Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Umiera, ponieważ umarła ostatnia jego strażniczka. Pięć lat temu. - Zamordowana w okrutny sposób! Czuła głód i pragnienie! Widziała nóż, który mógłby ją uwolnić! Nie mogła go dosięgnąć! - Nikt nie pilnuje już równowagi. Została zachwiana, a więc świat żywych miesza się ze światem zmarłych. Ale pozwól, że jaskinia przemówi swoim głosem... Postąp naprzód. Kindred odeszli. Krok naprzód oznaczał zanurzenie się w wodzie.
  2. - DOBRZE WIEDZIEĆ - stwierdził mężczyzna. - Wszystko zaczęło się tu, w tym miejscu. - My! - I wy. Wyglądaliśmy wtedy inaczej. Jesteśmy w wielu miejscach. Teraz, oprócz tego miejsca jesteśmy też we Freljordzie... - Gdzie jedna z wiosek króla Tryndamere'a i królowej Ashe jest atakowana przez lud Sejuani. - To próba sił. Nie zostawią jeńców. Mężczyźni, kobiety i dzieci umierają, a my przeprowadzamy ich na drugą stronę. Jesteśmy na piaskach Shurimy, gdzie jedna z tkaczek błądzi po pustkowiach, wycieńczona. Za chwilę skończymy jej męki. Miejsca są... względne. Ale nie to, o nie. - To początek i koniec ludzkiej historii! Początek i koniec Wiecznych Łowów! - Gdy zabierzemy Gwiezdnego Architekta i jemu podobnych, przyjdziemy właśnie tutaj i zamkniemy za sobą bramy świata. Tu jest twoje miejsce. Drzewo, które widzisz przed sobą stoi na granicy dwóch światów. - I umiera!
  3. - To jest to, czego chcesz - odparła Owca. - Pozostaje jeszcze to, co należy zrobić - dodał Wilk. - Czy wiesz, w jakim miejscu jesteś? - zapytała Owca. - Destino, mogę wiedzieć, z kim rozmawiasz? Dwójka schizofreników to dla mnie zbyt wiele - odezwał się Jayce. Ezreal jęknął w agonii.
  4. - Shiro - rozległ się głos podobny głosowi setek małych dzwoneczków. - Shiro... - Wierzysz w przeznaczenie, Shiro? - tuż obok dziewczyny stanęła Owca, przypatrując się drzewu na wyspie. Wilk usiadł po lewej stronie dziewczyny. W odróżnieniu od Owcy, trząsł łbem i rozglądał się niespokojnie na boki. - Powinnaś? Kiepsko - burknął Jayce.
  5. Ezreal znieruchomiał. Leżał na plecach, ciągnięty przez Jayce'a i wpatrywał się w sklepienie jaskini. - Czy wiesz, gdzie idziesz? Nie chcę w żadnym razie robić problemów, ale ten tutaj chyba ma zły dzień - stwierdził. Tunel rozszerzył się, prowadząc do ogromnej komory. Cała rozświetlona była błękitnymi i fioletowymi kryształami wyrastającymi ze ścian. Cała komnata zalana była płytką wodą, było widać kamienie zalegające na dnie. A pośrodku wody była wyspa, w całości zajęta przez ogromne drzewo o rozłożystej koronie. Zamiast liści wisiały z niego srebrne, świecące nici. Widok sprawiał wrażenie nieziemskiego, nie mającego nic wspólnego ze światem materialnym. I tak też po części było, a wrażenie potęgowały nieustające szepty.
  6. Jayce chwycił Ezreala za kołnierz i zaczął go bezceremonialnie targać korytarzem wgłąb jaskini. Żyłki gasły w kontakcie z chłopakiem, a on trzymał się za twarz i wił, drąc wniebogłosy. - Zostaw! ZOSTAAAW! - wrzasnął. Wygiął się, jakby miał skurcz wszystkich mięśni na raz i odsłonił twarz. Szramy pokryły ją całą, a oczy pozbawione były źrenic.
  7. Poczuła jak delikatne mrowienie przechodzi przez jej palce. Od miejsca którego Shiro dotknęła, cała sieć żyłek rozświetliła się na fioletowo. Dotknięcie kamienia zaowocowało również delikatnym i subtelnym brzękiem, jakby dotknęła szkła. Światło wskazało dziewczynie dalszą drogę - szyb łagodnie schodził w dół. Ezreal nabrał powietrza. - Muszę stąd wyjść. Muszę wyjść! Natychmiast! - wysapał i odwrócił się, ale na jego drodze stanął Jayce. - A to dlaczego? - Odsuń się! - wrzasnął. Ale że Jayce tego nie zrobił, Ezreal upadł na kolana i schował głowę w dłoniach. Wstrząsały nim dreszcze.
