Zapomnij o tym co napisałem wcześniej. Żadna z moich odpowiedzi (pomijając bluzgi) nie dotyczy Ciebie. Nie w takiej sytuacji. Doskonale Cię rozumiem. Sam mam w domu ojca alkoholika. Mimo, że mam 28 lat nadal się go boję. Nie potrafię z nim rozmawiać. Ba, nie chcę. Gdy zdałem maturę matula musiała odciągnąć go od TV (nie dosłownie , żeby mi pogratulował ("gratuluję" - i powrót na fotel). W końcu siatkówka jest ważniejsza niż jakaś tam matura syna ze średnią 4.75. Sytuacja powtórzyła się przy pracy dyplomowej. To takie motywujące :/ Jestem ateistą, on katolikiem. Tak bardzo wierzącym, że ostatni raz w kościele był... roku temu? Mimo to jestem "pasożytem, na którego on musi ciężko pracować". Moja epilepsja to wynik ateizmu. I te jego teksty: "Ja w jego wieku..." (facet, żyłeś w innych czasach). "Kowalski ożenił się, mieszkanie kupił, pracę ma, a on..." (a że Kowalski pochodzi z rodziny burmistrza to inna sprawa). Często słyszę takie "poranne wymiany zdań" na mój temat. Mam też brata alkoholika. Ostatnio rozbił samochód. Przejął się tym? Na dwa dni. To co wygaduje Twój ojciec jest jak najbardziej przemocą psychiczną. I to żadna błahostka. To poważny problem, który może odmienić człowieka na dobre. Właśnie czytasz jego słowa. Zmagam się z współuzależnieniem od dzieciństwa - tak, jesteś współuzależniona (polecam poszukać na google). Na dzień dzisiejszy jestem "dorosłym dzieckiem alkoholika - DDA") Przez ojca stałem się wyalienowany, ciągle czuję się osamotniony, brakuje mi kogoś. Wiem, że do czegoś takiego trudno przywyknąć. Najgorsze dni i awantury śnią się po nocach, prawda? Jeśli nie to najprawdopodobniej zaczną. Ja zmagam się z tym od dzieciństwa. Moja matka przeszła ciężki zawał. Reanimowano ją, cudem przeżyła. Ja sam choruję na epilepsję. Cudownym lekarstwem jest dla nas brak stresu... z dwoma alkoholikami "na pokładzie?" Mam dla Ciebie radę. Nie poddawaj się. To diabelnie trudne, ale zawał matki uświadomił mi, że że jako jedyny muszę to robić. MUSI być ktoś o kogo warto walczyć. Jeśli nie ma, to walcz o siebie. W tej chwili jesteś współuzależniona, ale nie pozwól stać się DDA w przyszłości. To nic przyjemnego. Pisałem o tym w porzuconym tekście "Bezsilność"