-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- przykro mi... ale mam nadzieje że Papilon mi pomoże w mojej sprawie - powiedziałem i podszedłem do Papilon. - Przykro mi z powodu śmierci Chrysalis... wiem co teraz czujesz...
-
Spoglądam na niego... ona... nie żyje? - A... ale jak to się... stało? - spytałem się zasmucony...
-
- To czemu wciąż jesteś smutny? - spytałem się go wciąż zaciekawiony.
-
- Fluttershy prawdopodobnie też - odpowiedziałem mu.
-
- Wiesz że ona jest w ciąży, tak? - spytałem się go... ciekawe jak zareaguje.
-
- W szpitalu... bezpieczna i wraca do zdrowia. A gdzie Fluttershy? Udało wam się?
-
- Siema stary - podchodzę do niego. - Wszystko gra? - spytałem się.
-
Podchodzę do tej grzywy i sprawdzam czy to on...
-
SPoglądam na nią zmartwiony i zaciekawiony co się stało.
-
Śmieje się lekko dla szyderczości i zaczynam jeść swój posiłek.
-
Patrzę się na Rainbow starając się nie śmiać, przypominając się ilość strzykawek w jej dupie...
-
Siadam w wolnym miejscu patrząc czy jest Ghost i Fluttershy i Mara. Nakładam sobie coś pysznego na talerz.
-
przeciągam się na łózku i zeskakuje z niego. Zaczynam się szykować by wyglądać ładnie... wiem jak to brzmi w ustach faceta. Po przygotowaniu się, schodzę na śniadanie.
-
Ciekawe czy mu się udało uciec... no cóż. Jutro się dowiem. Teraz staram się zasnąć.
-
Jezu... zamiast podmieńca który gwałci Twilight, jestem ja który ją gwałce... zajebista różnica.
-
Przygotuje się do spania a następnie kładę się w swoim łózku by oddać się snu. Panie podmieńcze który gwałci Twilight? Przyjdziesz znów? Bo znając moje życie, oczywiście że kurwa tak.
-
Zmuszony wręcz. Idę do swojego pokoju czy mieszkania, nie wiem gdzie mnie usadzili, i przygotowuje się do snu.
-
- Ja muszę iść, widzisz że nie dadzą nam zostać. Przyjdę jutro - powiedziałem do niej wychodząc zmuszany do tego przez... motyle? Allahu jak ja nisko upadłem.
-
Odwzajemniam pocałunek i tule ją delikatnie by nie stała się jej krzywda...
-
- ... i jeszcze ślub. Ale mamy jeszcze czas - powiedziałem z uśmiechem do niej.
-
Odwzajemniam... teraz pozostaje tylko jedna sprawa. - Chyba będzie trzeba poznać twych rodziców...
-
Pokazuje jej kartkę... nie wiem czy będzie szczęśliwa więc się uspokajam... co się stanie zależy od jej zdania.
-
Odzyskuje trzeźwość... ucieszony jestem ale i zaniepokojony. Zajebiste kurwa zrobiłem wrażenie na jej rodzicach. Pomyślą że specjalnie ją zbrzuchaciłem by zmusić ją do ślubu... kurwa ja i moja pesymizja. Wstaję z uśmiechem i tulę Twilight.
-
Patrze na to zdziwiony... ona... jednak urodzi? Świat zaczyna wirować, czemu ja widzę cztery kartki? Zajebiście, zemdlałem na wieść że jednak będę ojcem... z gwałtu.
-
Podnoszę tą kartkę i zaczynam ją czytać by wiedzieć czy mogę to przekazać Twi.