Skocz do zawartości

Salmonella

Brony
  • Zawartość

    388
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Salmonella

  1. Westchnęłam. Już druga osoba podczas mojej podróży to sugerowała. - Uważam, że została do tego zmuszona... - powiedziałam, nie patrząc w stronę Applejack. Szybko zmieniłam temat. - Czyli dobrze rozpoznałam w Tobie bratnią duszę... też nie cierpię tych wyrafinowanych, canterlockich snobów... Także sięgnęłam po babeczkę i zaczęłam powoli jeść smakołyk. Patrzyłam w okno i powoli zlizywałam lukier ze szczytu wypieku.
  2. Salmonella

    Co aktualnie czytamy

    "Mistrza i Małgorzatę" Bułhakowa. I powtarzam fragmenty o filozofach ze "Świata Zofii" - olimpiada z polskiego...
  3. Głośno wypuściłam powietrze z ust. - Pff... nie jestem pewna. Tu jest cudownie... - rozmarzyłam się. Mimo, że znajdowałam się w Ponyville dopiero od kilku godzin, ale to miejsce wydawało mi się stworzone dla mnie. - ...ale to nie jest wycieczka krajoznawcza - westchnęłam. - Jestem w drodze do Canterlot, na poszukiwanie siostry. Rozmowa przypomniała mi o celu mojej podróży. Poczułam wyrzuty sumienia - z powodu bezczynności, w dodatku sprawiającej mi przyjemność.
  4. Ruszyłam kłusem za Grey'em. Dobrze mi to zrobiło, bo nie miałam czasu na rozglądanie się i rozmyślania nad tym, co tu się, u licha, stało. - Czy działanie tego... zaklęcia potwierdza nasze... Twoje przeczucia co do Canterlot? - zawołałam. Co jak co, ale biegać potrafiłam przednio. Myślałam też o magii, której używał pegaz. Była całkiem inna, niż magia jednorożców. Wyuczona? Mój kodeks tego nie przewidział.
  5. // Totalnie olewam mapkę. Zaśmiałam się. - Trotthingam... Miasto portowe, może słyszałaś - odwróciłam się na moment i spojrzałam na resztę kucyków. ~ Wow, ta Pinkie naprawdę ma talent do urządzania przyjęć! ~ Wśród radosnych, podekscytowanych gości mignęła mi biała plama. Westchnęłam. - Ta... Rarity. Ona zawsze jest taka?
  6. ~ A więc bywalec Canterlot... ~ Ruszyłam za pegazem w głąb ruin. Mgła wokół, sięgająca mi do piersi, stała się jeszcze gęstsza. Obejrzałam się za siebie - drogę, którą przebyłam, było dokładnie widać pod postacią tunelu w białych oparach. Nagle pomyślałam, że wcale jeszcze nie rozmawiałam z moim towarzyszem. Chciałam coś powiedzieć, ale nie miałam pomysłu, co. Wiedziałam, że pochodzimy z dwóch różnych światów. ~ Gdybym chociaż mogła powiedzieć, jaka piękna dziś pogoda... ~
  7. - Dlaczego? - spytałam zdziwiona. Ja bawiłam się przednio. Nawet fioletowy jednorożec, Twilight, nie robił mi większego problemu. Jeszcze raz ze zdumieniem popatrzyłam na pegaza, po czym oddaliłam się. Podeszłam do pomarańczowej klaczki w kapeluszu i usiadłam obok niej. Uroczy znaczek kowbojki przedstawiał trzy jabłka. - Pracujesz na tej wielkiej farmie? - zagaiłam. Od razu wydała mi się bratnią duszą.
  8. - Bardzo chciałabym wierzyć w pierwszą opcję - mruknęłam. Dawała jakieś szanse na powrót do prawdziwej, normalnej Equestrii. - Ale w którejkolwiek z tych opcji... co dalej? Jak opuścić ten dziwaczny świat? Miałam nadzieję, że pegaz odpowie na, wprawdzie z założenia retoryczne, pytanie. Tymczasem kopnęłam jeden z kawałków gruzu na ziemi i spojrzałam na Grey'a. - Ruszamy dalej? Jeszcze raz popatrzyłam na kulę światła, po czym odwróciłam się.
