Skocz do zawartości

lurasidone

Brony
  • Zawartość

    496
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez lurasidone

  1. Wolfast - napisałam dużą czcionką, ponieważ szansa, że ta informacja zaginie w lawinie innych postów jest bardzo prawdopodobna.
  2. Kapi ma problemy ze swoim kontem na forum, w związku z czym chwilowo nie ma możliwości odpisywania na czas bliżej nieokreślony.
  3. Kapi ma problemy ze swoim kontem na forum, w związku z czym chwilowo nie ma możliwości odpisywania na czas bliżej nieokreślony.
  4. Kapi ma problemy ze swoim kontem na forum, w związku z czym chwilowo nie ma możliwości odpisywania na czas bliżej nieokreślony.
  5. - Za zdradę czeka kara i potępienie...- wyszeptałem sam do siebie. Co to było...? Zielona mgła pełzła powoli lecz nieubłaganie w moim kierunku. Zacząłem się powoli cofać, aż dotknąłem plecami ciemnej ściany. Była zimna, więc odskoczyłem gwałtownie.
  6. lurasidone

    [Konkurs] Twoja Luna

    Narysowano i wysłano. Koniec ogłoszenia.
  7. Nagła cisza tylko nadała mroczniejszego klimatu całemu otoczeniu. Wcześniej to hałas wydawał się jedną z najstraszniejszych rzeczy w tej dziwacznej krainie. Teraz, gdy zaległa cisza, byłem jeszcze bardziej zaniepokojony. Co czeka za tymi drzwiami? Jak się tu w ogóle znalazłem? Może... ...ja już nie żyję? Może właśnie tak wygląda śmierć? Co robiłem wcześniej? Byłem z Green Flame w barze w jednej z jaskiń pod Canterlot. Co tam się działo? Za każdym razem, gdy już prawie miałem w garści właściwe wspomnienie wymykało mi się. W końcu uznałem, że mam czas, żeby sobie przypomnieć. Stanąłem wyprostowany naprzeciw drzwi do wieży i nacisnąłem klamkę.
  8. Czułem delikatne kołysanie. Ach tak, przecież idę. Krok za krokiem, kopyta posuwają się do przodu, przemierzając ten nieznany mi teren. Skąd ja się tu w ogóle wziąłem? Chyba nie jest to odpowiednia chwila na takie rozważania. Wszystko tu wydaje się martwe, ale kto wie...w Krainie Śmierci również może być jakieś życie. Mogę tu spotkać jakąś istotę, jednak poważnie wątpię jej pozytywne nastawienie. Czemu tu jest tak duszno? Z trudem idzie oddychać. Otoczenia wokół mnie cały czas ulegało drobnym, ledwo dostrzegalnym zmianom. Po kilku minutach jednak obejrzałem się za siebie tylko po to, by zobaczyć kompletnie nieznany mi teren. Muszę cały czas iść przed siebie, inaczej się zgubię.
  9. 1. Było to bardzo dawno, dawno temu. Koronacja była bardzo uroczysta, poza tym było to wielkie wydarzenie, które z zapałem śledziło wielu mieszkańców Equestrii. 2. Luna ma bardzo wiele ulubionych potraw, może warto jej się o to spytać. 3. Elementy Harmonii mają swoich powierników,dlatego nie ma potrzeby, bym ich używała. To przeznaczenie Twilight i jej przyjaciółek. 4. Było to dość specyficzne zaklęcie, ale długo przygotowywałam się do jego rzucenia. 5. Staram się zapewnić bezpieczeństwo moim poddanym i jak najszybciej rozwiązać problem. 6. Na początku tak, ale zdążyłam się przyzwyczaić. 7. Jestem księżniczką, która wraz ze swoją siostrą sprawuje rządy w Equestrii. Myślę, że powinieneś na spokojnie usiąść i się zastanowić. W każdym jest dobro, trzeba go tylko poszukać. 1. Żyję już kilka tysięcy lat, odkąd powstała Equestria. 2. Mam tylko moją kochaną siostrzyczkę, Lunę. 3. Spróbowałabym wyjaśnić sytuację. Pegazy i kuce ziemne nie noszą obrączek. Gdy ogier chce oświadczyć się klaczy nie podarowuje jej obrączki, tylko bransoletkę na kopyto lub naszyjnik. Druga partia odpowiedzi pojawi się niebawem
