-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Co chwila mijaliście różne kępki roślin, lub podejrzanie wyglądające błoto. Q końcu dotarliście do rozpadającej się szopy, otoczonej wodą. Na brzegu leżała stara, ale mocna łódź.
-
- Nie głuptasku. Poszła do Twilight. Zapomniałabym, że też tam muszę iść! Pa! - i tyle ją widziałeś. Po chili zmieniła się w różową smugę, a dookoła ciebie powstały kłęby kurzu.
-
- Coś się stało? Jest chora? Może ranna? Czy wyjeżdża?
-
- Nie, każdy mógł ją czytać, gdy chciał - powiedział Pikuś. Przed wami ukazała się szczelina w ziemi. Płynęła nią rwąca rzeka. Zobaczyłeś różową smugę po drugiej stronie i kładkę na przeciwną do waszej stronie wciągniętą.
-
Jak na razie były tylko światła, zero pościgów.
-
- Oczywiście. W razie czego idź za mną.
-
- Co to znaczy? To jakaś zabawa?
-
- A o czym? Chcesz babeczkę? - podsunęła ci wypiek, który wyjęła z juków.
-
- Mówiłam, żebyś przestała za mną łazić! Nie jestem twoją niańką! - Asianna warczała na różową. - Cicho, moja nielotko. Nieważne co mi powiesz, nie przestanę cię śledzić, siostrzyczko moja młodsza - odparła wesoło różowa. Kiedy wstała, była odrobinę wyższa od Asianny. - Sio stąd, Rosie! (czyt: Rołzi)
-
- Co się stało?
-
- Dobra, ale najpierw... Przestaniesz mnie śledzić z łaski swojej! - krzyknęła w stronę drzewa. Spadła z niego różowa wilczyca z fioletowymi skrzydłami.
-
- Taką niepozorną, aby tylko wtajemniczeni o niej wiedzieli. - Shadow przelewitował cię magią na drugi koniec kłody i sam przeszedł po niej.
-
Nawet nie zauważyłeś czegoś różowego kicającego do ciebie, dopóki przed tobą nie stanęła Pinkie. - Cześć!
-
- To jest z nią nie tak. - Shadow chwycił kamień magią i rzucił ją obok kłody. Zapadł się pod ziemię.
-
- W tę stronę prowadzi zapach Rem'a. I nie przejmuj się tym czymś w górze. Prześladowało mnie odkąd opuściłam swoją watahę.
-
Słońce wciąż było wysoko na niebie. Przypomniałeś sobie szepnięcie AJ.
-
- Jak znajdę drugi szkielet to podłożę tu swoją iluzję, ale bardziej zmasakrowaną - powiedział Shadow. Dotarliście do kłody rzuconej na ziemię. Nie wiadomo, czemu, ale była przywiązana do podłoża.
-
Nigdzie nie było śladu po AJ.
-
- Nie. - spojrzała zdziwiona na Jacoba. Powoli zapach zaczął się nasilać. W górze mignął jakiś krztałt.
-
- Uspokójcie się, potrzebujemy każdej pary kopyt! - krzyknęła alicorn rozkładając skrzydła. Jej uroczym znaczkiem były księżyc i słońce. - Zamiast walczyć między sobą, uderzcie w tego tam! - pokazała smoka.
-
- Spokojnie, nie pozwolę aby ci się coś stało. To tylko sztuczka, aby ciebie nie ścigali.
-
Na zewnątrz jej nie było. Zniknęła.
-
- Spokojnie, teraz masz przed oczami iluzję własnej śmierci. Będą szukać już tylko mnie. Ciebie zostawią w spokoju.
-
AppleJack podeszła do ciebie. Szepnęła ci na ucho: "Nawzajem" i wyszła.
-
- Spokojnie, nie takie rzeczy przeżywałam. - uśmiechnęła się i zerwała jakąś roślinę. Z łodygi popłynęła gęsta biała ciecz. Asianna posmarowała nią ranę. - Za kilka chwil powinno przestać boleć.