Skocz do zawartości

OjtamOjtam

Brony
  • Zawartość

    246
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez OjtamOjtam

  1. Jestem po lekturze "Sługi Bożego", między innymi właśnie dzięki waszym namowom. Mega książka, świat wykreowany przez autora wciąga. Przeraża, ale wciąga i to niesamowicie, nie wspominając o stylu. Nie ma bata, zabieram się za następne części... Swoją drogą ciekawe, że czytelnik czuje sympatię do głównego bohatera, mimo, że Mordimer wcale nie jest dobrym człowiekiem. Lubię tego typu mindfuck ;>

  2. Oceniłbym tak naaaa.... 7/10. Najbardziej podobały mi się wstawki trąbek... takie łagodne, a potem nagle te mocne akordy na gitarze zaskakują i zupełnie zmieniają klimat. Wokal tylko moim zdaniem jakiś taki nijaki. Nie zły, bo to takie śpiewanie na pół gwizdka to pewnie estetyka tej muzyki, ale mi to osobiście nie podchodzi. Nie znam się na muzyce alternatywnej, ale są jakieś pogodniejsze utwory tego typu czy wszystkie to zaduma i smutek, bo jak na razie taki wniosek wyciągam? Nie wyłamując się z klimatu, też coś lekko mhrocznego wrzucę, żeby potem przywalić jakimś jazzem:

  3. Może ja też coś napiszę, coby Ghatorra zmotywować do dalszj pracy nad opowiadaniem ;3 Co uderza od samego początku to płynność narracji i widoczna łatwość doboru słów, gdzienieniegdzie wplecione drobne żarciki i skupianie się na odczuciach postaci (które w większości da się lubić) sprawiają, że łatwo wchodzi się w akcję, nie wspominając już opisów samego świata wykreowanego przez autora w postaci, fragmentów dokumentów, audycji, programów. Widać, Ghatorr, że bawisz się konwencją i że ci to sprawia przyjemność (nie żebyś się popisywał ;P). Z jednej strony ma się wrażenie lekkiego poszatkowania akcji, ale to szybko mija i pozwala dostrzec złożoność zarysowanej przez ciebie sytuacji politycznej na świecie. Dość dokładnie odpowiedziałeś na moje ulubione pytanie: "Co by było gdyby", za co duży plus. I jeszcze jedno. Zamiast uparcie dzielić świat TCB na FOL i POZ Ghatorr zdaje się zadawać naprawdę liczące się pytania o ponifikację i sens przemiany oraz los gatunku ludzkiego. Subtelnie - nie robiąc z tego kolejnej kłótni, nie zajmując stanowiska. A jeśli chodzi o wspomniane wcześniej okrucieństwo FOL czy, jak chcą niektórzy, jego "trudną misję" powiedziane jest jasno - przemoc jest zła. Oczywiście to tylko moje osobiste odczucia. Nie wiem, "co autor miał na myśli" ;> Czekam na więcej i tyle ;3

  4. Widzieliście tą propagandę?

    Nic dziwnego, że Chatoyance jest wrogiem nr. 1 Frontu Obrony Ludzkości.

    Fieściu, ty TO nazywasz propagandą? Tego nawet głuchy syfilityk chory na Alzheimera nie może słuchać. Życzę ci podobnej jakości propagandy dla FOL ;>

    Jak dobrze, że nie muszę Chatty słuchać tylko mogę czytać <3

    A propos pisania, chyba w "Going Pony" były przedstawione spoty reklamowe...

  5. No to zaczynamy, mój pierwszy post w odświeżonej wersji tego jakże budzącego emocje tematu. Utwór ma niezły klimat, ale brakuje mi w nim początku i końca oraz jakiegoś punktu kulminacyjnego. Wyłania się po prostu z ciszy, powtarzając ciągle ten sam rytm, a w harmonii i melodii też niewiele się zmienia. Krótki powtarzający się motyw, stopniowo rozbudowywany tworzy rzeczywiście niezłe wrażenie, ale ja lubię jak w muzyce jedno prowadzi do drugiego, łącznie z rozwiązaniem. Trudno wystawić ocenę, ale jak trzeba, dałbym może... 6/10. I tutaj wylecę od razu z grubej rury i zmienię chwilowo nastrój, bo mówiłeś Keola, że jazz również do tego tematu. A więc bigband Briana Culbertsona:

    Wspominałem kiedyś, że lubię patrzeć na grających muzyków? Ten wyraz ich twarzy, kiedy są w zupełnie innym świecie...

  6. Gdzie dawać utwory w klimatach jazzowych? Do rozrywki czy może do poważnej i alternatywnej? Poza tym moim zdaniem "muzyka rozrywkowa" to trochę nietrafiona nazwa, bo można do niej zaliczyć dosłownie wszystko co nie jest muzyką klasyczną, w tym rock&metal, hiphop, muzykę elektroniczną. Jeżeli to nie miał być temat na "całą resztę", doprecyzowałbym ;> Poza tym zmiany oceniam pozytywnie, zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce.

