Skocz do zawartości

Ohmowe Ciastko

Brony
  • Zawartość

    1079
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ohmowe Ciastko

  1. -Aaaa, chodzi ci o klacze jedi?Mmmm?-udałem zamyślenie- Ja jeszcze nie miałem przyjemności walczyć z klaczą Jedi. Chociaż, jak pomyślę, to jedna czwórka nie miała wyglądu precyzującego płeć, więc mogła być wśród nich jakaś klacz. Gdybym miał tylko wtedy czas na zabawę, a nie musiał gonić ich mistrza to bym to wiedział-udałem złość, która po chwili zniknęła- No cóż, nie jestem pewien. A jeśli chodzi o liczbę zabitych jedi to-udałem zamyślenie się- Z matematyki też nie byłem dobry, ale jest to chyba jakaś dwucyfrowa liczba. Po bodajże 4 czy 5 zabitym wysłali za mną jakiś list. Szkoda, że do mnie nie doszedł. Niechaj ja tylko złapię tamtego listonosza-zaśmiałem się z lekką nutą wrogości.
  2. -Mówi się trzech-powiedziałem do Kate- Jedi mogą być tak niewychowani, by mówić z błędami. Ale nie my. Jesteśmy za bardzo rozwinięci. A po za tym, tylko trzech? A już sprawiałaś dobre wrażenie. A ty, FireDeath, ilu jedi pokonałeś?
  3. Szybko schowałem kilka rakiet. Nigdy nie mogłem wiedzieć, co mi się kiedy przyda. Czekałem na to, co idzie. Zrobiłem groźną minę.
  4. Wziąłem tyle rakiet, ile mogłem niezauważenie wziąć. Próbowałem sobie przypomnieć, czy gdzieś przy mojej kabinie widziałem jakieś okno. Szukałem też jakiegoś granatu. Albo kilku.
  5. Fire Hooves obejrzał kartkę. -Dobrze. Tylko może być mały? Sądzę, że koło wieczora powinienem mieć już dość sił, by stworzył małego króliczka. Może być?-zapytał się Deezee.
  6. Nawet nie zauważyłem, jak udało mi się dojść do kabiny. Zdziwiło mnie, jak krótko udało mi się wrócić. No to do łóżeczka. Szybko wskoczyłem na łóżko z chęcią przespania się godzinę. Już zamykając oczy wymyśliłem coś. Śpij, to nie twój problem. Nie, na Kamino jest masa klonów, które mogą uratować nie jedną planetę. No racja. Pokłóciłem się chwilę z sobą, ale plan zwyciężył. Poszedłem do zbrojowni znaleźć jakieś ładunki wybuchowe.
  7. Fire Hooves odwrócił się do Deezee. -Zajączka?- wyglądał na wielce zamyślonego- Daj mi trochę odpoczynku i rysunek, a mogę spróbować. Choć ostrzegam, że taki puchaty to on nie będzie. Teraz odwrócił się do Echo. -Nie przeczę, były kuce, które osiągnęły wielokrotnie większy poziom magii niż ja. Ale muszę powiedzieć, że pokazy to ostatnie, o czym mogę powiedzieć, że się na tym znam. A nie sprecyzowałeś, co widziałeś. Bo jeśli był to pokaz jakiegoś wędrownego maga, to nie oczekuj zbyt wielkiej praktyczności czarów. Bo tak naprawdę nie liczy się moc ani potęga czarów, a umiejętność ich sprytnego używania-nawet sam nie zauważył, jak zaczął mówić mądrze.
  8. -Na razie. Skierowałem się do mojej kabiny. Chciałem trochę odpocząć.
