Skocz do zawartości

L'estaca

Brony
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez L'estaca

  1. -Nie mogę ci powiedzieć... 

    (Skorzystałam z okazji. Ponieważ tamta przygoda się nie udała próbuję rozpocząć inną... A kto wszedł nie ma znaczenia i nie chcę nikomu robić przykrości

    -Kogoś tu mamy...

    Zeskoczyłam  z konia i pobiegłam z prędkością światła na tego gostka (uwielbiam te moce wampira xDDD), a koń za mną. Zagrodziłam mu przejście a Ballada go powaliła. Przyłożyłam nieznajomemu sztylet do gardła i pokazując kły wywrzeszczałam do przybysza:

    -Pewnie jesteś szpiegiem?! Gadaj bo ci poderżnę gardło!

  2. Wróciłam po 5 minutach i zauważyłam, ze wszyscy mają tą sprawę gdzieś. Podeszłam do Wioletty.

    -Mam prośbę. Mogłabyś przekazać im tą informację, bo ja jak widzisz nie cieszę się tu największą sympatią 

     Mówiłam ze spuszczoną głową i malującym się żalem w oczach. Koń jakby dostosował się do sytuacji i spuścił głowę, ale kto wie czy to nie był zwykły przypadek?

  3. polana.png

    Dla ciekawskich: to nasza polana 

    Jasny zielony nasz teren (a to brązowe na środku to patyki, które ułożyłam na ognisko xD)
    Czarny - czarni

    błękit i żółty to morze i plaża

    brązowy to neutral, a ciemnozielone kreski to drzewa

    Wiem, że to masakra, ale było to robione przez pięć minut w paincie... (co z resztą widać)

  4. -Tego nie mogę powiedzieć, ta osoba wie, że to zrobiła. Kiedyś się z nimi umówiłam, że jeśli nie będziemy zakłócać ich spokoju to oni nie będą zakłócać naszego spokoju

     Po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam z rozpaczą w głosie

    -Nie chodzi o wysłanników ciemności, chodzi o coś znacznie gorszego!!! Jeśli dojdzie do wojny będziemy potrzebowali magii, więc zajmijcie się Greenem. Oczywiście jeśli się zgodzi. Spróbuję ściągnąć, też moją siostrę... i może o i nie najlepszy pomysł, ale brata też. A teraz ja i Ballada musimy ruszać.0

     Ballada jakby automatycznie słysząc swoje imię przykłusowała w moją stronę

    -Ale najpierw założę coś co ewentualnie ze mnie nie spłynie gdyby ktoś mnie zaatakował - zmierzyłam swoją czerwoną suknię wzrokiem i ścisnęłam łydkami konia, który zaczął iść bardzo szybko w stronę ruin...

  5. Zjawiłam się obok innych i wymruczałam:

    -Nie chcę wam przeszkadzać, złe chciałam was poinformować, ze ktoś z nas wszedł na stronę czarnych... a dokładniej innego zgromadzenia... Są strasznie źli na nas. Muszę tam iść... Postaram się zrobić co w mojej mocy, ale... nie wykluczone, że na nas natrą z północy...

     Mówiłam to wszystko ze spuszczoną głową żeby nie spojrzeć komuś w oczy. Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam

    -To ja już lepiej pójdę

  6. (Już się obudziła. Jak widać nie przeczytałeś tego co piszę :rainderp: )
    Usiłowałam zabrać Jacoba, ale było to trudniejsze niż myślałam. To był zbyt duży wysiłek nosić takiego osiłka na plecach przez prawie dwa razy mniejsza wilczycę. Po nie udolnym wysiłku wróciłam i zauważyłam Naszę

    -Pomóż... Ty się znasz na medycynie

  7. Po kilku godzinach się obudziłam. Poszłam nie wchodząc do bazy do tego całego pułkownika czy tam generała 

    -Mam w dupie kim jesteś i te wasze całe zasady. Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, ale masz mnie nie dotykać! Dla niektórych jesteś szanowanym generałem czy czymś tam, ale dla mnie jesteś tylko bezczelnym wilkiem, który tu wtargnął i wszystkimi rządzi... Nawet cię nie obchodzi co mówi przywódczyni stada. I jeszcze raz powtarzam; ty i twoi cholerni strażnicy mają mnie NIE DOTYKAĆ! - pobiegłam szukać tropu kogoś kto wyruszył za Jacobem. Po jakimś czasie znalazłam. Chciałam już iść, ale podeszłam jeszcze do Naszy i szybko wydukałam 

    -Jakby ktoś się pytał poszłam w przeciwnym kierunku.

