-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Podczas teleportacji straciła przytomność, ale w bazie od razu ją zabrali lekarze - kuce. Gdy patrzyłeś na nią, na noszach, wyglądała tak żałośnie...
-
Starała się jakoś maskować swój ból, żebyś się nie martwił. Gdy dotarliście do teleportu była na skraju przytomności.
-
Twilight była na serio osłabiona. Krew płynęła już mniej, pewnie z faktu krzepnięcia. Jednak klacz nie miała siły nawet był kopyto podnieść, czy cię przytulić. Przy większych wybojach starała się powstrzymywać jęknięcia bólu.
-
Klops. Twilight obudziła się i jęknęła. Spojrzała w twoją stronę, jakby ledwo cię widziała. - A-Allan? - zapytała i kaszlnęła. - Przecież ty...
-
Patyczek już ładował teleportację i poinformował cię, że Twi się zaraz obudzi. To chyba raczej niezbyt dobrze, patrząc na jej stan.
-
Znalazłeś kilka tabletek uspokajających, krótki kawałek bandaża i jakąś maść, co pisało, że jest na swędzenie.
-
Problem. Obawiam się, że Twilight nie dotrwa do Lost Hills. Jej stan był coraz gorszy.
-
Problem again. Całe Ponyville jest wymarłe. Nikogo nie ma nawet w szpitalu. Coś tu śmierdzi... Czasu macie coraz mniej.
-
Nie ma zbytnio czasu. Lily poprowadziła przez portal wyzwolonych. Twilight słabnie. Jej czas mija tak, jak wasz.
-
Tylko, jak się tam dostać? Nie tepniesz na raz tej masy ludzi i kucy, do tego jeszcze potwora i krwawiącej Twilight.
-
Kiedy wyszliście z więzienia, przywitało was ostre słońce pustyni. Cały kompleks był pod ziemią, a wejście zostało ukryte w skale niedaleko wioski.
-
Patyk znalazł wreszcie wyjście, jakieś dziesięć minut biegu potwora od was. Czas wciąż leci. W wolnej chwili stwór rozdzierał drzwi więźniów.
-
Niestety, nawet bandaż Lyry już się do tego zadania nie nadawał. Patyczek poinformował cię, żebyś łaskawie się od niego odpierdolił, bo próbuje znaleźć wyjście z tego więzienia.
-
Więzienie i opatrunki. Jak piernik do wiatraka. Nie mogłeś znaleźć nawet plastra. A czas mija.
-
Patyczek ładuje się do odnalezienia lokalizacji drzwi. Ciężko coś zrobić na krwawienie, kiedy jesteście w biegu by nadążyć za stworem Lily.
-
Problem. Kompleks więzień był ogromny. Ani razu nie zobaczyliście drzwi na zewnątrz. Za to was łatwo znaleźć, bo zostawialiście za sobą cienką stróżkę krwi Twilight na podłodze.
-
Wyszło, że nikomu nie pomagają. Po drodze potwór rozrywał drzwi więźniów i pożerał lub miażdżył napotkanych żołnierzy.
-
Lily wybiegła za nim z celi i wlazła na jego łeb. Następnie coś mu powiedziała. Potwór kolejno rozdarł drzwi twoje, Twilight i Deli, jakby były z papieru.
-
W celi naprzeciwko słyszałeś "Do ataku!" i czarny stwór rozerwał drzwi, a zaraz po nich żołnierzy. Chodził na czterech łapach, a zamiast sierści miał gruby pancerz. Był wysoki na jakieś 2 kuce. Posiadał ostre skrzydła smoka, zakończone ostrzami. Na końcu ogona palił mu się błękitny ogień. W jego zielonych oczach ziała chęć mordu. Kształt mniej więcej taki:http://wiki.nightwood.net/images/thumb/d/de/%C5%9Amier%C4%87_-_Wariant_17_-_Stadium_5.png/200px-%C5%9Amier%C4%87_-_Wariant_17_-_Stadium_5.png
-
Wraz z nią w celi spał jakiś ranny żołnierz Federacji. Deli również cię przytuliła. Tymczasem na korytarzu wracali żołnierze USA. Każdy niósł pobitą, nieprzytomną klaczkę. Wsadzili je do celi i ruszyli do drzwi naprzeciw twoich.
-
To Delicate gapiła się na ciebie z okienka po drugiej stronie. Mogła się przez nie przecisnąć.
-
Nic nie robił, tylko się gapił. Tymczasem zauważyłeś, że ktoś cię intensywnie obserwuje. Tępym, nierozumiejącym nic wzrokiem.
-
Wkrótce pewnie przyjdzie kolej na ciebie. Jednak zauważyłeś współwięźnia Twilight przez okienka. Był to wysoki, napakowany ogier, z rodzaju tych, którzy czychają na klacze w ciemnych uliczkach. Nie spał, tylko gapił się na Twilight, jakby miał zamiar coś jej zrobić.
-
Były tam jakieś dwie klaczki. Przez okienko w drzwiach zauważyłeś, że są niewiele starsze od Lily. Żołnierz USA pogonił je i zniknęli za rogiem. Reszta Federacji ma podobną sytuację.
-
W celi na podłodze leżała Twilight. Jej bandaże były źle nałożone, przez co pod nią utworzyła się kałuża krwi. Była nieprzytomna, a nie spała. Do tego przybyło jej kilka siniaków. Z celi naprzeciwko jej usłyszałeś otwieranie drzwi i ktoś krzyknął "Wyłaź, przesłuchanie!".