Skocz do zawartości

OjtamOjtam

Brony
  • Zawartość

    246
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez OjtamOjtam

  1. Instrumenty smyczkowe są starsze niż klawiszowe, więc "bardziej klasyczne" jak to ująłeś, Airlick :P Dlaczego właśnie Octavia? Mi najbardziej podobają się w niej oczy. Takie jedyne w swoim rodzaju (chociaż ostatnio zauważyłem, że Rarity ma podobne). Z tej czwórki muzyków chyba rzeczywiście jeszcze pianista mógłby się stać ulubieńcem fandomu (ma imię, a jakże! - bodajże Frederick :) ), ale to ogier, czyli staruje z góry z przegranej pozycji. No cóż - bronies... Awww... ona jest piękna (chyba znowu ustawię ją sobie w avatarze :heart: )

  2. Dżem i Doktor Pinkie - witam serdecznie! Mocno podnieśliście poprzeczkę co do jakości postów powitalnych, przyjemnie się czytało ;3 Jedna prośba do Doktora - mówieś, że zacząłeś czytać wypowiedzi jakichś profesorów socjoloogii. Podrzuciłbyś jakieś linki? Ciekawi mnie, co o nas mówią :P

  3. Maxy - bardzo trafnie to wyraziłeś :) Pamiętasz Thar, jak ci wspominałem, że coś próbuję pisać? No cóż... przez 2 miesiące z wielkim bólem urodziłem 2 strony (zaledwie wstęp) "czegoś", czego nie kasuję chyba tylko ze względu na sentyment :P Chociaż trzeba ci przyznać, że inspirujesz :D Pytanko: Czytałeś oryginalny fanfic Blaze'a? Polecasz? A propos polskich realiów - tak mi się przypomniało :derpfly:

  4. Thar, przez Ciebie kuźwa nie zdam matury. Przeczytałem dzisiaj nad książką od chemii x-/

    Jesteś po prostu MISTRZEM!

    I nie zgodzę się tutaj z MaxyBlackiem - zakończenie rozprawy jest dosyć jasne, co z drugiej strony wcale nie odejmuje takiego uczucia zawieszenia i niepewności, które przecież nadaje smaku całej historii! Przerwałeś w bardzo dobrym momencie, ale epilog to niegłupi pomysł. Chociaż już bez Tomka, dobrze myślę?

    Nieuchronne porównanie do "Świtu"... Uważam, że "Ostatnia rzecz..." (tytuł sprytnie pomyślany) jest duużo lepsza. Historia, oczywiście dłuższa i bardziej rozbudowana, ale co naprawdę Ci wyszło to ta strona filozoficzna, o której wspominałeś. Bohaterowie po prostu żyli, a każdy z nich był oryginalny. Nawet Majska, do której na początku podchodziłem raczej sceptycznie :). Co tu dużo mówić - polubiłem te kuce, Diana była urocza ;3 i żal mi Foresta.

    Rzeczywiście w twoim pierwszym opowiadaniu (Dusky był drugi, prawda?) na pierwszym planie była akcja i intryga. Porównując, dochodzę do wniosku, że wszystkie przemyślenia, dyskusje i debaty tylko wychodzą na lepsze, bo samej akcji też na tych 93 stronach nie brakuje :D

    Po prostu trzyma w napięciu, a przy kawałkach "slice of life" banan automatycznie wypełza na usta. Masz genilane poczucie humoru!

    A! Że magia…z rogu! – Zaśmiał się nerwowo.

    :D Było jeszcze parę genialnych momentów, ale nie będę zarzucał wszystkimi, bo są widoczne w tekście :D

    Minusy? Zaznaczyłem ci tam chyba jeden błąd w tekście. Jeśli chodzi o to co pisał MaxyBlack, to wynik rozprawy rzeczywiście wywołuje frustrację, ale na końcu przychodzi coś w rodzaju zimnego dreszczu. Szczególnie w świetle zakończenia, które NIE BYŁO kiepskie. Napięcie sprawi, że z jeszcze większą niecierpliwością czekam na następnego fica spod twojego pióra. Szkoda tylko, że temat Biur jest tak mało popularny wśród bronies i wszyscy podniecają się jakąś tam "Komą". Phi...

