Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. Pośpiesznie przeszukiwałaś magią swoją torbę. Miałaś nadzieję, iż znajdziesz tam klucz do swojego domu. Po chwili przeglądania twojej torby, znalazłaś cel swoich "małych poszukiwać". Był to klucz do twojego domu. 

    - Ja zaraz przyjdę - rzucił Darkness, a następnie ruszył w stronę twojego małego sadu.  

  2. Szczerze to wolałem uniknąć kontaktu z tym stworem, czy tam... koszmarem. Spacery również przynoszą spokój, a nie uśmiecha mi się wysłuchiwania tej psychopatki. Postanowiłem więc ruszyć dalej, aby oddalić się. Szczerze to chciałbym się już obudzić, lecz wizja spokojnego snu jest zbyt kusząca i nierealna. Udałem się więc w stronę dalej, w stronę lasu.

  3. Stanąłem przed wejściem do tego mrocznego lasu. Moje uczucia były mieszane co do tego pomysłu, lecz ja byłem zdeterminowany. Sprawa ta od początku była dla mnie zagadką, a moja ciekawość to mój największy minus i wróg. Po chwili krótkich przemyśleń postanowiłem wejść i zagłębić się w to mroczne miejsce, do którego chodzi niewiele kucyków.

  4. Trochę to trwało, zanim tęczowogrzywy pegaz łaskawie wstał, otrząsnął się i doszedł do wniosku, iż ktoś go woła. Po chwili mogłaś widzieć, wystającą głowę, znad chmurki, która znajdowała się tuż nad tobą.

    - O to wy... Cześć Auroro, cześć Pinkie. W czym wam mogę pomóc? - zapytała Rainbow Dash ziewając.

  5. < :rainderp: >

     

    Winona radośnie szczeknęła, a następnie podeszła do Kitiego, chwyciła go zębami za ogon i zaczęła wyciągać go z pomieszczenie, aż na sam dwór. Po chwili ponownie zostałeś sam z Applejack, która właśnie kończyła jedzenie. Przyglądała ci się w milczeniu, z nieukrywaną ciekawością.

    - Nie martw się.Moja Winona "zajmie" się twoim liskiem - powiedziała Applejack z lekkim uśmiechem.

  6. - T-To chyba d-dobrze, ale... m-mogło ci się c-coś stać, a w-wtedy ja czułabym się w-winna. T-Tak samo jak zaryzykowałaś ż-życie, aby m-mnie ratować. N-Nie wiem, czy kiedykolwiek u-uda mi się spłacić ci d-dług, k-który jestem ci winna, przez t-ten uczynek.

  7. - Oczywiście! - krzyknęły klaczki jednocześnie, a następnie zaczęły z radości skakać. Applejack przyglądała się wam z niemałym rozbawieniem, lecz aby to ukryć szybko zabrała się za zbijaniu kolejnych jabłek. -Po chwili jednak ponownie się odwróciła w twoją stronę. 

    - Tylko je pilnuj. Rarity by mnie zabiła, jeśli Sweetie Belle by się coś stało. A jak Rarity by mnie zabiła to ja prawdopodobnie zabiłabym ciebie, więc uważaj na nią. Na Scootaloo i Apple Bloom też. Dobrze wiesz jakie one są...

  8. Drzwi niestety były zamknięte na klucz. Wiedziałaś dobrze, iż były one solidne i wytrzymałe, więc wywarzanie nie miało najmniejszego sensu. Trzeba było znaleźć klucz... ten odpowiedni, który do nich będzie pasować. Darkness tylko spojrzał na ciebie przelotnie, a następnie zaczął się rozglądać po okolicy. Może coś przegapiłaś lub miałaś klucz w torbie. Jednakże jedyne co wiedziałaś to to, iż teraz może być ciężko.

  9. Przyglądałem się temu wszystkiemu z niemałym zdziwieniem, lecz szybko się opamiętałem. Popatrzyłem z lekką irytacją na koszmarka, a następnie odwróciłem się i udałem się w przeciwnym do tej istoty kierunku. Jedyne co mi chodziło teraz po głowie to pragnienie bycia sam, aby chodź trochę odpocząć od tego wszystkiego. Miałem szczerze tego już po dziurki w nosie. Zero spokoju, zero prywatności... i to nawet we własnym śnie. Teraz żałowałem swojej decyzji, zgadzając się na propozycję księżniczek. Sądziłem, iż będę mógł być w końcu sam. Z dala od miastowego harmideru i innych kucyków. Jedyne co chciałem robić to zabijać, lecz teraz... to wszystko straciło dla mnie sens. 