  8. - Shiro? Co ci jest? - zapytał Ezreal, zdziwiony nagłą poprawą stanu dziewczyny. Gardziel skalna zrobiła się wąska, a dziewczyna musiała przykucnąć, aby iść dalej. Jak zauważyła, wszystkie kamienie poznaczone były cieniutkimi żyłkami. Jayce zeskoczył do przedsionka i ruszył za Shiro i Ezrealem.
  9. - To tutaj, Jayce - oznajmił Ezreal. Położył Shiro na ziemi i zaczął wczołgiwać się do środka. Ale Shiro nie trzeba było już nieść. Z chwilą gdy dotknęła ziemi, wstąpiły w nią siły. Ból dalej promieniował, ale mogła teraz iść. Czuła nagły przypływ energii i czuła, że musi koniecznie wejść do środka. Wiedziała, gdzie. - Trochę ciasno - stwierdził oficer.
  10. - No... dobrze - odpowiedział zdziwiony. Skręcił lekko na wschód - w odpowiednim kierunku. - Jayce, tam idziemy. - Dlaczego? - Bo rozpoznaję drogę - odparł Ezreal. Skłamał, ale Jayce zbyt pewnie stąpał po ziemi, aby przejmować się niejasnymi przeczuciami. Pół godziny później, gdy Shiro była już na skraju świadomości, natrafili na dziurę w ziemi - wylot szybu jaskini. To tam uczucie nakazywało iść Shiro. Przyciągało jak pszczołę do ula.
  11. - Co? - zapytał. Dotknął dłonią policzka. W tym samym momencie zadrżał, ale nie wypuścił Shiro z objęć. - Chodźmy tam prędko. Ruszyli w stronę domniemanej jaskini. Jayce prowadził, Ezreal ze względu na obciążenie zostawał trochę z boku. Za ich plecami rozległy się mechaniczne piski, skrzypy i wystrzały. - Jajogłowy robi imprezę z martwymi? - zapytał Jayce. - Mówił, że musi wypróbować wynalazek. Myślę, że dobrze się bawi - odparł Ezreal spokojnie. A w głowie Shiro pojawiło się dziwne uczucie. Coś ciągnęło ją w kierunku, w którym szli. Czuła niejasną potrzebę podążania, bez wiedzy co czeka ją po dotarciu do celu. Tak jakby jeden z kierunków wydawał się jaśniejszy i przystępniejszy... I wiódł nieco bardziej na wschód, niż kierowali się Ezreal i Jayce.
  12. Zwłoki jak to zwłoki, były zupełnie martwe. Jayce spojrzał z powątpiewaniem na Shiro. - Kiepsko jeśli chodzi o współpracę - skomentował. A potem usiadł pod drzewem, tuż obok trupa i spojrzał w kierunku, w którym zwrócona była czaszka. -Co ty robisz? - zapytał Ezreal. - Ta twoja świątynia miała jakieś megauroczyste wejście? - Prawdopodobnie nie, wygląda jak zwykły wylot szybu jaskinii. - To idźmy o, tam - wskazał między drzewa.
  13. - Oczywiście, że tak - odparł. Wstał, podnosząc Shiro ze sobą i rozejrzał się po okolicy. Jayce podszedł do trupa i przyjrzał mu się uważnie. Ten z pewnością nie był upiorem, a jedynie nieruchomymi szczątkami. - Ej, Destino. Ona wskazała ci drogę?
  14. - Jak daleko do tej jaskini, groty, świątyni czy innego? - zapytał Jayce. - Musi być gdzieś tu! - powiedział nerwowo Ezreal. Wyjął z kieszeni powyginaną mapę. Ponieważ jednocześnie przytulał do siebie Shiro, wypadła mu z rąk. Zebrał ją i włączył latarkę czołową. - Powinna być dokładnie tu. Dokładnie! Musieliśmy coś przeoczyć... To znaczy, ja musiałem coś przeoczyć. Cholera! Pod drzewem naprzeciwko Shiro, zaledwie pięć metrów dalej siedziała kupka kości z włosami zaplątanymi w gałęzie.
  15. Wielki smok nie wyglądał na wystarczająco przytomnego, aby operacja się udała. Był kompletnie bezwładny i nie słyszał. - A gdybyś tak spróbował rozewrzeć mu pysk? - zapytała Elise w ciele pająka. Wyjątkowo wielkiego pająka. - Lepiej to zrób, Rennardzie. Pod łbem Aureliona rosły złote kłosy zboża.
