Skocz do zawartości

Applejuice

Brony
  • Zawartość

    1987
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Applejuice

  1. Proszę cię tylko jeszcze, FFQ, byś przy wypowiedzi stawiał myślnik Oprócz tego jest w porządku. -------------------------------- - Och, dziękuję ci, Storm! - wykrzyknęła z radością Lighting. - Tak więc... Nie traćmy czasu! Chodźmy do Zecory! I weszłyście powoli do lasu. Light pozwalała, byś opierała się na jej ramieniu, co chyba jej nie przeszkadzało. Ciągle nawijała: - Zobaczysz, że Zecora od razu cię uleczy! Zna tyle różnych lekarstw, maści itepe, że nawet nie zauważysz kiedy rany już nie będzie! W lesie było ciemno i zimno. Sowy pohukiwały, dzięcioły stukały... Liście zasłaniały promienie słoneczne - ledwo co ujrzałaś czubek swojego nosa. Po chwili usłyszałaś dziwny dźwięk... znowu... - Flame? - spytała Apple. - Coś nie tak? - ona najwyraźniej nie usłyszała tego dźwięku. Czy aby na pewno ta wyprawa była dobrym pomysłem...?
  2. Jest w porządku ----------------------- - Och - powiedziała pewna bardzo wyrafinowana klaczka, którą spotkałaś na swojej drodze. - Ulica Błękitnego Pióra? Phi! Nic tam nie znajdziesz! No, chyba, że szukasz guza... Wskazała kopytkiem na daleką uliczkę, która skręcała w głąb miasta. Była ciemna i brudna. - Niech cię nie zwiedzie ta urocza nazwa. Jedyny porządny kucyk, który tam mieszka, to Matteo, właściciel księgarni... Poza tym, lepiej na siebie uważaj. - Odeszła z gracją w swoim kierunku.
  3. Applejuice

    Poznajmy się!

    Keyboardziści też są :
  4. - Mogłabym... na przykład powiedzieć, że to ja ci go zrobiłam - odpowiedziała szybko. - Och, Storm, proszę cię... Rodzice chcą mi kupić farby, takie prawdziwe, podobno aż z Canterlot... Ostatnio polubiłam rysować, przecież ci o tym nawet mówiłam... A jeżeli teraz nabroję, mogę o tym jedynie pomarzyć! Storm, zrób to dla mnie - spojrzała na ciebie błagalnym wzrokiem. - Chyba nie boisz się Zecory, prawda? To dobra osoba. I na pewno cię wyleczy.
  5. Wyglądało na to, że Mist nie chciał wnikać w szczegóły. - Oczywiście, rozumiem - westchnął. - Znam twój charakterek, Er. Chciał się chyba uśmiechnąć - dostrzegłaś kąciki jego warg, które wykrzywiają się w dziwnym grymasie. Uznał on jednak, że to nie jest najlepszy moment na tego typu uprzejmości. - Skoro mowa o twoim celu - powiedział. - Widzę Hoofingtom. Faktycznie. Na horyzoncie rozciągały się wysokie budowle, od których buzowały szare, toksyczne opary. Morze stało się brudniejsze, powietrze także nie było już takie dobre do oddychania. Mew w ogóle nie było widać. Tak samo jak słońca, które powinno być już dosyć wysoko - wszystko zostało okryte gęstą mgłą, oprócz tej okropnej panoramy smutnego miasta. - Ojej - szepnął Mist. - Nie spodziewałem się tego. Kiedy podlecieliście bliżej zauważyliście, że te wysokie wieżowce, które widzieliście z daleka, okazały się ogromnymi fabrykami - to zegarków, to wszelakich zup... Do tego gdzieniegdzie widać było różne złoża ropy i benzyny, kopalnie węgla i wielkie kominy. - Przez ten chory przemysł całe to miasto zostało zniszczone... - mruknął pegaz. Wylądowaliście na mokrym od glonów moście. Znajdowaliście się w małym porcie, gdzie stała tylko jedna, mała żaglówka. Ulice były całe w śmieciach, a okoliczni mieszkańcy zaniedbani. - Im szybciej dotrzemy do Ponyville, tym lepiej - zauważył Mist.
  6. Przyjaciółka szybko pomogła ci wstać. - Ale, Flame... - powiedziała zakłopotana, pozwalając, byś się o nią podpierała. - Co powiedzą nasi rodzice, kiedy dowiedzą się, że byłyśmy w Lesie Everfree? Ukatrupią nas! - krzyknęła przerażona. - Mam lepszy pomysł... Przecież tu niedaleko mieszka dobra szamanka, Zecora, znam ją! Ona na pewno nam pomoże! Co ty na to?
  7. Applejuice

