-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
(wciąż ten sam błąd... Nie Chenegi, tylko Changei) - Owszem, mają. Większym problemem jest odczarowanie Papillon. Reszta to w porównaniu z tym pikuś.
-
- W tym rzecz. Podobno Chrysalis ukryła ją w Changei, gdzie szukała sposobu by ją odczarować, ale bezskutecznie - zacytowała.
-
Właścicielka sklepu z prędkością sprintera dopadła kartki leżącej na ladzie i zaczęła na niej bazgrać ołówkiem trzymanym w pyszczku. Po chwili pokazała ci napis, który głosił "Oczywiście, że pogadam. Na razie mnie mam dużo klientów, więc wolny czas mogę przeznaczyć na rozmowę". Uśmiechała się przy tym, co w jej wykonaniu było dosyć upiorne. Jednak szczerze się uśmiechała. Mimo losu, który się jej trafił.
-
- W tym rzecz. Kiedyś, podczas konfliktu między Chrysalis, Celestią i Discordem, próbowała zakończyć spór. Miała na imię Papillon. Są dwie wersje zakończenia. Pierwsza mówi, że promień ją zabił, a druga, że zamknął ją w krysztale. Po tym wydarzeniu Chrysalis wypowiedziała wieczną wojnę Celestii i ruszyła do Changei, którą do tamtej pory opiekowała się Papillon - powiedziała w skrócie.
-
Ponoć dawno temu Chrysalis miała siostrę - zaczęła Twilight.
-
W pewnym momencie Twilight krzyknęła: - No! To już wiemy wszystko!
-
(z tego, co napisałaś, zrozumiałam, że Socks uznaje ghule za potwory.) Dotyk Ditzy był gąbczasty, jakby jej mięśnie już dawno zgniły. Jednak jej twarz wyglądała, jakby to był uścisk. Uśmiechnęła się szczerze. Następnie odwróciła i wróciła do sklepu. Pokemona i navis ruszyły w stronę osiedla wagonów ułożonych w domy mieszkaniowe z uśmiechami na ustach. Navis weszła do jednego, a Pokemona do tego obok.
-
Tymczasem wszyscy czytali. Za wyjątkiem Capo i Ghosta, który leżeli na ziemi, zawinięci w śpiwory.
-
Po chwili obie klacze wyszły, ale z ghulem. Dawny kucyk trzymał w pyszczku kartkę, z którą podszedł do ciebie. Napis głosił "Wybacz, że cię przestraszyłam. Wybaczysz? Mam na imię Ditzy Doo". Gdy już upewniła się, że chociaż spojrzałaś na napis, podsunęła w twoją stronę mały pakunek, do tej pory pchany po ziemi. W środku był mały pistolet, o lekko dziwnym kształcie, bardzo podobny do broni Navis i Pokemony. Do tego z małym opakowaniem naboi do niego. Ditzy patrzyła na ciebie ze wstydem.
-
Jednak wszyscy obecni w tej chwili przylgnęli do księgi, nie dając ci nawet szpary do spojrzenia na tekst.
-
Poke przywitała się z ghulem i zaczęła przeglądać rzeczy, jakby to była zwyczajna klacz. Stwór podszedł do ciebie i spojrzał ze smutkiem. Fioletowa pegazica zaczęła zdejmować różne produkty i kłaść je na ladę. Po kilku chwilach dołączyła do niej Navis, jakby odmieniona. Uśmiechała się, nie zwracając na ciebie uwagę i zbierała różności, również odkładając je koło przedmiotów, które zakupi Poke. Zachowywała się naturalnie.
-
Twi zatrzymała się na stronie setnej. Była tam legenda z Changei. O jej początkach.
-
Klacz zaczęła szybko i gorączkowo przewracać kartki z pożółkłego ze starości pergaminu.
-
Co dziwniejsze niż obecność zebry w Equestrii był uśmiech Navis. Prawdziwy, szczery uśmiech. Od razu przytuliła się z ogierem, przez co nie wyglądała już tak ponuro. Mieszkańcy się uspokoili, jakby ten przytulak właśnie uratował ich życie. Natomiast Batty wyjął jakiś przedmiot, kształtem i rozmiarem przypominający złożone skrzydło. Był owinięty w lnianą tkaninę. Trzymając go szponami poleciał do sklepu "Absolutnie wszystko" i następnie zniknął nad jego dachem. - Chętnie bym wyruszyła do Tenpony Tower... - zastanawiała się Pokemona na głos, pocierając brodę kopytkiem. Po sekundzie jej twarz była ozdobiona uśmiechem od ucha do ucha. - Oczywiście, że cię przenocuję! Zawsze mam w szafie awaryjny śpiwór. Po tych słowach weszła do sklepu. Wnętrze przypominało graciarnię i złomowisko w jednym, co potwierdzało nazwę sklepu. Zza lady wyszedł ghul z resztkami żółtych włosów, które niegdyś stanowiły grzywę. Skóra była łysa, do tego jego oczy zezowały na boki. Jednak nie wyglądał agresywnie.
-
Po chwili znalazłeś starą księgę z tytułem podanym przez Twilight. Co dziwniejsze, atrament miejsce wydania wyraźnie wskazywały, że autorem był Changeling.
-
- Legendy Equestrii i dalszych krain - wydyszała, latając od jednej półki do drugiej.
-
Twi wpadła jak burza do biblioteki i zaczęła szybko przeglądać książki.
-
Poke spojrzała na ciebie z niekrytym zdziwieniem. - Nie myślałam jeszcze gdzie dalej iść. Ja i Navis mamy tu wykupione mieszkania, więc może pobędziemy tu jeszcze trochę - powiedziała i uśmiechnęła się. A tymczasem z jednego z wagonów mieszkalnych wyszedł ktoś, kogo za nic w świecie nie chciałaś spotykać. Zebra. Lub raczej zebr, albowiem był on płci męskiej. Bez skrępowania biegł w waszą stronę z serdecznym uśmiechem na pyszczku. Reszta kucyków już się rozeszła. Fioletowa pegazica natomiast skierowała się do "Absolutnie wszystko". (dzięki za przypomnienia o wyglądzie, wiedziałam, że jest tam sklep, ale zapomniałam jak sięnazywa)
-
Kolejne dwa dni pod ziemią, w tunelu i znowu byliście w głównej kryjówce Diamentowych Psów.
-
Twi spojrzała na ciebie obruszona. - Po pierwsze mają, a po drugie, to jestem prawie pewne, ze chodzi o tą legendę! - powiedziała. - Wracamy do Ponyville, już! - powiedziała i ruszyła galopem w stronę dziury, z której wyszliście.
-
Nic się w drodze nie wydarzyło, ale na miejscu wszyscy wycelowali w was różne pistolety i strzelby. Jednak Gdy tylko zobaczyli Navis, wystraszeni otworzyli bramę i was wpuścili. Oczy klaczy lekko się jarzyły, ale jakby same z siebie. Przeszła przez bramę do miasta, które było chyba w pełni zbudowane z wagonów. Nikt nie patrzył na was bez strachu.
-
- Może o legendę o władcach?- zaproponowała Twilight.
-
- Powiem jedno. Rodzina potrafi zdziałać cuda - powiedziała zagadkowo i zniknęła w tłumie.
-
- Mogę wam pomóc. Bez sojuszu - powiedziała. - Jest jedno rozwiązanie powstrzymania Chrysalis bez rozlewu krwi, raz na zawsze.
-
Nigdzie nie widziałeś nawet przez sekundę Kate.