-
Zawartość
226 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez L'estaca
-
-
-Nie mogę ci powiedzieć...
(Skorzystałam z okazji. Ponieważ tamta przygoda się nie udała próbuję rozpocząć inną... A kto wszedł nie ma znaczenia i nie chcę nikomu robić przykrości
-Kogoś tu mamy...
Zeskoczyłam z konia i pobiegłam z prędkością światła na tego gostka (uwielbiam te moce wampira xDDD), a koń za mną. Zagrodziłam mu przejście a Ballada go powaliła. Przyłożyłam nieznajomemu sztylet do gardła i pokazując kły wywrzeszczałam do przybysza:
-Pewnie jesteś szpiegiem?! Gadaj bo ci poderżnę gardło!
-
Odwróciłam się do Jacoba
-Możliwie, że ktoś na nas natrze, bo ktoś z nas wszedł na ich teren... I idę załatwić ugodę... raczej sie nie uda... a z reszta do tej pory cię jakoś nie obchodziłam?
-
Wróciłam po 5 minutach i zauważyłam, ze wszyscy mają tą sprawę gdzieś. Podeszłam do Wioletty.
-Mam prośbę. Mogłabyś przekazać im tą informację, bo ja jak widzisz nie cieszę się tu największą sympatią
Mówiłam ze spuszczoną głową i malującym się żalem w oczach. Koń jakby dostosował się do sytuacji i spuścił głowę, ale kto wie czy to nie był zwykły przypadek?
-
-Ćwiczenia czynią mistrza...
-
Ja go po prostu kocham
-
(Wave jakby co polana jest staranowana, amy jesteśmy gdzieś w drzewach. YAY Kolejny wampir ^.^
-
Dla ciekawskich: to nasza polana
Jasny zielony nasz teren (a to brązowe na środku to patyki, które ułożyłam na ognisko xD)
Czarny - czarnibłękit i żółty to morze i plaża
brązowy to neutral, a ciemnozielone kreski to drzewa
Wiem, że to masakra, ale było to robione przez pięć minut w paincie... (co z resztą widać)
-
-Tego nie mogę powiedzieć, ta osoba wie, że to zrobiła. Kiedyś się z nimi umówiłam, że jeśli nie będziemy zakłócać ich spokoju to oni nie będą zakłócać naszego spokoju
Po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam z rozpaczą w głosie
-Nie chodzi o wysłanników ciemności, chodzi o coś znacznie gorszego!!! Jeśli dojdzie do wojny będziemy potrzebowali magii, więc zajmijcie się Greenem. Oczywiście jeśli się zgodzi. Spróbuję ściągnąć, też moją siostrę... i może o i nie najlepszy pomysł, ale brata też. A teraz ja i Ballada musimy ruszać.0
Ballada jakby automatycznie słysząc swoje imię przykłusowała w moją stronę
-Ale najpierw założę coś co ewentualnie ze mnie nie spłynie gdyby ktoś mnie zaatakował - zmierzyłam swoją czerwoną suknię wzrokiem i ścisnęłam łydkami konia, który zaczął iść bardzo szybko w stronę ruin...
-
-Emm... grubasie to znaczy gimbusie to znaczy...! Przepraszam... dziś ogólnie coś jest ze mną nie tak... Chciałam tylko powiedzieć, że Rosie była zła bo poczuła się jakby nagle na wojnie cała twoja armia przeszła na stronę wroga i na ciebie natarła... Dobranoc!
-
Zjawiłam się obok innych i wymruczałam:
-Nie chcę wam przeszkadzać, złe chciałam was poinformować, ze ktoś z nas wszedł na stronę czarnych... a dokładniej innego zgromadzenia... Są strasznie źli na nas. Muszę tam iść... Postaram się zrobić co w mojej mocy, ale... nie wykluczone, że na nas natrą z północy...
