Skocz do zawartości

cAnon

Brony
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez cAnon

  1. Skonsternowany, zastanawiał się co jest przyczyną chichotu jego niedawnej rozmówczyni. Miał nadzieję, że nie on sam, mimo, że przez lata już się przyzwyczaił. Razem z (prawie) całą klasą skierował się w stronę nauczycielki. Dociekał, czy przypadkiem mózgu mu nie wywiało w locie i czy nie palnął czegoś głupiego, jak to się nie raz zdarzało. Spochmurniał, zdając sobie sprawę, że pewnie to wynikło to z niezrozumienia, gdyż miał tendencję do tworzenia skomplikowanych wypowiedzi. W szkołach publicznych nauczyciele często posądzali go przez to o niesamodzielne pisanie prac... Wrócił myślą na pas. Rozgrzewka minęła, przyleciał chyba 3, może 4. Co za różnica, to jedynie rozgrzewka. - myślał wpatrzony w ziemię - Teraz pewnie zacznie się ostre latanie. Przynajmniej wiem, czego po kim się spodziewać. Chętnie bym polatał w parach, to o wiele trudniejsze niż jakiekolwiek wyścigi. - Nie zauważył jednak, że doszli już do nauczycielki, i wciąż wpatrzony w glebę, wpadł na Lenitę lekko ją trącając opuszczoną głową. -Ops, pardon moi... - jednak tym razem nawet się nie uśmiechnął, jedynie przeniósł wzrok na resztę grupy.
  2. Spojrzał się zaskoczony w dół między przednimi kopytkami szukając oskarżycielskiego głosu. Nie trzeba było długo szukać, głos przyjął postać Solar z miną . - Mi? Ależ moje drogie, leciałem cały czas tuż za wami - obsobaczony ogier, niczym nie zrażony i wciąż uśmiechnięty, sfrunął korkociągiem w dół i przysiadł na ziemi tuż obok zwyciężczyń. - Nie miałyście ani jednego dubla. - Przenosił zawadiackie spojrzenie z jednej na drugą. - To jest, przynajmniej nie na peletonie - na te słowa roześmiał się. Zdziwione klacze spojrzały się po sobie nawzajem pytającym wzrokiem.
  3. Kremowy ogier patrzył z rozbawieniem na przekomarzający się waleczny tercet. Z czasem coraz trudniej tłumił śmiech. Czuł zdziwione spojrzenia kolegów i koleżanek za nim, ale walczący u góry nie zwracali narazie na niego uwagi. Nie wiedział do końca, co go tak rozbawiło. - Nie zamęczcie się tam za bardzo! - krzyknął ku wojującym pegazom. - w końcu do dopiero rozgrzewka! - Frunąc trząsł się ze śmiechu bez konkretnej przyczyny.
  4. Łatwo było zauważyć zamieszanie panujące w kluczu. A konkretnie dwa skupiska zamieszania. Jedno z tyłu, drugie z przodu. Symetrycznie, niedobrze. Entropia wszechświata nie może maleć. - Kremowy ogier uśmiechnął się na tę myśl. Zamieszanie z tyłu polegało na tym, że jakaś klacz skaleczyła się nie wiadomo czym podczas lotu, ale nie było z nią źle, leciała dalej, toteż nie połamała się. Pomagał jej Thunderbolt asekurując ze wszech stron. Zamieszanie z przodu natomiast polegało na najzwyklejszej chęci rywalizacji. Kuce z czołówki próbowały prześcignąć jeden drugiego, robiąc przy tym niezły harmider. Vunlinur zanurkował gwałtownie celując w lukę pomiędzy lotniczym peletonem a trzema uciekającymi pegazami. Wykorzystując nabrany dzięki lotowi w dół pęd prześliznął się na powietrzu i teraz szybował pod kłócącą się uroczą trójeczką.
  5. Wzleciał ponad resztę pegazów. Nigdy nie lubił tłumów, były niebezpieczne i zawężały myślenie. Obserwował poruszającą się grupkę z wolna pomachując skrzydłami. Wrócił pamięcią do swych pierwszych lotów; gdy tylko się tego nauczył rozpoczął opanowywanie sztuki szybowania toteż teraz prawie wogóle nie machał skrzydłami. Odczuwał dziwne wrażenie jedności z kucami pod nim. Nie był do niego przyzwyczajony, zawsze czuł się raczej wyobcowany. Leciał dalej, zaprzątnięty własnymi myślami, bezwiednie skręcając z kluczem pegazów za kolejnymi chmurami. Rozgrzewka przebiegała dla kremowego kuca majestatycznie, by nie powiedzieć leniwie. Miał czas uporządkować w głowie niedawne wydarzenia. Nie sądził nigdy wcześniej, że kuce mogą być takie problematyczne, po czym skarcił się w duchu. Nagle zdał sobie sprawę, że odkąd przybył do szkoły praktycznie z nikim nie rozmawiał, po czym na zakręcie wokół chmury z wrażenia rozkołysał się i, teraz już z lekka zblazowany, spuścił z tonu.
  6. Można by jeszcze założyć grupę stricte warszawską, by uniknąć akcji facebookowych. Jako, że ja nawet nie ogarnąłem jeszcze jak to do końca działa, moje pytanie brzmi: Podejmie się ktoś?
  7. Stwierdziwszy, że to nie oryginał, byłem nastawiony raczej sceptycznie. Jeśli chodzi o elektronikę ani oryginał ani ten remix nie są do końca moimi klimatami, ale jakby wziąć kilka elementów z jednego, kilka z drugiego odjąć i zmiksować, to... Nie było źle, myślę, że podobało mi się nie mniej niż oryginał. Może za dużo rapu. 6.6/10 Co by tutaj... Wyjątkowo nie w żadnym z dobrze znanych nam języków.
  8. Spoko, meet tak czy inaczej się odbędzie, wydaje się, że minęły już czasy węgielne kiedy to OleQ stwierdzał, że meeta nie ma i meeta faktycznie nie było, bo się słuchali. Ja powinienem być 50/50, jeżeli już nie, to z przyczyn ode mnie niezależnych.
  9. cAnon

