Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Wychodzi na to że chyba mało książek czytasz* Mam pomysły, ale nie umiem się za nie zabrać i mi się nie chce. Pisałam ci o nich jakiś czas temu. Pozdro *nie chodziło mi o błędy ortograficzne tylko że jest więcej ciekawszych niż moje rozterek w literaturze .-.
  2. Nie wiem czy sama się przemogę żeby "Czas" przeczytać jeszcze raz, więc powodzenia I dzięki, nie spodziewałam się że jeszcze coś tutaj zobaczę związanego z moim pisaniem.
  3. Zauważyłam, że wszyscy którzy są przeciwko aborcji nie umarli w męczarniach z powodu bezmózgowia. Równie bez sensu co ten cytat
  4. Wiedziałam że to Berry Punch, opis był jasny, nie pamiętałam właśnie jej imienia z serialu (i nie chciało mi się tego sprawdzać jak pisałam komentarz) xd No tak, pod koniec już jakoś mi to umknęło, to raczej moje niedopatrzenie - możliwe że spodziewałam się większego "bum" przy piciu tego eliksiru (i że nastąpi przed konfrontacją z Celestią). Cieszę się że moje posty ci się przydały, jest mi równie miło. Do zobaczonka w następnym fiku
  5. Te całe nietokuce czy kucoperze to pewnie kwestia równie subiektywna jak sprawa z odmienianiem lub nieodmienianiem nazwy "Canterlot", nie sądzę by istniała jedyna słuszna wersja spolszczania, więc nie przejmuj się za dużo i zapisuj to jak ci wygodniej. Jestem już po lekturze i mam kilka przemyśleń – pewnie są trochę chaotycznie spisane i są w nich spoilery. Magia Discorda. Wydaje mi się, że można było to nieco inaczej rozegrać, "logiczniej" - z jednej strony osłabienie i niemożność walki, z drugiej pstryknięcie i stworzenie kieszonkowego wymiaru z niczego… w wielu momentach trochę to ze sobą kolidowało i stwarzało wrażenie lekkiego niedopracowania. Czasami Discordowi przychodziło coś zbyt łatwo pomimo wcześniejszych trudności, na przykład właśnie ten pojedynek z Luną. Nasuwa mi się myśl, że byłby zbędny, gdyby Discord od razu pstryknął i zamiast przenosić duszę Luny do Świata Chaosu zamknąłby ją w takim kieszonkowym wymiarze, gdzie alicorny mogłyby się dostać bez problemu i gdzie Luna byłaby bezbronna – miał moc Chrysalis, więc pewnie dałby radę. I nawet nie musiałby odprawiać tego rytuału z krwią. Nie twierdzę przez to, że sam pojedynek z Luną był zły czy słaby, przez te nieścisłości dostrzegam po prostu inne opcje, mniej skomplikowane, ale z tego względu pewnie też nudniejsze – ogólnie uważam, że scena sama w sobie była w porządku. Dobrze, że Discord z początku nie okazał się wszechmocny i poległ; to było ciekawe. Mam wrażenie, że nie wykorzystałeś w pełni potencjału posiadania przez niego boskiej mocy. Szkoda, że magia ograniczała się tylko do kumulowania energii (im więcej, tym lepiej), wysyłania tej energii w przeciwnika, pstrykania i tworzenia „baniek” ochronnych. Wracając do tego pojedynku z Luną – Discord przebywał w swojej domenie, mógł naginać świat według własnych zachcianek, usunąć grawitację, zesłać deszcz ognia, zamknąć Lunę w jakiejś iluzji… Mnóstwo możliwości. Magia jest tu strasznie „fizyczna”. Z drugiej strony Discord nawet jeśli posiadał boską moc, jak już zauważyła Karlik, miał problem ze zmianą swojej postaci, nie miał za to problemu ze złamaniem zaklęć ochronnych Celestii i spaczeniem Elementów Harmonii – wszystko to zamyka się w tym, co już powiedziałam wcześniej. Kompletnie nie przemawia do mnie wizja Świata Chaosu jako takiego, do którego mogą się dostać istoty tylko „złe”, staram się jednak zrozumieć kreację twojego Discorda. Mimo to wciąż uważam, że chaos nie równa się złu. (w ogóle to lekki paradoks, żeby w Świecie Chaosu panowały jakieś zasady…). Celestia moim zdaniem nie powinna się tak unosić. Na wzrastaniu temperatury na świecie powinno się skończyć – w sytuacji, gdzie w końcu spotyka Discorda, wyobrażałabym ją sobie raczej jako chłodną, opanowaną, przesiąkniętą nienawiścią i goryczą, a nie płonącą i krzyczącą caps lockiem. W ten sposób zachowuje się raczej Luna. Zakończenie jest dość rozczarowujące. Discord zostaje pokonany przez feniksa (a mógł pstryknąć i byłoby po sprawie; swoją drogą, dlaczego bał się ognia?), Shining Armor ścięty za to że go nie lubisz, nie dowiadujemy się co stało się z Twilight i resztą, jak reaguje Celestia po zniknięciu Discorda (bo w końcu chyba zdawała sobie sprawę, że żyje i bezkarnie chodzi sobie gdzieś po świecie, przetrzymując jej siostrę) ani jak Discord zamierza zrealizować swój niecny plan. To ostatnie już nie brzmi groźnie ani podstępnie, wygląda raczej jak ostatnia próba zaślepionego mało prawdopodobną wizją szaleńca. Szczerze mówiąc nawet nie zastanawiałam się jak zamierza on to zrobić, bo odruchowo przypuszczałam, że i tak kiepsko mu to wyjdzie. Jeszcze jedna sprawa – Łzy Harmonii. Nie widzę sensu ich obecności, skoro Discord ostatecznie ich nie użył, i nie rozumiem też, dlaczego. Mógł wypić ten eliksir przed pojedynkiem z Celestią, stawiając wszystko na jedną kartę. Może wtedy miałby jakieś szanse. Język i opisy. Doceniam precyzję i wkład, jaki poświęciłeś w opisywanie przemyśleń – są dopracowane, choć w niektórych momentach może nieco przydługie, co nie zmienia faktu, że ich obecność to spory plus. Tak czy siak można się wczuć, są dobre i przez to nie zwraca się uwagi na ich długość. Czasami tylko język zdawał mi się zbyt podniosły, na przykład przy tych Targach Wymiany, kiedy klacz-nie-pamiętam-jej-imienia wyjaśniła Discordowi całą genezę tego zdarzenia po jednym, krótkim pytaniu. Natrafiłam też na kilka archaizmów, które brzmiały mi dziwnie, ale może to był celowy zabieg. Jedna rzecz zaskoczyła mnie też pozytywnie – to, że Fluttershy nie okazała się taką naiwną idiotką. Nigdy jej nie lubiłam, więc fajnie, że udało jej się chociaż trochę przechytrzyć Pana Chaosu. Najlepszym moim zdaniem działaniem Discorda było nasłanie gwardzistów Celestii na kucoperze, bo ma z nim najwięcej wspólnego – wpisuje się w chaos. Podsumowując. Nie uważam czasu poświęconego na czytanie tego fanfika za stracony, pomimo tych wszystkich rzeczy powyżej uważam go za dobry, może tylko troszkę niedopracowany. Lektura wciąga i w pewnych momentach pobudza ciekawość – czeka się na to, co stanie się dalej. Kreacja głównego bohatera po prostu nie zbyt wpisuje się w mój gust i jest to wyłącznie moje zdanie. Obiektywnie można powiedzieć, że Discord jako zła i żądna krwi postać była dość interesującym doświadczeniem. Nie było rzeczy, która nie podobałaby mi się na tyle, by przestać czytać – stworzyłeś własną wizję głównego bohatera i niesprawiedliwym byłoby skreślanie go z góry tylko dlatego, że jego charakter nie zgadza się z serialem. Myślę jednak, że można by było wyciągnąć z tego coś więcej. Jeszcze raz gratuluję udanego, ukończonego, wielorozdziałowego debiutu i mam nadzieję, że będziesz pisał dalej, bo widać, że masz do tego predyspozycje. Czekam na kolejne twoje fiki w tym dziale. Pozdrawiam!
