Poke otarła łzy.
- Nie rozumiesz... Dobrym ghulom ciężko jest... Ditzy i tak długo wytrzymała... Ponad dwieście lat... A teraz... - przerwały jej kolejne łzy. Otarła je ponownie, czkając. - Nie wiemy, co robić... Navis ją zatrzymuje, ale... Nie może robić tego przez wieczność...
Skończyła mówić, a na ziemi już powstała mała kałuża, wciąż rosnąca. Tłum wciąż panikował. Nikt jednak nie chciał się zbliżyć do drzwi. Nagle powietrze przeszył wrzask, tak niekuczy, że można by go uznać, za krzyk zwierzęcia. Tyle, że w Nowej Apple Loosie nie ma dzikich zwierząt...