-
Zawartość
226 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez L'estaca
-
-
Spojrzałam na wilczycę i zoriętowałam się, że nie muszę się chować
-Wybacz pomyliłaś mi się z kimś.
Uśmiechnęłam się
-A tak na marginesie to cześć (
)
-
-Jesteśmy na miejscu. Pewnie zastanawiacie się już co robią zwiadowcy? czego używają? co będziemy ćwiczyć? Jakieś pomysły?
-
Zauważyłam Wilczyce idącą w moją stronę więc się schowałam za skałą.
-
Nie wierze... ja też tak chcę umieć...
-
//Ciągle mi się przypomina moje epickie zadanie : Dlaczego jakiś wilk gania Naszę?
-
Cichą krzyknęłam ponieważ Nasza wyciągała jeden z większych kawałków
-Ale ja nie - postanowiłam nie kończyć- A co do tycz ran to nie ważne.
Kiedy skończyła poszłam za wielką skałę, których było mnóstwo z resztą z górach. Usiadłam i jak to mam w zwyczaju wspominałam. Miałam mieszane uczucia z jeden strony nie chciałam żeby mnie ktokolwiek widział w takim stanie, ale z drugiej strony, chciałam żeby ze mną była moja przyjaciółka, ale nie Wiry, która rozumie tylko gesty i słowo ,, chodźmy'' oraz ,,kocham cię'' i ,,lubię cię''. Takiej przyjaciółki, której mogłabym się zwierzyć kogoś takiego, jak z dawnej watahy, z kim mogłam poudawać totalne głupki, że wszyscy się by na nas gapili. To były czasy...
-
-Dziękuję.
Gdy Nasza opatrywała mi rany po chwili ciszy powiedziałam
- Wiesz, jak byłam na tej wyprawie z Jacobem spotkałam moją rodzinną watahę, a przy tym mojego byłego partnera i prawie zdarłam skórę z takiej jednej - powiedziała i dorzucam uśmiech - a potem Jacob się na mnie wściekł i uciekł, a potem...- zawahałam się - stało się to co widzisz
-
-Są
Odpowiedziała zimnym głosem
-
Gdy wszyscy się zebrali Mestia powiedziała, po kolei patrząc na wszystkich:
-Idziemy w las. Najpierw trochę teoretyki. Zapraszam.
Po tych słowach poszła wydeptaną dróżką
-
-Tak, proszę... Ale czy to nie za dużo?
Miałam drobnych ranek ponad 40 i kilka szkiełek wbitych w skórę. Zrobiłam kwaśną minę i dodałam
-Pali jak cholera.
-
(Widzę, ze zabawa się trochę zatrzymała, mam nadzieję, ze to przejściowe
)
Minęło parę dni. Mestia wróciła i na siódmy dzień przebywania uczniów pod jej opieką dzień dla wielu zamienił się w kolorowszy niż dotychczas....
~~~~~~
Gdy uczniowie wstali Mestia powiedziała
-Witam was. Dziś zaczniemy ćwiczenia. zapraszam za godzinę czyli o siódmej, przed dom.
-
Skuliłam głowę, bo wszyscy mnie ignorowali. Podeszłam do Naszy.
-Hej - może ona mnie posłucha - gdzie jest szaman? Jestem cała pocięta.
-
Spojrzałam na siebie i zobaczyłąm krew błoto i wodę
-Masakra. Gdzie szaman?
-
W pewnym momencie po prostu pobiegłam w stronę watahy. Zakradłam się do gaenarała, czy jaki on tam ma tytuł
-Witam. Nazywam się Lejla i chciałam się zapyatć o co tu chodzi?
-
Stanęłam na środku. Nie miałam nawet zamiaru biec za nim. W sumie to nie chciałam nikomu nic wyjaśniać, to była moja sprawa. pomyśłam tylko ,,Chyba będzie nawrót depresji''. Poszłam sama po miód nie było niedźwiedzia. wzięłam trochę i jak gdyby nigdy nic przeszłam przez jego terytorium, nad przepaść. Zastanowiłąm się czy by nie skoczyć, ale w końcu po długich rozmyśleniach doszłam do w wniosku, ze to nie ma sensu. Pomyślałam, jaby sie ukarać. Wytarzałam sie w zbitej butelce.
-Dziwne, że nie jestem w psychiatryku.
Poszłam z powrotem. na pole. Zauważyłam tamtych z watahy, schowałam się za kamieniem i dalej mnie mało obchodziło w końcu mnie znalazł szaman i wystawił pazury
-No teraz jak nie ma ochroniarza mogę gadać na serio
-I tak jestem cała we krwi, więc kilka siniaków i zadrapań nic nie zrobi.
-Wydaje mi się, ze wydoroślałaś.
-A mi wręcz przeciwnie.
Szaman odszedł. Jeszcze kilka wilków do mnie podeszło, ale albo w ogóle się nie odzywałam, albo to były to pojedyncze słowa.
W końcu odeszłam kilka wilków zapytało gdzie idę, ja stanęłam, wiatr rozwiewał moją sierść.
- Na poszukiwania szczęścia wiecznego.
