-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Akurat jest czas audiencji więc możesz wejść - powiedział strażnik. Podszedł do ciebie Silver. - To idziemy? - spytał się SilverStar
-
Przysłuchuje się temu milcząc, między AJ a panną Rarity chyba nie ma najlepszych stosunków.
-
Pytam się AJ - Coś się stało, Applejack? Dziwnie się na nie patrzysz.
-
- Którą? - odpowiedział drugi. I ciągle nie chcą przepuścić.
-
- Bardzo dobrze, dziękuje - odpowiedziałem. Miła, spokojna klacz, i wygląda na taką która umie się zająć dzieckiem, ale to nie potrzebne, bo umiem się zająć sam.
-
- Wszystko co potrzebne mam spakowane - powiedziałem, po czym odwróciłem się w stronę Fluttershy i krzyknąłem. - DZIEŃ DOBRY, FLUTTERSHY - powiedziałem machając kopytem.
-
- Witam pa... dzień dobry - powiedziałem machając do nich kopytkiem. Mam nadzieje że podczas podróży nic się strasznego nie stanie, i mam też nadzieje że nie spotkam podmieńców.
-
- Na pewno pozwolicie mi tutaj zostać? - spytałem się już weselszym tonem. Znają mnie od niemal dnia, już mogę u którejś zamieszkać, trochę to podejrzane, ale co mam innego do roboty?
-
- W jakiej sprawie? - odpowiedział beznamiętnie gwardzista. Wyglądał na to że cię i Silvera nie puszczą bez konkretnego powodu.
-
Ruszył zaraz za tobą, i wyszliście ze pociągu. Kierowaliście się do pałacu. === Po kilkunastu minutowym spacerze, doszłaś do bramy zamku. Brama była pilnowana przez czterech Gwardzistów. - Dobra... Jak możemy się tam dostać? Bo straż chyba nas nie przepuści.
-
- Jasne kochanie - powiedział po czym wstał i podszedł do ciebie. - Wiesz gdzie jest zamek?
-
- Na to wygląda, kochana - powiedział. - STACJA CANTERLOT-CENTRUM - usłyszałaś głos na zewnątrz. - Teraz jestem pewny że dojechaliśmy.
-
Zasnęłaś, miałaś miły sen o tym jak ty i Silver biegacie po łące, nagle się przewracasz na miękką trawę. Silver podbiega do ciebie i patrzy zalotnym wzrokiem, opuszcza głowę by cię pocałować gdy nagle otwiera szeroko usta i wydaje dźwięk typowy co na peronach... === Obudziłaś się, pociąg dojechał do Canterlotu. Silver też się obudził. - Chyba dojechaliśmy.
-
Postanawiam trochę tam posiedzieć.
-
On tylko się uśmiechnął, po chwili pogłaskał cię po grzywie. - Prześpij się. Podróż trochę potrwa.
-
- Przy odrobinie szczęścia? Powinieneś zostać z tego wyleczony do czterech godzin - powiedział Doktor. James przybrał postać żołnierza BlackWatch wziął karabin. - To ja wrócę za cztery godziny - powiedział po czym wyszedł.
-
Postanawiam pójść na jakiś pagórek i pooglądać gwiazdy. Z mamą często tak chodziłem, po ciężkiej pracy i innych tego typu sprawach.
-
- Jak nie istnieje? - spytałem się nie pewnie. - Czy ja o czymś nie wiem?
-
- Dobra, koniec tematu. Ja idę, nara - powiedziałem po czym idę na farmę. Wkurzony jestem, chyba potrzebuje się trochę wyładować, myślę że pięćdziesiąt podciągnięć mnie uspokoi.
-
- Nie zrobię tego Milly. Wciąż ją kocham, i chyba już się nigdy nie zwiążę - powiedziałem do Ghosta.
-
Doktor podszedł do stolika i zabrał z niego strzykawkę, podszedł do ciebie i chwycił cię za rękę by móc pobrać krew. Wetknął igłę w skórę, strzykawka zaczęła się napełniać krwią. Wyciągnął igłę i podszedł do komputera, dał próbkę krwi do fiolki, po chwili włożyć ją do podajnika na ekranie pojawiły się różne wzory. - Widać że jesteś jeszcze do uratowania - powiedział doktor.
-
- Mylisz się, jesteś idealna. Nigdy cię nie opuszczę, możesz być tego pewna, zostanę przy tobie to końca mego życia - powiedział. Widziałaś strach w jego oczach, nie pewność do przyszłości.
-
- Dobrze. Wiem że przy was jestem bezpieczny, ale nie wiem co będzie potem... co ze sobą poczne?
-
- Ja też się tego nie spodziewałem. Kiedy się obudziłem w twoim łóżku, byłem przerażony, nie wiedziałem gdzie jestem. Ale stałaś tam ty, i już wiedziałem że nic mi się nie stanie. Jestem szczęśliwy że się spotkaliśmy tak, a nie w ogóle.
-
Usiadłaś mu na kolanach, a on uśmiechnął się. - I pomyśleć że rano się jeszcze nie znaliśmy, a teraz... jesteśmy razem. Dojedziemy nazajutrz, więc mamy dla siebie trochę czasu.