-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Pegazy odskoczyły, złapały pobliskie wiadro i oblały cię wodą.
-
Klops. Tuż przed próbą ktoś rzucił 'klopsem' w twój róg. Musiało tam być coś antymagicznego, ponieważ uniemożliwiło ci to próbę.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
Po kilku godzinach znaleźliście się na szczycie. -
Chwilę później Luna leżała na ziemi przygnieciona znajomym czarnym gadem. Bańki rozbiły się, a strażnicy rzucili się na smoczysko. Łuski pozwalały zignorować ciosy pegazów.
-
- To czemu tak wygląda, mądralo?! - wrzasnął, nie opuszczając kija. Na chmurze usiadł pegaz z siatką.
-
- Te nasze są większe i mają mnóstwo ras. Lepiej szybko przejdźcie do samochodu.
-
Jeden z 'podwładnych' klaczy wyjął coś przypominające wyrzutnię rakiet. Wystrzeliła z niej siatka, która cię trafiła. Nie mogłeś jej przeciąć mieczem, a ciężarki na rogach nie pozwalały na zdjęcie jej, czy odrzucenie w locie.
-
- Dust?! Może jeszcze Czerwony Kapturek?! To... Coś jest przeciwieństwem Dusta! - wrzasnął jeden w odpowiedzi i uniósł wyżej kij.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
- Nie trzeba. - uniósł się na skrzydłach i opadł na półkę skalną trochę wyżej. -
- Myślą, że mam hodowlę psów i chcą te 'psy' nastraszyć. Taki kawał ze złośliwości.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
- Jeszcze nie. - spojrzał na góry, które były obok was. Czas rozpocząć przeprawę. -
- Wystarczy, że nie dasz się zauważyć. Mój brat zwołał kolegów i się poukrywali za krzakami. Trzymają pistolety na wodę, czyli coś takiego, co psika wodą.
-
Dust nie miał na sobie płaszcza, więc wywołał ogromną panikę. Kilka źrebaków się rozpłakało, a dwa jednorożce przygotowały kije.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
- LittleFang - powiedział. -
- Nie wiem, czy to jest aż takie... - jego wypowiedź została przerwana przez Ventress, która otworzyła drzwi. Odłożyła kilka pękatych toreb do kuchni. - To kto chce do lasu? - zawołała, biorąc źrebaki na ręce.
-
- Coś tak myślę, że opcja numer jeden ma więcej korzyści dla naszej grupy - powiedziała, a spod płaszcza wyjęła blaster. Reszta jej wspólników zrobiła to samo.
-
- Wszyscy tu mają taką samą historię. Żyli sobie w Equestrii i u każdego w jakimś czasie pojawił się portal do tego świata. Tylko oprócz źrebaków. One urodziły się już tutaj.
-
- Co chcesz. Oprócz wychodzenia na dwór.
-
- Jak Ventress przyjdzie, to wyjedziemy.
-
- Taaa, sithami. Nie, nimi nie jesteśmy. - złapała miecz w kopytko i wyrzuciła go przez okno.
-
- W pobliżu nie ma, ale jest w lesie strumyk koło naszej tamtej bazy. Ale tam mamy większą swobodę. - wziął magią butelkę z wodą i napił się.
-
Wszystko na nic. Bańka leciała do najbliższego, czerwonego smoka.
-
Odsunęłam się od listu i patrzyłam, jak zmienia się w popiół. Równoległy Canterlot? Przynajmniej mam co robić za 2 dni. Zobaczę, co to.
-
Na skrzyni pojawił się namalowany róg. Na koniec zrobili ci jakimś urządzeniem zdjęcie. - Niby taki niewinny... - powiedziała klacz, a twój miecz świetlny zniknął z twojej kieszeni i pojawił się na ziemi przed nią.
-
Wokół nie było pochodni, tylko świecące kryształy.