  6. Masz lekki problem z zapisywaniem dialogów. Zwykle nie zwracam uwagi na takie „techniczne” rzeczy, bo to raczej nie moja działka, ale kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy, znacząco też utrudniając czytanie. Druga część wypowiedzi zazwyczaj zlewa się z narracją opisującą jej pierwszą część. W prologu powstawiałam dywizy tam, gdzie trzeba – w sumie też niepoprawnie, bo w zapisie dialogowym powinno się stosować półpauzy (taki znaczek: –), ale to szczególik. Widać że kopiowałeś tekst z Worda – w pewnych momentach automatycznie przekształca on dywizy na półpauzy (chyba że zmienisz coś w ustawieniach, nie za bardzo orientuję się jak to wygląda). Stąd w prologu raz są dywizy, raz półpauzy, a czasem w ogóle nic nie ma. Przykład: - Wszystko jest już gotowe – zaczął. Elementy Harmonii zostały unieszkodliwione. Te… irytujące klamoty nie stanowią już dla nas żadnego zagrożenia. Możemy zatem wcielić mój plan w życie – dodał. A tu poprawnie, z brakującym oddzieleniem: - Wszystko jest już gotowe – zaczął. - Elementy Harmonii zostały unieszkodliwione. Te… irytujące klamoty nie stanowią już dla nas żadnego zagrożenia. Możemy zatem wcielić mój plan w życie – dodał. Ctrl+v przy pisaniu dialogów wszedł mi już w nawyk – następnym razem skopiuj sobie półpauzę (–) i wklejaj. W odpowiednich miejscach. Mam nadzieję że po moich sugestiach w prologu widać o co mi chodzi, w razie czego może popatrz sobie w necie na jakieś instrukcje pisania dialogów i jak to wygląda przy bardziej złożonych wypowiedziach. I właśnie, jeśli bohater dużo mówi, nie musisz po każdym zdaniu umieszczać opisującego to czasownika (zwłaszcza „dodał”/„dodała”, które powtarzały się dość często). Na przykład tutaj: - Przypuśćmy, że ci wierzę – powiedziała. - Jakkolwiek nie mam ochoty mierzyć się z mocą Elementów Harmonii to muszę przyznać, że fakt, iż nie stanowią już zagrożenia niezwykle mnie zaciekawił – kontynuowała. - Wyjaśnij mi Discordzie, co masz przez to na myśli? – zapytała królowa. Czasami jeden taki czasownik wystarczy, tutaj jest ich za dużo. A jeśli zależy ci na urozmaiceniu wypowiedzi, możesz w ich miejsce dodać krótki opis – Chrysalis mogła na coś spojrzeć, podejść do czegoś, zrobić jakiś gest w stronę Discorda, poprawić sobie grzywę czy co ona tam robi, takie różne rzeczy. Dialogi są wtedy żywsze, często można też w ten sposób przekazać czytelnikowi coś między wierszami. Dajesz za to dużo opisów w innych miejscach, co jest fajne, bo sporo w nich rozważań i emocji, a to daje postaciom charakter. Nie są statyczni i bezmyślni, poznajemy ich motywy i to co się za nimi kryje. Podobała mi się scena w bibliotece, bo Discord droczy się z Twilight nie używając za wielu „chaotycznych” sztuczek, tylko samym swoim wrednym charakterem, do tego dobrze mu to wychodzi – wkurzenie Twilight pasuje do jej osobowości z serialu. No ale potem przechodzimy do realizacji jego planów i tu moim zdaniem jest troszkę słabo. Chaos w pojęciu Discorda nie równa się destrukcji, mordowaniu i równaniu Equestrii z ziemią, przynajmniej ja tak uważam, bo z serialu