-
Zawartość
171 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Secretive
-
Rzeczywiście... Kiedy na to spojrzeć widać dużo błędów. Może przyczyną jest brak weny i rysowanie na szybko? Następnym razem będę starała się zwracać uwagę na szczegóły.
-
A więc posłuchałam się rad i Mrs.Octvii i Agleta. I oto przed chwilą narysowany kucyk! http://imgur.com/iXqiJN5
-
Bardzo dziękuję! Kiedy tylko narysuję jakiś nowy obrazek, zobaczę jak ten imgur działa.
-
Dzięki za rady. Zawsze inni widzący moje rysunki, nawet starsi mówią coś w stylu "Wow... Ja bym tak nie narysował" lub "Naprawdę masz wielki talent" Zakładając ten temat właśnie chodziło mi o to, by inni komentowali mój styl, poprawiali co jest złe, a niejedynie pochwalali. Od tego nie nauczę się rysować. Czekam na więcej. Takich rad.
-
Nie wiem czy jest sens zakładać ten wątek, ale jednak. Problemem jest mój komputer, a raczej Ipad. Mogę stawiać same miniaturki i to jeszcze w słabej jakości( zdjęcia są robione Ipadem, ale rysunki są czytelne), ale wystarczy kliknąć na miniaturkę i się od razu obraz powiększy, tak przynajmniej jest u mnie. Rysuję ołówkiem, kredkami. Niektóre są "skopiowane", a inne sama wymyśliłam. Proszę wziąć pod uwagę, że jestem dość młoda, a to oznacza, że niektóre moje dzieła będą... Takie jakie będą! A gdyby ktoś miał pomysła jak wstawić zdjęcia w lepszej jakości, proszę o podpowiedź A więc załączam jedną miniaturkę( i kolejny minus:mogę załączać po jednej miniaturce)
-
Jak ty to robisz, że grzywa wygląda jakbyś rysowała włos po włosku? I jeszcze jedno pytanie, które mnie męczy od chwili, gdy zobaczyłam twój pierwszy rysunek. Czy rysujesz z pamięci, wymyślasz pozy, fryzurę postaci czy wzorujesz się na jakimś innym obrazku?
-
Nie wiem czy to odpowiednie miejsce, ale zapytam. Czy gdy chce się zapisać do dwóch innych kucyków np. Fluttershy i Rainbow Dash, trzeba złożyć to samo podanie? Gdyż, gdy do Flutterki wpisze się " Jest nieśmiała, mało wysportowana" to do Rainbow Dash by to zupełnie nie pasowało. A im więcej podobnych/tych samych cech w danej klasie to o wiele łatwiej się dostać. Oczywiście bez przesady, nie można stworzyć klona bohaterki. Nie wiem... może coś przeoczyłam w regulaminie lub ogłoszeniach, ale nigdzie nie widziałam informacji na ten temat. Podanie można składać do tylko jednej klasy~ Myhell
-
Orange z zaciekawieniem słuchała słów kapitan. Nie była jakaś nieposłuszna, ale ta wiadomość ciągnęła ją do nieznanych, nieodkrytych pokoi i pomieszczen. Ciekawośc to pierwszy stopień do piekła, klacz nie raz się o tym się przekonała, ale tamte rzeczy to był pikuś w porównianiu z tym, co przed chwilę mówiła kapitan. Najbardziej zachęcająca była sala narad. Nie pierwszy raz słyszała o niej w wiadomościach, ale nigdy nie była w całości pokazana. Jedynie jakieś urywki, a potem wnioski, jakie wynieśli z rozmowy. Dla niektórych nudy, a dla innych niebezpiecznie interesująco. Na dźwięk słowa SPOCZNIJ! ROZEJŚĆ SIĘ! Wszystkie pegazy rozleciały się, wraz z Orange Mare. Ha! Bez telewizora!? Spitfire chyba nie wie do czego służy Ipad lub laptop, który świetnie zastępuje TV. Za pewne każdy z kandydatów ma choćby komórkę z internetem. Pomyślała, ale nic nie mówiła. Przecież i tak sprawdza tylko newsy i skrzynkę pocztową. Na żadne gry ani inne takie ją nie interesują. Co więcej przynudzają. Przecież ile można grać w jedną grę? Wbiegła do pokoju z trzaskiem zamykając drzwi. Rzuciała sie na łóżko i na chwilę zamknęła oczy. Po czym weszła do łazienki i wzięła chłodny prysznic. Miała zamiar troszkę pospać, ale przypomniała sobie słowa kapitan " Macie CIĘŻKO pracować". Pokonując więc zmęczenie podleciała do jednej z dozwolonych sal treningowych. Spojrzała na piłki. Były różnego rodzaju. Do koszykówki, piłki nożnej, a nawet do tenisa stołowego i ziemnego. Do każdego sportu oczywiście przydzielone było odpowiednie miejsce. Ale jedną piłką chciała zagrac. W siatkówkę. Potrzebny tylko byłby jeden kucyk. A może wszystkich by wciągnęła? Problem w tym, że do tego sportu potrzeba aż 12 osób, a nas łącznie jest z 9-10. Chyba po cztery kucyki też da się zagrać. Po tych słowach, a raczej myślach pobiegła poszukać chętnych do zabawy.
