-
Zawartość
226 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez L'estaca
-
-
-Nie to wcielenie mój uczniu - powiedziałam do rannego - Green! Gdzie ty jesteś?
-
-Zaraz sama się dowiesz, cierpliwości - Podeszłam do Jacoba.
-O mój bosz! Green! Ty umiesz czarować, zrób coś z tym
-
Nagle zabrzmiały jakieś krzyki i stęki. Zbliżały się. Ktoś z dobrym słuchem mógł usłyszeć ,,Raz, dwa trzy I! Raz dwa trzy I!(...)''.
-Chyba to to co myślałam - spojrzałam na zachód słońca od strony odsłoniętej i się uśmiechnęłam. Rozejrzałam się po polanie i stwierdziłam iż nie jest tak źle.
-
-Woda by cię pochłonęła - widząc, że Sophie mnie nie rozumie dodałam - zaraz się dowiesz. - wiatr zaczął ustawać i pozostał już po nim tylko leciutki powiew, lecz ziemia nadal falowała
-
-Przykro mi, ale idę go poszukać.
-
-Nie ignoruj mnie. Tak czy nie?!
-
Hej. Jestem Beata. Wieku ci nie podam, bo nie ciepię jak ktoś na mnie wtedy patrzy z góry. Lubię Rocka. I kiedyś grałam w Osu xD
-
-Stojąc na warcie usłyszłam, że Jacob jest porwany. Pobiegłam do Grranusa
-Jacoba porwali?!
-
Wiatr jeszcze bardziej zyskał na sile. Zaczął wyrywać drzewa mające ponad metr, porywać zwierzęta, przeleciał nawet jeden człowiek.
-Hmmm... a mogłam wcześniej go zauważyć i się nachlać krwi... - To zjawisko trwało jeszcze kilka minut i na chwilę ustało całe kołysanie i wiatr.
-Dziwne. Miejcie się na baczności, bo za chwilę może wrócić! - Podeszłam do każdego kto stał sprawdzając czy nie było większych obrażeń. Następnie poleciałam do góry i zauważyłam, że to coś wraca.
-No nie - wyszeptałam - Trzymać się mocno! - wróciło, ale tym razem z jeszcze większą siłą
(Wybaczcie, że tak to ciągnę, ale nie mam czasu się rozpisywać. Obiecuję, że dziś albo jutro fabuła się bardziej rozwinie )
-
-Ponieważ ten cyklon jest inny. Pochłania wszystko i topi. Coś w stylu czarnej dziury. Mam przypuszczenia, że zaraz to się skończy. Oby nasz gość był tym kim myślę - wiatr wiał mocniej, zaczął porywać małe drzewka, liście oraz inne małe elementy
-
-Na razie mamy większy problem nad głową - spojrzała na już 20-to metrowego smoka
Po chwili ziemia znów zadrżała, a smok uciekł przez las, łamiąc drzewa. Ziemia zaczęła się trząść i nagle zaczęła się chwiać jakbyśmy stali na faulującej wodzie.Wszyscy, którzy mieli nogi i na nich stal zaczęli się chwiać
-Chyba już wiem co się święci - powiedziałam do boskiego stworzenia - Złapcie się czegoś mocno, albo lećcie do góry, chyba, że chcecie być wciągnięci do cyklonu! - Zakomunikowałam po czym automatycznie poleciałam do Sophie. Miałam wrażenie, że mało ją obchodzi moje doświadczenie związane z tą polaną. Zerwał się wiatr, był mocny, ale co najwyżej mógł tylko potargać włosy
-
-Smok. Ten gatunek jest stosowany do puła... - urwałam zdanie załapałam Greena za rękę i z prędkością światła się przemieściłam bo smok prawie nas walnął swoją już 4 metrową łapą! Po chwili smok uciekł. Ziemia zaczęła drżeć.
-Jak mnie mam. Zraz zjawi się tu ktoś ważny... czuję krew marynarską... Morze jest skąd 200 km.
-
mab dobrze gada
-
Jak na painta to jest ok. Spróbuj moje na papierze?