    Poznajmy się!

    GOŚCIU. JA MAM DWANAŚCIE LAT, więc nie czuj się zagubiony! :> Skrzypce *_* Szacunek. Od czego zacząć poruszanie się po forum, tak? Przede wszystkim zapoznaj się z TYM tematem i Regulaminem naszego forum. Potem samo wszystko się potoczy ^^
  8. - Flame, nooo! - jęknęła zniecierpliwiona Apple, kiedy wyszła z lasu. - Co ty się tak... Kiedy jednak zobaczyła, że ty leżysz na trawie ze zranioną nogą, znudzenie od razu zeszło jej z twarzy. - Ojeju! - krzyknęła wystraszona. - Flame! Natychmiast do ciebie podbiegła, obejrzała ranę, która na szczęście okazała się mała. - Boli cię? - spytała.
  9. - Co się stało? - zapytał Mist, kiedy wyrównałaś lot i znalazłaś się na tej samej wysokości co pegaz. Zobaczył twoją smutną minę i także się zmartwił. - Nagle zmieniłaś swoje zachowanie... Zrobiłem coś nie tak? - zapytał z lękiem. Najwyraźniej zależało mu, by nie burzyć na nowo odbudowanej więzi.
  10. Lighting przyjacielsko uderzyła cię w bok. - No, dalej, Flame! - wykrzyknęła zachęcająco. - Przecież nie ma się czego bać - powiedziała z uśmiechem, puszczając do ciebie oczko. - Dalej, ku przygodzie! Mała klaczka wbiegła z radosnymi okrzykami do lasu, budząc większość ptaków, które do tej pory spały na drzewach. Wydawało ci się, że setki czarnych kruków odlatują ze strachem coraz wyżej i wyżej, aż w końcu całkowicie znikają w puszystych, białych chmurach. Przyjaciółka coś tam krzyczała do ciebie, jednakże nie docierały do ciebie jej słowa. Zagłuszał je wiatr, który gwałtownie się zwiększył. A może to tylko przywidzenie...?
  11. Applejuice

    Poznajmy się!

