Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Nie widziałem cię w transporcie. Jak długo tu jesteś? - spytałem się siadając przy brzegu.
  2. ( Aha... ) Zaczyna mnie to interesować. Podchodzę do jeziorka i czekam aż klacz się wynurzy i wtedy mówię. - Ej...
  3. - Oni mnie znają... lina holownicza. Trev chce zacząć holować ten sejf. Przygotuj się na dowcip z jego strony bo wciąż się śmieje że dałeś się wrobić w tą firmę holowniczą - powiedziałem do niego i biorę linę z hakiem jak gdyby nigdy nic i biegnę spowrotem do Trevora i zaczynam podpinać sejf byśmy mogli go wyholować z tego budynku. Następnie mówię do mego kompana. - Pan Czarny Holowniczy Franklin robi niezłe rysunki na zewnątrz. Twoim autem rozjeżdża policjantów jak by to był asfalt.
  4. ( I jak? ) Zaczynam obserwować wszystkich, co robią, w jakim są stanie itp
  5. Spoglądam na to... ciekawe kto się kurwa w naszym jedynym źródłem do picia. Kurwa, ja chyba podziękuje z tą wodą.
  6. ( Może Call of Duty Ghosts? ) smutny odkładam gdzieś pustą apteczkę i siadam w kącie. Na sto procent to F.E.A.R, mamy przesrane na całej lini. Skoro USA przysłało ich tutaj to znaczy że ostro się wkurwili.
  7. (Gratuluje. Ja dostanę Xbox live Gold pod choinkę) Więc wstaję i biorę apteczkę i zaczynam opatrywać kogo się da od Twilight i przyjaciół zaczynając.
  8. ( w Jedynkę i Dwójkę) No kurwa nareszcie. Ciekawe co chcą z nami zrobić. Znając agresorów, to samców rozstrzelają, albo dają do sekcji zwłok, a klacze na farmę by je te bezmózgie istoty zapłodniły by je by stworzyć nową rasę dla zabawy dla dzieci i do działań wojennych. I chce bym się mylił.
  9. Kurwa... jaki inteligent buduje drogi z kocich łbów... i gdzie nas wiozą do kurwy nędzy? Obóz koncentracyjny? Uzbrojenie przypomina mi oddział F.E.A.R, ale to nie mogą być oni, ja to kurwa wiem. Zostali dawno temu rozwiązani po jakimś incydencie z jakąś Almą czy coś. Ale... ILE JESZCZE BĘDZIE TYCH ZASRANYCH ŁBÓW!?
  10. - Nie... nigdy takiego koloru nie widziałam - powiedziała wciąż się patrząc. Dorosła klacz westchnęła. - Przepraszam za nią, ostatnimi czasami trochę ciekawska się robi - odpowiedziała Applejack. Klaczka po chwili przestała się na ciebie patrzyć i się uśmiechnęła do ciebie zamykając oczka. - Nigdy cię wcześniej nie widziałam... Skąd pochodzisz? - spytała się pomarańczowa klacz. "Wiesz co? Gdyby nie ja, to byś nie dychał nawet. Pochodzisz z... zaraz co by tu dać... CANTERLOT. Dawaj Canterlot"
  11. Kurwa... po czym oni jadą? Staram się pomóc wstać Twilight i zaczynam się zastanawiać co to za jedni. Jeśli to ci co myśle... mamy ostro przejebane, nawet bardziej niż u USA.
  12. - Dobrze... ty przewodzisz bo znasz ten świat lepiej. Mam nadzieje że są dobrzy jak mówisz, bo nie mam zamiaru walczyć z całą wsią - powiedziałem do niej. Serio nie mam zamiaru zabijać całej wsi bo wzieli nas za mutantów. Ciekawe jak nas przyjmą, po przyjacielsku czy po agresywnemu. Wszystko jest jednak pewne, to nasza jedyna na razie poszlaka.
  13. Spojrzały po sobie... - Jesteśmy siostrami. Nazywam się AppleJack a to - wskazała na źrebaka - moja młodsza siostra Apple Bloom - powiedziała duża pomarańczowa klacz. Mała się trochę podeszła, była zaciekawiona twoim umaszczeniem. Ciekawi cię czemu ona się nie boi, bo przedtem wszyscy się dziebie bali, a jedna nawet uciekła na drzewo. Wciąż ci się źrebak przyglądał z zaciekawieniem.
