-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
Znaki rozwiały się, a piach zniknął. Na chwilę znowu zapanowała ciemność. Kiedy zniknęła, Arf znowu był w domu najemniczki na Coruscant. Syd wpatrywał się w niego, podobnie jak gospodarz. Flawia przecierała oczy. - i co? - zapytał Jedi.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
- Mógł, ale tego nie zrobił. Ja też mogłem zrobić wiele w samoobronie, a tego nie zrobiłem - wzruszył ramionami.
-
Problem polegał na tym, że nie mógł się poruszyć. W wizji nie istniał w sensie fizycznym - unosił się tylko nad piaskiem. Linia zaczynała się od kwadratu, który był przekreślony w środku - wyglądał trochę jak koperta. Potem biegła wzdłuż dwóch prostych linii, od których dochodziły regularne kształty przypominające plany budowli. Każdy miał inny kształt, ale główna linia je mijała. Skręcała wydostając się spomiędzy linii, aby podążać dalej do nieregularnych, kolistych kształtów i błądzić między nimi. Koniec był oznaczony okregiem.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
Jules wrócił do swojego wyglądu i przeskoczył na łóżko Angusa. Chwycił jego szczękę i rozwarł lekko. - Dawaj, chcę widzieć twoje kły - powiedział.
-
Flawia wstała i przyłożyła dłoń do czoła Arfa, zaciskając lekko palce. Sith poczuł impuls, lekką falę Mocy która rozeszła się po jego czaszce. Jakby coś wracało na miejsce, element układanki. Obraz z oczu rozmazał się, pozostały tylko dwa czarne punkty - oczy nautolanki, które rozbłysły białym światłem. Sith poczuł na twarzy piasek i ciepły powiew wiatru, dość nieprzyjemny. Ukazał się przed nim obraz - schemat narysowany prostymi liniami na piasku, całkiem wyraźny. Proste linie ciągnęły się pomiędzy dwoma nieregularnymi, tworząc coś na kształt ścieżki.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
- Tak, tak, wiem, jesteś nietoperzem i pijesz krew. Też mogę być - stwierdził. Jego skóra zrobiła się biała, pod oczami pojawiły się cienie. Włosy znikły, uszy wydłużyły się i zakończyły spiczasto, a z sinych ust wyrosły dwa ostre zęby. Nosferatu jak się patrzy. -Dobrze? Wyglądasz tak w nocy? -zapytał.
-
- Kawa! Jeśli byłbyś uprzejmy... - odchrząknął Jules, a w środku aż się trząsł. Kawa to więcej energii, tym samym więcej durnych pomysłów. O, tak. Przywitał czarodziejka który wszedł do domu. - Pijesz krew i gwałcisz, tak? Nieźle. Dobrze, że nikt z nas nie jest płci żeńskiej... Chyba. - Rozejrzał się nieufnie po lokatorach.
-
- Dobre. Chwytliwe imię. Wpada w ucho - stwierdził całkiem poważnie. - Potwór? Śpisz w szafie, albo pod łóżkiem, ta? - zapytał, odbijając od ściany piłkę wyciągniętą z torby.
-
- Witam serdecznie, nietoperzowaty koleżko - odparł Jules i wyciągnął rękę do towarzysza. - Jules, zwany też Julesem, jak również Perceval-twoja-matka-się-o-tym-dowie, Weźcie-to-ode-mnie i inne temu podobne. Ten tutaj to kto? - zapytał, wskazując na węża.
-
Jules wparował do domku ze swoim bagażem, mijając po drodze jakiegoś badassowego wampira z wężem. Otworzył drzwi z kopniaka, pobiegł do pomieszczenia w którym powinno się spać i rzucił się na łóżko przy oknie, dobijając nim do ściany. - Moje, zajmuję - oświadczył.
-
Syd przewrócił oczami i stuknął dwa razy w czoło Arfa, wyrywając go z medytacji. - Zostaw. Wizję ma najpewniej. Albo zacznie mówić, albo zrobi to dopiero jak się wybudzi. W każdym razie trzeba słuchać. Padawanka zwróciła twarz ku twarzy Arfa i wyciągnęła do niego dłoń.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
- Nie. To lepiej. Teraz pozostaje pilnować małą grupę, ma to swoje zalety - odrzekł. Weszli do domu, gdzie siedziała już pani May obok Flawii na kanapie. Na stole znowu stały posiłki, ale tym razem emerytowana najrmniczka wyglądała na wystraszoną. Nautolanka siedziała chwiejąc się lekko, z półprzymkniętymi oczami. Jej aura była niewyraźna. - Siedzi tak kilka minut, nie reaguje - poinformowała kobieta. Syd podszedł bliżej i przyklęknął obok kolan dzieciaka, wpatrując się uważnie w jej twarz.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
Postanowił odczekać do końca dziwnego procesu, gapiąc się nieufnie na nieznajomą. Albo wilkołak, albo wampir na głodzie. Nie, wilkołak - przecież jadła kanapki.