-
Pisano, że otwiera się zapisy do uniwersytetu? Bardzo chciałabym się zapisać do Pinkie Pie, a że było już zapóźno, nie mogłam, dlatego bardzo się cieszę, że ponowiono zapisy. Może i Twilight jest moją ulubienicą, jakoś ta klasa bardziej mnnie zainteresowała. Imię: Akwarela Nazwisko: Chase Wiek: 15 Płeć: Klacz Gatunek: Ziemski Kucyk Miejsce Zamieszkania: Canterlot Talent: Malowanie abstrakcji, w bardzo ciekawy sposób( np. Kopnięcie farby z puszką, która ląduje na płótnie lub granie w tenisa z kartką, a jako piłka służy jej pudełko farb akwarelowych) Cutie Mark: Rozlana puszka z wylewającą się czerwoną farbą. Wygląd: Jest to żółta klacz z granatową grzywą upiętą najczęściej w luźną kitkę. Oczy ma barwy morskiej z przebłyskami zielonego. Kiedy była mała dla zrobienia sobie dodatkowego efektu, przejechała czerwoną farbą po włosach, a gdy ona się skruszyła zostawiła małą pamiątkę - czerwoną pasemkę! Cechy szczególne: Za uchem nosi pędzel, a także przypieła sobie kolczyki. Jeden jest z farbą, drugi z pędzelkiem. Zainteresowania: Malowanie abstrakcyjne. Dodatkowe informacje: Oprócz malowania, dość dobrze gotuje, ale tym się aż tak często nie zajmuje ze względu na to, że nie można kopać ani robić innych szalonych rzeczy z jedzeniem. A także śpiew. Tym już można się bawić. Wymyślanie zworotek i wersów, rymów oraz słów nasącza ją pozytywną energią, którą wykorzystuje do malowania. Informacje o rodzinie: Ma młodszą o 5 lat siostrę Gold Feather ,jej talent to robienie różnych rzeczy z piór. Jak każdy kucyk posiada mamę - Cooking Mare, to od niej nauczyła się gotować Oraz Tatusia - Dancing Horse - ma po niemu dziwne wykopy i pomysły. * Wchodzi do pokoju z napisem " Klasa prof. Pinkie Pie" zostawiając zabawne ślady kopyt, zamoczonych w farbie. W pyszczku starannie trzymała wyprostowane podanie, które za chwilę miała dać do kontroli. Bardzo uważnie wypełniała wypowiedzi koślawym pismem, tak by wyglądało bardziej oryginalnie. Denerwowała się, nawet jeżeli wiedziała, że nauczycielka jest zabawna, beztroska, a także sympatyczna. Może to z takiego powodu wybrała tę klasę? Uśmiech zagościł na jej twarzy i już odważniej niż przedtem powiedziała: - Proszę, o to moje podanie. Następnie wymamrotała jakieś przeprosiny za bałagan i wyszła delikatnie zamykając za sobą drzwi.
-
Ładnie ci wyszły, ale ja wolę jak rysunki są pokolorowane. Też sama wolę rysować samym ołówikiem, ale staram się kolorować, gdyż prace wyglądają bardziej... Kolorowo i weselej.
