-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Zanim zasnąłeś usłyszałeś. - Kiedyś do niej należeliśmy - powiedziała Nat i zapadłeś w sen. Obudziłeś się dwie godziny później, nad tobą stał kroganin który uratował cię z więzienia, Urdnot Wrek. - Fajnie się spało? - spytał sarkastycznie.
-
- No to podpieprzamy Rainbow i do kryształu - przygotowałem broń.
-
- Więc olewamy kryształ, ratujemy Rainbow, i spierdalamy. Dla mnie git. Gotowe?
-
- Ja też, ale niestety jest nam potrzebna. Nie ważne że wkurwia mnie przez całą drogę, jest potrzebna. Ujawniamy się czy jakieś propozycje?
-
- Bardziej Noveria. Znaleźliście ten skarb o którym wspomniałem? - spytał się Jonathan. - Tak, ale nie dostaniesz nic za obrażanie mnie - odpowiedział Trash. Padł Sarkastyczny śmiech Jona - Spierdalaj.
-
Odwracam się do ekipy. - Idziemy jej pomóc? - spytałem się sarkastycznie.
-
- Aż za bardzo. W zeszłym tygodniu zganił Rona za szczegóły - odpowiedziała Natasha patrząc na ciebie.
-
Przyglądam się temu i czekam na rozwój sytuacji. Jeśli będzie kurucho - będą ją chciały zabić lub zabrać do więzienia) to wychodzę i ogłuszam strażnika koło Rainbow. Jak nie, to przyglądam się.
-
Spojrzałem na nią. - Pilnują miejsca gdzie chrysalis trzyma rzecz która jest jej droga, więc na pewno tylko nieliczni mogą tam wejść, ale jak chcesz, to śmiało. Możesz spróbować.
-
- Też racja, masz jakiś pomysł?
-
- jak chcesz - odpowiedziała szybko. - Ale worek bierzemy, tak? - dodała po chwili. - Domyśl się - powiedział Trash i razem z Quarianką weszli na statek.
-
- Jak to skąd? Zbrojownia. Ja Laura i Ghost dostaniemy się tam, podpieprzymy zbroje, zmienimy warte a jak nie będzie widać strażników na korytarzu to wejdziecie wy, a my w zbrojach robimy za wartę.
-
- Te rzekome kredyty. Były niedaleko tego pomieszczeia gdzie się wystraszyłaś. Trochę to ciężkie, a sporo tam jest tych kredytów. Ile to nie wiem, ale są - odpowiedziała ze stockim spokojem. - Ile mam tu jeszcze czekać? - rzekł przez eter Jon.
-
Dobra... powierniczki muszą wejść wszystkie więc pozostają trzy wolne kuce, ja Laura i Ghost. Moglibyśmy wejść do środka, ale po pierwsze nie wiem czy uwierzą. - Mam chyba plan ale nie wiem czy się uda. Podmianka, udajemy podmieńców, i robimy "zmianę warty" z tamtymi. Może się nie udać ale nic innego nie wymyśle.
-
Spoglądam na strażników i patrze ilu ich jest.
-
Trzeba znaleźć coś na nich by sobie poszli. zaczynam się rozglądać nad czymś co mi pozwoli najskuteczniej odgonić wroga.
-
Ruszam w stronę pałacu a później w stronę komnaty z kryształem.
-
- To się go spytaj- odpowiedział ci Fasster. Nat spojrzała na niego. - Mogę ci życzyć powodzenia
-
- Dobra, nie możemy się rozdzielać za żadne skarby. Idziemy prosto do kryształu nie zwracając na siebie uwagi. Gotowi?
-
Przebranie podmieńca? Genialne, kurwa emerytura mnie dogania szybciej. Ni chuja, nie wrócę do wojska, nie ważne co będą gadać. Może pójdę nauczać w szkolę, albo pójdę do pracy w SPA? Matka mówiła że masować potrafię... ale takie plany dopiero po pokonaniu Chrysalis i załatwienie ludzią wyspy gdzie będziemy szczęśliwi itp.
-
- Już wiem co robicie - uśmiechnąłem się. Kamuflaż z liści, że ja na to nie wpadłem.
-
Szliście... znaczy się ty i twój krogański kompan. Dora zniknęła, ale w połowie drogi dogoniła was. - Ok, jestem - powiedziała zatrzymując się koło was.
-
Przyglądam się temu, co oni kombinują? Liści im się zachciało zbierać kiedy wróg jest parę metrów od nas? - Eee... można wiedzieć co robicie?
-
- Masz jakiś pomysł Rainbow? - spytałem się z nadzieją.
-
- Zrobimy to razem... ty i ja, dobrze? - spytałem się tonem który brzmi że nie zniósłbym sprzeciwu.