Skocz do zawartości

Wizio

Brony
  • Zawartość

    4953
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Wizio

  1. Darkness wzruszył ramionami, a następnie odszedł kawałek, do pierwszego lepszego lepszego drzewka i ostrożnie, a zarazem szybko się po nim wdrapał. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, z powodu źle położonego kopyta. Kucyk upadł na ziemię, a następnie wstał i zaklął pod nosem. Po chwili ponownie spróbował i tym razem udało się. Darkness rozłożył się na jednej z mocniejszych gałęzi, a następnie zdjął swój łuk. Trzymając go w kopytach bacznie obserwował kucyki, które znajdowały się niedaleko niego. 

    - Nareszcie spokój - powiedział cicho do siebie, a następnie wygodnie się rozłożył i kontynuował swoją obserwację.

  2. - Po pierwsze... - powiedział Darkness, a następnie odkaszlnął. - Jeśli nie znasz mojego imienia, to się go dowiedz. Po drugie, jeszcze raz nazwiesz mnie kołczanowatym, to... radzę ci rzucić w stado wygłodniałych wilków drzewnych. Będzie to szybsza i mniej bolesna śmierć. I po trzecie, jeśli nie masz do mnie ważnej sprawy, to lepiej się po prostu nie odzywaj. Chyba, że chcesz mi robić jako tarczę strzelniczą...

  3. Cicho westchnąłem, a następnie wolnym krokiem udałem się w jej stronę. Miałem mieszane uczucia, co do owej wierzy, lecz jak już wcześniej sobie postanowiłem, iż dowiem się o tajemniczym kucu, to dotrzymam swojej obietnicy i zaspokoję swoją ciekawość, która wielokrotnie sprowadzała mi na głowę kłopoty, które pamiętam do dnia dzisiejszego. 

  4. - Prędzej, to skoczę z tego urwiska, niż pójdę z wami melepetami - dodałem spokojnie, a następnie wolnymi krokami cofałem się, aż do skraju urwiska. Popatrzyłem się na nie i przełknąłem ślinę. Wzdychając popatrzyłem na agresorów, będąc gotowym do wystrzału strzał oraz szybkiemu rzuceniu się w przepaść, gdyby byłoby to koniecznie. Byłaby to pewnie dużo lepsza śmierć, niż zagryzienie, przemiana, czy też zabawa z jakimiś niedorajdami, które myślą, że jeśli przerastają mnie, pod względem ilości.

  5. - Cóż... rozumiem twoją niechęć do opowiadania o swoich snach, i w pełni to rozumiem. Ja również nie lubiłem opowiadać o sobie i życiu jakie prowadzę. Miałem jednak nadzieję, iż ktoś kiedyś pomoże mi w otwarciu się na świat i inne kucyki, lecz wiem, iż to nie możliwe. Fakt faktem, iż otworzyłem się na ciebie, lecz ty jesteś jedna i... wyjątkowa, a kucyków jest tysiące - powiedział spokojnie. - Jednakże nie roztrząsajmy niepotrzebnych faktów z mojego życia, gdyż jesteśmy tu, aby poznać prawdę o twoim. Mam nadzieję, iż nie przeszkadza ci to, iż przypadkiem również dowiem się czegoś o tobie... czegoś, czego nie powinienem - dodał już poważniejszym tonem. 

  6. Winter kręciła się jakiś czas po mieście, aby znaleźć poszukiwaną tawernę. Nie trwało to specjalnie długo, gdyż ledwo zdążyłaś poprzeglądać kilka dróżek, które robiły za ulicę. Oprócz tego mogłaś ujrzeć tartak, jak i kowala, nie licząc już masy domków mieszkalnych. Tawerna przed którą stanęłaś, nie wyróżniała się niczym, od reszty budynków, które się tu znajdowały. Fakt faktem, iż zdobił, a raczej ogłaszał ją drewniany znak, który wskazywał właśnie na to miejsce. Ze środka można było usłyszeć zagłuszoną, przez zamknięte drzwi muzykę.

  7. Zmieniłaś gwałtownie pozycje, w której kroczyłaś na dworzec w Canterlocie. Wydawałaś się już bardziej poważna, a kucyki nawet jeśli nie zwracały na ciebie zbytniej uwagi, to jako tako przyglądały się tobie z niemałym zaciekawieniem. Nikt jednak nie postanowił się do ciebie odezwać. Kilka kucyków jednak rzucało krótkie "dzień dobry", lub po prostu skinęły głowami, w celu bez słownego przywitania się. Jak było wiadomo nie od dziś, to postawa ma duże znaczenie na zachowanie i charakter kucyka, a ty byłaś tego doskonałym przykładem.

