-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- O nic mi nie chodzi... prócz sprawy że kilkanaście minut zajęło mi przekonywanie Capo by się nie zabijał... robił to głównie z powodu twoich słów i prawie mu się to udało.
-
Idę za nim wyraźnie wkurzony na niego że przerwał moje odwiedziny u Twilight.
-
Odwzajemniam tym samym tylko że na dowidzenia posyłam jej buziaka. Wychodzę z pomieszczenia i zamykam drzwi. Następnie patrze się na Ghosta jeśli tam jest.
-
Uśmiecham się do niej i wstaję z łóżka. - Szybko wracaj do zdrowia... przyjdę jutro koło 17.00.
-
< Dziękujemy > Kwaśna mina, wyraźnie niezadowolony jestem z przerwania nam chwili. - Widać że nie dadzą nam spokoju. Może jak wrócimy do PonyVille, będziemy mieli więcej czasu dla siebie.
-
Odwzajemniam. - Ja ciebie też - powiedziałem lekko ją całując.
-
- Nareszcie. Nie mogę się doczekać normalnego życia... otwarcia restauracji, wychowywanie dziecka, ślub... tyle przed nami.
-
- Trzeba będzie poczekać... Mam nadzieje że to wszystko się zakończy, wojna i tego podobne.
-
Po chwili wpatruje jej się w oczy. - Ciekawe czy to będzie Ona. Jakoś od zawsze marzyłem o córce.
-
Odwzajemniam jednocześnie starając by nie spadła z łóżka. Po chwili siadam na łóżku. - Ciekawe jak będzie wyglądał - powiedziałem wpatrując się w jej brzuch.
-
- Miło, nie dawno byłem odwiedzić Capo, wybaczyłem mu to co zrobił, a on już nie miał wyrzutów sumienia. Obiecał ze już takich rzeczy nie zrobi...
-
- Cześć słońce, jak spałaś? - powiedziałem całując ją delikatnie.
-
Wchodzę cicho do środka i siadam oczekując aż się wybudzi. Cały czas jestem cicho i staram się nie przeszkadzać w śnie.
-
Upewniam się że lekarze pozwolą mi wejść do niej. Nie chce by potem dostał zakaz przychodzenia tutaj.
-
Wychodzę z pokoju cicho zamykając i sprawdzam czy mogę odwiedzić Twilight, bez wkurwiania motyli... tak wiem jak to brzmi.
-
- Nie martw się. Wydobrzejesz, nim się obejrzysz - powiedziałem podchodząc do drzwi.
-
Dobra, starczy. Udaje że mnie ostatni cios zabolał. Wracam do normalnego siedzenia. - Ja będę się powoli zbierał...
-
Niech wali, niech ma swoje pięć minut.
-
Patrze na to. - Dobra... tym razem pozwolę - powiedziałem i przybliżam się by mi jebną...
-
- Czyli nie. Tak czy siak. Nie wygadasz nikomu o tym?
-
Po cholere to mówiłem... - Podczas pobytu tam, urwał ci się filmik?
-
- Nie zrobił byś zdjęć, bo byłbyś zajęty gwałceniem bogu ducha winnej klaczy. Ja nie zdążyłem się ukryć, z czego konsekwencji zgwałciłem Twilight... nieświadomie. Ale będziesz cicho? To już nigdzie nie może wycieknąć.
-
- Czyli jest w ciąży - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem. Teraz na serio trzeba znaleźć tego kuca-ojca. Ma mało czasu przed śmiercią tragiczną.
-
- fiu fiu, Ciekawe kto jest ojcem - powiedziałem. Ciekawe, bo będzie trzeba go szybko przemycić za granice, bo tu zginie śmiercią tragiczną....
-
- Ciekawe czy jest w ciąży... wyobrażasz se jej minę jak się o tym dowie?