-
Po chmurowych słupach, przystąpiła kolej na następny zakręt, tym razem w lewo. Był bardzo podobny do poprzedniego, z tą różnicą, że nie sprawiał tyle trudności co poprzedni. Teraz Orange wiedziała, jaką prędkość przybrać i kiedy zahamować. Razem z Lilly sprawnie przez nią przeszły, a właściwie przeleciały. Kiedy minęły skręt, ujawniła im się duży tunel, zwany przez innych rurą. Nie zwracając uwagi na egipskie ciemności, wleciały ostrożnie do tunelu. Trzymały się blisko siebie, tak żeby się nie zgubić. Ostrożnie ruszyły na oślep, niezdarnie machając kopytkami, szukając zakrętów, unoszeń i wgłębień. - Ała! - Pomarańczowa pegaz uderzył w ścianę, nabijając sobie gigantycznego guza. Nie zwracając uwagi na ból ruszyła dalej, próbując znaleźć kopytko partnerki. Prawo, prawo, góra, lekko w dół, lewo i już było widać światło, prowadzące do wyjścia. Lilly, która była kilkanaście metrów za nią rzuciała się w kierunku jasnego punktu. Leciała z dużą prądkością, nie widząc Orange, gwałtownie się zatrzymała, pomagając sobie nogami, a na jej białych kopytkach, były widoczne czerwone zdarcia. Klacz spojrzała na nią, widocznie była zła na siebie. Przewróciła oczami i ruszyła dalej. Kilka machnięć skrzydeł przed wyjściem, klacz poczuła silny wiatr, a kiedy wyszła z tunelu, wiedziała co to jest. Kolejne ćwiczenie na wytrwałość. Zamrugała kilka razy oczami, by przyzwyczaić się do słońca, lecz to nie pomogło, nadal widziała dość niemrawo, ale teraz to się nieliczyło. Leciała w kierunku wiatru. Chwilę poczekała na białą pegazicę, a kiedy podleciała zaśmiała się i powiedziała - Spitfire miała super pomysł, żeby zrobić z nas drużynę. - z tym Orange nie mogła się nie zgodzć. Rzeczywiście, fajnie, że trafiła na tak utalentowanego pegaza jak ona. Machnęła kopytkiem na znak zachęty do przystąpienia do następnego ćwiczenia. Na początek Pomarańczowa wróciła do tunelu, następnie ze swoją najszybszą prędkoscią uderzyła w sam środek wiatru. Energicznie potrząsała skrzydełkami, które w tej chwili stawały się bezużyteczne. Nie wytrzymała i puściła się wraz z powietrzem. Ten sposób nie wypalił, więc należy próbować następnych. Wzięła rozpęd i wystrzeliła niczym kometa, tym razem rozpostarła skrzydła i zrobiła machnięcie i znowu rozpostarła skrzydła. Posuneła się o jeden metr do przodu niż poprzednio. Ale tak samo została zepchnięta na sam początek. Spojrzała na Lilly, która śpiewała jedną ze swoich piosenek. Również jej nie wychodziło. - Hej! Może Spitfire nie bez powodu dobrała nas w pary. - zawołała do partnerki - Każdą przeszkodę możemy pokonać sami, ale tej tylko Spitfire i reszta WB potrafiła by to zrobić solo. Trzymajmy się razem, to się nam uda!