  9. - Prawdę mówiąc, nigdy czegoś takiego nie jadłam... - zaczęłam, ale przestraszyłam się, że zasmucę Pinkie. - Ale jestem pewna, że są pyszne - dokończyłam szybko. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Naprawdę mi się podobało - było przytulne i pełne drobnych ozdóbek, które świadczyły o tym, że mieszkał w nim ktoś nieszablonowy. Ciekawa byłam, jaka będzie ta reszta kucyków, którą wszyscy tak nam zapowiadali. Przed drzwiami, do których dotarliśmy, zwolniłam nieco - obawiałam się, że jeśli chmura entuzjazmu przyjaciół Pinkie będzie tak samo wielka, jak jej samej, mogłaby zwalić mnie z nóg. Ostrożnie weszłam za różową klaczką do pokoju. // Chyba nie chcę, żeby Rarity widziała nas w tym stanie... Skończę w falbaniastym gorsecie.
  10. Obserwowałam pegaza, gdy nagle poczułam, że mgła wokół mnie zaczęła się podnosić. Instynktownie zbliżyłam się do kuli. Wśród białych oparów pojawiła się sylwetka pegaza, którą przyjęłam z ulgą. Już chciałam powitać go radosnym "Jak dobrze, że nic Ci się nie stało", ale powstrzymałam się. Grey upuścił na ziemię kawałek płótna. Pochyliłam się nad nim. - T-to flaga Imperium Equestrii, prawda? - spytałam i spojrzałam na pegaza. ~ Myślisz o tym samym co ja? ~
  11. // Kącik Kostki Cukru. A teraz... mogę być wredna? Proszę :> Otóż pociąg nadjechał zza naszych pleców, tak? Czyli WYBITNIE nie od strony Canterlot Ja Ciebie też. Mięśnie twarzy powoli zaczynały mnie boleć od ciągłego uśmiechania się, ale mienie smutnej miny przy tej klaczce graniczyło z cudem. Pokiwałam skwapliwie głową. ~ Co Ty wyrabiasz? Przywiążesz się do tego miejsca... kucyków... Jesteś tu przejazdem! ~ Rozmyślania nie zaprzątały mi dłużej głowy. Po chwili w podskakiwałam obok Pinkie. Niezwykłe, jak szybki był ten sposób poruszania. Opadałam w górę i w dół, zlizując resztki lukru z ust i pędziłam na spotkanie Ponyville.
  12. Patrzyłam zainteresowana na różowiutką klaczkę. Była rozbiegana i niesamowicie wesoła. Nieco mnie onieśmielała. Wyciągnęłam kopytko w jej stronę i przedstawiłam się: - Nazywam się Er - postanowiłam pominąć prawdziwe imię, "Uroczy kwiatuszek" mógłby przypaść naszej nowej znajomej do gustu. - A to mój... ukochany - puściłam oko do pegaza. - Mist. Podróżujemy do Canterlot - splunęłam. - W sprawach rodzinnych... i chcielibyśmy zatrzymać się na trochę w Ponyville. Jesteś stamtąd? Nim się obejrzałam, różowa klaczka potrząsała jak opętana moim kopytkiem. Uśmiechnęłam się nieśmiało. ~ "Bardzo przyjazne kucyki..." ~ // Ha! Wiem, co zrobiłam źle! Pinkie potrząsa moim kopytkiem > sterowanie inną postacią!
