Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Rebonowi udało się wykonać zaklęcie. Jego ostrze na żelaznej protezie okryło się niebieską poświatą. Zamachnął się, jednak zanim cios dotarł przeciwnika już nie było. Czar Atlantisa wyszedł i powoli odzyskująca przytomność umysłu mantykora przeniosła się wiele kilometrów dalej. Wszyscy byli bezpieczni. Jednak niebieski jednorożec zużył całe zasoby sił na teleportację bestii. Widząc swój sukces zdążył się uśmiechnąć i z ulgą w sercu opadł na ziemię tracąc przytomność. Chwilę potem Rebon zauważył osunięcie się towarzysza, a na polanę wbiegli Grim i Animal, gotowi na spotkanie najgorszego i zdziwieni tym spokojem, jaki zastali na miejscu. Jedyną niepokojącą rzeczą była utrata przytomności przez Atlantisa. Walka jest puki co zakończona, a zatem obowiązują standardowe zasady dotyczące postów, czyli jedna akcja na turę, przy nieograniczonej ilości postów dialogowych, w których Wasza postać mówi wykonując wcześniej zadeklarowaną czynność, oczywiście można reagować na zdania powiedziane przez innych graczy. (to tak na przypomnienie)
  2. Dobra impra nie jest zła, tylko zabierzmy dużo fajerwerków i... więcej fajerwerków i odpalmy je wszystkie.
  3. Zaklęcie Thermal Thrusta okazało się sukcesem. Pomimo, że było dość ciężkie w utrzymaniu spełniało swe zadanie. Tuż po tym, jak wszyscy weszli do środka, zza góry wyłonił się oddział 20 Changelingów, ze straży Canterlockiej uzbrojonych we włócznie i tarcze, oraz w pancerz ćwierć płytowy. Na czele kolumny szedł trochę większy podmieniec, odziany już w pełną zbroję płytową. Kolumna szła zgodnym marszem w dół góry. Po woli zaczęła dochodzić do tego miejsca ścieżki, z którego było najbliżej do balonu... Tutaj zostawiam czas, dla tych, którzy ewentualnie chcą coś zrobić, jeśli siedzicie wszyscy dalej w ukryciu, to dajcie mi znać, a opiszę dalsze wydarzenia.
  4. Najpierw Nightmare Moon słuchała w spokoju i zastanowieniu wypowiedzi Quantuma, jednak w chwili wypowiedzenia wyrazu słońce, wezbrał w niej gniew, aż oczy rozjarzyły się mrocznym poblaskiem. Władczyni wzleciała w powietrze, całą sale wypełnił lodowaty podmuch, który pogasił świece i zerwał gorzej przyczepione gobeliny. (Jedynym miejscem, w którym nie wiało, była przestrzeń w okół Strange Darkness.) - Nikt nie będzie przywracać słońca w MOIM królestwie !- Wykrzyczała Nightmare Moon głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Co do reszty Twoich uwag, to być może pomoże Wam ten list.- To mówiąc (już o wiele spokojniej, tak jakby się nic nie stało) podsunęła Quantumowi zwitek śnieżnobiałego papieru, opatrzonego w złamaną pieczęć królewską. Kuc postanowił przeczytać wiadomość. Deklaracja obywateli WOLNEJ EQUESTRII My kucyki ziemne, pegazy i jednorożce wierne dawnemu porządkowi i prawdziwej harmonii obwieszczamy to oto ultimatum: Jeśli wszystkie porwane w haniebny sposób kucyki nie powrócą do domów, nie zakończy się wywóz obywateli Equestrii do ZOM, jeśli harmonia nie powróci, jeśli nie zostanie przywrócony dawny porządek i administracja, ze szczególnym uwzględnieniem władzy dla księżniczek: Celestii, Luny i Cadence oraz nie zostaną przepędzone Changelingi, my wszyscy wypowiadamy Wam wojnę. Na spełnienie tych żądań macie trzy doby. Podpisano: Tymczasowy Książę Equestrii oraz Kryształowego Imperium. List sprawiał wrażenie napisanego w pośpiechu, choć ładnie, a jego dół ozdabiała wcześniej wspomniana pieczęć. - Trzy dni od