Mówiłam to wszystko ze spuszczoną głową żeby nie spojrzeć komuś w oczy. Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam
-To ja już lepiej pójdę
-
-Co to wakacje, nie zabrałam was tu, żebyście myśleli o misjach, których na razie nie ma , przynajmniej dla uczniów, i skakali po drzewach - powiedziała ze frustracją - Do roboty! - wskazała na łuk, któegoś z uczniów
-
(Red dostaliście również coś w stylu opakowania,a le szczegól ;p)
Mestia wzruszyła ramionami i powiedziała głośno
-Wiem o tym,a le to nikt zagrażający otoczeniu, a jeśli tak to nie zgrywajcie bohaterów, co robi większość uczniów na początku.
-
Posprzątałam większość, ale wszystko nadal wyglądało masakrycznie. Poszłam wykrwawić jakieś zwierze na objad
-
(sory musiałam to napisać xd )
-
(Już się obudziła. Jak widać nie przeczytałeś tego co piszę
)
Usiłowałam zabrać Jacoba, ale było to trudniejsze niż myślałam. To był zbyt duży wysiłek nosić takiego osiłka na plecach przez prawie dwa razy mniejsza wilczycę. Po nie udolnym wysiłku wróciłam i zauważyłam Naszę-Pomóż... Ty się znasz na medycynie
-
Trochę pi drodze się pogubiłam, więc byłam ,,spóźniona". Weszłam do jaskini bezpiecznie omijając walczące skrzydlate i zobaczyłam pełno krowi Corrę i Jacoba.
-Co wy robicie?!
-
Uśmiechnęłam się, tym razem nie poakzując kłów do Sophie.
-Dzięki.
Kiedy pozbierałyśmy już belki. Wyjęłam zza drzew jakieś patyki i zgrabnie stworzyłam z nich grabie i zaczęłam sptlrzątać uwarzając by nie wyrwać szczątków trawy
-
Po kilku godzinach się obudziłam. Poszłam nie wchodząc do bazy do tego całego pułkownika czy tam generała
-Mam w dupie kim jesteś i te wasze całe zasady. Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, ale masz mnie nie dotykać! Dla niektórych jesteś szanowanym generałem czy czymś tam, ale dla mnie jesteś tylko bezczelnym wilkiem, który tu wtargnął i wszystkimi rządzi... Nawet cię nie obchodzi co mówi przywódczyni stada. I jeszcze raz powtarzam; ty i twoi cholerni strażnicy mają mnie NIE DOTYKAĆ! - pobiegłam szukać tropu kogoś kto wyruszył za Jacobem. Po jakimś czasie znalazłam. Chciałam już iść, ale podeszłam jeszcze do Naszy i szybko wydukałam
-Jakby ktoś się pytał poszłam w przeciwnym kierunku.
Pobiegłam za tropem co jakiś czas zatrzymując się i sprawdzając czy z niego nie zaszłam
-
-Dobrze. - powiedziała Mestia
Potem podszedł Marcin. Na pierwszym razem mu średnio wyszło,a le potem dzięki determinacji udało mu się trafić w cel.
- Na razie odłóżcie łuki. Czasem łuk jest nieprzydatny, bo jeśli ktoś ma zamiar używać strzał jako oszczepu lub noża to powiem jedno : takie zdesperowane zachowania czynią tylko nieopanowane tumany. - Mestia wyjęła dwa noże - To są noże zwiadowcy - stwierdziła podając uczniom pochwy z takimi samym nożami. Były w niej dwa ostrza jedno było krótkie, miało grubą solidną rękojeść zrobioną ze skórzanych nachodzących na siebie krążków. Między głownią, a rękojeścią znajdował się mosiężny jelec, głowica również była wykonana z mosiądzu.
- To do rzucania - Głownia szeroka na końcu równoważy ciężar rękojeści. Dzięki temu łatwiej jest trafić. - Mestia rzuciła płynnie nożem, a on wbił się w pobliskie drzewo. - Drugi nóż wyglądał tak samo tylko, że był dłuższy, a głownia była ciężka i ostra - Ten jest po to, jakby nieprzyjaciel się zbliżył, ale jeśli masz, jako takie pojęcie o strzelaniu z łuku nie powinno de tego dojść. Tym również można rzucać, jak i sparować uderzenia miecza. Dbajcie o to, aby zawsze był ostry! - uczniowie oglądali swoje nowe nabytki, a po chwili ciszy Mestia znów przemówiła - Te dłuższe są podobne do skandyjskich. Tamci nazywają je saksami, czyli połączenie broni i narzędzia, miejcie jednak na uwadze, ze te są lepszej jakości!
