Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Jesteś pierwszym który się oparł łapówce - zauważyła Clarice i zaprowadziła Shattera do swojego gabinetu, na badania. Zamknęła za sobą drzwi. W międzyczasie poczułą dziwny ból głowy, a potem coś jakby ktoś próbował się z nią skontaktować. Czyżby bawił się ktoś z eksperymentu Brain?
  2. Clarice podała i Shatterowi cukierka. - Na dobrą współpracę - powiedziała i przedstawiła się. - To jak, pójdziesz ze mną?
  3. - Shatter - odezwała się Clarice i nachyliła nad Obiektem. - Wiem, że nie śpisz. Wszyscy macie zbyt lekki sen, żeby nie słyszeć ak ktoś wchodzi. Chodź, zabiorę cię na badania. Nie będą bolały.
  4. Doktor Clarice ruszyła do celi obiektu o nazwie Shatter. Kolejny dzień, kolejne rutynowe badania. Starała się iść jak najdalej od piramidogłowego stwora. Zauważyła, że monstrum trzyma w rękach Rage'a. Kolejne badania nad skutecznością tego chorego wytworu? Nie zastanawiając się dłużej, zdjęła barierę z celi Shattera i weszła do środka.
  5. - Mhm. Łatwo powiedzieć... Ale dobrze. Co, ja nie dam rady? Tylko... Gdybym spadła i umarła, proszę ze mnie nie robić zombie. Dobrze? - zapytała i nie czekając na odpowiedź wstała oraz poszła pod najbliższe drzewo, wyglądające na drzewo możliwe do zdobycia. Westchnęła i chwyciła nabliższą gałąź. Kilka razy przymierzała się do wejścia i w końcu, po piętnastu minutach udało jej się zawisnąć na gałęzi. - Liczy się? - krzyknęła.
  6. - Wyzwanie - powiedziała Tori, mając nadzieję na kreatywne zadanie. Z drugiej strony, patrząc na płonący but Jess, Tori nie była pewna swojego wyboru.
  7. - Nie masz za co - odpowiedziała. Przykryła dziewczynkę kocem i wręczyła maskotkę do rąk. - Spróbuj zasnąć. - Laborantka przytuliła mutantkę, po czym wstała i ruszyła odprowadzić Rage'a do jego celi.
  8. - Cóż... Nie, nie wszyscy - odpowiedziała, zwracając się do Rage'a. Kiedy zaczął się atak Eve, Clarice była już niedaleko jej celi. Położyła w pozycji półleżącej dziewczynkę na kocu zabranym z legowiska, sprawdziła jej źrenice. - To przez stres - orzekła, ni to do siebie, ni do Rage'a.
  9. Kent otrzymał kuksańca pod żebro od Tori. - Prawda, ale dla zasady musiałam przyłożyć. - Uśmiechnęła się promiennie.
  10. - Za co miałabym was nienawidzić? - zapytała.
  11. Clarice schyliła się i wzięła na ręce Eve. - Rage, mam nadzieję że dasz radę iść.
  12. - Coś ci zrobił? - zapytała Clarice, gdy już zniknęli z pola widzenia Alicii.
  13. Doktor Starling nie mówiła nic przez chwilę, próbując połapać się w sytuacji. Dziwny stwór z metalową piramidą zamiast głowy i przerażona Eve oraz Rage. Zebrała się w sobie, wzięła za rękę Eve i pokazała Rage'owi, żeby szedł za nią.
  14. - Alicio, po co testować go na mutantach, nad którymi tyle pracowaliście? - zapytała Clarice.
  15. - Nie wiem, Eve. kazano mi was przyprowadzić na poziom A. mam nadzieję, że nie będzie bolało - powiedziała i wprowadziła dwójkę mutantów do sali, w której stała już Alicia.
  16. - Cieszę się - odpowiedziała. Wzięła Rage'a pod ramię i ruszyła we wskazane miejsce, po drodze zahaczając o celę Eve. - Jak się spało? - zapytała, prowadząc ją za rękę.
  17. - Nie wiem, jaki cel będą miały badania. Nie chcę zadać ci bólu - odpowiedziała. Wyłączyła barierę i weszła do środka. Podała chłopakowi rękę. - Idziesz?
  18. - Cześć Rage - przywitała się tradycyjnie Clarice, stojąc przed klatką obiektu. - Nazywam się Doktor Clarice Starling. Czy pozwolisz mi zaprowadzić się na badania? - zapytała.
  19. - Dobra jest. Chodź, wracamy - powiedziała, zdejmując rękawiczki lateksowe i wrzucając je do jednego z koszy. Wyprowadziła chłopaka na zewnątrz i wróciła z nim do jego celi. - Dziękuję - rzekła i uśmiechnęła się do niego ciepło.
  20. - Chciałabym obiecać ci, że zobaczysz kiedyś świat, ale nie mogę. Mam tylko nadzieję, że kiedyś uda wam się opuścić to miejsce - powiedziała. - Otwórz paszczę.
  21. - Rozumiem - powiedziała. Założyła lateksowe rękawiczki na dłonie, wyjęła z opakowania cienką igłę, włożyła ją do strzykawki i odkaziła rękę Flame'a. Delikatnie chwyciła między dwa palce jego skórę, po czym powoli wbiła igłę w zgięcie ręki. - Na szczęście widać ci żyły. Znam takich, co to kilka razy im się trzeba wbijać, żeby krew poleciała, a i tak skutki są mierne... - mówiła. gdy strzykawka była pełna, wyjęła igłę i przyłożyła wacik do miejsca wkłucia. - Trzymaj mocno - powiedziała Clarice. Przelała krew do specjalnej probówki, wyrzuciła igłę i strzykawkę i wyjąwszy z kieszeni kitla fioletowego cukierka, podała go Flame'owi.
  22. - Usiądź tutaj - poprosiła, wskazując na zielone krzesło z oparciami na ręce. - Boisz się igieł? - zapytała.
  23. - Jakim cudem jesteś taki radosny? - zapytała Doktor Clarice. - Nie zrozum mnie źle. Chodzi tylko o to, że nie rozumiem jak ktoś siedząc całe dnie w klitce może być tak pogodny... - poprowadziła chłopaka do przydzielonego sobie gabinetu i otwarła przed nim drzwi.
  24. - Mam nadzieję, że to był komplement - odpowiedziała. Otwarła barierę, weszła do środka i podała rękę mutantowi.
  25. - Jesteś pierwszym uśmiechniętym, którego tu widzę. Nazywam się Clarice - przedstawiła się. - I mam przeprowadzić rutynowe badania. Pójdziesz ze mną? Proszę? - zapytała.
×
×
  • Utwórz nowe...