  7. Jak wszystko co wychodzi spod kopyt Thara - niepowtarzalny, zajmujący i genialny! Od samego początku wciągnęła mnie akcja i opisy. Taki gawędziarski styl i potoczystość opisów ze zręcznie wplecionymi żartami. To porywa także czytelnika. Mnie porwało. Jakbyś się bawił słowami, Thar. Po prostu kocham <3 Dlaczego o tym piszę? Bo to pierwsze moje wrażenie i coś czego nie było w poprzednich twoich ficach, a przynajmniej nie w takim stopniu ;3 Zmiana scenerii, klimatu, jak i sama retrospekcja w drugiej części zaskoczyły, na początku dziwnie się było przestawić, jak już ci kiedyś pisałem o tym fragmencie, ale szybko się o tym zapomina. Wizja "starożytnej" Equestrii całkiem ciekawa. Szczególnie podobał mi się odmalowany przez ciebie portret księżniczek - jako władczyń i jako sióstr. Popełniłem karygodny błąd, nie sprawdzając, co znaczy tytuł, mimo że go nie zrozumiałem na początku. A pomógł w zrozumieniu przesłania utworu. Miałem jeszcze sobie po przeczytaniu puścić jakiś film na kompie, albo coś, ale po prostu nie byłem w stanie, po tym co zrobiłeś z moimi emocjami, Thar.

    P.S. Zauważyłem chyba jedną literówkę: "– Co się stało? Możemy ci jakoś pomóc? – zapytał go dostrzegłszy jak reszta jej przyjaciółek podchodzi i siada wokół przysłuchując się ich rozmowie." Końcówka 3 rozdziału. Powinno być chyba "zapytała"?

  8. Będę mógł wykorzystać ten fragment w swoim opowiadaniu?

    Spox. Polecam się na przyszłość ;3

    Jak już pisałem, jeśli chodzi o "całą prawdę o TCB", punk widzenia zależy od punktu stania :P Still Human poczytam, bo opis brzmi ciekawie, "The PER: Michelson and Morely - The Speed Of Right" mam na liście już od jakiegoś czasu, więc pewnie niedługo też przeczytam.

    Jestem ciekawy, dlaczego fani Anti-TCB krytykują "Mankind Triumphant". Może coś mi umknęło, bo czytałem w tramwaju, jednocześnie starając się nie przegapić swojego przystanku :P Przejrzę końcówkę jeszcze raz, bo to i tak krótkie było...

    A jeśli chodzi o mizantropię, po części masz rację, ale moim zdaniem po prostu nie o to chodzi:

    Mizantropia – pojęcie ogólnie określające niechęć do gatunku ludzkiego

    I write Conversion Bureau stories as the opposite of misanthropy. It should be blatantly obvious' date=' because, after all, magical ponies are not, cannot be real, so neither can physical ponification be real. With every ponification in my stories, I celebrate humanity embracing its own ideals, dressed in the stage costume of hooves and mane, which is my literary symbol for an cruel person becoming a compassionate, loving human being.[/quote']

    Źródło: http://www.fimfiction.net/blog/57818

  9. Przeczytałem Ten Rounds, Ten Minutes i Ten Minutes: Aftermath.

    Pierwszy mi się najmniej podobał, bo autor zbyt przerysował ten zły wizerunek kucyków. Jedyny element wspólny z TCB to chyba tylko eliksir ponifikacyjny. A i to nie całkiem, bo człowiek jest przytomny podczas przemiany i nie ma snu ponifikacyjnego. O co mi dokładnie chodzi? Między innymi o ten fragment:

    "Purity" was the ponies' euphemism for death. Humans who would not become ponies were purified.

    Kuce które zabijają? Jakoś mi to nie pasuje. Brakowało tylko opisu w stylu:

    "Z jego kłów ściekała krew, gdy podchodził do sparaliżowanego ze strachu człowieka. Kopyta z cichym plaskiem zanurzały się w rozszarpanych wnętrznościach dawnego członka FOL, który wcześniej próbował zagrodzić mu drogę..."

    Srsly?

    "Ten Minutes" dużo lepiej napisane, a wątek miłości głównego bohatera i tej klaczy pegaza wprost genialny, szczególnie ich spotkanie i potem wielki finał. Bo jeśli uznać kuce za bezdusznych najeźdźców, wyszło na to, że pokonała je właśnie miłość i to moim zdaniem piękny motyw.

    Generalnie myślałem, że napiszę coś przeciw fanfikom anti-TCB, ale one zamiast wdawać się w polemikę ze światem choćby Chatoyance czy innych pisarzy TCB, kreują praktycznie zupełnie nowe światy. Bo jeśli kuce to rzeczywiście zombie bez wolnej woli, to nie dziwię się, że trzeba za wszelką cenę je powstrzymać.

    Ogólnie wolę jednak fanfifki podobne do tych, które wymieniłem w pierwszym poście. Wolę czytać o kucach niż o żołnierzach. Te ostatnie zdecydowanie bardziej dołują :P

    I natrafiłem na bardzo trafny komentarz na fimfiction pod opowiadaniem Chatoyance:

    It's very hard to be one of the fence sitters, like me, who can (...) appreciate the story for what it is: escapist fantasy. Unfortunately some of the themes leave a bad taste in some readers' mouth... and it isn't synthetic grape.