  13. // Mieliśmy tam dotrzeć przed nocą, a jest południe Zwyczajnie dopisz do regulaminu nieśmiertelne punkty 1. MG ma zawsze rację. 2. Jeśli MG nie ma racji, patrz punkt 1. // Wiesz, przed nocą, czyli południe mogłoby być : X KURDE! Zastanowiłam się. Sama wielokrotnie nad tym myślałam. - Być może... - burknęłam. - Ale wolę tego nie sprawdzać. Miałam nadzieję, że moja wypowiedź utnie rozmowę. Spojrzałam na morze jabłoni w oddali. Było ich naprawdę mnóstwo. Całe wzgórze było szczelnie okryte drzewami. Ciekawa byłam, kiedy zobaczymy Ponyville. Kojarzyło mi się nie tylko z upragnionym odpoczynkiem, ale także z upragnionym spotkaniem z jakimiś kucykami - ziemnymi i przyjaznymi.
  14. Chciałam okazać swoją dezaprobatę przy słowach jeśli chcesz tu zostać sama, ale powstrzymałam się. Kucyki chyba zazwyczaj mówiły takie rzeczy, kiedy dbały o kogoś i chciały być miłe. - Dziękuję - powiedziałam. ~ Canterlot? ~ - Widziałam go tylko na obrazkach w książkach, ale... - zamyśliłam się. Spojrzałam na sylwetkę zamku rysującą się wysoko nad moją głową. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Powoli pokiwałam głową.
  15. - Equestria? - zastanowiłam się. Wszystko na to wskazywało, ale teraz z kolei ja zaczynałam w to wątpić. - Wydaje się, że tak... - powiedziałam, nie patrząc na pegaza. Obserwowałam flagę. - Myślisz, że ona przetrwała tu tyle lat w tak dobrym stanie, czy też ktoś musiał ją wywiesić niedawno? Miejsce robiło na mnie przygnębiające wrażenie. Gruzy i porosty wydawały się bawić ze zdeterminowanym kimś, kto wywiesił flagę, chcąc zachować resztki pozorów cywilizacji. - Możesz tam wlecieć? - spytałam, nawet nie myśląc o dumie. - Może na górze jest coś, co nam pomoże... Tylko uważaj - ostatnie słowa wyszeptałam. Nie sądziłam, żeby ktoś taki jak wojowniczy pegaz chciał, aby opiekowano się nim jak małym źrebakiem.
  16. Spojrzałam na ogiera i zawstydziłam się. On niczego o mnie nie wiedział, a ja nie miałam pojęcia o nim. Byłam wściekła na siebie za to, że wcześniej okazywałam pegazowi taką wrogość. ~ Trzeba będzie spróbować jeszcze raz. ~ Zrobiłam kilka kroków w stronę Grey'a i spojrzałam na klacze z drugiej grupy. - Do zobaczenia - powiedziałam. Następnie spojrzałam na pegaza. - Idziemy?
  17. ~ Codziennie? Beztroska... Tak musi wyglądać Raj... ~ Wzdrygnęłam się, słysząc chrzęst kości, po czym zachichotałam. Następnie wstałam i dogoniłam Mista. - Ponyville chyba już niedaleko... Dość szybko doszliśmy - skomentowałam. Czułam w sobie nowe zapasy sił. Kąpiel dobrze mi zrobiła. Spojrzałam na nasze mokre ślady na pylistej drodze. ~ Nowy etap? ~
  18. No tak. Mimo, że weszłam do wody, sterczałam w niej jak kłoda. Uświadomiły mi to dopiero słowa pegaza. - Taak? - mruknęłam do Mista i zanurkowałam. Chwyciłam nogi przyjaciela i wciągnęłam go pod powierzchnię. Kiedy się zaśmiałam, z moich ust uniosło się mnóstwo bąbelków. Cmoknęłam pegaza w usta, po czym wypłynęłam na górę. Podskoczyłam, rozchlapując wodę wokół, znów zanurkowałam, skoczyłam na "bombę" z jednego z ogromnych głazów... Bawiłam się. Kilkanaście minut później leżałam wśród chłodnej, gęstej trawy i głęboko oddychałam, wystawiając twarz do słońca.