    Co aktualnie czytamy

    Skończywszy Gambit Turecki, z którego zrozumiałem więcej, niż za pierwszym razem, aczkolwiek mniej niż się spodziewałem, przyszła kolej na świąteczny prezent, czyli Strażnicy Historii - Nadciąga Burza. Wydaje się być z miejsca przereklamowany, ale nie będę osądzał po okładce, bo to ledwo 40. strona.
  10. "Tak bardzo nie pamiętać kuców z klasy... Należało by to zmienić." Pomyślał. Przystając odwrócił się za siebie.
  11. Tradycja. Jagger. Zaproszony przez Damiana. Nietutejszy, i prawdopodobnie prędko go nie zobaczymy. Jeśli mam być szczery, ludzie mają tendencję do unikania wszelakich młodzieżowych grupek, a my się specjalnie dla osób postronnych nie różnimy od dresów z piwem w parku. Z dwojga złego lepiej, żeby nas unikali, bo: a) nie dostajemy hate'ów, jak to się zdarzało, gdy w arkadii siedziało ok 6, 7 osób z figurkami na stole, b) jest mała szanse że obok usiądzie matka z dzieckiem i dziecko na czyimś laptopie zobaczy coś, czego nie powinno. A wczoraj taka sytuacja mogła zajść. Uważam, że Arkadia jest średnim miejscem na więcej niż 10, 12 osób, i być może nawet kiepskim na grę w munchkina. Spróbuję poszperać trochę w internetach za miejscówką odpowiednią do naszej liczby i wymagań. P.S.: Czyja była ów wyżej wymieniona chatka z "dużą liczbą koni"?
  12. cAnon