     Pobiegłam za tropem co jakiś czas zatrzymując się i sprawdzając czy z niego nie zaszłam

  8. -Dobrze. - powiedziała Mestia 

    Potem podszedł Marcin. Na pierwszym razem mu średnio wyszło,a le potem dzięki determinacji udało mu się trafić w cel.

    - Na razie odłóżcie łuki. Czasem łuk jest nieprzydatny, bo jeśli ktoś ma zamiar używać strzał jako oszczepu lub noża to powiem jedno : takie zdesperowane zachowania czynią tylko nieopanowane tumany. - Mestia wyjęła dwa noże - To są noże zwiadowcy - stwierdziła podając uczniom pochwy z takimi samym nożami. Były w niej dwa ostrza jedno było krótkie, miało grubą solidną rękojeść zrobioną ze skórzanych nachodzących na siebie krążków. Między głownią, a rękojeścią znajdował się mosiężny jelec, głowica również była wykonana z mosiądzu.

    - To do rzucania - Głownia szeroka na końcu równoważy ciężar rękojeści. Dzięki temu łatwiej jest trafić. - Mestia rzuciła płynnie nożem, a on wbił się w pobliskie drzewo. - Drugi nóż wyglądał tak samo tylko, że był dłuższy, a głownia była ciężka i ostra - Ten jest po to, jakby nieprzyjaciel się zbliżył, ale jeśli masz, jako takie pojęcie o strzelaniu z łuku nie powinno de tego dojść. Tym również można rzucać, jak i sparować uderzenia miecza. Dbajcie o to, aby zawsze był ostry! - uczniowie oglądali swoje nowe nabytki, a po chwili ciszy Mestia znów przemówiła - Te dłuższe są podobne do skandyjskich. Tamci nazywają je saksami, czyli połączenie broni i narzędzia, miejcie jednak na uwadze, ze te są lepszej jakości!

  9. -No dobra. Tak jak mówiłeś koniec przedstawienia. Posłuchajcie WSZYSCY! Możemy mu pomóc w zamian za jedno życzenie i wiem, ze może pirat duch najlepszego wrażenia nie sprawia, ale ta osoba, jeśli można go nazwać osobą, na pewno nie jest kłamcą. Mam u niego dług, więc ja na pewno idę, ten gostku uratował mi życie i może trudno w to uwierzyć, ale na prawdę możecie się przydać. To jak będzie? - Mówiłam, a koń przez ten czas, zdąrzył rozpoznać pirata, którego darzył sympatią podszedł i zaczął go troącać



    Pirat podszedł do Loci 

    -Witaj młoda damo. Tak się składa, ze mam moc ożywić to wszystko, a ptrzynajmniej większość , jeśli zgodzisz się popłynąć z nami

  10. Zaczął się wyłaniać statek, który ciągnęły jakieś postacie. Zauważyłam na statku Balladę i odetchnęłam z ulgą. 

    -Przepraszam nie wiedziałam. - powiedziałam do Loci. Ukazał się mężczyzna w średnim wieku był duchem.

    -Vel, sto lat cię nei widziałem! 

    -Z tego co pamiętam to chyba sto pięćdziesiąt - podziałałam z uśmieszkiem na twarzy. Duch przypominał raczej człowieka. Miał czarną brodę i wielki kapelusz z piórami oraz sztylet, miał opaloną skórę

    -Oh, Veluś oboje wiemy, że nie ma się co ze mną targować

    -Nadal sądzę inaczej 

    -Dobra! Koniec tego przedstawienia! Wybaczcie kompani za ten cyklon i wyczarowanie wody... nie chciałem aż tak obciążać marynarzy. Potrzebuję twojej pomocy!
    -Ale najpierw oddaj Balladę.. - powiedziałam znużonym tonem. Koń został wypuszczony i natychmiast schował się za mną - następnym razem nie strasz mnie, ze straciłam mojego jedynego przyjaciela. 

    -Przypominam ci, że jesteśmy przyjaciółmi!

    -Jeśli tak to można nazwać... No w każdym razie, kontynuuj ...

    -Tak więc; ten smok chce zniszczyć cały świat, a ja dostałem misję, by go odnaleźć i zabić

    -Co będziemy z tego mieć?

    -Ach... no właśnie! Ponieważ udało mi się odnaleźć czarną wyspę, zdobyłem moc! Spełnię jedno życzenie od każdej osoby, która mi pomoże! To jak? - kapitan zwrócił się do pozostałych. Podszedł do zmory 

    -Och, na reszcie spotykam jakiegoś ducha. Mogę poznać twe imię pani? - Pirat chciał pocałować dłoń Nocturne. 

×
×
  • Utwórz nowe...