-
Czuł się dziwnie, będąc macanym przez nieznajomą. W pewnym momencie przyłożył dłoń do jej twarzy i wyprostował rękę, uniemożliwiając dalsze manewry i ograniczając pole widzenia.
-
- Dziękuję, ale dam radę. Nie zapewnia mi to bezpieczeństwa, ale rozwinęłam tu naprawdę rozległą sieć wpływów. Poradzę sobie. Wezmę Twi'leka i żołnierza ze sobą, damy radę. Do zobaczenia. - Zaczęła oddalać się wąską uliczką. Widocznie nie zamierzała już wracać do domu pani May. Syd pozdrowił Yahvi i kontynuował smętną podróż do siedziby.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
Wąż nie spodziewał się takiej reakcji. Rozluźnił mięśnie i upadł na podłogę. U stóp Mori leżał teraz z powrotem Jules, podpierając się rękami. Miał zdegustowany wyraz twarzy. - Nie znasz się na żartach - stwierdził smutno.
-
W mgnieniu oka zamiast wyraka na miejscu Julesa siedział duży wąż, który po ostrzegawczym syknięciu owinął się wokół Mori i zacisnął w swoich splotach. - I co teraz? - zapytał.
-
Jules w postaci małego owadożercy wpatrywał się w wilkołaka bez ruchu i tak zamierzał zostać jeszcze przez chwilę - dopóki nie rozwinie się akcja.
-
- Gdyby tylko miała się z czego rozbierać... - Mauriel westchnął ze zrezygnowaniem i ruszył aby wyjść z piwnicy. - To idziemy jeszcze do tego Starego Tristram? - zapytał Lacusa.
- 90 odpowiedzi
-
- rpg
- diablo III
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Jules zmienił się w wyraka upiora i zamrugał ogromnymi oczami, tym samym żartując sobie z reakcji dziewczyny. Siedział teraz na stole z ogonem owiniętym wokół tylnych łap.
-
- Pomoc mandalorian to dobry plan, ale ja nie polecę z wami - stwierdziła mistrzyni. - Dacie radę beze mnie, ja uda się na Felucję, pomogę im się chociażby ukryć. Wylecę rano - zdecydowała.
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
- Masz dziwną twarz - odezwał się Jules, kładąc ręce na stole i głowę opierając o przedramiona. Jego zdaniem był to najlepszy możliwy tekst na rozpoczęcie znajomości. Wpatrywał się w Mori ciekawsko. - Smacznego, nie udław się.
-
- Mandalora... Mandalora to dobry wybór. Felucja nie, bo tam na samym początku przylecą i... właśnie! - Torgutanka zatrzymała się. - Wymordują leśnych felucjan! Przecież oni są wrażliwi na Moc, Felucja to pierwsze miejsce na które Republika wyśle posiłki oprócz Korribanu. Wyglądało to tak, jakby mistrzyni miała zamiar coś z tym zrobić. Jakieś większe przedsięwzięcie... Tylko jak?
- 867 odpowiedzi
-
- gwiezdne wojny
- chewie we are home
- (i 2 więcej)
-
Jules rozejrzał się w poszukiwaniu ofiary, ale że póki co wybór był zbyt duży, zdecydował się kulturalnie usiąść na krześle i udawać poważnego obywatela. Wybrał stół przy którym siedziała jedna osoba - dziewczę spożywające kanapki, urody całkiem konkretnej. Po krótkim namyśle Jules stwierdziłby, że w skali od 1-3,14 dałby jej Π*r2. Podszedł, odsunął nonszalancko krzesło i usiadł z kamienną miną naprzeciwko.
-
Jules przymierzał się do wejścia do szkoły i podążenia prosto do jadalni, kiedy dotarło do niego, że oknem będzie bardziej efektownie. Zlokalizował jadalnię i podszedł do ściany. Chwycił parapet dłońmi i pociągnął się do okna, które było uchylone. Sięgnął ręką do klamki i otworzył okno, po czym wślizgnął się do środka. Do jadalni pełnej ludzi. Poprawił czarny płaszcz, teraz rozpięty i rozejrzał się z fachową miną. - Spokojnie, cywile. Jesteście teraz bezpieczni!