  19. Olej szkołę, olej ninja, pisz shippingi o sterowcach. Chcę więcej. Gdzie te homary?
  20. Westchnęłam. Z jednej strony chciałam jak najszybciej kontynuować misję, bez zbędnych postojów. Mimo to czułam się dłużniczką Mista - wędrował ze mną tak długo, zmuszałam go do wielokrotnego nadwyrężania sił... - Dobra - wyrwało mi się, nim skończyłam analizować wszystkie "za" i "przeciw". Nie mogłam się już wycofać, więc zaśmiałam się głośno i pogalopowałam w stronę wskazaną przez pegaza. Wilgotna od rosy trawa smagała moje nogi, wiatr rozwiewał włosy, a słońce świeciło prosto w oczy. Weszłam do rzeki. Chłodny strumień obmył moje kopyta z pyłu zebranego podczas całej podróży. Ziemiste artefakty połowy Equestrii popłynęły w stronę morza.
  21. Spojrzałam podejrzliwie na bransolety. Tajemnicze artefakty od kucyków o dziwnych imionach miał prawo wzbudzić mój niepokój. Patrzyłam przez chwilę na moje oczy odbijające się w lśniących, czarnych kamieniach, po czym założyłam obręcz na jedną z przednich nóg. Pasowała idealnie. - Jak się rozdzielamy? Myślę, że lepiej by było... - zrobiłam pauzę. Nie chciałam tego mówić, nie chciałam przyznawać się do słabości... Ale liczyło się dobro całej grupy. - Dwoje z nas ma umiejętności magiczne. Dobrze, żeby każda grupa miała jednego takiego członka. Prychnęłam. Zbierało mi się na wymioty. ~ Grupa, drużyna, rodzina... Liczy się całość, tak? Nie pojedyncze kucyki. ~
  22. ~ Pan pegaz prosi o pomoc... ~ Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i przyskoczyłam do drzwi. Zaparłam się tylnymi nogami i pchnęłam zimne, żelazne wrota. Któryś z ornamentów wbił mi się w kopyto, ale nie zareagowałam. Drzwi rzeczywiście były ciężkie. Napięte, spływające potem moje mięśnie prężył się tuż przy olbrzymich muskułach pegaza. Drzwi zgrzytnęły i uchyliły się. Rozluźniłam ciało i uśmiechnęłam się do Grey'a - i po raz pierwszy od początku znajomości był to uśmiech szczery. Skinęłam na towarzyszy i ruszyłam w stronę wejścia do zamku.
  23. Zmarszczyłam czoło. - Skąd je wziąłeś? - spytałam niepewnie. Patrzyłam w stronę, w którą wcześniej poleciał, ale nie mogłam niczego dostrzec. Powąchałam wodę i przechyliłam bukłak. Chłodny strumień płynu obmył mój wyschnięty przełyk. Westchnęłam z rozkoszą. Kropelki wody lśniły na sierści pegaza. Patrzyłam na jego półprzymknięte oczy, na drżącą szyję i wilgotną grzywę. Wyglądał niesamowicie. Odłożyłam pusty bukłak i powtórzyłam pytanie. - Gdzie je znalazłeś?
  24. Wywróciłam oczami. Pegaz najwyraźniej chciał, aby jego wypowiedź zabrzmiała mrocznie. ~ I bez tego wiemy, w jak złej sytuacji jesteśmy... ~ Odrobina świeżo odbudowanej sympatii do Greya prysnęła. Wstałam z ziemi, zapięłam torbę i zarzuciłam sobie na plecy. Pozbierałam resztki chleba, sprawdziłam, czy moje skrzydła są na miejscu i odsunęłam się na bok. Byłam gotowa. Spojrzałam w stronę ścieżki, którą przedtem wyruszył pegaz i przeciągnęłam się. ~ Ciekawe, czy wyprawa do zamku coś da... ~
  25. // To jest to O, i jeszcze ponad tysiąc wyświetleń tematu! Rozumiałam. Moje odczucia były podobne. Mimo to wypowiedź Mista zraniła mnie. ~ Nie będzie chciała? ~ Szłam spokojnie, ale słowa pegaza ciągle nie dawały mi spokoju.
×
×
  • Utwórz nowe...