Kilka dni temu (ponownie) ukończyłem jedynkę, ale tym razem wraz z dodatkami. Wrażenia?
Podstawka.
Fenomenalny FPS, doskonałe AI, dobre straszaki, bardzo ciekawa fabuła, w której nie brakuje zwrotów akcji. Niestety poczwary takie jak Battlefield 3 czy nowe CoDy spaczyły gatunek. Szybko nie dostaniemy porządnego FPSa. Balans pomiędzy straszeniem, a walką jest idealny. Wisienką na torcie jest "spowolnienie czasu", które daje ogromne możliwości. Taniec ze strzelbą pomiędzy przeciwnikami sprawia mnóstwo frajdy. Dodajcie do tego zestrzelenie granatu w okolicy czegoś łatwopalnego (zbiornik z paliwem)... I ten dźwięk gdy gra się w słuchawkach w nocy. Nie można pominąć świetnego arsenału (penetrator, strzelba, mina) czy wrogów - opancerzony gość wymiata.
Dodatek Extraction Point
Autorzy najwyraźniej zauważyli, że graczom spodobało się straszenie. O dziwo wymyślili wiele własnych pomysłów, a pod koniec klimat był tak intensywny, do tego spotęgowany przez absolutnie genialną muzykę, że czułem się jakbym grał... w Silent Hill (1-3). Sam się sobie dziwię, że to piszę, ale jako osoba odporna na wszelkie straszaki najzwyczajniej w świecie bałem się. Podobała mi się również fabuła, która zaczęła się dokładnie w momencie zakończenia podstawki. Całkiem nieźle zamknęła pierwszą część.
Dodatek Perseus Mandate
Po co... dlaczego... tak, wiem... dla kasy, ale do jasnej... niech to prezentuje jakiś poziom. No dobra, jest na poziomie gier z kiosków za dychę.
Część lokacji można opisać: "sprzedam dom w stanie surowym". Ściany, sufit oraz podłoga to jednolita tekstura! Oczywiście każdy z "elementów" ma własną, ale jeśli wejdziecie do pomieszczenia 10m x 10m, a tam szarość... Serio. Gołe ściany, jarzeniówka i to by było na tyle. Gdy już trafimy do miejsca gdzie postanowili coś wsadzić, okazuje się, że robili to na zasadzie "wygeneruj pomieszczenie". Umywalka, urządzenie do RTG, dwie wanny, lampa rodem z gabinetu dentystycznego... WTF?
A teraz "najlepsze". Przeciwnicy najwyraźniej chcą iść na urlop ponieważ od tych wszystkich walk zgłupieli. O ile w wersji podstawowej reagowali na głośne kroki (bieg) czy latarkę, to tutaj dają się zajść jak manekiny. Aha, wiecie że bohater ma zdolność podnoszenia przedmiotów... przez szybę?
Wprowadzono też nowych przeciwników - najemników. Mają swój głos. Tylko dlaczego w niektórych sytuacjach mówią jak klony. Lenistwo twórców? I dlaczego większość z nich wygląda niemal tak samo? Ten sam powód? A jak podnieść poziom trudności części starć? Dać przygłupiemu AI dwie tony granatów, wyrzutnie rakiet i granatniki...
Aha... czekajcie... przecież w tym dodatku jest fabuła! Wcielamy się w inną postać. Problem w tym, że przez 3/4 gry słuchamy O TYM, O CZYM JUŻ WIEMY!!! Nie ma to jak wysłuchiwać zszokowanych NPCów, którzy odkrywają sekrety, które już znamy.
A czy jest strasznie. Ani trochę. To co dodali autorzy jest żałosne i irytujące, a to co wzięli z oryginału beznadziejnie i bezmyślnie wykorzystane.
Podsumowując.
Grałem na XBOXie 360. Dodatki wydano na jednej płycie jako samodzielną grę - FEAR Files. Nie żałuję, że wydałem 40zł na EP, ponieważ o Perseus Mandate chcę zapomnieć.