-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Pinkie musisz dać jej szanse. Każdemu się na ona należy - nalegała Twilight. - No właśnie. Nie możesz oceniać jej po tym kim kiedyś była - dołączyła się Applejack. - Ja mam swoje zdanie, a wy swoje. Nie lubię jej. Niech nie liczy na akceptacje z mojej strony - powiedziała Pinkie po czym odwróciła cię i odeszła. - Chyba jednak jej nie przekonamy - powiedziała Twilight gdy wraz z Applejack weszły do środka.
-
Gdy byłaś niedaleko biblioteki zauważyłaś, że jest tam Pinkie, która rozmawiała o czymś z Twilight i Applejack.
-
Nawet pomimo uporu nie udało ci się zwalczyć zmęczenia i ty również musiałeś odpocząć. Czułeś jak zamykają ci się oczy.
-
- Do zobaczenia. Jak będziesz wyjeżdżać to przyjdź jeszcze się pożegnać dobrze?
-
- N... Nie przeszkadzasz mi. J... Jeśli chcesz możesz tu zostać.
-
- J... Ja chciałam spędzić trochę czasu w domu. Ze zwierzątkami.
-
Applejack była nieprzytomna, a z tobą też lepiej nie było. Po 20 gdy widać było już Canterlot i trochę Ponyville ty również już nie mogłeś iść.
-
- Jak już mówiłam nie mam dzisiaj specjalnie nic do zrobienia. T... Tylko nakarmić raz po raz zwierzątka, a ostatni raz karmiłam trochę przed twoim przyjściem.
-
Po chwili wyruszyliście dalej, lecz Applejack już nie dała rady i upadła na ziemię ze zmęczenia.
-
- Jeśli masz ochotę to czemu nie.
-
- Chciałabym trochę pobyć w domu jeśli nie masz nic przeciwko.
-
< wyczarowałeś ją? > Zakopałeś ciało. Wypadałoby zostawić jakąś tabliczkę.
-
< A skąd wiesz, że znajduje się tu wierzba? A może to jest BUK albo lipa lub klon ale dobra mniejsza o to > Podszedłeś do drzewa i położyłeś obok niego zwłoki Somady. Zacząłeś kopać dół, który już po chwili był akurat w jej rozmiarze.
-
- Niech pomyślę. Raczej nic dzisiaj ważnego nie robię. Czemu pytasz?
-
To ruszajmy w drogę. *** Szliście około 7 i pół godziny, a do Canterlotu ciągle wam brakowało. Applejack już ledwo mogła iść, ty zresztą też. Nie tylko niosłeś ze sobą ciał ale i miałeś przebitą nogę i obitą buzię.
-
Fluttershy uśmiechnęła się nerwowo - Emm ja nie chciałabym rozstawać się z zadnym z moich zwierzątek. Ch... Chyba nie mogę ci żadnego oddać.
-
- A co dokładnie chcesz?
-
- Masz zamiar nieść ją do Canterlotu?
-
- Naprawdę? A w jakim celu?
-
- Nie. A stało się coś?
-
- Może najpierw ją zakopiemy ją u podnóża tej góry?
-
- Tak. Jest w porządku. A tak w ogóle Witaj.
-
W tej wyprawie każdy z was ucierpiał fizycznie jak i psychicznie. Ty byłeś cały obolały i miałeś przebitą nogę, a Applejack wielką, głęboką i obficie krwawiącą ranę na plecach. Jedynie jej pancerz ją uratował - Dobra gdzie teraz? - Zapytała się Applejack gdy wyszliście z kryjówki.
-
Postanowiłem udać się do Ponyville.
-
Zza drzwi dało się usłyszeć ciche "Proszę".