  8. - Wierz mi kochaniutki, iż renowacja tej broni jest zbędna. Od lat działała bez żadnych, nawet minimalnych zarzutów. Raz po raz wystarczy ją wyczyścić, co jakoś zajmujące nie jest, a pokusa porównywalna jest do łowców orków, którzy widzą orkowego generała. Powinieneś się domyślić jak to wygląda - zaśmiała się, a następnie delikatnie zdjęła kuszę ze ściany i dokładnie ją obejrzała. Na jej twarzy pojawił się szeroki, a zarazem lekko psychopatyczny uśmiech.

  9. - Wypuścić cię? - zaśmiała się - Wolne żarty. Puścimy cię wolno, a ty pobiegniesz do Nightmare Moon, aby znowu nas zniewoliła. Dzięki, ale nie - dodała sarkastycznym tonem. - Będziesz tutaj gnić, tak długo, aż nie wymyślimy co z tobą zrobić. A wierz mi, iż będzie to bardzo, bardzo długo trwało. O jedzeniu i picu również możesz zapomnieć. Demony nie jedzą tego co kucyki, tylko żywią się bólem i cierpieniem. Tobie najwyraźniej ten "smakołyk" przypadł do gustu.

  10. Poszukiwanie Winony nie trwało długo. Przybiegła ona z tęczowogrzywą klaczą, którą miałeś już okazję poznać na imprezie u Pinkie Pie. Momentalnie zagarnęła jakąś małą, burzową chmurkę i przysunęła ją nad palące się drzewo. Wleciała na nią, a następnie zaczęła po niej skakać, powodując deszcz, który ugasił płonące drzewo. Po tym wszystkim kopnęła obłoczek, który leniwie poleciał w niebiosa, a może jeszcze dalej.

    - I co wy byście beze mnie zrobili? - zapytała dumnie pegazica, a następnie z uśmiechem wylądowała przed tobą i podchodzącą Applejack.

    - Cóż... dzięki Rainbow. Miło, iż pomogłaś - powiedziała Applejack wymuszając uśmiech na twarzy.

  11. Cholera... trafiły mi się dziwne kuce, które mają jakieś urojenia mózgowe. Mogą mieć również jakieś zaburzenia psychicznie... - pomyślał Darkness, wolał trzymać się z dala od całej gromadki. Cenił on sobie spokój, co większość zgromadzonych zauważyło. - Nie cierpię tych kucyków. Mają w sobie za dużo... pozytywnej energii. Aż mi się rzygać chcę, gdy tylko słyszę ich rozmowy - powiedział w myślach z goryczą. 

  12. Czego chcieć więcej moja droga? Applejack sama w sobie wiele o sobie mówi, a nie każdy ma wie czego dokładnie chce się dowiedzieć. Ja napisałem, co chciałbym zobaczyć w 4 sezonie, a jeśli chodzi o więcej owych tajemnic i ciekawostek z naszą ulubioną farmerką, to można zdać się już tylko na łaskę przyszłości, w której owy rozdział, jak i nowe ciekawostki postaną.

  13. Darkness spojrzał na strzały jego strzały, które leżały na ziemi i głośno westchnął.

    Jeszcze raz ten kretyn mnie dotknie, a te strzały znajdą się w jego pysku - pomyślał z irytacją, a następnie zeskoczył z drzewa. Jednakże lądowanie mu się nie udało i upadł dość twardo na ziemię. Otworzył po chwili oczy i przeklął pod nosem, a następnie podniósł się i podszedł do strzał, które leżały na ziemi. Sprawdzał po kolei, każdą z nich, w nadziei, aby żadna z nich, nie uszkodziła się podczas upadku.

  14. Darkness miał już po wyżej uszu tego wszystkiego, spowodowanego nieogarnięciem większości z uczestników. Jak już wcześniej wiedział, to wyprawa nawet się nie zaczęła, a w owej "grupie" zaczynają się już niemałe konflikty, które prawdopodobnie spowodowane zostały, jakimiś nieciekawymi słowami, z ust jednego z uczestników. Czarnego ogiera jednak to nie interesowało, gdyż zawsze działał na własne kopyto. Jednakże nie miał ochoty wysłuchiwać kłótni tej bandy. Wstał więc, spod jabłoni, pod którą siedział, a następnie postanowił się po niej wspiąć, na jedną z wyższych gałęzi. Miał nadzieję, iż chodziarz tam będzie miał chodź minimum spokoju, który polubił. Jednakże wiedział, iż nie jest to możliwe, a przynajmniej do czasu, gdy większość kucyków, które się tu znajdują, nie przymknie się.

