-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Dobra myśl, dobra myśl. Czyli teraz... - przełknąłem ślinę - polecimy do twojego domu. Daleko to - proszę nie daleko... proszę nie daleko... proszę nie daleko...
-
Za przekaźnikiem Macedonia Lambda Prime - Adam Volsky (peros81)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Podchodzę do grupy. - Na wszelki wypadek bądźcie gotowi na zasadzkę - powiedziałem od ekipy i krótkim gestem idę za klaczą i jej królikiem. Obyśmy zdążyli na czas bo jakoś mi się nie widzi taszczenie rozmontowanego Getha spowrotem na statek. -
- Nigdzie jej nie ma? Kiedy chcieliśmy wyjść z sali to widzieliśmy zapłakaną Chrysalis, oddała również koronę - powiedziałem do siebie i zacząłem myśleć gdzie mogła by się ukryć.
-
Lece w swoją stronę i zaczynam poszukiwania Chrysalis, i mam nadzieje że nie spotkamy się tak za rogiem.
-
- Czyli trzeba przeszukać cały zamek. Podzielimy się, i zbadamy większy teren.
-
- To co teraz? - spytałem się Papillon przeklinając moją małą wiedzę o podmieńcach. Mam już powoli dość tej niewiedzy.
-
- No śmiało... czyżby się bała spotkać nas? - jedna z taktyk psychologicznych, wejść na psychikę wroga wszelkimi sposobami. Może mi się uda ją tu sprowadzić.
-
Za przekaźnikiem Macedonia Lambda Prime - Adam Volsky (peros81)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Wyobraziłem sobie teraz romans Czwórki i Vimms, dziwnie to wygląda ale ok. - Jeśli chcesz to możesz nas zaprowadzisz nas do tego lasu? - spytałem się klaczy. Jeśli dostaniemy się tam w porę, to uratujemy Czwórkę a Vimms będzie mogła się wyżyć na tym co porwało mojego przyjaciela. Więc znów będę go musiał ratować. -
- Kurwa - Powiedziałem cicho - Gdzie twoja pani - krzyknąłem w stronę Celesti żądając odpowiedzi.
-
- Szkoda - opuściłem głowę. - Jak ją wyleczyć z tego? - spytałem się kogokolwiek.
-
- Sam nie wiem... może byś się kurna obudziła i przejrzała na oczy? Pogrążasz kraj w odmęcie wojny, pozwalasz by podmieńce go kontrolowały i robiły co im się kurwa podoba.
-
Ona po swojemu, ja po swojemu. - Siemano, wpadliśmy z wizytą, mam nadzieje że nie przeszkadzamy - choć i tak mam to w dupie.
-
- Nikogo nie ma i nie podoba mi się to - powiedziałem po czym od razu skierowałem się do Sali tronowej. Zaraz się rozpocznie konfrontacja.
-
Podchodzę do drzwi i je otwieram by ekipa mogła wejść do środka zamczyska.
-
- Może nie zostałem ale zdaje sobie sprawę jak obecnie ci smutno - powiedziałem po czym już w ciszy idę za nią, oby to się szybko skończyło.
-
Smucę się to widząc ale jestem pewny że wszystko wróci do normy jak się skończy ta głupia wojna. Wstaję i wychodzę na zewnątrz i staje koło Papillon. - Wiem co czujesz - rzuciłem kiedy stałem koło niej.
-
- Sporo się zmieniło od czasu twojego zamknięcia. Po incydencie z Dziurką, Chrysalis obwiniła o to Celestie i opuściła Canterlot, a Discord "zaszalał" i stał się coś ala krasnal ogrodowy. Oboje później wrócili ale też ponieśli klęskę, a za trzecim razem Discorda udało się przemienić w dobrego, poniekąd bo wciąż ma ten typowy dla niego humor. Chrysalis do dziś nie została przywrócona na stronę dobra, ale mamy nadzieje że tobie uda ci się przemówić jej do rozsądku.
-
- N... nie... niema - odpowiedziałem jej na pytanie. Kurwa te motyle spierdalają, zaraz rozjebiemy się o ziemie, ja nie chce tak umrzeć roztrzaskując się o ziemie z prędkością światła. Ja chce żyć, i doczekać się potomka.
-
Powoli się uspokajam gdyż wiem że jest ona przy mnie. - Dziękuje ci - powiedziałem i objąłem ją kopytem wciąż zdenerwowany i mając uczucie że zaraz jebniemy o ziemie z prędkością 300 km/h
-
- Transport nowych pancerzy dla wojska. Nie zauważyli że podpieprzyliśmy im zbroje - Ron się zaśmiał. - Tak oto je zdobyliśmy - powiedziała Nat po czym odbezpieczyła dziwną broń, taką jaką mieli ludzie na Shanxi.
-
- Nieźle, kim jesteś? - spytałem się mojego oponenta który jak się okazuje jest dobry w skradaniu i szybki gdyż nie zdążyłem zareagować. Mam nadzieje że to jeden z tych których mi matka przysłała do pomocy w celu wprowadzenia tu woli Sithisa.
-
- Nic, po prostu nie lubię latać... - powiedziałem lekko się trzęsąc. Ja się kurwa boje latać, mam tak od małego i kurwa nie wiem czemu.
-
- o... oby - powiedziałem zdenerwowanie łapiąc się czegoś co nie pozwoli mi jak by co spaść.
-
Zaczynam się trząść... zaraz spadniemy. - Ile zostało jeszcze lotu...
-
Rozglądam się po mojej ekipie i sprawdzam czy tylko oni mają to coś że ten rydwan zaraz jebnie o ziemie. Kurwa mam lęk wysokości...