Poszłam, a przy okazji się obmyłam ze krwi
-
-Emm... przepraszam, nie denerwuj się. Na pocieszenie powiem, że gdyby nie ty szaman by mnie chyba chciał rozszapać, do domu bym wróciła z co najmniej połamanymi żebrami
Uśmiechnęłam się do Jacoba
-Idziemy na miód?
W rzeczywistości miałam mieszane uczucia, ale chciałam być przynajmniej miła
-Kradnięcie niedźwiedziom miodu jest bardzo zabawne, a szczególnie, jak później próbują cię zabić
Jeszcze raz się uśmiechnęłam
~~~~~~~~~~
Nocturnal właśnie się przenieśliśmy w góry i zbliża się wojna. SZAMAN PRZYZWAŁ SWOJEGO SYNA - ŻOŁNIERZA (sory za capsa) i z nim trenują, a ja i Jacob łazimy nie wiadomo gdzie
-
(P.S. Jacob będziesz się zajmować przez kilka dni uczniami xD )
-
Zeszłamvposłósznie z wilczycy.
-Prze-przepraszam
-Nie , to ja powinnam przeprosić ciebie Lejlo. Zostań z nami...
ODeszłam bez słowa wtedy szrwy wilk powiedział:
-Lejla
-Tyn razem spasuję.
Usiłowałam się uśmiechnąć, ale średnio mi to wyszło
-Choćmy
-
Szaman schował pazury i poszedł do jaskini, za nim ja i Ross, ale Nala nie chciała wejść. Przesiadywanie w jaskini trwało nie dłużej jak 5 minut, po tym wyskoczyłam z dziury i rzuciłam się na właśnie Nalę. Wbiłam w nią pazury.
-
-Cień chyba nie za bardzo lubi dzień, ale będziemy musieli ćwiczyć na słońcu, nie mogę mu pozwolić pracować w nocy. Proszę porozmawiaj z nim. Nieźle się dogadujecie. I jeszcze coś. Muszę jechać. To co znalazłeś to coś bardzo ważnego. Pilnuj wszystkich.
-
-Nie
Odpowiedział wilk
-Podobno spotykałaś się z tamtym wygnańcem... zawsze mi się coś w nim nie podobało
-Ja? Nala mi powiedziała, że to ty
-Nie! Ty!
-Nie! Ty
-Nie! Ty
-Uspokójcie się! - Powiedział szaman - Proszę ciebie Nalu, Ross i ciebie... Lejlo.
-A on znowu zaczyna - powiedziałam, szaman wystawił pazury - już idę o wielki! - pwoiedziałam z przerażeniem
-
-Zaczekaj. Mam do ciebie sprawę.
-
Wyszłam z ukrycia i dodałam z takim uśmiechem jakbym miała przywalić zaraz Jacobowi w twarz.
-Niszczysz mi życie.
-No proszę, proszę zdrajczyni się znalazła
Usłyszałam znajomy głos
-Nie zdradziłam watahy - powiedziałam drżącym głosem nie odwracając się do przemawiającej postaci.
-A czy ja powiedziałem, ze zdradziłeś watahę
Odwróciłam się wreszcie
-Jak możesz tak mówić?! To ty mnie zdradziłeś...
Chciałam się rzucić na wilka, ale przerwała wilczyca.
-Ta jasne...
-
Mestia wzięła go go ostrożnie i powiedziała ze spokojem
-Czy mogłabym go zatrzymać? Przydałby mi się
[Fantasy] Nowa Generacja - Dołącz do Istot Paranormalnych
w Dawne Dzieje
Napisano · Edytowano przez Bećka
Znalazłeś się na małej polance. Dookoła jest las w większości są to drzewa liściaste Mało kto się zapuszcza w te okolice, ale jeśli jednak to zrobi - czeka go śmierć. Ludzie wymyślają legendy o smokach, jednak nie o to tu chodzi. To stracie pomiędzy pięknymi istotami, a śmiertelnikami
Jestem Konea Siento Vel Lando inaczej Kone lub Vel. Mam wiele imion, lecz niewiele mogę zdradzić. Dołączasz, lub czeka cię śmierć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra już udało mi się coś wymyślić jeśli chodzi o off-topy
czerwonym będą zaznaczane offy
niebieskim będą zaznaczane akcje związane z fabułą, czyli akcje związane ze wszystkimi lub offy związane z fabułą fioletowego używać będę tylko ja lub ew. postacie nadzorujące fabułę
przykady:
1)Usiadłam na ziemi - zwykły tekst
2)// Polecam książkę ,,Książę wampirów'' o istotach paranormalnych
3) Na polanę przybyła wielka fala i zmiotła wszystkich i wszystko
4) //Szukam postaci do kolejnej przygdy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Konne Vel Siento (Kone, Vel) - wampir ze skrzydłami
Jacob - mroczny kosiarz (istota między wymiarowa) - duch - kligowilkołak (Pół kligon*, pół wilkołak we krwi)
Violetta Daisy McGreen - kobieta-kot z domieszką wampira
Green Tom - Magik-anioł z domieszką ducha
Loca - Magiczny wilk (w tym momencie wilkołak. Przyjęłam lekko humanoidalną formę. Dzięki księżycowi)
Nocturne - Zmora
Sophie - wilkołak - kotołak - zmora
Adam - Wampir
~~~~