przysłania tego listu minęły dzisiaj. Jeńców, tak jak wspomniałam nie udało się schwytać. Rebelianci nie posiadają jednak odpowiednich sił, aby wydać nam otwartą bitwę. Co do planowanego miejsca ataku, to nie znamy go jednak logika karze przypuszczać, że zagrożone są głównie Archiwa Canterlot. Rebelianci mogą znaleźć tam wiele potrzebnych przedmiotów. Co do miejsca ich pobytu, to oni są wszędzie, jednak dość silny atak został przeprowadzony w rejonie Ponyville. Tam też odnotowano najwięcej ran ciętych zadanych bronią o jakiejś wartości. Podejrzanych jest kilka kucyków, ale najprawdopodobniejszym tropem jest pegaz z Cloudsdale imieniem Fearless Storm. Przed tym wszystkim aktywnie działał w administracji tamtego miasta, a ostatnio wycofał się z działalności. Wiadomo też, że jego dziadek był weteranem w Equestriańskiej armii, który za szczególne osiągnięcia dostał doskonałego wyrobu miecz. Co do punktu, w który należy uderzyć, to tu sami rebelianci pomagają nam, ustanawiając kogoś tymczasowym księciem. Co do elementów znajdują się one w zamku Chrysalis, więc są względnie bezpieczne, ale w innych miastach Equestrii można zdobyć potężne artefakty. Tak na prawdę zagrożone może być każdy ważniejszy obiekt, począwszy od naszych Archiwów, skoczywszy na magazynach broni palnej w Stalliongradzie.
  5. Najpierw ogłoszenie. Jako, że Rebon złamał zasadę dotyczącą jednego postu na turę w walce i przejął częściową władzę nad Mantykorą, w stwierdzeniu, że z nią dalej walczył, co wskazywać ma na nieodniesienie przez Niego dalszych obrażeń, jestem zmuszony uznać tylko następujące części jego postów, których teraz będziemy się trzymać w dalszej rozgrywce: Rebon zadeklarował leczenie, odezwał się, po czym rzucił się na Mantykore. Atlantisowi wyszło zaklęcie mające na celu zaćmić umysł Mantykory. Zwierze stało teraz i nic nie robiło. Rebon częściowo się zregenerował, jednak jego atak nie dosięgnął celu. Alchemik myślał, że zwierz wykona zamaszysty cios łapą (który Mantykora zamierzała wykonać, tylko została zaćmiona) i tam ukierunkował swój atak, co okazało się błędnym założeniem. Tymczasem Grim i Animal byli coraz bliżej, choć w dalszym ciągu nie pojawili się na polanie (2 tury do przybycia). Mantykora powoli zaczęła przejawiać powolny powrót świadomości.
  6. Kapi na pocisk lecący w jego stronę zareagował odsunięciem się trochę w bok, przez co uniknął ewentualnego "wyłączenia" umysłu. Gdy ziemia zaczęła się ruszać, mag poskakał sobie trochę jak na trampolinie. -ŁIIIIIIIIIIIII ale fajne uczucie. Nie podoba mi się jednak zdominowanie areny przez małe kryształy, których zamiarów nie jestem pewien.- Powiedział Kapi. Trzeba było coś z tym zrobić. Usiadł na skaczącej ziemi i rozpoczął falujący ruch rękoma. Ta czynność spowodowała zmianę Kapiego w małą zieloną chmurkę z oczami. Mag uniósł się wysoko ponad powierzchnię areny. Kapi zmienił się z powrotem w siebie, wyczarował dużą przezroczystą powierzchnię, lewitującą w powietrzu, na której stanął. Zaczął powoli unosić i opuszczać prawą rękę mrucząc coś pod nosem. Na niebie pojawiły się latające z ogromną prędkością linie koloru niebieskiego. Zataczały one wielkie kręgi. Powoli unosiły się ku górze, a w miejscu z którego się oddaliły powstawało wielkie metalowe coś. Po kilku chwilach stało się oczywiste czym to jest. W powietrzu lewitowało ogromne stalowe wiadro. Kapi wykonał długi ruch ręką z prawej do lewej. Spowodowało to napełnienie się