pamiętam zupełnie inną wizję tego słowa. Discord nie był tyranem, który posuwał się do takich drastycznych działań dla własnych, nieuzasadnionych i chyba lekko psychopatycznych zachcianek. Nie chciał widzieć jak Equestria płonie, tylko jak pogrąża się w chaosie, to raczej spora różnica. Można się poczuć lekko zawiedzionym, bo ostatecznie jego plan, w połączeniu z magicznym odrywaniem głowy od ciała komuś, kto stanął mu na drodze, staje się strasznie płytki, pozbawiony głębi – choć z początku jego intryga wydawała mi się interesująca i ciekawa. Brakuje mi wyjaśnień, dlaczego tyle w nim bezpodstawnej nienawiści – bo z tego co pamiętam przyjaźń z Fluttershy miała na niego raczej pozytywny wpływ. Rozumiem, jeśli chciałeś stworzyć własną kreację tej postaci, ale tak czy siak nie broni się ona sama. Nie ma w niej motywu. Na razie wygląda to na „typowego złego”, który chce rozwalić świat, bo tak. Z Discordem można zrobić o wiele więcej. Może w przyszłych rozdziałach to się rozwinie, mam nadzieję. Zignoruj wszystko powyżej, jeśli za bardzo się pospieszyłam z opinią. Byłoby dobrze poznać jakąś historię, która skłoniła Discorda do robienia takich rzeczy – w formie z pierwszego rozdziału nie jest to zbyt udane. Moim zdaniem, oczywiście. Być może czasem za bardzo się rozwodzę nad psychologizacją postaci. To wszystko nie zmienia faktu, że piszesz dobrze. Pomijając te błędy z dialogami, czytało mi się gładko, bez znużenia, a w niektórych momentach byłam wręcz zaciekawiona. Widać, że dbasz o opisy, z których można się wiele dowiedzieć o myślach bohaterów. Same dialogi również nie brzmią sztucznie. Szybko przebrnęłam przez prolog i pierwszy rozdział, wbrew wszystkiemu nawet mi się podobało. Do końca tego tygodnia powinnam doczytać resztę i zostawię jeszcze jeden komentarz. Przy okazji gratuluję debiutu, fajnie że udało ci się ukończyć wielorozdziałowca, to zwykle duże wyzwanie. PS Ja też kopiowałam ten tekst z Worda, dlatego jest taka dziwna czcionka
  7. W klimacie kucyków więcej fików już raczej nie będzie, jestem z nimi za bardzo w tyle. Ale w razie czego zapraszam do "Świata bez kucyków", wstawiłam tam ostatnio moją najnowszą pracę. Dzięki za komentarz, miło mi widzieć jak ktoś jeszcze od czasu do czasu odkopie ten temat.
  8. 1. Nie, przynajmniej nie zamierzenie, nigdy nie grałam w Tomb Raidera. 2. Też raczej nie, jedyne możliwe odniesienie to sam fakt że mam starszego brata, nic poza tym 3. Ani trochę. Na początku nie miałam imienia dla tej postaci, ale jak już ustaliłam, że będzie mieć srebrne włosy, to przypomniała mi się Tia z Galactik Football (kreskówka dzieciństwa) i tak zostało. Dzięki za posta Arjen, szczególnie za ten pierwszy fragment o Scoot - fajnie widzieć, że ktoś coś wyniósł z tego, co napisałam. Pozderki
  9. Można to tak odebrać. Chciałam tą sceną podkreślić niezależność Scootaloo. Słowa Neptune'a były między innymi uzupełnieniem tej scenerii wolności z panoramą szklanego miasta, wiatrem w skrzydłach i tak dalej. Wolałam jej zanadto nie rozpisywać, żeby zrobić taką niby-namiastkę otwartego zakończenia.