  15. God dammit sun... też muszę dać coś od siebie. To jednak jutro, gdyż teraz... masakra z tym wszystkim. Zaopatrzcie się lepiej w torby, aby zwrócić śniadanie lub dwa.

  16. Po dość długich i pewnie nużących oględzinach swoich strzał, ogier chowając strzały, przewiesił go przez głowę, a następnie popatrzył zgromadzonych.

    - Jeszcze się podróż nie zaczęła, a ich już targają emocje... żałosne - pomyślał, a następnie zaczął ponownie obserwować zebrane tutaj kuce. Nagle zauważył, iż pewna klacz z czereśniową grzywą go ogląda. Posłał jej nie wielki, lecz pewny uśmiech, nadal się w nią wpatrując. Nie wiedział za wiele co zrobić, gdyż już miał za sobą coś podobnego, lecz nawet on nie chciał o tym wspominać. Było to dla jego bezpieczeństwa psychicznego.

  17. - Czy oni zawsze muszą tyle gadać? - pomyślał Darkness z irytacją. Widać było po jego reakcji, na to wszystko, iż lekko go to denerwowało, lecz starał się tego nie okazywać. - Myślałem, że chodź na niebezpiecznej wyprawie będzie cisza, ale nie... Oni muszą gadać, jakby mieli zaraz paść na zawał. 

     

    Czarny kucyk postanowił oddalić się jeszcze bardziej od reszty, aby otrzymać spokój, którego aktualnie potrzebował. Usiadł więc po pobliskim drzewem i zaczął sprawdzać stan swoich strzał. Liczył na spokój i brak rozmów, lecz wiedział, iż to nie możliwe.

  18. < Ale proszę was... piszcie swoje odpisy dłuższe niż... jedno zdanie, a do tego dialog. Tego nawet odpisem nazwać nie można... To jest zwykłe opie******* się. W historiach się rozpisaliście, a tutaj nie możecie napisać przynajmniej 3 zdań złożonych, aby estetyka jakaś była? >

     

    - Bo umieją latać... - Darkness rzucił niedbale, a następnie ponownie prześledził wzrokiem obecnych. - Cholera... trochę dużo tu nowych - pomyślał z goryczą, a następnie odszedł kilka kroków i zaczął sprawdzać swój sprzęt. Nie trudno było go przygotować, gdyż 3/4 rzeczy, które ma przy sobie to przedmioty, z którymi się właściwie nie rozstaje. Po szybkim prześledzeniu wzrokiem swoich juk, uznał, iż jest wszystko, a tak przynajmniej mu się wydawało. Dołączył do reszty grupy, lecz nadal stał gdzieś na uboczu i czekał na dalsze instrukcje, które dotyczyły owej wyprawy. W głębi siebie cieszył się, iż w końcu opuści tą "zapadłą dziurę", jak zwykł nazywać stolicę Equestrii, w której mieszkał.

  19. Applejack wychyliła się przez okno, aby zobaczyć co się dzieje. Niemal nie wypadła przez nie, gdy zobaczyła, iż jedno z jej drzew się pali. Momentalnie więc wyskoczyła przez okno, a następnie szybko pobiegła w stronę stodoły, co nie trwało długo, gdyż już po chwili przebiegała obok was. Po chwili wybiegła z niej, a w pyszczku trzymała wiadro wody. Gdy podbiegła do was, to całą zawartość owego wiadra wylała na drzewo. Ogień trochę zgasł, lecz nadal się palił.

    - Nie stójcie tak, tylko róbcie to co ja. Liczy się każda sekunda, gdyż ogień się rozrasta - rzuciła, a następnie pobiegła po kolejne patrię wody. Dym, który się wydobywał się z ognia, leciał ku górze, lecz was również nie ominął. Czuliście, iż zaczynacie się dławić, przez brak czystego powietrza oraz szkodliwe substancje chemiczne, które wytwarzane są podczas spalania drewna.

  20. - A skoro już tu jesteśmy to... co dokładnie ci się śniło? Jestem po prostu ciekawy tego wszystkiego. Nie trzeba specjalisty, aby stwierdzić, iż było to coś okropnego... sądząc po tym, co się dzieje w twojej głowie - powiedział spokojnie. - Ale szczerze to... nawet się cieszę z tej wyprawy. Dzięki niej... mogłem zakochać się w tak cudownej klaczy jak ty - dodał po chwili. - Dziękuje ci za to.

×
×
  • Utwórz nowe...