Przeczytałem za jednym posiedzeniem i jestem pod wrażeniem.
Przede wszystkim widać, że fabuła, tempo akcji i stopniowanie napięcia są starannie przemyślane. Początkowo wydawało mi się, że fik rozkręca się zbyt wolno i nie mogłem się doczekać, kiedy zacznie się "coś" dziać (bo mimo pozornego spokoju było czuć, że coś wisi w powietrzu), jednak kiedy wreszcie wydarzył się kryzys, zrozumiałem, że wcześniejsze rozdziały były potrzebne w takiej właśnie liczbie. Relacje, które budowali między sobą bohaterowie w czasie tego "nic się nie dziania" okazały się znaczące dla późniejszej akcji i wytworzyły napięcie między postaciami. Nagle okazało się że nic nie jest pewne a przyjaciele mogą okazać się wrogami. Jeśli chodzi o sam zwrot akcji, to było trochę wskazówek, które dawały szansę, aby domyślić się, co się stanie, ale nie było to podane wprost na tacy. Czyli było tak, jak powinno być. Dodatkowo wrażenie potęguje to, jak nagle fanfik zmienia się z względnie spokojnego slice of life w opowiadanie wojenno - szpiegowsko - polityczne. Od tego momentu czytelnik ma przekonanie, że teraz zdarzyć może się wszystko.
Zaletą jest świat przedstawiony i rozmach wydarzeń. Pojawienie się Equestrii ma wpływ na globalną politykę, frakcje POZ i FOL mają w sobie nieco więcej głębi, niż to, że jedni lubią kuce a drudzy nie i ich motywacje są ciekawie pokazane. Do tego dochodzą jeszcze relacje między poszczególnymi ugrupowaniami i podziały wewnątrz nich. Same kuce są w swojej mentalności odmienne od ludzi, ale nie są głupio naiwne.
Co do głównej intrygi, to nie będę nic zdradzał, ale dla mnie było to oryginalne i zaskakujące, a co najważniejsze wykracza poza zwykłe tłuczenie się między przyjaciółmi a wrogami kuców.
Głównych bohaterów jest dwójka i ich losy śledzi się z zainteresowaniem, bo w miarę rozwoju fabuły pokazują coraz to nowe strony swojej osobowości. Do tego jest masa postaci pobocznych, które też potrafią być zaskakujące i sprawiają, że świat żyje.
Podsumowując, fabuła trzyma w napięciu przez cały czas. Czytelnik jest świadkiem wydarzeń, które ukształtują świat na nowo i nie może się doczekać aby zobaczyć co z tego wyniknie.
Jedną rzecz jednak można by poprawić: kiedy czytam, że coś tam zdarzyło się "na tyłach katowickich bloków", to myślę, że rodowitego Hanysa stać na więcej. W ogóle, połowa akcji toczy się w Katowicach i, zważywszy, że Autor w miarę zna to miasto, jest to mocno niewykorzystane.