  10. - Zostawisz mnie tu?! - krzyknąłem ochryple. Kobiety. Zero wsparcia.
  11. - Ja nie mogę, ile tęczy...-uśmiechnąłem się, po czym pewnym, dla mnie, krokiem podszedłem do Green, uśmiechając się szeroko.
  12. - I BELIEVE I CAN FLY, I BELIEVE I CAN TOUCH THE SKY - wydarłem się dziarsko na cały bar. Świat jeszcze nigdy nie był dla mnie tak kolorowy. A przede mną stało 5 flaszek. Teraz trzeba wybrać tą właściwą.
  13. Zacząłem chichotać, by chwilę potem natychmiast spoważnieć. Dziwna butelka...chwyciłem kolejną i wypiłem. 1 l...chyba. Wydawało mi się, że po tej jedynce jest przecinek i piątka, ale...trudno.
  14. - Nie...daj no mi jeszcze trochę zostać - powiedziałem, chwytając kolejną butelkę. Czemu nie...? I tak już jest źle, czemu nie robił sytuacji jeszcze gorszej? Odkorkowałem ją, a zawartość szybko znalazła się w moim pyszczku. Ehh...gorzkie.
  15. - Nie wiem, czy chcesz na to patrzeć do końca. A, i pamiętaj, że wszystko idzie na Twoją kieszeń. Barman wypisuje rachunek za każdą butelkę na ciebie - powiedziałem do niej, biorąc kolejną większą flaszkę i wypijając jej zawartość.
  16. - Zaczynasz wymiękać, co? - spytałem, uśmiechając się krzywo. Wiśniówka to nie przelewki. Łatwo przychodziło mi ignorować ból głowy. Wiedziałem, co będzie potem, mimo to postanowiłem jeszcze nie myśleć o dalszych skutkach spożywania wina. Uważnie obserwowałem zaciętą minę Green, przechylając do ust półlitrową butelkę.
  17. Mam wejść na drzewo? Dobrze! W sumie to to drzewo nie wygląda na szczególnie dobre do wspinania się, ale warto spróbować. Zmierzyłem je wzrokiem. Oto drzewo, mój przeciwnik! Baaaaczność! Stanąłem około dwóch metrów przed nim i rozpędziłem się. Musiało to wyglądać nieco zabawnie, kucyk biegnący prosto na drzewo. Moje kopyta ugięły się, byleby wybić się jak najwyżej. Skoczyłem i oplotłem nimi pień. No ładnie! Trzeba się jakoś wspiąć. No dobra...do góry! Szło mi to w miarę sprawnie, ale zacząłem się męczyć gdy dzieliła mnie jeszcze spora odległość do gałęzi, na której leżała Green. Hm...magia! To jest to. Wokół całego mojego ciała pojawiło się pole zaklęcia lewitacyjnego, które unosiło mnie w górę ku odpowiedniej gałęzi.
  18. - Skarbie, ja wziąłem ze sobą wszystko, tylko nie namiot! - odkrzyknąłem jej. W sumie chyba rozmawiamy trochę za głośno. Większość kucyków już położyła się spać. To musiał być dla nich bardzo męczący dzień! poza tym nie wydawali się zadowoleni. Ale dlaczego?! Przecież wpadnięcie w taką śmieszną roślinę jest zabawne! I nie zdarza się na co dzień. Trzeba mieć coś w rodzaju łudu szczęścia żeby być akurat tym kucykiem, który wpakuje się w tak bardzo widoczną roślinę. Haha, przecież to dziwne. Idziesz, idziesz, idziesz i wchodzisz w takie kwiatki! Tak oto od dziś wiadomo, że lepiej nie patrzeć pod nogi, tylko przed siebie!
  19. Jakoś tak nie chciało mi się spać. Mimo kilkukilometrowego podskakiwania celem odnalezienia mojej drużyny nie chciałem po prostu leżeć. Przecież noc jest taka piękna! Nie rozumiem, czemu tyle kucyków jej nie docenia. Wcale nie jest taka ciemna, jak ciemna mogłaby być! Przecież jednak coś widać, to nie jest taka ciemna ciemność jak na przykład w jakiejś jaskini czy grobowcu. Ciekawe, czy pójdziemy do jakiejś jaskini? Albo może do grobowca? Yaaay. Byleby nas jakaś mumia nie zaatakowała. Ale wtedy trzeba będzie szybko uciekać. Ale może być fajnie! A może mumie są miłe? Nie wiem, nigdy nie spotkałem żadnej. Skierowałem się ku drzewu, na którym odpoczywała Green Flame. W sumie nie znałem bliżej żadnego ze współtowarzyszy w podróży. Czas wreszcie kogoś poznać, przecież takie samotne podróżowanie jest smutne, a ja nie chcę być smutny i nie chcę, żeby inni byli smutni! Przecież bycie smutnym jest smutne, a kiedy ma się z kim pogadać od razu robi się weselej. Więc na pewno warto z nią pogadać. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpi. Rozmowa ze śpiącym kucykiem jest o połowę mniej fajna, bo ty mówisz, ale on ci nie odpowiada. To tak, jakbyś sam ze sobą rozmawiał, a to już jest dziwne! Hihi. Ale może być zabawne. - Hej, Green! Śpisz? - zawołałem do niej stojąc pod drzewem.
  20. Uśmiechnąłem się krzywo do Green. Haha, a więc rzuca mi wyzwanie! Może być bardzo interesująco. Cześć kucyków z baru przyglądała się naszej spokojnej potyczce. Wziąłem w kopyto kolejną flaszkę i wypiłem jej zawartość.
  21. *Księżniczka ponownie pojawia się w klasie. Wlatuje przez wielkie okno. Było one otwarte z racji pięknej, słonecznej pogody. Celestia składa swoje duże, białe skrzydła i patrzy na uczniów.* Wybaczcie, że nie zawsze mogę przychodzić na zajęcia, niestety mam wiele obowiązków. Wtedy wyręcza mnie któryś z moich asystentów. *Księżniczka uśmiecha się do stojącego przy katedrze Myhella* Macie bardzo ciekawe pomysły, widzę, że skłaniacie się w kierunku szeroko pojętej sztuki. Dobrze więc. Każdy z Was ma za zadanie napisać wiersz. Może być rymowany, może być też wierszem białym. Jeśli zaś chodzi o temat, niech nawiązuje do życia w Equestrii. Możecie zawrzeć w nim i Wasze spostrzeżenia, i fakty historyczne. Macie czas do czwartku, 6 czerwca.
  22. Kontynuowałem sączenie wina, rozkoszując się jego smakiem. Obiecałem Green, że się z nią napiję. Więc dobrze, jak pić to pić. Zaserwujmy sobie długą noc i ciężki poranek. Raz się żyje. Dopiłem flaszkę i zwróciłem się do barmana: - Istnieje taka możliwość, żebyśmy dostali kilka flaszek za darmo? Niestety nie mamy już pieniędzy, a trzeba się jakoś odstresować. Rozumie pan...doniesiemy należność jak tylko zdobędziemy nieco funduszy. Chciałbym się napić razem z koleżanką, ale ona ma zdaje się mocną głowę, więc będzie trzeba dużo wiśniówki...
  23. Wziąłem je, podziękowałem i ponownie podszedłem do lady. - Poproszę wiśniówkę i kanapkę ze stokrotkami. - sprzedawca poprosił o trzynaście monet. Osiem za flaszkę i pięć za kanapkę. Ceny idą w górę...szczególnie w podziemiu. Podałem mu je. Wziąłem butelkę i kanapkę, po czym usiadłem obok Green Flame. Kanapkę zjadłem w bardzo szybkim tempie. Zaspokoiło to nieco mój głód. Rzuciłem okiem na klacz po czym otworzyłem butelkę. Pociągnąłem łyk. Charakterystyczny, gorzki smak wina rozpłynął mi się po gardle. Dawno nie piłem. Miłoby teraz było nieco oderwać się od napiętej atmosfery rewolucji.
  24. - Również pójdę coś zjeść - powiedziałem, idąc w kierunku baru. Podszedłem do lady, ale po chwili zorientowałem się, że nie mam monet. Tia, jasne. Wziąłem wszystko tylko nie pieniądze. Głód hardo mi dokuczał. Rozejrzałem się po kucykach naokoło. Dostrzegłem Green Flame, która siedziała gryząc kanapkę i popijając wiśniówkę z flaszki, Podszedłem do niej i bez wahania zapytałem: - Możesz mi pożyczyć trochę monet? W zamian mogę się z Tobą napić...
×
×
  • Utwórz nowe...