  10. Cześć, to mój crossover MLP z grą Mirror's Edge (głównie skakanie po dachach i walka z systemem w tle) z ostatniej edycji specjalnej konkursu literackiego: Lojalność Zachęcam do czytania i zostawienia komentarza~ Planowałam rozbudować ten fanfic, bo zakończenie wydawało mi się strasznie nijakie, ale skoro Dolar przyznał mu drugie miejsce, na razie zostawię je takie jakie jest. Może kiedyś rozwinę ten pomysł na kilka rozdziałów, zobaczymy.
  11. Crossover MLP z grą Mirror's Edge. Lojalność [Oneshot][Crossover][Slice of Life][Violence] Jeszcze nigdy nie napisałam żadnego opowiadania z taką przyjemnością, mimo to wciąż mi się nie podoba
  12. Miałam się nie wtrącać, ale niestety nie dam rady nie mogę się powstrzymać (no pun intended) Nie dziwię się, że autor nie przyjmuje twoich rad, bo wszystkie twoje posty tak naprawdę tymi radami nie są. Pomijam ten, gdzie sugerowałeś mu zajrzenie do Past Sins - to chyba była jedyna spoko wypowiedź z twojej strony, bo zawierała faktyczną wskazówkę. Ciągłe powtarzanie, że fik nie ma fabuły, kłócenie się o to, ile rozdział powinien mieć stron i dyktowanie jedynej słusznej wersji opowiadania nie jest zbyt budujące. To tak, jakbyś oczekiwał od niego, żeby upiekł ci ciasto, ale nie dasz mu żadnych składników. A chyba zależy ci na tym, żeby to ciasto było dobre, sądząc po ilości wysiłku jaki wkładasz w tę dyskusję, nie tylko w tym temacie. Polecam zabrać się za to z innej strony - może wtedy, w końcu, dostaniesz to, czego oczekujesz. Taka zasada zachowania masy. Zanim zarzucisz mi, że nie jesteś jednym skłonnym do pomocy czytelnikiem, którego rady zignorował autor - zauważ, że wartościowych postów w tym temacie jest niewiele, te napisane chociażby przez Albericha czy Arkane Whispera. Jak TalkativeCloud ma nauczyć się pisać, jeśli nie pisaniem właśnie? Pierwsze kroki w tym kierunku zawsze będą wyglądać w ten sposób, potrzeba praktyki. Niezależnie od tego, jak pomocne są rady innych. Będzie wyciągał z nich lekcje stopniowo, aż w końcu się wyrobi. Jak już kiedyś mówił ci Dolar w innym temacie, pisać każdy może i nic na to nie poradzisz. Jak dobrze, że w tym roku kończę 17 lat, w końcu zmieszczę się w schemacie osób prawdziwie upoważnionych do pisania.
  13. Moim marzeniem jest podróżować po całym świecie, znajdować pasje, uczyć się i poznawać ludzi z pasjami, żeby uczyć się od nich jeszcze więcej. Bardziej cel niż marzenie: dostać się na medycynę. Poza tym... może napisać książkę. I mieć piękny pokój z beaglem.
  14. Moim zdaniem najważniejsze i tak jest to, żeby nie przejmować się zbytnio i nie zapominać o czerpaniu radości z pisania. Ja już uodporniłam się na brak komentarzy - no i też pewnie trochę zamknęłam w sobie - na tyle, że jeśli ktoś zapewnia mnie, że przeczyta i oceni, ze stresu boli mnie brzuch. Czuję się tak jakby ktoś mi do pamiętnika zaglądał Komentarze są cenne, ale potrafię się bez nich obejść, tak myślę. Cieszę się z samego faktu, że coś robię i mogę to udostępniać. A o swoich tekstach myślę w każdej chwili i koniki przeżarły mi mózg na tyle, że już udaje mi się samodzielnie wyciągać wnioski i patrzeć na to wszystko trochę bardziej obiektywnie. Chyba. Nikt nie narzeka, mnie się podoba, każdy szczęśliwy x) Oczywiście że miewałam momenty, w których było mi smutno, że nikt mi nie komentuje, ale przywykłam - i nawet znalazłam sposób, jak sobie z tym radzić. Po prostu robić dalej to, co się lubi, trochę na przekór, trochę dla własnej satysfakcji. Ostatnio myślałam o tym, że działowi opowiadań przydałby się jakiś event, ale na tej myśli się skończyło, bo nie miałam żadnego dalszego pomysłu.