    + przedstawienie całego procesu przemiany człowiek > kuc

    + cenzura w głowach konwetrytów

    O ile na pierwsze natknąłem się już w powieściach Chatoyance (nawet dość podobnie napisane), to do drugiego podszedłeś bardzo oryginalnie. Podoba mi się fakt, że Tomek wygrał z tą "kucykową" stroną swojej natury, co osobiście odebrałem jako nadzieję, że ponifikacja nie musi się wiązać z utratą człowieczeństwa.

    Maxy, ty czytałeś jakieś fanfiki z TCB oprócz Tharowych?

    Trochę popisałem, mam nadzieję, że na temat. Tak mi to teraz przyszło do głowy:

    "Nazywam to książkowym kacem. Po skończeniu dobrej historii- książki, gry, serii telewizyjnej, nie da się skupić na niczym. Świat jest wyciszony.Nie widzę wyraźnie ludzi.Ani nie słyszę.Nie warto nawet zaczynać innych rzeczy, bo nic nie jest w stanie mnie zainteresować. Cena dobrej historii: trzeba ją odchorować."

    Udało ci się

    Jeszcze jedno:

    BTW teraz jestem pewien iz wybieram stronę FOL co jak co ale bycie szczęśliwym kucem w zamian za utracenie swobody wyrażania siebie nie jest tego warte.

    Moja osoba jest przepełniona nienawiścią, bólem i gniewem które mnie ukształtowały a z tego co wyczytałem z twojego fica utracił bym to bezpowrotnie... to by była wielka szkoda stracić ten cały mrok z którym sie tak dobrze czuje.

    FOL jest organizacją terrorystyczną :dodgy: Poza tym chyba właśnie Tomek jest przykładem, że nie jest konieczna utrata tej mroczniejszej strony naszej natury. Zapominając oczywiście o kwestiach politycznych i odkładając kwestie przesłodzenia (z czym się zgadzam) , to jest chyba tak naprawdę nasz problem - nie jest dobrze jak jest dobrze. Z tego samego powodu, dla którego my nie chcemy żyć w Equestrii, Seregant Sprinkles napisał "Cupcakes", jeżeli wiecie, o co mi chodzi. Kucyki nie są dla nas i tyle, a idee zawsze wyglądają lepiej gdy są nieosiągalne.

    Poza tym ja osobiście nie miałbym nic przeciwko straceniu tego "mroku", jak to określiłeś. Co innego żyć bezmyślnie bez zmartwień, w świecie pastelowym do urzygania, a co innego zachować równocześnie wspomnienia które pozwalają docenić "nowe życie"...

    EDIT: Ale posta walnąłem... sorry za bełkot, ale nie umiem się za dobrze wysławiać

    EDIT2: Zapomniałbym - 2 razy napisałeś "oj tam, oj tam" :heart:

  5. Bohaterowie tacy jak ty są problematyczni' date=' jedyny sposób by ich zmienić w kuce to przymusem . *wmusza wiśniowy eliksir ']:->*

    Hmm... czytałem dzisiaj "PER Equitum". Chyba zacznę się identyfikować z głównymi bohaterami :P To wygodne jak ktoś podejmuje wybór za ciebie.

    Hmm w "Reality Break" wybór był łatwiejszy - koleś wypił eliksir przypadkiem .

    BTW. "Ballad of the White Rose" dzieje się w świecie TCB wiele lat po zniszczeniu Ziemi (dzisiaj zauważyłem, może być interesujące).

