-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- To dobrze. - powiedziałem znów się przybliżając. Ach... uwielbiam wprowadzać innych w zakłopotanie. NA 100% wzięła kurwa swoją książkę. Prawda? Tak czy siak przybliżam się tak by być BARDZO blisko!
-
- Aha... jak myślisz? Będą tam jakieś problemy? - spytałem się jej. Tak jak ostatnio... powolutku się zbliżam nie zauważalnie, tak jak ostatnio. SUPRISE!
-
Plus pegazy które go prowadzą. Spoglądam na Księżniczkę. - Ile tam zabawimy? - spytałem się patrząc w jej cudne... znaczy, patrząc w jej oczy. No... te dni, sam na sam z księżniczką...
-
Więc upewniwszy się, że zostawiłem list i całus na jej policzku. Rozsiadam się w rydwanie i sprawdzam czy ktoś inny jeszcze z nami leci, czy tylko ja i Twilight.
-
Więc powoli zaczynam posiłek, nie zapominając o czułości z mojej strony oczywiście. Po "zjedzeniu" rozkładam się na łóżku i obejmując Night zasypiam i staram się obudzić tak bym zdążył na karocę.
-
Też zaczynam ją namiętnie całować. - Kocham cię, Night - powiedziałem i pocałowałem ją w nosek. Wychodzę na prostą... a miesiąc temu byłem jeszcze Warczącym na wszystko bezdomnym.
-
Kładziemy się w łóżku. Obejmuje ją tak, że całym ciałem do niej przylegam. - Cieszę się, że jesteś ze mną... jestem ci wdzięczny - powiedziałem spoglądając na nią.
-
Uśmiecham się do niej i siadam na łóżku. - Chce ci podziękować, że wtedy po mnie przyszliście. Myślałem, że tam zostanę na zawsze - powiedziałem spoglądając na ną z wdzięcznością.
-
Obejmuje i całuje. - Spokojnie, kochanie. Wrócę zanim się obejrzysz - powiedziałem i idę zrobić kolacje mojej słodkiej pegazicy. Następnie podaje do salonu.
-
Więc po zakończonej warcie idę do domu Night... gdzie chyba teraz mieszkam... i powoli się pakuje. Na wypadek robię też trochę żarcia dla niej by nie musiała jeść swoich "specjałów"
-
- Coś głośno tam jest - powiedziałem spoglądając na różową klacz. Jak widać, nie jest zbyt kulturalna... dobrze, że nie jej szukam... jeśli jest taka jaka mówi... to raczen nigdy nie wejdzie na zaproszenie.
-
Więc idę do Silka... spędzę trochę z nim czasu... pogadam sobie, a potem do księżniczki dokończyć wartę. Ach... więc wszystko będzie zajebiście...
-
Wiem... Hyhyhy... ale bez jej zgody to dupa wartę. Tak czy siak po zjedzeniu towarzyszę jej przy najmniejszej czynności. Tak czy siak sprawdzam czy są jakieś umówionę spotkania do księżniczki.
-
To se kurwa idź do wyobraźni i tam się z nią pobaw. Ja jem swojego tosta i spoglądam ukradkiem na nią. Dzięki mózgowi, coś teraz mogę do niej czuć... dziękuje kurwa bardzo...
-
"Twi, choć się bzykać, dzięki temu będę długo bez jedzenia" Serio mam coś takiego powiedzięć? I tak już ma do mnie mieszane uczucia przez: Pobudkę razem i Tamto zbliżenie.
-
You Kidding, Right? Trochę żywszy idę za nią i też sobie coś pojem... by poczuć, że mam żołądek. TOST Z SEREM! I soczek do popitki.
-
Małego... tak... mała przystawka raczej... - Już... zaraz... obiad będzie - powiedziałem wstając. Podaje jej kopyto by pomóc jej wstać. Niczym jakiś Gentlecolt.
-
Spoglądam na zegarek, odwzajemniając skoro chce. - Wybacz, jeśli czujesz się niezręcznie - powiedziałem wyraźnie zaczerwieniony. Jeśli teraz nie widzi... to ja kurwa odpadam.
-
Daje jakoś widocznie znak, że głodny... bo nie mogę poprosić w prost... wstydzę się. Wpierw... - O której... jutro... wyjazd? - spytałem się. To, że głodny będę mówić lekko słabnącym głosem.
-
- Coś się stało? - spytałem się tak niewinnie. Ciii... niech nie wie o tym, że specjalnie się zbliżam. Wciąż patrzę na nią, oczekując odpowiedzi.
-
Więc tak leżę jak leżę. Jak ktoś teraz wejdzie i nas zobaczy to będzie kurwa epicko. - Więc nie będzie Blueblooda... no chyba, że ktoś mu powie, że jedziesz tam. To wtedy, znając życie, ZNAJDZIE też jakiś powód.
-
To tak się przybliżam by jak by lekko ruszyła kopytem to mnie poczuła. - Dowiedziałaś się dokładniej gdzie jutro jedziemy? - spytałem się wpatrując w nią.
-
TO samo z przybliżaniem się - Więc raczej marnie. Szkoda mi go. Uwięziony w bibliotece i nie ma komu się wyżalić. Ma mnie jedynie, chodzę do niego kiedy tylko mogę.
-
Zara... - Biedak... z tego co zrozumiałem... łagodnie to go nie potraktowali. Współczuje mu. Ciekawe czy jeszcze jego pobratymcy żyją - powiedziałem, BARDZO leciutko i niezauważalnie przybliżając się do niej.
Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Uuuu... czyżby zapomniała? Ok, więc czekamy i rozmawiamy aż dolecimy do miejsca przeznaczenia czyli stolicy Imperium Gryfów. Czas kurwa na rewanż.