    A i jeszcze Thar polecał kiedyś Brand New Universe. Dołączam się. Jest tam nawet opowiadanie dla fanów anti-tcb x3

  10. To zależy które z uniwersów TCB bierzesz pod uwagę Maxy, bo ilu autorów, tyle interpretacji, nie wspominając o słynnej już grupie anti-tcb. Przynajmniej w tych, które znam ja, nie miały kontroli nad rozszerzaniem się słynnej bariery, poza tym nawet jeśli, proponowały jedyny możliwy ratunek w postaci ponifikacji. Jak już traktować ekspansję Equestrii jako inwazję (dla mnie ta wizja jest i dobra i zła. Inwazja to niekoniecznie właściwe słowo moim zdaniem ;>), nie można mówić o zabieraniu życia, a najwyżej wolności, gdy każe się wybierać między ponifikacją, a śmiercią. Zakładając nawet czarny scenariusz, inwazję, mimo wszystko nie mogę sobie przypomnieć żadnych ofiar śmiertelnych, które są winą Celestii i Luny. A co z sytuacją, kiedy Equestria jest jedynym ratunkiem dla ziemi i inwazja tak naprawdę okazuje się odsieczą (800 Year Promise)? Oczywiście pozostaje jeszcze jakże piękna nienawiść dla samej nienawiści albo kwestia światopoglądowa, która niektórym każe traktować zamianę w kuca jako śmierć.

  11. Niekoniecznie. Człowiek jest krwiożerczy, bo musiał. Tak działała ewolucja na przestrzeni wieków, że przeżywali ci najbardziej agresywni. Gdyby dane nam było przenieść się do świata w rodzaju Equestrii, przynajmniej tej opisanej przez Chatty, w przyjaznym środowisku, wśród innych praw natury, ewolucja mogłaby zacząć działać inaczej, jeżeli w ogóle. A ludzie z natury są dobrzy (przynajmniej ja w to wierzę ;)). I podpisuję się wszystkimi czterema kopytami pod postami Thara, ale to chyba oczywiste ;>

  12. "Ten minutes" mam na liście, poczytam jak skończę "Reality Break", bo już parę osób mi to polecało ;3 A co do przeciwników Biur... Niech sobie będzie grupa na fimfiction anti-tcb, ale jeśli jeszcze raz ktoś mi powie, że bronies to "love and tollerance", po prostu zaśmieję mu się w twarz. Dlaczego? Z powodu Chattoyance, która na swojego maila dostaje wiadomości z wyrazami niesmaku i groźbami (!). Tylko dlatego, że pisze opowiadania o ludziach zamieniających się w kucyki, a ktoś to bierze zbyt poważnie. Bo co innego nie lubić, co innego otwarcie zwalczać i dyskredytować. (I nie generalizuję tutaj. Mam na przykład jednego dobrego znajomego, który bardzo nie lubi opowiadań Chatty, ale mimo wszystko jak się dowiedział o tej całej aferze, wpadł na pomysł, żeby wysłać jej takiego maila od polskich czytelników z wyrazami sympatii). Chattoyace w odpowiedzi na zarzuty napisała krótki, dość ciekawy artykuł, w którym odpowiada na pytanie (albo zarzut), dlaczego pisze to, co pisze. http://www.fimfiction.net/blog/57818

  13. To na tym forum i dzięki bronies usłyszałem ich pierwszy raz. Konkretnie kawałek "Pain", który był po prostu genialny, nie wspominając o świetnie zrobionym teledysku ;3 Nad czym tu dyskutować? Zespół po prostu niesamowity!

  14. Dodam swoje trzy grosze do dyskusji, chociaż pewnie nic nie wiem, bo jakoś specjalnie nie ukrywam kucomanii, znajomi wiedzą i w ogóle, a jeszcze NIGDY nie spotkałem się z hejtem. Po pierwsze uświadommy sobie coś. To, że oglądamy kucyki JEST nienormalne. W pewnym sensie (tym dobrym) nawet dziecinne. Ale tu chodzi przede wszystkim o dystans do samego siebie i, jak to ktoś mądrze napisał, trzeba się umieć śmiać z własnych dziwactw - bo KAŻDY jakieś ma :) Inna sprawa - nieustanne budowanie barykady bronies/hejterzy. Tak jakby niektórzy z nas szukali na siłę kogoś, kto zmiesza nas z błotem chociaż troszkę... :9QuUw: Nie jesteśmy jakimiś wyjątkowymi osobami tylko dlatego, że należymy do tego fandomu. Jesteśmy jak wszyscy i żyjemy normalnie wśród ludzi Tak do wszystkich tych, którzy poobrażali się na cały świat, bo ktoś śmiał z nich zażartować: czasami warto wrzucić na luz. Nie mówię, żeby robić za uśmiechniętego głupka, który zawsze zgadza się ze wszystkimi, ale zamykanie się w ciasnej społeczności osób, z którymi łączy nas tylko to, że oglądamy ten sam serial też nie jest dobrym pomysłem.

×
×
  • Utwórz nowe...