-
- Zaczekaj! - Orange Mare zawołała za swoją partnęrką. Wyleciała szybciej niż się spodziwała, więc nie było na co czekać i wystartowała razem z innymi uczestnikami, doganiając pegazicę. Na początek jedna prosta. To było łatwe. Szybko przeleciała 10 metrów wraz z Lilly, zachowując to samo tępo. Ostro zachamowała przy pierwszym kole. Obręcze były trudniejsze niż się spodziewały. Należało rozpędzić się, lecz nie aż tak bardzo, a pod koniec zwinąć skrzydła, by przedostać się razem w parze. Kiedy skrzydła przylegnięte były do ciała, gwałtownie spadało się w dół, dlatego ważne było centralnie przed kołem zrobić ten manewr. Przy pierwszym były problemy u każdego były problemy, lecz gdy odgadło się technikę swobodnie można było się przedostać. Na nieszczęście w okolicy czwartego koła partnerka zawadziła o obręcz, czego skutkiem była utrata równowagi ,co w tym ćwiczeniu jest podstawą, tak samo jak prezycja. Nie zważając na to razem pokonały ostatnie piąte okrążenie. Następne ćwiczenie to ostry zakręt z ścianami z chmur. Miał ok. 60 stopni, a Lilly i Orange musiały go przejść rozpędzone jakby ktoś ich gonił. Koleżanka pędząc ,prędko pokonała przeszkodę. Pomarańczowa na początku się wahała, ale po chwili zrobiła to co partnerka. Naśladując ją, podobnym tępem klaczka zaczęła lecieć. Niestety, hamowanie nie było pegazicy mocną stroną, dlatego poślizgnęła się na zakręcie, odbijając się przy tym o chmurkową ścianę. Otrząsnęła się i spróbowała jeszcze raz, tym razem pamiętając o wcześniejszym zatrzymaniu się. Nie chciała by inni dowiedzieli się o jej wypadku, więc o wiele spokojniej zaczęła i wreszcie przeleciała przeszkodę. Po zakręcie przyszła kolej ma slalom. Nie wahając się Orange wystartowała, nawet nie czekając na Lilly. Na dwa słupy robiła jedno machnięcie skrzydłami, śmiesznie przy tym zakręcając. To tak jakby robić pół kwadraty, zamiast kół. Taka była jej technika, nieco dziwaczna, ale dla niej praktyczna, nawet jeżeli inni śmiali się, jak to robiła. Kiedy była mała przy zawodach " Wiścigi Kurczaczków" próbowała robić slalom, tak samo jak inni, nie był to dobry wybór, gdyż ośmieszyła się przed innymi kucykami, zajmując w tej konkurencji ostatnie miejsce. Więcej nie robiła takich błędów, o ile taki slalom był dozwolony. Kończąc ćwiczenie,spokojnie zaczekała na białą klaczkę.
-
Spoglądając w dół klaczka zauważyła wychodzącego na dwór białego pegaza z różową grzywą. Widziała jak się rozgląda, a potem robi trick, którego Orange nie znała. Zrobił na niej ogromne wrażenie, a na dodatek ten jej głos...Zmartwiła się, kiedy Lily szybko pobiegła do swojego pokoju. Nie zastanawiając się dłużej pegazica wzięła się w garść i pognała za nią niczym wiatr. W końcu chciała mieć przyjaciela, a ta osoba bardzo jej się spodobała. Za nim jednak Lily postawiła nogę w swojej kwaterze, Orange Mare zatrzymała ją jednym ruchem skrzydła. Lekko zakłopotana zaczęła - Lilly... Tak się zastanawiałam czy możemy się przyjaźnić, bo wydaję mi się, że ty nie masz jeszcze przyjaciela, tak samo jak ja. Wzięła głeboki wdech. Wyszło mi trochę niezdarnie, ale zrobiłam pierwszy krok. Teraz drugi. - Jestem Orange Mare i przepraszam, że cię podpatrywałam, ale naprawdę ten trick był super! Na słowo super Mare, podfrunęła unosząc kopytka. - A piosenka... Nauczysz mnie słów?
-
