. - Jak przyrzekłem... popędziłem za tym przestępcą co cię... Echem... i odnalazłem go kiedy chciał to zrobić z Luną, i dzięki pomocy Lily udało mi się go powstrzymać... lecz ciągle żyje...
  21. Westchnąłem ciężko i podszedłem do Twilight i pocałowałem ją. - Wybacz że nie zdążyłem powstrzymać Bolta... mogłaś sobie jeszcze pospać... - powiedziałem patrząc się. Ale wiem że trzeba to zrobić... nie może żyć w nie wiedzy, wystarczająco że i tak ukrywam fakt na temat trzeciego dziecka. - Poza tym co do sprawy tego kuca... - powiedziałem i za pomocą badyla przywołuje to Capo.
  22. Cholera... biegnę na górę by powstrzymać bolta od wydarcia się kiedy Twilight będzie spała... nie pozwolę by moja zmęczona żona teraz padła... na zawał.
  23. Nie no kurwa... zaraz ja się popłaczę ale z jego głupoty. - Stary... Twilight ci wybaczy, nie byłeś sobą. Cokolwiek to było, a dowiem się co to było, znajdę to i wyjaśnimy to raz na zawszę - powiedziałem z pewnością w głosie.
  24. Podchodzę do niego. - Pamiętaj... nie musisz się bać. Nie byłeś wtedy sobą - powiedziałem patrząc się na niego. Dziwne że nikt jeszcze nie zauważył moich skrzydeł... mam prawo się dziwić.
  25. Patrze się na to z rozbawieniem po czym staram się uwolnić Spika od żelaznego uścisku paszczy Bolta... następnie sprawdzam kiedy się Twilight obudzi, gdyż chce by Capo miał to już za sobą.
×
×
  • Utwórz nowe...