  15. 6-stronicowy fanfic z Poulsenowego Drugiego Minikonkursu. Postacie, mimo że nie mają imion, nie powinny być obce osobom czytające moje inne opowiadanie. Taka ciekawostka. Czas Zamknij oczy. I nie otwieraj, choćby nie wiadomo co. Miłej lektury!
  16. Oto Kuba. Zwany również Kubixem, Kubotronem, Kubsonem i Kluską. Okazjonalnie Pan Kot.
  17. Bardzo podoba mi się twój styl i używane w nim słownictwo. Atoli, zeń, ażeby i te łacińskie (?) sentencje - są płynnie wprowadzone w tekst i nie wyglądają sztucznie, fajnie budują też klimat. Taki dość podniosły (solenny, o - nauczyłam się od ciebie nowego słowa), ale jednocześnie całkiem naturalny. Swoją drogą, skąd brałaś te mądrze brzmiące, pochyłe formułki? Wyszukiwałaś je w trakcie pisania? Ciekawi mnie to, bo w pierwszym rozdziale było ich kilka i zostały wplecione tak swobodnie, jakbyś kolekcjonowała je sama i wybierała do odpowiedniej sytuacji w opowiadaniu... Pewnie przychodzi ci to równie łatwo co używanie mądrze brzmiących słów. Kurczę, to serio zrobiło na mnie wrażenie. Wyszukałam parti pris (francuski, nie łacina) w internecie i z tego co mówi mi angielska wikipedia, definicja jest raczej inna od tej, jakiej użyłaś w rozdziale pierwszym. Chociaż może to ja mam jakieś złe info. Co do klimatu jeszcze, urzekła mnie piosenka, którą śpiewał Discord przy przeglądaniu się w lustrze. Jest naprawdę cudna, opisuje więcej niż gdybyś miała stworzyć schemat uczuć Discorda na pięć stron. Mogę ci tylko pogratulować, bo pisanie wierszy czy nawet takich króciutkich, ale ujmujących piosenek w ogóle się mnie nie ima. Ogólnie mogę powiedzieć, że to bardzo sympatyczny fanfic i z pewnością szybko wrócę, żeby doczytać resztę - w szczególności, jeśli oprócz romansu, na który zwróciłam uwagę najpierw, zawiera jeszcze jakąś przygodę.