  10. - Ależ oczywiście... - powiedziałem krótko, a następnie powoli przemieściłem się w bok, tak aby zejść temu... czemuś z drogi. Po tym wszystkim odwróciłem się w stronę Luny i zacząłem mierzyć ją wzrokiem, który właściwie nie mówił nic. Starałem się zachować kamienną twarz. Miałem szczerą nadzieję, aby się obudzić. Z pozoru sen miał być spokojny, w którym odpocząłbym sobie, lecz teraz widzę, iż to co sobie myślałem, to był co najwyżej błąd, który pożałowałem zdziwieniem, jak i lekkim zdenerwowaniem, spowodowanym przerwaniem tego spokoju, przez Lunę i tego stwora.

  11. Zaczęłaś krążyć dookoła budynku, który kiedyś był twoim domem. Teraz jednak nie miało to większego znaczenia, gdyż przejmowanie się tym zrzucało na ciebie tylko większą falę smutku. Powoli chodząc po miejscu, gdzie kiedyś mieszkałaś, starałaś się szukać jakiś przydatnych wskazówek, które mogą ci pomóc z tym wszystkim. Jednakże nie znalazłaś nic ciekawego, ani wartego uwagi. Twa pozytywka również milczała, co raczej dobrze świadczyło o tym miejscu... przynajmniej na razie. Po jakimś czasie, gdy przeszukałaś wszystko i nie natrafiłaś na nic ciekawego to wróciłaś do "punktu wyjścia". Wtedy właśnie po raz pierwszy od dłuższego czasu Darkness podszedł co ciebie i spojrzał tobie prosto w oczy, a następnie czule cię pocałował w usta, lecz nadal milczał. Na jego twarzy po raz kolejny pojawił się drobny uśmiech, którego nie dano ci widzieć przez jakiś czas.

  12. - No bo... w-wiesz... j-ja tak sobie m-myślałam, iż t-ta wyprawa d-do lasu E-E-Eve-Everfree mogła cię z-zniechęcić d-do tego miejsca, a t-t byłaby m-moja wina - powiedziała, jakby lekko się jąkając, lecz widać było, iż ta odpowiedź sprawiła jej ulgę.

  13. - Cóż... ja się mogę dostosować. Nauczyłam się w trakcie minionych lat, aby cieszyć się każdym posiłkiem, gdyż może on wiele zmienić. Dlatego właśnie jestem ciekawa na co Ty miałbyś ochotę. Szczerze to ja mogę zjeść wszystko co wybierzesz. Może podszkolę się trochę w gastronomii.

  14. Applejack, jak i Winona przyglądały się wam z nieukrywaną ciekawością. Klacz jednakże nie ruszyła się z miejsca, natomiast Winona wpatrywała się w Kitiego, który leżał obok niej. (Tak. Winona cały czas leży obok ciebie.) 

    Widzę, iż nie szczędzisz zabaw i innych takich dupereli swojemu przyjacielowi? - wyszczekała suczka w stronę kitiego. - Może masz ochotę na krótki spacer? Oczywiście nie musisz się zgadzać jeśli nie chcesz. Nie nalegam, ani nic, lecz... fajnie by było pobyć trochę z tobą i lepiej się poznać. Jeśli również nie masz temu nic przeciwko.

  15. Ponownie przebyłeś dość długą drogę, która prowadziła z przedmieść Ponyville, aż do farmy rodziny Apple. Gdy tam byłeś to zobaczyłeś Applejack, jak i trzy klaczki, które spakowane czekały właśnie na ciebie. Były uśmiechnięte i rozpromienione, czym prawdopodobnie skutkowały wieści o ich wyjeździe.  Twoja kuzynka musiała widocznie nieźle się napocić, aby uspokoić te trójkę, która ma wielkie pokłady energii w sobie. Jedyne co chyba ci teraz zostało to podejść tam i rozpocząć waszą podróż. Najpierw trzeba iść na stację, gdyż dług marsz zajmnie dłużej. Pociągiem będzie raczej dużo, dużo szybciej.

×
×
  • Utwórz nowe...