  9. Błękitny kuc palnął się lekko w czoło.Och, przepraszam. Po prostu chciałem powiedzieć, że zostanie na otwartej przestrzeni nie jest za mądre. Uśmiechnął się. No to co? Chyba warto takiego miejsca poszukać. Zapomniałem, że wy najpewniej dużo zrobiliście przed przylotem do mnie. Ja byłem już wtedy wypoczęty. Błękitny kuc zaczął poszukiwać niezamkniętej i niezamieszkanej budowli.
  10. -Jeszcze parę parseków i będziemy mogli zrobić z dzieciakiem co chcemy-powiedziałem do Kate. Liczyłem, iż zrozumie, że mówię tylko w przykrywce. Przestraszyłem się lekko, że za bardzo się w nią wczuwam.
  11. -"Jakby się nie spojrzeć"? Ja w ogóle nie znam mapy galaktyki. Oczywiście nauczyciele próbowali mnie jej nauczyć. Najpierw zachęcali, a później grozili. No cóż, fajnie wyglądało, jak uciekali. A tak swoją drogą:ile jeszcze będę czekał?
  12. Magią wyciszyłem swoje kroki i podszedłem do ogiera. Klepnąłem go dość mocno w bark. -Uważaj, bo cię jeszcze jedi zabije, jak będziesz tak podglądał. Albo ja-zaśmiałem się- Kiedy dolecimy do tej planety? Nudzi mi się.
  13. Błękitny jednorożec oderwał się od poszukiwań. Nadal uważam, że zostanie pod gołym niebem nie jest najlepszą możliwością. Nasza grupa za bardzo rzuca się w oczy.
  14. Sądzę, że odpoczynek tutaj to zły pomysł. Nie sądzę, by mądrym było zostawać na dłużej w jednym miejscu ryzykując wykrycie. Kto mi pomoże szukać jakiejś kanalizacji? Mieszkałem kiedyś w Canterlocie, ale na obrzeżach. Nie wiem, jak tutaj wyglądają studzienki. Zaczął wypatrywać wejścia do kanałów.
  15. To Kamino jest tak daleko? Bogini, jak ja wytrzymam tyle czasu z tymi droidami. Z klonem można pogadać. A z tym? Co najwyżej pobawić się odłączoną ręką. Wyszedłem z kabiny i zacząłem szukać FireDeath'a. Chciałem się dowiedzieć kiedy atak.
  16. Fire Hooves podszedł do muzyka i przytaszczył go do drzwi tawerny. -Skoro zaczęliśmy pokazy to i ja się włączę. Na niebie zaczęły pojawiać się różne istoty stworzone z ognia, takie jak smoki, kuce i gryfy. Każda istota co jakiś czas atakowała niebo różnokolorowymi, ognistymi pociskami. Stopniowo stworzenia znikły, a na niebie pojawiły się fajerwerki, które przez kilka chwil oświetlały niebo. Czerwony kuc zatoczył się do zmęczonego kompana. Wspólnie ledwo się tocząc doszli do stołu. -Wiem, nie wyglądało to zbytnio widowiskowo, ale uwierzcie mi, w nocy te czary prezentują się wiele lepiej- odwrócił się do siedzącego Minor Sax'a- Ale ja przynajmniej zostawiłem sobie trochę energii na później.-uśmiechnął się- Znaj umiar i nie imponuj innym poza granicę twoich możliwości-dyskretnie przybliżył się do niego- Co jak co, ale twoja magia nie jest zbyt widowiskowa. Zbyt wielu klaczom ją nie zaimponujesz-powiedział w pełnej konspiracji.
  17. Zapamiętałem rozkład ważnych dla mnie pomieszczeń na statku i wróciłem do statku FireDeath'a. Czekałem na atak.
  18. Ohmowe Ciastko

