-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Rozumiem, że to dla ciebie trudny moment. Nie będę cię lepiej niepokoić - powiedziała Applejack idąc przodem.
-
Nie było to daleko, więc już po chwili stałaś przed jej drzwiami.
-
- Szybko do wyjścia - powiedziała Applejack wybiegając z pomieszczenia.
-
Było tobie ciężko. Czułaś się słabo.
-
- W ciągu 3 lub 4 dni będzie gotowa.
-
Pomieszczenie było puste. Nie było tam nawet śladu po obecności Vertisa i jego magów.
-
- Dobrze zobaczę co da się zrobić. Jeśli pozwolisz to pójdę nad nią popracować. Niech to będzie niespodzianka.
-
Po chwili do pokoju weszła Applejack. - Co się tu stało? I czy to nie jest ta Somada czy jakoś tak?
-
- No dobrze spróbuje. Jakiego koloru chcesz?
-
- Puszczaj mnie - powiedziała odpychając cię zanim się zbliżyłeś. Somada jednak była już zbyt wykończona aby przeprowadzić detonację. Bariera powoli znikała, a ona padła już martwa.
-
Jak mówiłeś tak zrobiłeś. Po chwili wbiłeś w brzuch Somady dwa norze. Jej oczy wtedy zrobiły się czerwone. - Jeśli ja umrę to i ty też - powiedziała po czym zamknęła was w magicznej barierze i szykowała się do wysadzenia.
-
- To nic mi nie mówi. Może coś jeszcze?
-
< Jaki psychopata T_T > Somada po mimo uderzenia szybko zorientowała się co próbujesz zrobić i teleportowała się za ciebie uderzając cię kopytem.
-
- Cóż no właśnie nie wiem co mam zrobić. Gdybym chodziarz wiedziała czym się interesujesz
-
Tylnimi nogami ci się nie udało, lecz atak głową ci się powiódł ci się i uderzyłeś ją prosto w twarz przez co jeszcze bardziej rozbolała cię głowa ale Somada się przewaliła.
-
- Cóż musiałabym wiedzieć jakie typy ubrań najbardziej lubiłaś nosić. Bez tego jestem bezradna.
-
Próbowałeś zrobić tak jak mówiłeś, lecz Somada się zorientowała i przytrzymała ci kopyta magią nie przestając cię okładać. Twarz cię coraz bardziej bolała i była coraz bardziej sina.
-
- Cóż miałaś wtedy dużo inne ubrania niż te, które mają kucyki.
-
Jak pomyślałeś tak też zrobiłeś. Odskoczyłeś w ostatniej chwili od sztyletu, który wbił się w ścianę i szybko zaatakowałeś Somadę wbijając jej sztylet w jedną z przednich nóg. Somada wydała z siebie cichy pisk po czym zostawiła wbity w ścianie sztylet i rzuciła się na ciebie przewracając cię na ziemię i okładając kopytami po twarzy.
-
Somada gdy była już bliżej spróbowała zaatakować ciebie sztyletem.
-
- A co dokładnie chcesz abym ci uszyła?
-
- Może i masz. Ja się magią nie przejmowałam, lecz jak Twilight coś chciała to nie miałam wyboru.
-
Somada zorientowała się co miałeś zamiar zrobić przez co chwyciła cię magią i cisnęła tobą o ścianę po czym stopniowi się do ciebie zbliżała.
-
Somada chwyciła pocisk magią nie pozwalając na rozbicie się. - Wtedy zobaczą potęgę Vertisa. Luna prędzej czy później sama chciałaby obalić Celestię, a Vertis da jej niepowtarzalną szansę na zrobienie tego. Wracając do twojej nędznej taktyki to myślałam, że wymyślisz coś nowego. Cały czas stosujesz tą samą, słabą taktykę - powiedziała po czym posłała serię zaklęć w twoją stronę.
-
- Jesteś tego pewna? Ja nigdy nie używałam specjalnie niczego innego niż lewitacji.