    Kurde, i jak tu ma się czuć dwunastolatka, hę? =.= No nic, przynajmniej Yay jest w moim wieku xd A więc tak... - Fan mangi - Lubisz Applejack - Grasz na czymś To ja ciebie też lubię ^^ Witamy serdecznie! A tak w ogóle, to na czym grasz?
  12. Kolejny gracz na pokładzie! Tym razem jest to FreeFraQ - przeszedł on wiele, by dojść tutaj, dlatego myślę, że będzie nam się razem miło grało :>. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Jakimś cudem udało wam się uciec od Fire i Apple Bloom. Podekscytowane biegłyście z uśmiechem w kierunku Lasu Everfree, w ogóle nie odczuwając strachu. W końcu - co może być strasznego w tym lesie, gdzie podobno mieszkała bardzo miła szamanka, Zecora? Nic! Skoro ona wiodła tam sobie spokojne życie, na pewno nic wam się nie stanie. Poza tym, chęć przeżycia przygody i zdobycia swojego Uroczego Znaczka była silniejsze niż strach. Zatrzymałyście się przed samym wejściem do Lasu. Dopiero tutaj zorientowałyście się, jaki jest ogromny i przerażający. Drzewa głośno szumiały, wydobywając z siebie złowrogie dźwięki. Co jakiś czas widać było wyłaniające się z koron drzew ptaki, które z okrzykami leciały w kierunku miasta. - No to jak - zapytała raźno Lighting - wchodzimy? Wzdrygnęłyście się na dźwięk stukania dzięcioła. Po chwili jednak mała klaczka zaśmiała się. - Nie ma się czego bać, Storm! - wykrzyknęła radośnie. - Chodź! Zastanowimy się tam, co będziemy dzisiaj robić! Masz może jakieś pomysły? - zapytała, uśmiechając się promiennie. W tym momencie była tak podobna do swojej matki, Applejack, że aż przez chwilę miałaś wrażenie, że duża, pomarańczowa klacz stoi przed tobą.
  13. - Może tam wpadniemy - zagadnął wesoło Mist. - Skoro mieszkają tam takie sympatyczne kucyki, to na pewno z otwartymi kopytkami przyjmą nas w swoje skromne progi. Słońce unosiło się coraz wyżej. Poraziły was jego świeże, poranne promienie. Nadleciało jeszcze więcej mew, chcąc wybrać się na łowy. Zerwał się lekki wietrzyk, delikatnie muskając cię w twarz. Usłyszałaś dziwny plusk. Myślałaś, że to jedynie duża fala, jednakże podekscytowany okrzyk pegaza oderwał cię od tej myśli. - Er! - wykrzyknął, podlatując bliżej ciebie. - Spójrz! Powędrowałaś wzrokiem do miejsca, na które wskazywał ci Mist i... nie mogłaś uwierzyć własnym oczom! To był delfin. Piękny, duży, szary ssak z radosnym okrzykiem lądował w oceanie. Pierwszy raz widziałaś to zwierzę na oczy. - Wow... - szepnął z uznaniem ogier. - Niesamowite!
  14. Applejuice