kubła niebieskimi wiązkami, które przybrały ciekłą formę. Po chwili mag chwycił jakby małe wiadro przed sobą i odwrócił je, co spowodowało obrót tego dużego. Na arenę spadła wielka fala niebieskiego płynu, która rozlała się majestatycznie, po całej powierzchni walki. Nieustanny ruch podłoża sprawił, że ciecz przelewała się z jednego miejsca na drugie wydając odgłosy na podobieństwo morskich fal. Płyn ten był wysokiej klasy stężonym rozpuszczalnikiem do kryształów wszelkiego rodzaju. Tak więc szybko te, które wyrosły z ziemi by zniknęły, jednak cała ziemia poruszała się działając trochę jak mikser, czy coś takiego. Osiągnięty w ten sposób efekt mieszania spowodował w ręcz natychmiastowe rozpuszczenie się kryształów. Jednak na barierę chroniącą Zegarmistrza potrzeba było więcej czasu. Z każdą sekundą była bliżej rozpuszczenia się, ale z kolei była to sekunda dłużej dla mojego przeciwnika na namysł. Kapi nie chciał jednak całkowicie zabierać tych chwil zwłaszcza, że nie wiedział jaki mógłby być efekt strzału w kryształową barierę jakąś magią czy czymś takim. Mag nie chciał ryzykować, zatem postanowił zrobić coś innego. Uniósł obie ręce ponad głowę, skupił się i krzyknął: -Megacjo Elektro- Szybki ruch obiema rękami w dół zakończył inkantację zaklęcia. Z dłoni wystrzeliły potężne wiązki magicznej energii elektrycznej. Popędziły w kierunku cieczy. Przypominały swym wyglądem wiele błyskawic, oplatających się w okół siebie i rozgałęziających na boki. W momencie zetknięcia rozeszły się po całej powierzchni płynu rażąc wszystko w nim. Zegarmistrz na razie był bezpieczny w swojej barierze, jednakże ona w końcu ustąpi, a w tedy spotka się z magią i promieniami wiedzy (Poprzedni magiczny twór przestał puki co strzelać, ale tylko czekał na zniszczenie tarczy, żeby wznowić ostrzał.). Nie wiadomo także, gdzie był konstrukt oponenta, lecz jeśli stał w cieczy, na pewno doświadczył działania magii. Jednak jakby nie patrzeć energia elektryczno magiczna powstała z magii irracjonalnej, a zatem mogła zadziałać inaczej niż się tego wszyscy spodziewali. Zamiast porazić mogła wzmocnić, zamiast zniszczyć mogła zmienić w budyń. Nic nie było pewne do póki nie ujrzy się skutków. Na to właśnie czekał Kapi. Ponieważ płyn działał jak bateria, mag nie musiał cały czas zużywać energii na wytwarzanie piorunów. Zaniechał więc tej czynności. Teraz pozostawało czekać na ruch oponenta.
  7. Z powodu późnej godziny oraz poważnych przeżyć dnia wszystkie kucyki zmorzył sen. Niektórzy śnili piękne sny, a innych dręczyły koszmary, ale każdy zdziwił się widząc to, co każdy ujrzał po obudzeniu. Każdy kucyk otworzył oczy w tym samym momencie. Każdy czół jakieś dziwne ciepło. Każdy doświadczył czegoś, co z dawna było nie do doświadczenia. Każdy poczuł rzecz z dawna nieodczuwalną. Wszystkim przed oczami ukazała się wielka świecąca kula w oddali nad horyzontem. Początkowo oślepiła ich moc i blask przedmiotu, jednak po chwili wzrok się przyzwyczaił. Na początku niektórzy nie dowierzali, lecz w końcu każdy zrozumiał co to było. Mieli przed sobą Słońce Wielką rozpaloną kulę, która nie świeciła już od tak dawna, nie wiedzieli dlaczego nagle gwiazda wróciła na niebo, ale nikt się tym nie przejmował. Wszyscy cieszyli się ze światła i radości jaką emanowało to utracone dobro, jakim było słońce. Przyglądali się, jak powoli wschodzi z nad linii horyzontu i wznosi się coraz wyżej, a ciemności nocy ustępują barwom i kolorom dnia.