  18. Niektóre obrazy z żółtą kreską na niebieskim tle zostały posprzedawane za kilka milionów - o to chodzi. Raczej nie powinieneś oczekiwać, że piosenki w markecie kiedykolwiek zostaną nazwane sztuką, skoro większość z nich jest tylko produktem na sprzedaż. Tyle że ktoś może niektórych artystów popowych uważać za swoich bogów, a ich utwory za niezaprzeczalne arcydzieła i nie wydaje mi się, że trzeba ich za to od razu skreślać. Czasami też posłucham sobie jakichś starych klubowych wub wub z czasów gimbazy mojego starszego brata i jakoś nie czuję się przez to ogłupiona, bo po prostu mi się to podoba - mimo że na co dzień słucham ostrzejszych rzeczy (a czasami nawet, olaboga, popu i rapu!). To mi się kojarzy z czymś takim: "Och! A więc słuchasz <tu wstaw nazwę jakiegokolwiek zespołu> i mówisz, że jesteś ich fanem? W takim razie kiedy urodził się trzeci basista od końca i ile wynosi różnica jego wzrostu i wagi? Nie wiesz? JAK MOŻESZ NAZYWAĆ SIĘ ICH FANEM?!" xd Nie trzeba słuchać ambitnych, głębokich i poważnych utworów - wbrew pozorom nie tylko klasyki - żeby twierdzić, że kocha się muzykę. Nie trzeba znać wszystkich muzycznych terminów, struktur danych piosenek ani ich genez. Nie trzeba być kimś specjalnym i muzycznie wykształconym, by cieszyć się muzyką tak, jak ty. Po prostu każdy patrzy na to wszystko inaczej, ma swój gust, osobowość, ulubiony gatunek i moim zdaniem nie dzieli się ludzi na "lepszych" i "gorszych" pod tych względem. Może trochę zjeżdżam z tematu i nie do końca to miałeś na myśli, ale teraz wysnuwam taką ogólną refleksję. Swoją drogą, fajna metafora/porównanie/wutevah. Pece, ludzie. Wracając do tematu tego wątku: kocham muzykę za nastrój i emocje. Niektóre utwory niesamowicie mnie inspirują i pobudzają moją wyobraźnię. Mogłabym się tutaj mocno rozpisać, ale w sumie nie ma aż tak bardzo o czym - pewnie wyszłabym na lekko szurniętą .-.
  19. Trudne chwile czekają również bohaterów innego popularnego serialu - "M jak miłość". W Grabinie dojdzie do pożaru, a cały dobytek Mostowiaków stanie w płomieniach. sorry za spoiler
  20. Applejuice

    Wyżal się.

    Jedzenie może dać mega przyjemności jeśli zdasz sobie sprawę co jesz i jak to na ciebie działa. Odkąd zmieniłam nieco odżywianie mam dużo silniejsze i zdrowsze włosy, ładniejszą cerę, nie łamią mi się paznokcie, ale przede wszystkim mam dużo lepsze samopoczucie. Serio. Odpowiednio zbilansowana dieta może zdziałać cuda c; Jedz więcej owoców i warzyw, zamiast słodyczy weź sobie suszone morele (są dosyć kaloryczne, ale zdrowe), spróbuj coś ugotować sama, poszukaj jakichś łatwych, ciekawych i "kolorowych" przepisów. Spróbuj uświadomić mamę, zróbcie coś razem. Miała prawo się zdenerwować, twoje zachowanie mogło świadczyć o zaburzeniach odżywiania, ale nie sądzę, żeby było aż tak poważnie. Po prostu spróbuj nowych rzeczy. No i podziwiam cię za te przysiady ;p już teraz powinnaś być z siebie dumna. I nie dąż do perfekcji, ideały nie istnieją.
  21. Dolar i tak nie czyta recenzji przed ogłaszaniem wyników, w poprzednich edycjach tak było. Więc nie obawiaj się zagrożenia, Sakitta
  22. Applejuice

    O Bogu tak po prostu

    Może trochę późno, ale mam fajny obrazek:
  23. Nie jestem specem od stylistyki, ale jedyne, co mi się najbardziej rzuciło w oczy, to zgubione końcówki ą ę przy niektórych słowach (to chyba nie odnosi się do stylistyki, ale kto by się tym przejmował). Czasami miałam wrażenie, że gdzieniegdzie przydałoby się dopisać jakąś dodatkową scenę/akapit/wyjaśnienie, ale to sprawka limitu słów. Pomijając to, nie jest tak źle, a właściwie, to nawet mi się podobało Przyjemne w odbiorze, "darcie mordy" oddane w najbardziej stereotypowy sposób - czyli chyba tak, jak powinno być - no i narratorka. Myślałam, że to u Octavii "odwróciłeś" charakter, a tu jednak nie tylko. Swoją drogą, czy to Buraki na samym początku?
×
×
  • Utwórz nowe...