    Będzie koncert

    W Warszawie będziemy razem ze sporą grupką tutejszych broniaków. Można by własnego aftera jakoś zorganizować.
  13. To teraz... retrospekcja, czyli jak to wszystko wygląda: Za treści niemerytorycznie nie odpowiadam. Po części dla nowego uczestnika, po części bo dopiero ostatnio miałem czas to obrobić.
  14. Nie możesz przyjść na meeta, meet przyjdzie - niechcący - do Ciebie. Seems very legit. :qKFPC:
  15. cAnon

    Będzie koncert

    Uuu, taka strata dla świata. Zawsze pozostaje Gdańsk dzień później...
  16. Jeśli chodzi o Paradox, (dojazd i lokalizacja) to zwykle siedzimy na dole. Po lewej stronie kręcone schody. Jeśli natomiast się spóźnisz, to lepiej, żebyś miał do kogoś numer.
  17. Zauważając przedłużający się brak reakcji wychowawcy klasy, postanowił wziąć sprawę w swoje kopytka. Pomógł wstać skołowanemu Thunderboltowi, zauważając, że wraca do normalnego funkcjonowania. Nie wcierał się w dyskusję pomiędzy nim, Wiktorem a klaczą której imienia nie pamiętał.... Zagłębiony w rozmowie czarny ogier nie stawiał oporu. Brązowy zatem skierował go w stronę mocno już zniecierpliwionej pielęgniarki, i cała czwórka ruszyła w drogę powrotną, zachęcając w ten sposób pozostałą resztę.
  18. Meety mają to do siebie że są otwarte na każdego. Wpadaj kiedy chcesz. Zawsze się przyda kilka nowych znajomości. Tym lepiej, że o 15. Przed wakacjami, jak się umawialiśmy o tej porze, meety były o wiele żywsze i bardziej energiczne. Liczę, że reformy proponowane przez Balerona nie pójdą w zapomnienie, jak się pokażę na meecie, będę wspierał.
  19. Głowa trochę za bardzo wysunięta do przodu, i kopyta sprawiają wrażenie, jakby były ze szkła. To ze względu na niewytarty zarys miejsca, gdzie teoretycznie powinna się znajdywać podkowa. I odrobinę za długi tułów.
  20. Nie mając profesorki w zasięgu wzroku, z wolna zwrócił się w stronę lasu. Ciekaw był, czy dostał by za inicjację powrotu ochrzan w szkole, jeśli pani profesor miała wobec nich inne plany. W końcu jednak nowicjuszy nie powinno się trzymać na dworze w takich warunkach, wielu z nich było prawdopodobnie kucami stricte miastowymi, a nie wiadomo jakie niebezpieczeństwa czyhają w lesie po przeciwnej stronie pasa. -Jak tam Thunder, możesz wracać? - Spytał kremowy ogier z lekkim uśmiechem, przykuwając w ten sposób uwagę czarnego. Ten, z lekka zdziwiony, spojrzał na dawno niewidzianego - właśnie, pomyślał sobie osłabiony kuc, kogo? Znajomość znalazła swój początek w ich rodzinnym miasteczku, MLPPolskaville? don't hate me for that xD. Było ono wystarczająco duże, rozwinęło się z resztą dopiero ostatnimi czasy, by po raz pierwszy spotkali się całkiem niedawno. Kolega, znajomy, przyjaciel; W tym języku za dużo jest takich rozgraniczeń, pomyślał Thunderbolt z opuszczoną żuchwą. Zdał sobie sprawę z wyżej wymienionego faktu, po czym zaraz wnioskując, że opuszczona być nie powinna, zamknął ją pośpiesznie. Nie zmienia nic jednak faktu, że umknęła jego uwadze obecność znanego jemu bliżej kuca. Na dodatek byli w jednej klasie, mimo że jeden drugiemu słówkiem nie wspomniał. -A tak w ogóle to cześć, jak się masz? Nie widzieliśmy się, to znaczy, ty mnie nie widziałeś... - kontynuował, nie doczekawszy się reakcji, jednak zawahał się, przenosząc na moment wzrok z rozmówcy na las za nim - Lepiej Ci już?
×
×
  • Utwórz nowe...