  8. - To oczywiście, tylko w zakresie przyzwoitości.- rzuciła z naciskiem Władczyni.
  9. Wyjąłem z płaszcza działo kalibru 1000mm, naładowałem pociskiem odłamkowo-popcornowym, następnie wyjąłem magiczną rękę, która będzie ładować tą armatę, a sam wsiadłem do Tankietki (TKS) popcornowej i rozpocząłem ostrzał ze wszystkich dział ( w oddali słychać było dźwięk silników bombowca z bombą atomowo-popcornową na pokładzie xD -Mbuuuuuaaaaaachahachahacha:crazy: !!!!!!, Jak ja uwielbiam wybuchy xD.
  10. Co do tego kiedy macie wyruszyć: to jak najszybciej, a jeśli chodzi o zaopatrzenie to muszę wiedzieć co dokładnie masz na myśli mówiąc to słowo.- powiedziała Nightmare Moon.
  11. Taka moja mała uwaga do wypowiedzi Martini963 : jest bardziej północ, niż południe, tak jak zostało to wcześniej powiedziane. Jest to dość ważne dla mnie, gdyż staram się trzymać wszystkie wątki w równych czasach w stosunku do siebie, więc jeśli byłoby południe musiałbym z innymi nadrobić pół dnia. Gdy Kucyki sobie tak rozmawiały, odgłos kroków wzmógł się, tak, że już każdy mógł go usłyszeć. Był to dźwięk, jaki zwykle towarzyszy małemu oddziałowi idących równo, marszem kucyków.
  12. Tarcza wytrzymała napór mantykory, jednak w chwili jej zniesienia Atlantis był na tyle wyczerpany, że nie zdołał utrzymać bestii w pnączach, które sekundę wcześniej wystrzeliły z ziemi. Tymczasem Rebonowi udało się z zaskoczenia ciąć bestię po plecach. Niestety nawet jego ostrze w stalowej protezie nie przebiło skóry mantykory. Jednak potwór poczuł uderzenie i sam zaatakował alchemika. Cios potężnymi pazurami bez najmniejszych trudności przeciął klatkę piersiową kuca pozostawiając trzy krwawiące długie rany. Sam Rebon odleciał na 2 metry. Animal i Grim byli w drodze, słysząc odgłosy walki przyśpieszyli kroku. (dotrą za 3 tury walki)
  13. Chmury zaczęły eksplodować, co niechybnie kończyło się śmiercią dla istot w nich się znajdujących. Niebo rozświetliło się serią różnobarwnych wybuchających ośrodków, z których biły obłoki płomieni i dymu. W ogromnym tempie zjawisko to ogarniało coraz większą przestrzeń, nieuchronnie zbliżając się do Kapiego. Woda chlusnęła na tarczę prawie w tym samym momencie, w którym rozpoczęły się wybuchy. Osłona zareagowała na wodę. Najpierw znikła otoczka w okół Kapiego i stworzyły się dwie wiązki magii. Wystrzeliły następnie do góry, kręcąc się w okół siebie. Gdy napotkały na falę wybuchów, same eksplodowały, przyśpieszając proces dochodzenia zagrożenia do Kapiego. Wszystko to działo się w ułamkach sekund. Mag nawet nie zdążył zarejestrować zniknięcia tarczy. Nawet nie myślał, że go obroni, kiedy ją rzucał. Zrobił to raczej dla zabawy. Więc gdy tylko zobaczył, jakie niebezpieczeństwo mu grozi, nie próbował jej wzmacniać, albo naładować większą ilością energii. Od razu zaczął się zastanawiać nad alternatywnym środkiem ratunku. Wpadł na coś takiego tuż przed dotarciem do niego fali eksplozji. Pewnym ruchem mag sięgną do kieszeni, chwycił coś w rękę i wyrzucił mały woreczek do góry. Opakowanie rozpadło się w locie wysypując niebieski proszek. Kapi zamkną oczy i wypowiedział szeptem słowa zaklęcia. Na całą arenę spadły chmury ognia. Pokryły wszystko warstwą eksplodującej materii. Wszędzie roznosił się ten piękny i głośny dźwięk spalania dużej ilości