  14. Sprawdzam w jakim stanie jest mój bandaż na mojej ranie... jeśli dobry to ściągam bandaż i nim opatruje Twilight, jeśli nie to nie mam innego wyboru niż liczyć na cud.
  15. - Jak się czujesz kochanie? - spytałem się jej starając się znaleźć coś co zatamuje krwawienie.
  16. Sprawdzam w jakim stanie są Twilight i Capo... choć wiem że ten drugi sobie po części zasłużył, ale trzeba teraz pomagać...
  17. Odwracam się w stronę twilight i siadam na zadzie opuszczoną głową. Miałem w głowie choć cień szansy, ale musiała mi go zniszczyć... normalnie wracam do sytuacji jak miałem dziesięć lat... kiedy mnie łowcy porwali... czuje jak mi do oczu napływają łzy, jestem ciężarem dla wszystkiego, wszyscy prędzej mi wbiją nóż w plecy. Najpierw Capo, potem reszta się dołączy... więc to już jasne, popłakałem się pierwszy raz od czasu śmierci mego ojca... dzięki wam wszystkim. Jedyna nadzieja prysnęła jak bańka mydlana, z moich oczu zaczynają wylewać się łzy. Znów jestem niewolnikiem... tylko tym razem nie potrwa to pół dnia, a kurwa resztę mego życia... coś ostatnio mam obniżoną samoocenę, huh? Główna przyczyna jest tego że być może jestem... skoro i tak zginiemy to muszę to wyrzucić... - Jestem potworem i mordercą... Amerykanie mają racje co do mnie - zakrywam oczy by jakoś przestać płakać ale wiem że to nieskuteczne.
  18. - Się wie - powiedziałem i lecę po to co mi kazał szef, czyli po linę od wyciągarki od Pick-upa trevora, gdzie pewnie się teraz murzyn masturbuje jednocześnie strzelając. Kurwa jak jeszcze tam są, to osobiście dam kopa w dupę temu bambo za ociąganie się. Po zdobyciu liny... jak mi się uda, to ciągnę ją prosto do sejfu i ją podpinam tak by można było ją podpierdolić. TO się nazywa napad...
  19. Syknąłem z bólu spowodowanym nagłym uderzeniem. - To wolisz być ruchana przez bezmózgie kuce z ziemi które najmądrzejsze co zrobiły to wysranie się na trawę? Ja nie mam zamiaru.
  20. Podniosłem głowę do góry zaciekawiony. - Zaraz... to by oznaczało że mają przejście na ziemię... więc nie obraź się, ale jest plus naszej sytuacji. Jeśli przedostaniemy się na ziemie i poczekamy do odpowiedniego momentu będziemy mogli dostać się do moich braci w Iranie, a oni nam pomogą. Jeśli jeszcze żyją... ale musisz mi przy tym zaufać. Wiem że mnie nie lubisz, i wielokrotnie to pokazywałaś, ale zaufaj mi chociaż raz.
  21. Widziałeś gwiazdy po upadku z drzewa, bolesnego upadku co prawda. Po chwili nad tobą pojawiły się dwie klacze które tu szły. Mała patrzała na ciebie. - Kto to jest? - spytała się Klaczka. - Nie mam pojęcia, i nie wiem też co robił w naszym sadzie - odpowiedziała dorosła klacz. Pięknie, na ciche odejście już nie masz co liczyć.
  22. - Wież mi, zachowaj siłę na przesłuchanie - odparłem krótko, wiem że nie z byle powodu nas porwali, muszą czegoś potrzebować, a sądząc po masakrze to raczej ostro tego potrzebują.
  23. - Jaka najbliżej znajduje się osada? - spytałem się jej w końcu. Trzeba widzieć gdzie trzymać się z daleka, poza tym będzie trzeba znaleźć kogoś do pomocy bo we dwójkę mamy marne szanse na powodzenie misji. Nie że jestem sceptykiem ale, jest 39% szans że razem damy radę, dodatkowo zmniejszenie tego z powodu że jesteśmy ludźmi, a tu pewnie wzięli by nas za mutanty.
  24. - To stal... nic nie wskórasz. Prędzej sobie zrobisz krzywdę niż stąd wyjdziesz - powiedziałem do niej nie odrywając od Twi wzroku. Wszystko moja wina, gdybym jej kazał się wycofać, to nie było by jej tutaj...
  25. Trudno... jeśli się nadaje to zdejmuje swój bandaż i owijam nim ranę Twilight. Jeśli się nie nada, uciskam ranę by nie umarła.
×
×
  • Utwórz nowe...