-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Nightmare
-
-
Obok ciebie właśnie uderzył w ziemię stworek. Wszystko z nim w porządku, nic mu się nie stało.
-
Wyhamowałeś tuż przed wielkim jeziorem lawy. Tuż pod twoimi nogami z magmy wynurzyła się skała. Wow.
-
Nie trzeba. Na samym szczycie była dziura do wnętrza góry. Trzeba zrobić skok wiary.
-
Ona nie jest taka delikatna. Powoli pniecie się w górę.
-
Wejście w góry, so much logic. Stworek ruszył, wspinając się po zboczu jednej z gór.
-
Z nią wszystko ok. Po dwóch godzinkach dotarliście do kolejnych gór. Te są znacznie wyższe. Szczyt najwyższej góry niknął w chmurach.
-
Teraz idziecie w stronę gór. Tam jest ostatnie serce, potem światło.
-
Tak jakby radzę przeczytać:
1. tytuł tematu
2. Pierwszy post.
-
1. Jakiej sesji?
2. Raczej jeszcze można.
-
Melon z szerokim uśmiechem ruszyła za Nightem. Po chwili cicego kłusu dotarli do lasu. Przeszli między kilkoma drzewami i zobaczyli płat gołej ziemi, na której stała wśród strug deszczu bestia.
Smoki z książek były zdecydowanie większe, ale stwór z lasu wyraźnie był przedstawicielem tego dawnego gatunku. Był niewiele większy od kucyka, do tego wychudzony, a zamiast okrytych skórzastą błoną skrzydeł, z grzbietu sterczały mu kości okryte cienką skórą. Raczej nie poleci. Potwór rozwarł paszczę, a Night zobaczył w niej gotujący się zielony, ciekły ogień.
Oprócz smoka na polanie były też cztery podmieńce. Jeden leżał w kałuży zielonej magmy, raczej już martwy, drugi leżał pod drzewem, a pozostała dwójka walczyła z gadem. Bestia niesamowicie dobrze unikała kul z karabinów dzierżonych przez żołnierzy. Po przeciwnej stronie polany Night mógł zobaczyć dziurę w ziemi, a obok niej porzucone naprędce torby.
Melon powąchała powietrze i zmarszczyła nos.
- Ten Megazłak i oni pachną złakowatością - stwierdziła nader poważnie.
Tymczasem Night zauważył, że Podmieniec przy drzewie powoli się wybudza...
Powitajcie Arceusa, pierwszego Changelinga w naszej sesji!
Tutaj mała historia dla niego:
Ray i jego czterej kompani wyszli ze stajni pełni pozytywnych myśli i nadziei. Jednak po długiej drodze pod górę ten zapał opadł prawie do dna. Wraz z nim była klacz imieniem Crazy Trigger, najlepsza w strzelaniu w całej stajni, jej brat Deep Breath, do tego ogier Gun Shot i najnowszy w zwiadowcach, niski ogierek Leaky. Cała grupa wylazła na zewnątrz, po raz pierwszy wdychając powietrze z powierzchni. Nieco zdziwił ich widok czarnych drzew, przypominających las Everfree z książek o Equestrii. Wtedy usłyszeli za sobą głuchy warkot. Ledwie się obrócili, zauważyli parę świecących, białych ślepi spoglądających na nich z dziury w tunelu, z którego wyszli.
Gad rzucił się na nich, szybki jak strzała. Wszyscy odskoczyli w tył, oprócz Leakyego, który potknął się o kamień. Jego wzrost nie podziałał na jego korzyść, gdy potwór swą szczęką zmiażdżył mu głowę, a pazurami rozdarł ciało. Po chwili odrzucił je za siebie i zwrócił się w stronę reszty. Trigger już wyjęła pistolet i wycelowała w bestię, która wlepiła w broń swoje śnieżnobiałe ślepia.
Klacz zaczęła strzelać, ale gad unikał kul, jakby leciały dwa razy wolniej. Breath cofnął się by dobyć karabinu, a w jego ślady poszedł Gun. Rey zrzucił torby i dobył pistoletów. Trigger próbowała podążać wzrokiem za smokiem, ale był zbyt szybki. Wzniosła się w powietrze, by mieć lepszy wgląd na sytuację. Następnym, co zobaczyła, była zielona ciecz w pysku potwora. Krzyknęła odruchowo, gdy trafiła ją fala płynnego ognia, ale po chwili jej krzyk się urwał. Jej ciało opadło na ziemię kilka metrów dalej, wciąż płonąc szmaragdowym ogniem.
Deep mimo strachu o siostrę, otworzył wraz z Gunem ogień do potwora. Jednak on skupił się na Rayu, który szarpał się z torbą, by wyjąć naboje. Smok podbiegł do niego i uderzył ogonem, rycząc głośno, gdy naboje karabinu przecięły jego grzbiet i utkwiły w skórze na bokach. Tymczasem podmieniec odleciał trochę dalej pod wpływem ciosu i rąbnął w drzewo. Uderzenie odebrało mu powietrze z płuc. Przed jego oczami zamigotały plamki, na chwilę stracił przytomność.
-
Dziurka ziewnął, pokazując swoje kły podmieńca, po czym przeciągnął się, rozkładając skrzydła. Na koniec przysiadł na ziemi. Spojrzał w górę, w niebo. Zatęsknił za domem, za kopytkami Chrysalis tulącymi go codziennie. Czekał grzecznie aż konduktor skończy.
-
Dziurka rozejrzał się dookoła i ziewnął. Coś przerwało mu rozmyślania, a mianowicie straszliwy pisk. Dopiero po chwili zrozumiał, o co chodzi konduktorowi. Ziewnął ponownie i wstał. Prześpi się później. Czas wyjść!
-
Zjedliście. Po jakimś czasie obudził się stworek. Wygląda na z deka przymulonego. Ale czas w drogę.
-
Spojrzała na ciebie zdziwiona. Ale po chwili cię przytuliła, mrucząc.
-
Podskoczyła z rumieńcem. Chyba taki instynkt.
-
Obudziła cię... całująca Twi. Lub raczej liżąca ci twarz.
-
Boli boli boli. Lepiej się prześpij.
-
Stworek nie zareagował, a ciebie powaliło na ziemię.
-
Ale boli jak cholera. Do rego od strony stworka słyszysz jakiś miły dźwięk.
-
Po jakimś czasie to się uspokoiło... A ciebie boli niemiłosiernie kręgosłup.
-
Twi śli. A ty widzisz kolorowe plamki, słyszysz muzykę... Ooooo...
-
Dusisz się. Twilight i stworek też. Nagle wypadłeś w górę przez tunel przypominający komin. Nie masz sił...
Obudziłeś się z uczuciem naćpania obok Twi. Stworek siedzi na drzewie. Znowu w lesie.
-
Lecieliście w górę w szaleńczym tempie. Zaczęły cię powoli boleć skrzydła. Do tego nie dało się oddychać.
-
W końcu lód na sercu pękł z trzaskiem. Usłyszeliście jakby grom w oddali, a ziemia zaczęła się gwałtownie nagrzewać. Gdzieniegdzie powstały szczeliny, z których buchała gorąca para. Stworek zaczął podskakiwać, was też zaczęły parzyć kopyta.
Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Ona zleciała sobie. Stworek po prostu skoczył przed siebie, a pod jego łapkami z magmy wynurzyła się skała. W ten sposób tworzył dla was drogę.