    Pytania do Celestii

    Księżniczko, mam do ciebie jeszcze kilka pytań: 1. Czy kiedykolwiek odwiedzałaś inne krainy, typu Zebrica, Camelu, Cervidas, Królestwo Gryfów? Jeśli tak, to czy są tam jakieś... wyjątkowe rzeczy, które znacznie różnią się od Equestrii? Co cię tam zadziwiło? 2. Tak naprawdę, to po co Equestrii wojsko? Przecież żyjecie w krainie, w której wojny na pewno nie będą miały miejsca. Chyba, że... tylko dla "szpanu" i ochrony ciebie i Luny? 3. Nie licząc wznoszenia słońca, czego używasz częściej: rogu czy skrzydeł? 4. Czy nadal żyją wybitni pisarze, znawcy magii, z którymi utrzymujesz kontakt? 5. Jaka była twoja najtrudniejsza decyzja w życiu? 6. Czasami wydaje mi się, że Tarreth mówi o nas, ludziach, same złe rzeczy... Czy mogłabyś go namówić, by spojrzał na nasz świat z innej perspektywy?
  15. - Słyszałem, że w Hoofington nic specjalnego nie ma - powiedział pegaz. - Ot, kilka dużych budynków i nic więcej. Natomiast Ponyville... Tam żyją podobno najsympatyczniejsze kucyki w całej Equestrii. Istne przeciwieństwo Canterlotu. Żyją tam głównie kucyki ziemne, ale - oczywiście - pegazy i jednorożce również. Słyszałem, że w Ponyville mieści się największa farma jabłek, prowadzona przez rodzinę Apple. Oprócz tego nic mi nie wiadomo. Lecieliście dalej w głuchej ciszy, aż ogier chyba coś sobie przypomniał. - O! - wykrzyknął entuzjastycznie. - Słyszałaś coś o Elementach Harmonii? - nie czekając, aż udzielisz odpowiedzi, mówił dalej: - To za ich pomocą Celestia wygnała Lunę na księżyc. Zapewne słyszałaś o tym wydarzeniu, kiedy podczas Uroczystości Letniego Słońca pojawiła się Nightmare Moon... Dzięki Elementom Harmonii pewne sześć klaczek pokonało złe moce i pomogło księżniczce Lunie znów być dobrą władczynią. Dziwne, nie? - zakończył z kpiącym uśmieszkiem. - Magia przyjaźni... podobno to im pomogło. Wierzysz w to? - spytał.
  16. - To miejsce jest magiczne - odezwała się klacz. Rozglądała się po całej jaskini uważnie, zupełnie ignorując twoją obecność. - Moja moc z każdym dniem słabnie. A tutaj przez krótką chwilę znów mogę przywołać święty ogień, powspominać dawne dzieje... Moja historia jest jednak zbyt kręta i zawiła, by zrozumiał ją taki zwykły śmiertelnik jak ty. Wyczuwam od ciebie duchową energię, jednakże to i tak zbyt mało. Źródła Błękitnych Niebios, tak...? Zanim skończyła jedną ze swoich myśli, już rozpoczynała drugą. Nie przejmowała się jednak tym i nie zwracała uwagi, że ty tak naprawdę słuchasz jej z ogromną uwagą. - Łap - powiedziała tak nagle, że nie zdążyłeś zareagować. Pierścień z błękitnym kamieniem uderzył cię prosto w głowę. - To Pierścień Nietykalności. Przyda ci się, natomiast dla mnie jest bezwartościowy. Idź ciągle na wschód, wychodząc z tego korytarza. Trafisz do nich bez problemu. Klacz obróciła się do ciebie przodem i po raz pierwszy zdjęła kaptur. Twoim oczom ukazała się piękna, dumna szara klacz z długimi, kręconymi włosami o kolorze świeżej trawy. Oczy były od nich trochę ciemniejsze. Była... pegazem. - Zapamiętaj mą twarz - rzekła. - Być może nigdy już jej nie ujrzysz... To powiedziawszy obróciła się w miejscu, zakręcając się w czarną pelerynę, tworząc ciemny wir, w którym zniknęła. Peleryna opadła na ziemię delikatnie, a ty zostałeś sam.
  17. Mist przez chwilę milczał. Ciekawe... bał się odpowiedzieć na to pytanie? Dostrzegłaś w jego oczach zawahanie. - Dlaczego cię odnalazłem...? - powiedział powoli. - Szczerze powiedziawszy, to większość naszej bandy nie przejęła się zbytnio twoim zniknięciem. W końcu - spojrzał na ciebie z uśmiechem - robiłaś to wiele razy. Dopiero wtedy, kiedy dowiedzieliśmy się, że statek płynie do Canterlot od razu wiedzieliśmy, że ty na nim jesteś. Nikt nie chciał cię zatrzymywać. Wiedzieliśmy, ile to dla ciebie znaczy. Księżyc powoli niknął w bezkresie granatowego nieba. Księżniczka Luna kończyła swoją pracę, zaś Celestia - rozpoczynała. Słońce powoli wychylało się zza horyzontu, oświetlając taflę wody i rozjaśniając gwieździste niebo. Nie wiedziałaś, ile już lecieliście... na pewno długo, skoro już rozpoczyna się nowy dzień. A lądu w ogóle jeszcze nie widać. - Wiesz... - znów zaczął nieśmiało. - Nie wiem, czemu, ale martwiłem się o ciebie, choć nie powinienem. Po prostu... miałem takie dziwne przeczucie. Nie mogłem siedzieć z założonymi kopytkami i czekać na rozwój wydarzeń. Poleciałem więc za tobą. Nie wiem, czy reszta to widziała... Pewnie już podejrzewają, gdzie jestem.
  18. Applejuice

    Dyskusje

    Jako pierwszy świat chcę wziąć właśnie Gothica... Grałam w niego dużo i również sporo osób na forum w niego grało. To niech tylko reszta MG się wypowie Jakby zaczęło się nowe światy dopiero po tym, jak zakończy się obecne gry w kucykowym świecie, będzie to trochę, moim zdaniem, zbyt długo trwało.
  19. Applejuice