rzeczy na raz. Ucichły głosy wszystkich gadających książek. Gdy obłoki dymu i języków ognia opadły oczom wszystkich ukazała się goła spalona ziemia i ani śladu Kapiego. (misia zresztą też). Po chwili, gdy wszyscy zastanawiali się, co się stało z magiem, w miejscu gdzie uprzednio stał pojawiła się zielona chmurka, o nieregularnym kształcie. Niektóre obszary na arenie, na jej ścianach, a czasami i na widzach rozświetliły się ciemnozielonym, bladym światłem. Wszystkie takie miejsca, były jakby pokryte mgiełką, która płynęła do punktu, w którym znajdowała się chmurka. W końcu nastąpiła kondensacja i pojawiła się postać Kapiego. -O jak dobrze, udało się- powiedział Kapi z ulgą w głosie.- Było blisko, ciężki jest ten pojedynek, ale ja takie lubię, poza tym to dobra zabawa. Mag tuż przed wybuchem rzucił zaklęcie zawieszenia jaźni w przestrzeni, a proszek spowodował namagnesowanie wszystkich cząsteczek w ciele użytkownika magiczną siłą magnetyczną, zapamiętującą położenie każdej z nich. Tak właśnie została uchroniona świadomość, która pozostała na tym samym miejscu. Natomiast wymiar materialny Kapiego, który uległ zniszczeniu przez wybuch i różne reakcje chemiczne, teraz wracał do dawnego stanu, gdyż wszystkie pierwiastki budujące jego ciało łączyły się ze sobą w taki sam sposób jak przed wybuchem były ułożone. W kilka sekund proces się zakończył i jaźń Kapiego mogła wrócić do złożonego z powrotem ciała. -Widzę, że grasz ostro. Takie pojedynki znacząco polepszają refleks, koncentrację i wzbogacają wiedzę. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny. -Dobrze rozpocznijmy zatem kontratak.- Powiedział Kapi. Podniósł swą prawą nogę i wykonał ją ruch przypominający kopnięcie z obrotu. Różnica polegała na tym, że noga zatrzymała się, wbijając się mocno w ziemię, gdy mag był skierowany w stronę wierzy Zegarmistrza. Następnie szybki wymach dolną kończyną ponad głowę, połączony z dynamicznym wysunięciem prawej ręki do przodu spowodował zapalenie się budowli, oraz ziemi w okół niej zielonym ogniem, który był jedynie zjawiskiem świetlnym. -Na Twoją cześć Zegarmistrzu, gdyż wnioskując z imienia lubisz zegary.- Powiedział grzecznie Kapi, unosząc powoli wysuniętą prawą rękę do góry. Wraz z ruchem kończyny górnej wszyscy usłyszeli dźwięki przerywającej się ziemi i po chwili cała wieża, wraz z okalającym ją gruntem uniosła się tak, że Zegarmistrz stał po środku całkiem dużego dołu, nieosłonięty od góry i boków, żadną ścianą. Ziemia szybko odkruszyła się od wierzy pozostawiając samą budowlę w powietrzu. W okół niej w symetrycznych odległościach pojawiły się liczby od 1 do 12, każda zbudowana ze złotego światła , które razem tworzyły okrąg (tak jak wygląda zegar). Wieża będąca na środku tworu zaczęła się obracać, tak że podczas sekundy pokonywała 1/60 okręgu. Następnie Kapi wysunął ręce na boki i obrócił się o 360 stopni, szybkim ruchem złączył je i wyrzucił do góry, kiedy opuścił kończyny górne powolnym ruchem, z jego kieszeni wyleciało 12 bardzo grubych książek. Kapi zaczął kręcić rękoma, co spowodowało wpierw ustawienie się ksiąg w okrąg, a następnie powolny jego obrót. Każda książka otworzyła się wystrzeliwując w kierunku środka koła wiązkę światła. Każda była innej barwy. W centrum powstało skupisko jasności, po czym wystrzeliło ogromne ilości promieni w kierunku Zegarmistrza i obszaru dookoła niego. - Nie martw się jeśli zdarzy Ci się taką oberwać, nic Ci się nie stanie na dłuższą metę.