    *zapisuje tytuły*

    Zabieram się za czytanie fica, Thar :)

  6. Nierealistycznie i nadoptymistycznie? Każdy czasem potrzebuje coś takiego przeczytać ;3

    A skoro już mówimy o ponifikacji, to moim zdaniem tu nie chodzi o zwykłe bycie kucem. Bardziej niż zmiana formy w idei podoba mi się to, że we wszystkich opowiadaniach jakie czytałem ten zabieg jest ukazany jako początek nowego życia. Wiecie, czegoś w rodzaju drugiej szansy, a nawet tego, że tak jak u Chatoyance, ponifikacja zmienia też na lepsze duszę człowieka. I to tęsknota za takim prostym szczęściem sprawia, że ludzie lubią czytać historie o Biurach Adaptacyjnych. Nie niezdrowe fantazje na temat nieparzystokopytnych :P

    Oczywiście MaxyBlack też ma rację, ale spójrzmy prawdzie w oczy. W naszej naturze leży szukanie ucieczki od wszystkiego. Najłatwiej jest jak ktoś za nas naprawia nasze błędy :D

    Zostać kucem? Lubię myśleć "co by było gdyby" (zdaje się, że się powtarzam). Pewnie gdybym miał wybór nie sponifikowałbym się, ale dopóki nie będę w takiej sytuacji - nigdy nic nie wiadomo.

    Czy gdybyśmy wyginęli pozostało by po nas cokolwiek dobrego (jako jednostek' date=' i jako rasy)?[/quote']

    Ty i te twoje filozoficzne pytania...

    Oczywiście, że zostawiła. Już sam pisałeś, Thar, że w dużej części opowiadań z TCB ludzkość jest potraktowana strasznie niesprawiedliwie. Mamy czym się pochwalić. Że się tak wyrażę, zawsze może być gorzej :P Ludzie są faaaajni. Większość. A zło, zniszczenie i instynkt "morderczej małpy"? Będą zawsze i z tym się nic nie zrobi.

  7. Cóż za miły akcent na zakończenie świąt! Nie mogę się doczekać, Thar ;) Btw. skończyłem dzisiaj "800 Year Promise". Zajedwabiste. Strasznie podoba mi się, że Chatoyance nie kończy na samej ponifikacji, tylko opisuje dalsze losy świata, w którym żyją kuce i ludzie po konwersji. Polecam wszystkim, nawet tym, którzy nie do końca wciągnęli się w to uniwersum. Niepokoi mnie jedno - prawie skończyły mi się dzieła Chatoyance - co ja będę czytał? :D

  8. To... było... dziwne... Genialny pomysł. Po przeczytaniu automatycznie sięgnąłem po to nieszczęsne zakończenie i sam zastanawiam się czy lepiej jest z nim, czy bez niego. Myślę, że niszczy zupełnie zamysł autora i zmienia diametralnie wydźwięk tego opowiadania, ale może właśnie niektórym osobom właśnie tak pasuje i tyle... Ja sam nie wiem jak bym wolał, szczerze mówiąc. W każdym razie fic niesamowity i pozostawia człowieka z takim dziwnym uczuciem w żołądku... prawda?

  9. 20 godzin?^^ Bitch please... Po miesięcznej nieobecności stwierdzam, że nie chce mi się czytać ponad 30 stron, więc witam wszystkich hurtowo (wybaczcie), a w szczególności tych których już kojarzę, czyli MaxyBlacka jako fana uniwersum Biur Adaptacyjnych (brohoof :) ) i ThatIsSoSad po tym jak próbował mnie nawrócić na kanapkizm na shoutboxie :P.

  10. Drobny offtop: To czy ktoś rzeczywiście płakał czy nie nijak ma się do odbioru utworu. Po prostu różni jesteśmy i tyle. Niektórzy często pokazują emocje na zewnątrz, inni nie. Co do głosów, że to tani wyciskacz łez, mogę się zgodzić, ale myślę, że każdy jest tego świadomy zabierając się za lekturę. To znaczy, tego typu opowiadania są napisane w wiadomym celu i w wiadomym celu po nie sięgamy. Jak mam ochotę na coś głębszego to sięgam po inne fanfiki, albo jeszcze lepiej po normalną książkę :) A MLD bardzo mi się podobał. Historia wzruszyła i zostanie w pamięci na długo. Lepsza od Komy (jeśli miałbym już porównywać)

×
×
  • Utwórz nowe...