    Quiz YAY!!!

    W pewnym sensie to zdanie posiada sens. Bo jaka była moc Dovakhiina? Głos. Było to coś, z czego nie każdy mógł korzystać. A co ma Fluttershy? Spojrzenie. Z tego nie każdy kuc może korzystać. Czyli 1 sens. A teraz 2: i dovakhiin, i Fluttershy mają doświadczenie, jeśli chodzi o przeganianie smoków.
  19. -Zapanować nad pożarem-Fire Hooves uśmiechnął się- Stary, ja swój znaczek dostałem za zgaszenie pożaru. Cała moja wioska płonęła, a ja złapałem cały ogień w bańkę powietrza i wysłałem ją do góry. Nie wiem, co się działo później bo zemdlałem. Ale faktem jest, że umiem panować nad ogniem-zamyślił się przez chwilę i odwrócił do baru-Kelner, poproszę o kufel wody- skierował się do rozmówcy- A dokładniej nie nad ogniem, lecz nad ciepłem. Ogień w moich czarach jest tylko na pokaz. Dla satysfakcji. Bo normalnie wytwarzał bym tylko powietrze, które dziwnie faluje. A co do ilości czarów, to tak naprawdę znam ich bardzo mało. Wytworzenie temperatury to.... to..... No cóż, umiem tylko powiedzieć, iż powoduje to gigantyczne podgrzanie ciała, które chcę podgrzać. Oczywiście znam czary płomieni. To też ciekawe rzeczy, ale jak sam zbadałem, mało efektywne. Potrzeba nieporównywalnie więcej energii niż do wytworzenia temperatury- kelner przyniósł kufel wody. To był ten sam kuc, któremu dał napiwek-Może zaprezentuję- nagle obok kufla pojawiła się kula ognia, a woda w kuflu zaczęła wrzeć Kilka kucy się odsunęło, lecz od ognia praktycznie nie bił żar- Zobaczcie, takie drobne porównanie. Ogień to tak naprawdę kilka zjawisk. A ciepło to jedno. Dla obu użyłem tej samej energii. Lecz podtrzymanie płomieni nadal zużywa moją magię. A podgrzanie wody jest jednorazowe. Choć jeśli chodzi o podgrzanie powietrza, to bardzie opłaca się użyć ognia. Ale jest jedno ale. Czar bańki. Wytwarza on specjalną bańkę, którą można wypełnić byle czym. Można ją zrobić tak, by wytrzymała określone uderzenie. Coś bardzo podobnego do magicznego przeniesienia przedmiotu. I tu dochodzimy do kolejnego czaru, który znam, a mianowicie zapanowania nad ciepłem. Jest to czar, który pozwala mi oddzielić ciepło od danego ciała. Jego wada jest taka, iż muszę to ciepło trzymać w bańce wypełnionej jakimś gazem. Choć, jeśli chodzi o wodę, to wystarczy para wodna- zgasił ogień. Nagle z wody wyleciała niewielka kulka dziwnie falującego powietrza. Jak na rozkaz woda przestała ona wrzeć. W ogóle przestała zachowywać się jak podgrzana woda. Fire Hooves upił jej łyk. Postawił ją na stole- Nie martwcie się, można ją pić. Jest ktoś chętny? Teraz jest lodowata. Tu jest całe ciepło-wskazał na dziwne powietrze. Przez chwilę się zastanawiał, po czym rozszerzył bańkę. Powietrze jakby przestało falować- Jest ktoś odważny do włożenia tutaj kopyta? Temperatura wewnątrz niej jest jak w bardzo upalny dzień. I właśnie tego czaru używam do chronienia się przed wszystkim, co ma podwyższoną temperaturę. Choć w sekrecie powiem, iż badam możliwość zmiany temperatury i ognia w magię. Badania to za duże słowo, to raczej rozmyślania. Jak na razie myślę, co powinienem zrobić-lekko palnął się w czoło- Ale zaczynam mówić o czarach, których nie znam. Z innych czarów znam jeszcze zmianę ciśnienia. Czar bardzo powiązany z bańką. Pozwala on szybko odizolować bardzo wielkie temperatury od otoczenia. No cóż, to by było na tyle ważnych czarów związanych z ogniem. Jest ich jeszcze kilka, ale są one niepraktyczne. Ach, zapomniałbym. Znam też większość podstawowych czarów jednorożców. W większym lub mniejszym stopniu. Czy ktoś jeszcze zna coś ciekawego?-odwrócił się do Minor Sax'a- Spróbuję zgadnąć. U ciebie magia w jakiś sposób jest powiązana z śpiewem?
  20. Szybko wypełniłem butelki po alkoholu wodą, po czym dolałem do nich herbaty. Wyszedłem z składziku. Zacząłem szukać jakiś ważnych komputerów na statku.
  21. Nalałem wodę do butelek z herbatą i ją podgrzałem magią. Po chwili miałem gotową herbatkę. Tobie chodzi o herbatę sypaną? Czy już zabutelkowaną? Znam świat Star Wars z kilku książek i filmów. Serialu nie oglądałem.
  22. Szkodliwa herbatka. I butelki po alkoholu. W mojej głowie pojawił się cały schemat bimbrowni. Nie, to nie podziała. Za mało czasu. Wziąłem butelki, nasypałem do nich herbaty i poszedłem szukać jakiejś wody.
  23. Świetnie, teraz tylko znaleźć jakąś butelkę. Zacząłem poszukiwania butelki.
  24. Świetnie. A teraz sobie coś zjem. Tylko czy mnie przypadkiem nie poznają? A tam, udaję, że złapałem jakiegoś źrebaka. A te głupki zapamiętały mnie jako największego wroga niewolnictwa i łowców niewolników. Powiem, że jestem...? Mam, że po prostu mam pecha wyglądać jak zdrajca. Zacząłem szukać stołówki. Ten statek musiał mieć jakiś organiczny personel. A ten organiczny personel musiał coś jeść.
×
×
  • Utwórz nowe...