-
(Zaczekaj to jeszcze nie koniec)
Podeszłam do smoczka i dałam mu jabłko.
-Masz jedź...
Smok połknął je w całości i automatycznie urósł.
-Jeść... - powiedział cienkim głosikiem zaczął biegać po polanie i wszystko zajadać przy każmy kęsie rósł o centymetr. W końcu urósł do 3 metrów i zaczął ziać ogniem.
-
Po chwili ziemia zaczęła się trząść. Nagle ustał hałas i trzęsienie ziemi. Na polanę wbiegł mały smoczek
-
-Niedługo się przyzwycza...- Nagle Ballada przygalopowała w popłochu do mnie.
-Co się stało? - koń zaczął pokazywać głową na północną cześć polany gdzie była wielka ,,dziura'' w lesie i można było spokojenie iść kilka kilometrów. po chwili było słychać łomot. Jakby Burza piaskowa się zblirzała
-
Gdy byłam w akademi lotniczej jako mały kuc, w klasie zaczęto się wyśmiewać z pewnej koleżanki Katrine. Wtedy ja powiedziałam, że nikt nie ma prawa przerywać mojej przyjaciółki i że tylko dzieci tak robią... w czasem zaczęłam mówić tak cały czas gdy ktoś był w tarapatach i .... poskutkowało...
-
-Chyba nie pierwszy raz masz styczność z łukami...
-
-To ja może lepiej stąd pójdę... poszłam do Greena i Sophie.
-Ahoj! - Zawołałam radośnie - Co tam u mojej załogi - Uśmiechnęłam się ukazując bielutkie kły.
-
-nie to moja warta! Nie musisz mnie uznawać za gorszą.
Wydukała. I poszłam na swoją wartę.
-
-Polazł gdzieś - pwiedziałam z irytacją - zaraz pójdę
Odwróciłam się z powrotem do Naszy
-Nie, to nie przez niego. Może jeszcze powiecie, że się z nim zakochałam? Nie. Zakochałam się w kimś innym ze starej watahy, a okazałao się, że przez moją przyjaciółkę, zostałam uznana przez mojego partnera za zdrajcę... Przez zazdrość. on chciał ze mną być nadal po rozmowie, która odbyła się kilka dni temu, ale ja zostawiłam ich... jeśli to prawdziwa miłość to kiedyś się jeszcze spotkamy... i zamieszkamy na jakiejś cholernaj polanie i będziemy mieć dzieci i założymy własną watahę, która mnie pojmie i zabije... Nie, nie, nie! Porąbany świat! Nie chcę żyć, oszczęź mi cierpienia! Nie co ja gadam? Powinna być w psychiatryku i nikt mnie nie zrozumie, bo nikogo to nie obchodzi. I czemu musimy żyć na tym wstrętnym zadupiu w kształcie kopniętego koła... A może kwadratu, nie wiem mam to głęboko gdzieś i mało mnie to...
//Dawno się tak nie rozpisywałam. Nie sądziłam, że będzie z biedną Lejlą aż tak źle...//
-
Ahoj! Baw się miło ;3
-
-Trochę czasu i będziesz mistrzem
Mestia poklepała go po ramieniu.
-Kto następny?
[Fantasy] Nowa Generacja - Dołącz do Istot Paranormalnych
w Dawne Dzieje
Napisano
Wstałam. Byłam koło Jacoba i niedbale rzuciłam do zmory
-Spokojnie, nic cię nie zje. - popatrzyłam na Locę i zmarszczyłam brwi - My mogliśmy zginąć, a ty się martwisz o jedno drzewo?! Martwisz się o drzewo przecież życie ludzi i zwierząt jest wa... moment zwierząt? Cholera gdzie Ballada?! - Wzniosłam się i nic nie zauważyłam, tylko te nędzne ruiny lasu. Opadłam bezwładnie na ziemię, rozpłakałam się. Dało się słyszeć już coraz wyraźniej :
-Raz dwa trzy I! Raz dwa trzy I! Szybko, szybko i z życiem! Raz dwa trzy I!
//Jeśli ktoś nie wie co to ta kreska I jest to literka i