Jakieś voodoo do kopyta...-szepnęłam lekko zirytowana. Magią podniosłam Clouds'a i wsadziłam go sobie na grzbiet. Trochę ugięłam się pod jego ciężarem ale mimo to zaczęłam powoli podążać w stronę naszego namiotu.
C-co?- powiedziałam zdezorientowana. Po chwili ocknęłam się i pobiegłam do drzewa, na którym siedział Clouds. Z całej siły kopnęłam w drxewo z nadzieją , że ogier spadnie i skoczyłam w miejsce gdzie miał upaść by ''umilić'' mu upadek.
/12 stron i dwa porządne trolle :I /
Słyszałam całą wypowiedź Clouds'a i widziałam co zrobiła Jun. Zeskoczyłam z drzewa nadal czując lekki ból w boku. Miałam tam małą szramę. Podeszłam do Clouds'a i delikatnie go przytuliłam.
Wiesz, że klaczy się nie bije? Klacze się przytula! - krzyknęłam do Clouds'a- Jak byłam mała też byłam czymś w rodzaju odrzutka ale znajdowałam ukojenie w lasach- uśmiechnęłam się do pegazicy. Po chwili rozcierając bok wróciłam na swoje drzewo by odpocząć.
Naprawdę przepraszam...-odpowiedziałam lekko zmieszana po czym z mojego rogu wydobył się promień światła trafiając prosto w zad Clouds'a
/SPAM MASTERS :D/
Wzruszyłam ramionami. Rozłożyłam się na klaczy nie dając jej się ruszyć. Postanowiłam znowu utworzyć kule wody a gdy to zrobiłam wpakowałam ją centralnie w głowę Jun by ją zmylić.
Gdy to zrobiłam odskoczyłam jak oparzona od Jun i spojrzałam na przybyłą klacz. Wskazałam na swoją mordkę (chciałam tym powiedzieć , że nie mogę mówić)
Bardzo zabawne- sama zaczęłam myśleć o tańcu i starałam się przejąć kontrolę nad własnym ciałem. Stanęłam w końcu na czterech kopytach i rytmicznie podskakiwałam w tempie muzyce słyszanej tylko przeze mnie- Teraz będzie coś trudniejszego- zauważyłam kałużę wody po mojej lewej stronie , uspokoiłam się i utworzyłam coś w rodzaju biczu wodnego i starałam się dzięki niemu wywrócić Jun. Gdy zobaczyłam co się stało odrzuciłam mój bicz i rzuciłam się w stronę Jun i clouds'a i zgrabnie unieruchomiłam Jun przygniatając ją moim ciałem ale nie aż tak mocno by zrobić jej krzywdę.
Przez ten nowy silnik wszystko mi się pogubiło ._.
A ja nie mam czasu robić sygnatur - wiecie - ostatni dzwonek na poprawianie ocen ^^'
Postaram się je zrobić jak najszybciej i naaprawdę bardzo was przepraszam
Metis
Następne prace pojawią się niedługo
Tia , już to widzę- spojrzałam ogierowi w oczy i posłałam mu łobuzerski i pewny uśmiech- Czy tylko ja tu mam normalne sny i nie prześladuje mnie żaden członek rodziny? Może nawet nie powinien...- pomyślałam o śmierci moich rodziców i momentalnie posmutniałam
Eheh- zaśmiałam się- wiedziałam, że się wystraszysz. Podczas tej podróży musisz nabrać odwagi- powiedziałam kręcąc lekko głową po czym zaczęłam powoli wracać do miejsca , z którego przyszłam.
Eheh- cicho zaśmiałam się- Poczekaj tu- zeskoczyłam z drzewa tak aby nie wydać żadnego odgłosu przy lądowaniu i zaczęłam się skradać do ogiera. Kiedy stałam tuż za nim ryknęłam- GRAAAAH!
Kiedy odpoczywałam ujrzałam Clouds'a , który stał na skraju lasu- Ej, Jun- szepnęłam do klaczy obok szturchając ją ramieniem- Zrobimy Clouds'owi ''niespodziankę''? - posłałam klaczy łobuzerski uśmiech
Możemy założyć , że na razie nie mam ochoty o tym rozmawiać- byłam zdenerwowana. Nie myślałam o tym, że mogę stracić przyjaciela. Chciałam po prostu zostać sama tego wieczoru- Mam nadzieję , że nie czytasz mi teraz w myślach
GAH!- wystraszona posunęłam się na bok i zsunęłam się z gałęzi. Na szczęście chwyciłam się jednej podczas spadania- Możesz już nigdy się do mnie nie skradać?- powiedziałam lekko zirytowana wymachując bezwładnie tylnymi kopytami. Utworzyłam kulę powietrza, na tyle silną by mogła przenieść mnie na moje miejsce na grubej gałęzi.
To ja pójdę się przejść-powiedziałam do moich towarzyszy-SAMA-zaznaczyłam. Powoli zaczęłam iść w stronę lasu Everfree. Mój dom. Uwielbiałam ten las i znałam go jak własną kieszeń. Kiedy już tam dotarłam postanowiłam poobserwować gwiazdy. Wspięłam się na losowe, wysokie drzewo, usiadłam na najgrubszej gałęzi drzewa i wpatrywałam się w migoczące punkty na niebie.