    Dyskusje

    Więc tak... Nie uważacie, że nadszedł czas, żeby wprowadzić do naszych gier inne światy? Nie mogę się doczekać, kiedy będę pisać coś o nie kucykach
  20. - Moje imię nie ma znaczenia - powiedziała. - Kim natomiast jestem? To także nie powinno cię interesować. Wkrótce zniknę. Na zawsze. Nie chcę sprawiać ci problemów. Jesteś Pielgrzymem - od razu widać to po twoich oczach. Nie będę przeszkodą. Krocz dalej swoimi ścieżkami i staraj się o mnie zapomnieć. Jednakże jeżeli ci się to nie uda... Klacz urwała, unosząc lekko głowę tak, byś mógł spojrzeć w jej oczy. Następnie podniosła kopytko i, ku twojemu ogromnemu zdziwieniu, pojawiła się na nim ogromna kula ognia wielkości głowy dorosłego kucyka. - To jest żywy ogień. On czuje, ma swoją własną historię. Święty ogień... Ale o jego właściwościach powiem ci wtedy, kiedy będzie na to odpowiednia pora. Ponownie podeszła do ciebie, jeszcze raz kładąc kopytku w miejscu twojego serca. - Za niecałą minutę powinieneś być w pełni sił. Tymczasem zostanę tu jeszcze, by nic ci się nie stało. To powiedziawszy usiadła na kamieniu obok, nie spuszczając z ciebie wzroku.
  21. - Tylko nie popisuj się zbytnio - ostrzegł cię pegaz. - Pogoda nie jest zbyt dobra... Mist zaczął latać koło ciebie, pod i nad tobą, jednocześnie sprawdzając, czy nic ci się nie stanie. Widząc, że co jakiś czas wiatr niebezpiecznie tobą kołysze, rzekł: - Spokojnie, będę cię asekurować. - Uśmiechnął się i znów zaczął powtarzać te same czynności, latając wkoło. Trochę cię to denerwowało, jednakże byłaś mu wdzięczna za to, że... po prostu tu jest. Zastanawiałaś się, co powie kapitan kiedy zobaczy, że ciebie nie ma... I - co najważniejsze - co pomyśli sobie ten ogier? Przecież i tak nie ma sensu sobie nim zawracać głowy. Był tylko przeszkodą, szpanerem, snobem. Nie jesteś taką klaczą, która ugania się za ogierami jak szalona. Inna sprawa, jeżeli te ogiery są miłe, piękne i nie są jednorożcami... Dosyć! Teraz masz tylko jeden cel - odnaleźć siostrę. To było najważniejsze - ważniejsze nawet od ogiera. Z drugiej strony chciałabyś poznać chociażby jego imię... Ciekawe, jakie on miał wtedy intencje, tak uwodząc cię podczas ostatniej nocy...? Oddałaś się rozmyślaniu, szybując nad oceanem. Czułaś zapach wilgoci i glonów, jednakże nie przeszkadzał ci. W końcu, żyłaś bardzo długo w mieście portowym - takie zapaszki są dla ciebie nie straszne. Twój cień odbijał się w jeszcze ciemniejszym oceanie. Księżyc był nadal wysoko. Ciekawe, ile czasu zajmie wam lot do Canterlot... Od czasu do czasu przelatywały obok ciebie mewy. Jedna omal na ciebie nie wpadła. Uderzyła cię skrzydłem w twarz, a ty straciłaś równowagę. Trail natychmiast pojawił się przy tobie, uważając, by nic ci się nie stało. - W porządku? - upewniał się. - Wytrzymaj jeszcze trochę. Zaraz powinniśmy dolecieć do pewnego małego miasteczka - Hoofington. Stamtąd powinniśmy udać się do pobliskiego, większego miasta, Ponyville. Tam możemy zdobyć coś do jedzenia. Spokojnie – dodał – tą krainę zamieszkują w większości kucyki ziemne. Z Ponyville będziemy mogli bez problemu udać się do Canterlot. Mist uniósł się przed ciebie. - Leć za mną – rzekł, nie spuszczając wzroku od horyzontu. – Już niedługo dotrzemy do Hoofington!