- Powiedział spokojnym głosem Kapi, podczas gdy pierwsze pociski znajdowały się już bardzo blisko Zegarmistrza. - To są pociski wiedzy wszelakiej, jednak są one w dawce przekraczającej możliwości wszelkiego umysłu (oprócz Boga). Po trafieniu mózg nie daje rady przyswoić takiej ilości informacji i zawiesza się na jakiś czas. Ponieważ jednak te informacje nie znajdują się w pamięci, każdy po pewnym czasie, zwykle krótkim, tak ok pół minuty (zależy od umysłu), zapomina wszystko co zawierała wiązka i jego mózg wraca do normy. Tak więc jak widzisz grozi Ci co najwyżej chwilowe "wyłączenie", a nie żadne okaleczenie, czy uszkodzenie. Z każdą chwilą magiczny twór wypuszczał coraz to nowe wiązki wiedzy i został nakierowany na namierzanie Zegarmistrza, tak, że gdy on się poruszy, kierunek wypuszczania nowych wiązek zmieni się. Kapi tymczasem wyjął butelkę z pewnym płynem i napił się go. Był ciekaw co teraz zrobi jego szanowny przeciwnik.
  14. -Bardzo dobrze umiesz żartować, ja też dałem się nabrać, ale dlaczego nie przyniosłeś ładunku do szkoły, a co gorsza dlaczego nie masz zamiaru go wysadzić? Im większy wybuch tym lepiej Buachahachaha !!!- Powiedział Greeny, jak zwykle śmiejąc się złowieszczo przez "h" i "ch".- A tak poważnie, to można wysadzić tą bombę tu, albo nie do końca tu(hehe ta logika xD). Chodzi mi o to, że możemy się przenieść do alternatywnej rzeczywistości magii irracjonalnej. Tam nie będzie nikogo, oprócz nas, komu mogło by to zagrozić. Jedyny szkopuł tkwi w tym, że nie wiadomo jak ta bomba wybuchnie, to będzie w końcu rzeczywistość irracjonalna . Ja w każdym razie jestem za tym, żeby to odpalić, lubię duże "BUM"
  15. Jedna zaktualizowana karta i dwie nowe Karta Postaci RebonMLP.docx Karta Postaci Martini963.docx Karta Postaci Upcoming Hope.docx Karta Postaci Atlantis.docx
  16. Atlantis skupił się jak umiał najbardziej i zaczął w myślach siłować się z umysłami jego przeciwników. Z młodą uporał się bardzo łatwo i teleportował ją tam, gdzie zamierzał. Jednak starsza nie dawała za wygraną i silnie się broniła. Atlantis zmęczony teleportacją młodej, nie był w stanie przezwyciężyć teraz jej matki. W końcu musiał dać za wygraną, aby uniknąć skrajnego wyczerpania. Po takim działaniu magii stara mantykora obudziła się i od razu wyczuła intruzów, spostrzegła także brak jej małej, co doprowadziło ją do szału.
  17. Tymczasem od strony przeciwnej niż Canterlot szedł po cichu szary ogier Klacze i ogiery nowy uczestnik sesji, znowu xD, cieszcie się, gdyż wszyscy wybierają tą drużynę do dołączenia Doszedł prawie do samych rozmówców niezauważony, przez pochłonięte planowaniem kuce, gdy gałązka złamana pod jego kopytem oznajmiła wszystkim przybycie jednorożca.
  18. Grim dobył miecz i założył puklerz. Tymczasem Atlantis skupił się na rzuceniu czaru. Niestety nie udało się, nawet nie było oznak, że czegoś w ogóle próbował. Ani w okół mantykor nic się nie zaświeciło, ani nic ich nie podniosło. Słowem kompletne fiasko, ale za to nie narażające drużyny na obudzenie i wykrycie przez mantykory. Tak, znowu się zaczyna, ach ten Twój pech Atlantisie wprawia mnie w zakłopotanie.