Po ukończonym obrazie, pegazica wyszła na chwilę się przewietrzyć i potrenować. Na końcu korytarza dostrzegła trójkę kucyków, którzy za pewne kumplowali się. Widać było, że łaczy ich więź przyjaźni, a znali się od dopiero niedawna. Stała tak jeszcze przez chwilę, wpatrójąc się w pegazów jak w obrazek, dopóki jeden z nich się odwrócił i spojrzał na gapiącą się Orange Mare. Klacz odruchowo schyliła się, udając, że coś jej wypadło i prędko poszła w przeciwną stronę. A niech mnie, wszyscy się już takowo dobrali, a ja jestem czarną owcą, która nikogo z pozostałych uczniów nie zna. Szkoda, że jestem zbyt nieśmiała, by zaproponować przyjaźń. Prędko wyszła na dwór, lecz treningi nie wychodziły jej najlepiej. Męczyła się już przy 10 pompkach i na wszystko wpadała latając w powietrzu. Po kolejnej stłuczce poddała się i podleciała wyżej przysiadając na jednej z chmur. Robiąc sobie odpoczynek upiła łyk wody i wzięła głeboki wdech. Spojrzała w dół, za Akademią. Zauważyła jednorożce trenujących magię, a także źrebki bawiące się w berka i skaczących przez skaknkę, a dalej piknik i pegazy gawędzące sobie w najlepsze. Wszyscy mieli przejaciół
-
Budząc się po krótkiej drzemce, klacz rozczesała włosy, a następnie wypiła łyk herbaty, którą wcześniej sobie przygotowała. Szybko się ubrała się i wyszła zakluczając drzwi pokoju. Soarin mówił coś o szarlotce i innych frykasach, a po wyczerpującym treningu i wypoczynku zaczęła czuć głód. Przykłusowała więc na stołówkę i zajęła pusty stolik. Następnie wzięła tacę wraz z talerzem i kładła na naczynie wybrane przez nią produkty. Usiadła i zaczęła zajadać się jedzenie, a głód już przestawał być tak uciąźliwy. Kiedy doszła do deseru jej brzuch był napchany i nic nie mogła już nic włożyć do ust, a że nie chciała marnować jabłecznika, zawinęła ciasto w papierek i zaniosła go do pokoju. Wolnymi krokami zbliżał się wieczór, a że akurat z jej okna było widać zachód słońca wzięła ołówek i zaczęła szkicować na płótnie podstawowe elementy. Wzięła faby i pędzel i na obrazie powstały pierwsze kontury słońca. Po słońcu nastąpiła kolej na chmury i małymi ciapkami je malowała. Ulubiona część Orange była następna - cieniowanie. Przejechała ciemniejszą farbą po płótnie, a następnie wypukłe elementy zaznaczyła białą akwarelą. Chwilę się zastanowiła zanim dorysowała siebie patrzącą prosto w niebo, a obok niej siedzi Spitfire. Miała nadzieję, że go nie zobaczy. Budząc się po krótkiej drzemce, klacz rozczesała włosy, a następnie wypiła łyk herbaty, którą wcześniej sobie przygotowała. Szybko się ubrała się i wyszła zakluczając drzwi pokoju. Soarin mówił coś o szarlotce i innych frykasach, a po wyczerpującym treningu i wypoczynku zaczęła czuć głód. Przykłusowała więc na stołówkę i zajęła pusty stolik. Następnie wzięła tacę wraz z talerzem i kładła na naczynie wybrane przez nią produkty. Usiadła i zaczęła zajadać się jedzenie, a głód już przestawał być tak uciąźliwy. Kiedy doszła do deseru jej brzuch był napchany i nic nie mogła już nic włożyć do ust, a że nie chciała marnować jabłecznika, zawinęła ciasto w papierek i zaniosła go do pokoju. Wyobraziła sobie, że akurat z jej okna widać zachód słońca, więc szybko wzięła ołówek i zaczęła szkicować na płótnie podstawowe elementy. Wzięła faby i pędzel i na obrazie powstały pierwsze kontury słońca. Po słońcu nastąpiła kolej na chmury i małymi ciapkami je malowała. Ulubiona część Orange była następna - cieniowanie. Przejechała ciemniejszą farbą po płótnie, a następnie wypukłe elementy zaznaczyła białą akwarelą. Chwilę się zastanowiła zanim dorysowała siebie patrzącą prosto w niebo, a obok niej siedzi Spitfire. Miała nadzieję, że go nie zobaczy.
-
Wiem, że ten temat od miesiąca jest nieaktywny, ale gdy dowiedziałam się, że masz już prolog, to jako twoi fani moglibyśmy go przeczytać? Ma to wiele plusów. Skomentujemy Ci, powiemy co jesy dobrze, a co jest źle itp.