  16. Nie przeliczyła się. Ezreal delikatnie objął Shiro i ją uścisnął, a kiedy wrócił jej wzrok... ... Kiedy wrócił jej wzrok, zauważyła, że jego twarz na powrót popękała. Wróciły czarne, porcelanowe szramy. Sama Shiro poza tym czuła, jak nieregularnie bije jej serce. Trupi jad działał. - Jak się czujesz? Jayce, co działa na trupi jad? - Trupi jad to toksyny w ciałach zmarłych. Zaraz po śmierci ciało zaczyna gnić, a kiedy gnije, produkuje trujące substancje. Są niebezpieczne, ale musiałaś otrzymać ogromną dawkę, skoro tak reagujesz...
  17. - Historie miłosne tak często kończą się śmiercią... Miłość jest nieopłacalna. Pomyśl o tym - rzekł. I zniknął. Shiro otwarła oczy. Wisiała nad nią głowa o białych włosach i druga, której zbyt dobrze nie widziała - Jayce. - Ej, żyjesz Destino?
  18. - O to właśnie mi chodzi. Poczekaj... I... - skierował wzrok na niebo i zmrużył swoje wszystkie sześć oczu. - Już. Twój odkrywca wie o tym, gdzie jesteś. A ty opowiedz mi historię. Śnisz, a więc czas w rzeczywistości płynie inaczej, niż tu. Tu nic ci nie grozi, ale radziłbym szybko odnaleźć sposób na wyleczenie się z trupiego jadu. Krąży w twoich żyłach.
  19. - Opowiedz mi historię - zawołał Sen. - Wielbię poznawać ludzkie historie, a w waszych snach zawsze są tak bardzo zniekształcone. Nie pamiętam jak to było, kiedy śniłem. Opowiedz historię - poprosił.
  20. - Moralność ludzka nie jest tym, co mnie interesuje. Postaw się w mojej sytuacji. Żyje już tak długo, że znalezienie rozrywki jest dla mnie niemal niemożliwe. Co przyjdzie mi z ratowania młodego rabusia Shurimy? - zapytał, przekrzywiając głowę i wpatrując się w Shiro z zainteresowaniem.
  21. - Mogę go nawiedzić, jeśli tylko zechcę. Ale potrzebuję zachęty. Dlaczego więc uważasz, że powinienem to zrobić? - zapytał Wędrowiec. Oparł głowę na dwóch ze swoich czterech rąk, pozostałe dwie położył na ziemi. - Liga upada. I upadnie z ogromnym hukiem. Wielu z członków zginie. Uznaj, że to przepowiednia.
  22. Pojawił się niemal od razu, gdy tylko dziewczyna zapadła w sen i odpłynęła. Siedział na piaszczystym podłożu, niebo upstrzone było gwiazdami. Wędrowiec gestem długiej dłoni zaprosił ją, aby usiadła przed nim. Nie zmienił się od ostatniego razu. Dalej był dziwny i dziwnie spokojny. Ale tym razem w pobliżu nie było Owcy i Wilka. - Usiądź. Macie kłopoty, ty masz pytanie, a ja mam czas. Jedno pytanie, jedna odpowiedź. Czym jest Liga? - zapytał.
  23. - O to chodziło. Widzisz? Jak chcesz, to potrafisz. - Pochylił się nad dziewczyną, położył rękę pod zgięcie jej kolan, a drugą na plecy. - Trzymaj się. Jayce podniósł Shiro i ruszył przed siebie. Broń trzymał pod pachą i można było się domyślić, że niesienie jednego i drugiego nie było dla niego łatwe. - Macie jakiś sposób komunikacji z Ezem? Heimerdinger mówił o kamieniu od czegoś mistycznego, magicznego, starożytnego czy coś...
  24. - To zacznij się zachowywać jak na swój wiek przystało, Destino! Jesteś na misji, a nie na randce w ciemno. I nie pochlebiaj sobie - warknął Jayce, wyraźnie rozeźlony. - Dasz radę iść?
  25. Shiro widocznie zapomniała, jak bardzo słaba jeszcze jest. Przy wstaniu zakręciło jej się w głowie i upadła na ziemię. A ból z dziwnej rany promieniował i rozrastał się. Jayce stanął nad nią z niebezpiecznym, powierzchownie uprzejmym uśmiechem. - Droga Shiro. Powiedz mi proszę, złotko, ile ty masz lat?
×
×
  • Utwórz nowe...