  19. Karty postaci są aktualizowane przeze mnie na bieżąco, gdyż to ja głównie z nich korzystam. Jednak każdy może w dowolnym momencie poprosić o aktualną wersję swojej karty, ja ją wtedy dodam w załączniku w temacie zapisów.
  20. Tuż po stworzeniu lodowej wierzy wszystkie kucyki z armii zamieniły się w książki, różnych rozmiarów i kolorów. Wszystkie miały jedno oko oraz buzie i cały czas mówiły o tym co właśnie czytają w sobie, robiąc trochę hałasu. Jednak te dźwięki były niczym w stosunku do tego, jaki wydał piorun niemagicznej energii uderzający prosto w Kapiego. Ziemia dookoła gwoździa przybrała płynnystan skupienia i czerwony kolor, a trochę dalej popękała. Gdy opadł kurz i minął blask Wszyscy ujrzeli nietypową scenę. Kapi stał w odległości metra od misia, któremu zjeżyła się sierść na całym ciele, tak, że wyglądał jak grzywa Twilight, gdy Rarity pokazywała jej, co zrobiła z włosami Cadence(tak zwany jeżozwierz). Gdy piorun uderzył w Kapiego dalej trzymanego przez misia, jego tarcza rozładowała się, a on sam myślał, że to koniec, lecz pluszak posiadał ciekawą właściwość. Zaabsorbował całą energię uderzenia, która spowodowała skurcz jego mięśni , przez co puścił Kapiego. Teraz miś stał nieruchomo, patrząc nieprzytomnym wzrokiem. Użytkownik odsunął się z pola widzenia pluszaka, po którym teraz biegały silne impulsy elektryczne, a futro osmalało się na końcu. Miś w końcu oprzytomniał i zrobił to, co do tej pory: przytulił najbliższą rzecz. Była to jedna z gadających książek. W momencie dotknięcia przez misia przeskoczyła potężna iskra, która w ułamek sekundy spopieliła książkę. -Jak widzę sytuacja robi się groźna, nie mam szczególnej chęci na bliskie spotkanie i spopielenie z łapkami tej przytulanki.- to powiedziawszy odsunął się jeszcze dalej.- Co do Twego przypuszczenia odnośnie tarczy, to powiem następująco, ułatwiając Ci sprawę. Powstaje ona z magii irracjonalnej, a zatem jest kwestią przypadku jak i na co zareaguje. To, że wtedy mnie ochroniła i to, że teraz znikła jest dziełem przypadku. Uwierz mi nie raz wybuchła mi w twarz przy zetknięciu np. z wodą. Widzę, że to co o Tobie słyszałem jest prawdą, umiesz znajdować wyjścia z różnych sytuacji i jesteś pomysłowy. Cenię to bardzo, dlatego Ci o tym mówię. W tym misiu moje wielkie szczęście, gdyż już myślałem, że po mnie gdy ujrzałem błyskawicę, szansa na to, że tarcza znowu zadziałaby prawidłowo była bardzo mała. W tym momencie miś po spopieleniu kolejnej książki odwrócił się w stronę Kapiego. -Nie, nie, nie podchodź przytulaśny pluszaku!- zdołał wykrztusić mag. Ale misia jego mówienie nic nie obchodziło, szedł powoli w stronę Kapiego, rozkładając ręce. -Teraz przydałby się jakiś kontratak, nie uważasz?- W tym momencie oczy Kapiego zabłysły, a uśmiech wyszczerzył się złowieszczo. -Alb będę genialny, albo stworzę potwora, tak czy siak jestem ciekaw co się stanie. (Swoją drogą bardzo rad był z pojedynku, gdyż, także dowiadywał się dużo o magii pierwotnej, co mogło mu potem pomóc okiełznać, choć w pewnym stopniu magię irracjonalną.) -Mbuachachachacha !!!