-
Pirat zniknął razem ze statkiem i z załogą. Tym razem nie było zamieszania. Z wyrzutem popatrzyłam na pobojowisko...
-Ech... znowu będę tu musiała po nim sprzątać. Po czym zaczęłam zbierać kłody i wyrzucać je na środek polany.
-Kto jest za ogniskiem?
-
-Po pierwsze to jestem duchem. Jak nie to trudno, nie ma co chłopaki wracamy na poszukiwania pomocnych stworzeń - Kapitan podrapał się po brodzie. - Ale jak ten smok tu wróci to na mnie nie liczcie.
-
-Mogę spełnić jedno twoje życzenie w tym również medalion...
-Sam mówiłeś, ze i tak jesteś nieśmiertelny
-
-No dobra. Tak jak mówiłeś koniec przedstawienia. Posłuchajcie WSZYSCY! Możemy mu pomóc w zamian za jedno życzenie i wiem, ze może pirat duch najlepszego wrażenia nie sprawia, ale ta osoba, jeśli można go nazwać osobą, na pewno nie jest kłamcą. Mam u niego dług, więc ja na pewno idę, ten gostku uratował mi życie i może trudno w to uwierzyć, ale na prawdę możecie się przydać. To jak będzie? - Mówiłam, a koń przez ten czas, zdąrzył rozpoznać pirata, którego darzył sympatią podszedł i zaczął go troącać
Pirat podszedł do Loci
-Witaj młoda damo. Tak się składa, ze mam moc ożywić to wszystko, a ptrzynajmniej większość , jeśli zgodzisz się popłynąć z nami
-
Zaczął się wyłaniać statek, który ciągnęły jakieś postacie. Zauważyłam na statku Balladę i odetchnęłam z ulgą.
-Przepraszam nie wiedziałam. - powiedziałam do Loci. Ukazał się mężczyzna w średnim wieku był duchem.
-Vel, sto lat cię nei widziałem!
-Z tego co pamiętam to chyba sto pięćdziesiąt - podziałałam z uśmieszkiem na twarzy. Duch przypominał raczej człowieka. Miał czarną brodę i wielki kapelusz z piórami oraz sztylet, miał opaloną skórę
-Oh, Veluś oboje wiemy, że nie ma się co ze mną targować
-Nadal sądzę inaczej
-Dobra! Koniec tego przedstawienia! Wybaczcie kompani za ten cyklon i wyczarowanie wody... nie chciałem aż tak obciążać marynarzy. Potrzebuję twojej pomocy!
-Ale najpierw oddaj Balladę.. - powiedziałam znużonym tonem. Koń został wypuszczony i natychmiast schował się za mną - następnym razem nie strasz mnie, ze straciłam mojego jedynego przyjaciela.-Przypominam ci, że jesteśmy przyjaciółmi!
-Jeśli tak to można nazwać... No w każdym razie, kontynuuj ...
-Tak więc; ten smok chce zniszczyć cały świat, a ja dostałem misję, by go odnaleźć i zabić
-Co będziemy z tego mieć?
-Ach... no właśnie! Ponieważ udało mi się odnaleźć czarną wyspę, zdobyłem moc! Spełnię jedno życzenie od każdej osoby, która mi pomoże! To jak? - kapitan zwrócił się do pozostałych. Podszedł do zmory
-Och, na reszcie spotykam jakiegoś ducha. Mogę poznać twe imię pani? - Pirat chciał pocałować dłoń Nocturne.
[Fantasy] Nowa Generacja - Dołącz do Istot Paranormalnych
w Dawne Dzieje
Napisano
Zauważyłam, że jest przerażony więc schowałam sztylet
- Wybacz mi, myślałam, że jesteś wrogiem. To powiesz kim jesteś?