  22. Łooo... spodziewałam się innego wyniku. INTP - Twilight
  23. Usiadłeś przy swoim biurku i zacząłeś pisać. Nie zdążyłeś zatopić pióra w kałamarzu, a poczułeś, że ktoś... wbił ci nóż w plecy. Ostatni raz odwróciłeś głowę i ujrzałeś... twarz Grivbena. Jego oczy były inne niż zwykle. Ogier śmiał się, ale to nie był jego naturalny śmiech... - Już po tobie, śmieciu. Najpierw twoja matka, a teraz ty! - powiedział, znów wybuchając demonicznym śmiechem. Nim zdążyłeś zareagować, a wszystko ogarnęła ciemność... Przykro mi, ale nie miałam innego wyboru, niż zamknięcie tej sesji. Miałeś bardzo dużo czasu na zareagowanie - szkoda, że skończyło się to w taki sposób. Najwyraźniej się znudziło, żal mi tylko, że przyjęłam ciebie zamiast innego, odpowiedzialniejszego gracza... na przykład kubagawa. No nic, sesja trafia do archiwum.
  24. Czułeś, że się dusisz. Taka okropna śmierć... Skończyć w taki sposób, kiedy tak daleko przeszedłeś...? Nie chciałeś umierać. Zaklęcie do tej pory nie przynosiło rezultatu... czułeś, że dłużej nie wytrzymasz... Nagle mały pęcherzyk powietrza pojawił się przed tobą. Ledwo trzymając się przy życiu, wsadziłeś do jego środka głowę. Niestety, nie zdążyłeś nabrać powietrza... a wszystko ogarnęła ciemność... Obudziłeś się... na dnie?! Ale... jak to możliwe?! Leżałeś na piasku w jakiejś jaskini. Nad tobą unosiła się... woda. Nie opadała na dół, tylko lewitowała w powietrzu, jak wielka bańka. Rozejrzałeś się po okolicy. Otaczały cię różnorakie skały, to wystające z podłoża, to zwisające z sufitu. Ze ścian wystawały kryształy - rozpoznałeś rubiny i diamenty. Dalej rozciągał się długi tunel, który nie miał końca - przynajmniej tak ci się wydawało. Zacząłeś sprawdzać, czy wszystko jest z tobą w porządku. Rozprostowałeś skrzydła... doskonale - żadne nie jest złamane. Kiedy spojrzałeś na swoje ciało również stwierdziłeś, że wszystko jest dobrze. Dopiero po jakiejś minucie, kiedy wreszcie wstałeś i zamierzałeś wejść do tunelu zorientowałeś się... że nie oddychasz. Najnormalniej w świecie nie oddychałeś. Po prostu... twój organizm w ogóle tego nie potrzebował. Krzyknąłeś z przerażenia, ale okazało się, że nie możesz wydobyć żadnego dźwięku. - Nie bój się. Ktoś wyszedł z cienia. Miał na sobie kaptur, więc nie mogłeś ujrzeć twarzy, ale po głosie poznałeś, że była to klacz. - Żyjesz. Nie oddychasz, bo twoje płuca się leczą - powiedziała. Podeszła bliżej ciebie, dotykając kopytkiem twojego serca. Zobaczyłeś, że ma piękne, zielone oczy. - Nie lękaj się - powtórzyła. - Wszystko jest w porządku. Za kilka chwil powinieneś być zdrowy - zapewniła.
  25. Mist odwzajemnił uśmiech. Widać było, że mu ulżyło. - Przecież wiesz, że bez ryzyka nie ma zabawy! - powiedział. Tym razem w jego głosie znów zabrzmiała radość i energia. - Nie mam zamiaru tarzać się przed jakimś-tam wielkim kapitanem... To jak? Kiedy lecimy? Wiatr, który na początku był delikatnym, ciepłym powiewem, teraz przeobraził się w ogromny wicher. Fale zaczęły obijać się o statek, a mewy, które do tej pory wybierały się na nocne łowy, uciekały ze strachem w kierunku lądu. Czy to bezpieczna pora na tak daleki lot...?
×
×
  • Utwórz nowe...