Koniec. Nareszcie koniec? A może - dlaczego to już koniec?
Zdecydowanie muszę powiedzieć, że druga opcja jest tą właściwą. Opowiadanie czyta się fenomenalnie. Akcja jest szybka, ale nie przesadnie, a opisy i dialogi są doskonałe zarówno w swej formie, jak i treści. Przedstawienie postaci? To jest dopiero coś! Znane serialowe bohaterki są oddane wręcz idealnie. Fluttershy i jej przygody w historii, oraz sposób ich przeżywania i radzenia sobie z najgorszymi zadaniami to arcymistrzostwo. A Pinkie? Idealne wyśrodkowanie między jej radością życia a momentami niezwykłej u naszej ulubionej imprezowiczki powagi.
Postacie stworzone przez autora również zadziwiają swoją głębią, charakterami i wyraźnym przemyśleniem przedstawienia każdego/każdej z nich. Widać, że nie było to pisane na łapu-capu.
Sama fabuła - pomysł i wykonanie nazwałbym poezją, gdyby to nie była proza. Skonstruowana szczegółowo, brak w niej dziur i wciąga niczym przysłowiowe bagno. Lub serial MLP:FiM...
Bardzo się staram pozostać krytyczny, ale do tej beczki miodu trudno mi znaleźć choćby najmniejszą łyżeczkę dziegdziu. Jedyna zastrzeżenia jakie mógłbym mieć wynikają z pewnych konstrukcji zdań, ale to normalne, że każdy preferuje inny styl. I w żadnym wypadku nie odbierają przyjemności z lektury.
Z drugiej strony mam jedno zastrzeżenie. A dokładniej parafrazę zarzutu, który usłyszał niejaki Tolkien po napisaniu Władcy Pierścieni - "Opowiadania jest za krótkie!". Naturalnie rozumiem, że historia była obliczona na taką a nie inną długość i jest wyraźnie zakończona, ale mimo wszystko ten drobny niedosyt pozostał.
Strona techniczna nienaganna, ale tu akurat nie spodziewałem się niczego innego.
Konkluzja? Jeżeli ktoś tego jeszcze nie czytał, to niech rzuca wszystko i zabiera się za lekturę. Czapkuję, kłaniam się do ziemi a opowiadanie wchodzi do mojego osobistego Top 5 i będę teraz Cię gnębił Panie Alberichu, o przyspieszenie prac nad "W poszukiwaniu Dawnej Chwały" domagając się kolejnej porcji doskonałej lektury.