- *przerwa na kaszel*- hahaha! Lubię się śmiać złowieszczo przez "ch" i "h"- powiedział Kapi, po czym rozpoczął inkantację zaklęcia ze swego złowieszczego planu, które mógło się stać w każdej chwili czymś innym. Kapi rozłożył ręce. Na wysokości tułowia powstało zielone światło. Gdy Kapi krzyknął coś o nieokreślonym znaczeniu, światło przeistoczyło się w promień i uderzyło w misia. -Tak, to działa, to działa i żyje, Mbuachahachaha !!!, choć jakby nie patrzeć żyło już wcześniej- To mówiąc Kapi się uśmiechnął. Tymczasem miś zaczął unosić się powoli ku górze. Gdy osiągnął wysokość wcześniej stworzonych chmur Kapi widząc zapoczątkowanie ich ruchu wirowego powiedział: -Cóż może nie do końca o to mi chodziło, ale zobaczymy co się stanie.- Po chwili miś stał się czymś w rodzaju oka cyklonu, z tą różnicą, że chmury ciągnęły do niego i oblepiały go. Powoli zaczęły zmieniać zabarwienie z ciemno granatowego na brązowy. Nagle nastąpiło silne wyładowanie elektryczno-magiczne, które rozjarzyło całą strukturę. Po chwili chmura przygasła, oprócz dwóch podłużnych stałych wyładowań, które występowały symetrycznie od środka tworu. Nagle owe pioruny powiększyły się, jakby tworząc oczy, które przypominały te misia. Pod nimi powstały kolejne, tworząc coś w rodzaju otwierającej się paszczy, która szybko się zamknęła. Chmur zaczęło przybywać, aż utworzyły wielką głowę przytulanki. Od dołu wyrosły dwa olbrzymie Cumulusy, tworząc jakby wielkie ręce, które zaiskrzyły się od zgromadzonej w nich magiczno-elektrycznej energii. W środku oczu pojawiły się brązowe plamki, przypominające źrenice, które nabrały przytomnego wyrazu. Chmuro-miś gdy tylko zobaczył Zegarmistrza, który stał na wysokości jego oczu (chmury urosły też na wysokość i dalej rosną oraz gęstnieją) od razu uległ swej naturze i rozpoczął proces tulenia. Chmury jednak z natury szybkie nie są, więc puki co utworzył wielki okręg w okół mojego oponenta. To koło z każdą chwilą zbliżało się do niego dążąc do przytulenia. Na dodatek domieszka magii irracjonalnej spowodowała potężne wyładowania energii, pomiędzy poszczególnymi chmurami. Zegarmistrz znalazł się więc w środku okręgu, gdzie wszędzie latały magiczne kule , pioruny i inne rzeczy, stworzone z różnych rodzajów energii. Na dodatek ten okrąg zaciskał się niepowstrzymanie. -Tak, stworzyłem jednak potwora, Mbuachahachaha !!!- Zaśmiał się żartobliwie Kapi. Znów wyczarował swoją zawodną, bądź niezawodną tarczę irracjonalności i miał nadzieję, że Zegarmistrz wymyśli coś by umknąć przed powolnym, ale bardzo zdeterminowanym, żeby przytulać, chmuro-misiem. Kapi posiadał bowiem doświadczenie jeśli chodzi o ból, jaki ta przytulanka może sprawić, a teraz jeszcze była naładowana energią. Nie chciał stworzyć czegoś tak przerażającego, ale to magia irracjonalna, on tu wpływu za dużego nie miał.
  21. Ważne ogłoszenie - pojawił się regulamin tej sesji w pełnym tego słowa znaczeniu. Proszę o zapoznanie się z nim
  22. Ważne ogłoszenie - pojawił się regulamin tej sesji w pełnym tego słowa znaczeniu. Proszę o zapoznanie się z nim
  23. Ważne ogłoszenie - pojawił się regulamin tej sesji w pełnym tego słowa znaczeniu. Proszę o zapoznanie się z nim
  24. Ważne ogłoszenie - pojawił się regulamin tej sesji w pełnym tego słowa znaczeniu. Proszę o zapoznanie się z nim
  25. Ważne ogłoszenie - pojawił się regulamin tej sesji w pełnym tego słowa znaczeniu. Proszę o zapoznanie się z nim
×
×
  • Utwórz nowe...