-
turniej Arena XXIII – Sparkle vs Hilianus [zakończony]
temat napisał nowy post w I Turniej Magicznych Pojedynków
Cichutko weszłam na arenę, stąpając po wielkiej stalowej płycie, a moje kroki odbijały się echem po arenie. Czułam się w tym miejscu wspaniale, duża ilość energii i magii zawarta na tej zwykłej lub jednak niezwykłej sali. Tym razem była to nietypowa arena, zalana wodą sięgającą aż do kolan. Nad nią wisiała za pomocą czarów cienka, ogromna blacha, na której podobno będziemy toczyć walkę. Uważam, że niepotrzebnie zrobione są te schody z wody. Może i do ozdoby są ładne, ale gdy przeciwnik spadnie, może się teleportować na płytę.Na początku sprawdziłam wytrzymałość podłoża, by nie wpaść do głębokiej, ziemnej wody. Kto wie, może w tej wodzie pływają groźne zwierzęta, które tylko marzą, by ktoś wpadł na ich teren. Niespodziewanie duży słup wody gwałtownie uniósł się do góry, ochlapując mnie przy okazji. Szybko i niezdarnie otrząsnęłam się z wody. < Czyli to będzie wodny pojedynek > uśmiechnęłam się. Miałam w zanadrzu kilka wodnych sztuczek, a zawsze można improwizować. Jakby na pokaz z własnej woli wyczarowałam większy słup wody, który leciał z o wiele większą prędkością. Odwróciłam się, gdyż tłum westchnął z podziwu. Niby nic, ale jednak. Rozejrzałam się po publiczności. Lubiłam wiedzieć kto mnie obserwuje i z jak reaguje na moje ruchy. Dało się usłyszeć wśród wrzasków i innych form dopingów słowa: Sparkle, daj z siebie wszystko!!! Lub Hilianus, ty to wygrasz!!! I tym podobne. Cieszyłam się, że ktoś w ogóle mnie wspiera. Pomachałam do nich, a niektórzy odpowiedzieli tym samym manewrem. Nie dostrzegłam nikogo znajomego, ale wiedziałam, że tam oni są. Podskoczyłam z przerażenia, gdy po raz kolejny kolumna wody wystrzeliła mocząc mnie, tym tazem trochę mocniej. Nie przejmowałam się tym, lecz tłum zachichotał widząc moją zmoczoną twarz < Cholerna woda > Lecz zaraz pocieszyłam się. Z uniesioną głową poprawiłam na swojej głowie już lekko przemoknięty kapelusz przeplatany złotymi nićmi i piórami,, który miał mi przynosić szczęście i strzepnęłam krople z białej spódniczki do kolan. Postawiłam na ziemię skórzaną torbę z dużym napisem SPARKLE, który lekko zaświecił, by mieć więcej swobody w zaklęciach. Nie wiedziałam jak wygląda mój przeciwnik. Może i był ode mnie starszy, ale straszy nie znaczy, że lepszy. W końcu to młodsi mają więcej wyobraźni i szybciej się uczą.- 6 odpowiedzi
-
- arena
- sala magicznych pojedynków
- (i 3 więcej)
-
Orange od razu po przemowie zagościła się w jednoosobowym pokoju. Kwatera była przytulna. Kiedy się weszło po prawej stronie znajdowała się elegancka szafa, natomiast po lewej drzwi do łazienki. Klacz delikatnie je uchyliła, by zajrzeć do kwadratowego pomieszczenia. Kafelki w łazience były w kolorze lekko niebieskim, a ściany białe. Na środku stał prysznic z na pewno zimną wodą, aby hartować kandydatów. Tradycyjnie mieściła się czysta toaleta. W lewym rogu umieszczona była umywalka, a nad nią lustro wraz z kilkoma podstawowymi płynami. Zadowolona z łazienki, spojrzała na inną część pokoju. W oczy rzucało się łóżko z pomarańczową narzutą w paski, zupełnie jakby pomyślano, że to będzie pomieszczenie dla tego pegaza. Obok niego stał stoliczek nocny, a na nim lapka. Z prawej strony posłania, znajdowało się biurko z reklamami. Ogółem cały pokój zabarwiony był na żółto, a podłoże zrobink z drewnianych deseczek. Zaraz po zimnym prysznicu Orange Mare zaczęła rozpakowywać się. Na etażerce położyła swoje książki, głównie przygodowe, a pod nimi nowoczesny laptop. Włożyła ubrania we właściwe miejsce, a kosmetyki umieściła w łazience. Na samym końcu, delikatnie podniosła składaną sztalugę i przeniosła ją na biurko, a obok nich nowe pędzle i farby akwarelowe. W szufladzie schowała kredki i zestaw ołówków. Po drobnych poprawkach w kwaterze, klacz padła na łóżko zapadając w głęboki sen.
-
[Event] [Pytania] Zapytaj Cadance - wszystko o małej Twilight
temat napisał nowy post w Zapytaj Twilight
1. Czy opiekowałaś się też Shining Armorem? 2. Kim chciałaś zostać w przyszłości? 3. Jak bawiłyście się w ziemę/wiosnę/lato/jesień? 4. Kim byli twoi rodzice? 5. Kiedy i jak zdobyłaś swój CM? -
Jako jedna z nielicznych podążyła za Sunset, która miała pokazać jej pokoje. Zastanawiała się, jak to będzie wyglądało: czy będzie to zaniedbany pokój, czy nowoczesny? Każdy będzie miał osobny, czy wszyscy razem? A może w parach? Szła stąpając ciężko po treningu taszcząc wielką, czarną walizkę, która wydawała cichy dźwięk jeżdżąc po gładkiej posadzce.
-
Orange Mare ze smutkiem popatrzyła na sprzątających stołówkę. A to tylko za ostatnie miejsca. Może Spitfire, za ostro ich osądza? Może i to trening, a reguły były ustalone, lecz jednak każdemu robiło się smutno, kiedy choćby spojrzał na porządkujących. W końcu to początkujący uczniowie, a nie sprzątacze. Bez przekonania pokręciła głową odwracając się w przeciwną stronę i przykłusowała do Sunset, by zapytać o pokoje, w którym zamierzała się rozpakować, odpocząć i przy okazji umyć się po wyczerpujących ćwiczeniach.
-
Po wylądowaniu, klacz otworzyła swoją walizkę, wyciągając mały pojemnik i od razu nałożyła sobie ogromną porcję mazi na lewę, skrzydło. Lodowate lekarstwo spływało jej skrzydeł, ale poczuła się od razu lepiej. Podeszła bliżej Sunset, aby lepiej słyszeć wyniki. Szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy dowiedziała się, że nie musi sprzątać stołówki. Jeszcze raz sprawdziła swój ranking. Czwarta. Nie jest tak źle. Trzeba będzie poprawić się, choćby na trzecie. Odeszła więc na bok poćwiczyć, a że skrzydło było oblepione pomarańczową mazią, zaczęła robić pompki, a także biegać, by poprawić kondycję.
-
Orange, jak zawsze z niezbyt dobrymi myślami, zaczęła robić okrążenia wokół Akademii. Jedno, Drugie... Nie zauważała wyprzedzających uczestników, nie wiedziała również, że wyprzedza innych. Nie mobilizowała ją nagroda, ale świadomość, że zrobi wrażenie na innych szczególnie na Spitfire. Po tych myślach przyspieszyła. I dalej nie traciła tempa. Wsłuchiwała się w rytm uderzeń swoich skrzydeł i oddechu. To jej wystarczało, by nie myśleć o zmęczeniu. Jeszcze raz spojrzała za tył, żeby sprawdzić, kto jest za nią, a przy okazji czy czasami nie zostawia za sobą czarnej smugi, czarnej tak jak jej ogon. Myliła się. Ciekawe od ilu skrzydłobić zostawia się ślad na niebie? Otrząsnęła się z tych myśli, mówiąc sobie, że porozmawia o tym z kapitan. Mijając kolejnych pegazów, i inni wyprzedzających ją po 120 okrążeniu zaczynało boleć ją lewe skrzydło. No tak, miesiąc temu mocno je nadwyrężyła, więc przy gwałtownych ruchach lekko ją bolało. Sunset dziwnie na nią spojrzała, jakby obawiała się czegoś, więc klaczka w locie się do niej uśmiechnęła i dalej pędziła mimo uciążliwego bólu skrzydła. Jeżeli trenerka dowie się, może ją zdyskwalifikować, a tego Orange nie chciała. Trzeba było smarować się tą maścią, pomyślała, Na szczęście mam ją w walizce. 140... liczyła. Nie mogła przestać liczyć, gdyż podobno Akademia Wonderbolts to bardzo wymagająca i dokładna szkoła dla pegazów. Kapitan może jej nie darować jeżeli zrobi choćby jedno okrążenie więcej lub mniej. Szybując i mijając innych mogła dokładniej się im przyjrzeć. Chciała najbardziej zaprzyjaźnić się z białą klaczą z czarną grzywą. White Dark...jak mi się zdaję. Zajęła się dalej liczeniem okrążeń. Później znowu zaczęła obserwować innych. Nie którzy z kandydatów wydawali się słabi, bojący się poplamić, i nienaganni. Ale pozory mylą. Jedna taka właśnie ją wyprzedzała, nawet jeżeli Orange starała ze wszystkich swoich sił machać skrzydłami. (Zrobiłam tego tak dużo, gdyż większośc napisała już po 2 posty)
-
Od niedawna zaczęłam się interesować WB i uważam, że to ciekawe postacie. Proszę, o dopisanie mnie na listę.