Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd wypadł z domu i ruszył do wskazanego budynku. Zrównał się krokiem z dziewczyną. - Witam - rzekł do niej i podał rękę.
  2. - Tradycyjne metody ssą. Wybuchy są najlepsze! Spalmy wszystko, najlepiej cały las! - Powiedziała Tori tonem maniaka, po czym odchrząknęła. - To znaczy... Wiecie. Tak, zapalmy to normalnie, bo komuś coś złego może się stać...
  3. - Masz ją i dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytała płaczliwym głosem.
  4. -To też prawd...aaaj - ostatnie słowo zostało przeciągnięte, ponieważ Tori ze swoim mistrzowskim zmysłem równowagi potknęła się o kolejną nierówność na drodze. - Nie lubię nocnych wycieczek.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd stanął przed niewielkim budynkiem niedaleko jeziora. Z zewnątrz prezentował się całkiem dobrze, chociaż niektóre elementy wskazywały na to, że domek ma pewne związki z kaplicami cmentarnymi - tak jak dwie kolumny wbudowane w ścianę, zakończone łukiem i zwieńczone zwornikiem, oraz drobne zdobienia w kształcie liści akantu. Ściany zrobione były z kamienia, ale okna z drewnianymi ramami zakończone u góry łukami pozwalały dojść do wnętrza budynku dużej ilości światła. Chłopak pokiwał głową w zamyśleniu. - Prezentuje się całkiem dobrze, to fakt. Niestety nie wiem, jak wyglądał twój grób. Sam rozumiesz, nie mogę ocenić czy był bardziej okazały - powiedział do niewidzialnego towarzysza. Albo do siebie. Hades znany był ze swojego nieco szalonego usposobienia, więc jego potomek także miał prawo nie do końca być normalnym. Nacisnął mosiężną klamkę i wszedł do środka. Po kilku sekundach zamknął za sobą drzwi i rzucił torbę na podłogę z ciemnych desek. Domek podzielony był na trzy części - niewielki przedpokój, łazienkę i pokój - największe pomieszczenie. Przedpokój był wąskim pomieszczeniem prostopadłym do drzwi wejściowych. Kamienne ściany były wygładzone i pokryte różnymi, skomplikowanymi wzorami. W lewym rogu, tuż obok wejścia do pokoju stała szafa z czarnego drewna. Łazienka od przedpokoju oddzielona była drzwiami, które - jak łatwo było się domyślić - skonstruowane były z czarnego drewna. Pomieszczenie było niewielkie, podłoga wyłożona była czarnymi płytkami zaakcentowanymi wiązkami srebra. Znajdowały się w niej prysznic, umywalka, toaleta i lustro w ciemnoszarym kolorze. W tym pomieszczeniu nie było okien, ale wystarczającą ilość światła dawały naścienne lampy włączane przyciskiem przy drzwiach. Pokój znajdował się po prawej stronie od wejścia. Największe pomieszczenie również miało podłogę z ciemnych desek i kamienne, gładzone ściany. Pod oknem stało łóżko z przygotowaną już, srebrno-czarną pościelą i dużą ilością poduszek. Obok stała szafka z ciemnego drewna, na niej zaś stała niewielka lampka dająca ciepłe światło. Tu również znajdowało się lustro, oprawione w przecieraną, srebrną ramę. Wisiało tuż obok wąskiego regału z książkami. Całe pomieszczenie sprawiało dość przytłaczające wrażenie, chociaż srebrne dodatki nadawały wnętrzu lekkości. Syd podszedł do regału i przez kilka minut przeglądał tytuły książek, dotykając koniuszkami palców ich grzbietów. Na regale stała też ludzka czaszka. - Całkiem nieźle - ocenił Syd i usiadł na łóżku, sprawdzając jednocześnie jego miękkość. Po oględzinach swojej kwatery wyszedł i udał się nad brzeg jeziora.
  6. - Jakby za każdym razem jak się wywracam miało mi się coś dziać, już dawno byłabym martwa - odpowiedziała z uśmiechem, niewidocznym w ciemności.
  7. - Nie. Nie bardzo - przyznała. - Ale za to jestem już przyzwyczajona. Dzięki - odrzekła.
  8. Tori podążyła za swoimi towarzyszami w ciszy, aż w pewnym momencie wyłożyła się jak długa na ziemi. - Wybaczcie - rzekła zakłopotanym tonem. - Kamień... chyba.
  9. - Ha, to dobrze - odezwała się Tori w ciemnościach. - Jak daleko jeszcze?
  10. Tori patrzyła co chwilę, czy Cat idzie za nią. Szły już kilka minut, a przed sobą usłyszały kroki i ciche rozmowy.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    - Nie wiem jak ty, ja idę dalej - wyjaśnił chłopak i ruszył w kierunku swojego domu, pierwszego od jeziora. Po drodze zauważył dziewczynę siedzącą pod domem poprzedzającym jego kwaterę. Pomachał do niej.
  12. Tori chwyciła Cat za ramię. - Do lasu, bo nie wiem, czy wtedy mnie usłyszałaś - rzekła i po cichu ruszyła w stronę drzew.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    - I jedna i druga opcja zostały przeze mnie wypróbowane. Jak zabierałem dusze, to mnie ignorował. Jak dodawałem roboty, to pojawiał się mocno zdenerwowany Tanatos. - wzruszył ramionami. - To chyba twój dom. Ja idę dalej, mój jest pierwszy od jeziora - rzekł.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd roześmiał się na wspomnienie o ośmionogim koniu. - A twój ojciec nie zawsze był ojcem - dodał. - Ale nie myśl sobie, że go nie szanuję... - dopowiedział ostrożnie. - Co mam na myśli mówiąc "nabroiłem"? Jak najłatwiej przywołać kogoś, kto rządzi światem umarłych?
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    - Tak, miałem okazję. Przez pewien czas usilnie się starałem go spotkać... Trochę za bardzo się aż w to zaangażowałem i nie wynikały z tego dobre rzeczy... W końcu nabroiłem tak, że sprowadził mnie do siebie żeby mnie opieprzyć - powiedział.
  16. Tori kilka minut po wyjściu Krasnoluda wyszła z łóżka. - Koleżanki, wychodzimy - powiedziała szeptem. Na sukienkę nocną założyła bluzę, na nogi trampki. Ostrożnie otwarła okno, łapiąc w międzyczasie doniczkę z kwiatkiem, którą niemal zrzuciła na ziemię. Usiadła na parapecie, przełożyła nogi, po czym zeskoczyła na trawnik, po drodze potykając się i przewracając na ziemię. Na szczęście nie narobiła hałasu.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    - Syn Lokiego, tak? Ciekawe. Nie sądziłem, że kiedykolwiek spotkam potomka boga nordyckiego - stwierdził. - Spotkałeś kiedyś ojca? - ruszył w kierunku domów.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd potrząsnął energicznie ręką stojącego naprzeciwko gościa. - Nazywam się Syd Owens, to właściwie wszstko co chciałem przekazać. No i miło mi poznać - powiedział.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd podszedł do chłopaka, który zmierzał teraz zapewne do swojego domu. - Witaj, kolego - rzekł oficjalnym tonem i czekał, aż ten się odwróci by się przywitać.
  20. - Spotkajmy się o jedenastej trzydzieści pod lasem, na ścieżce - rzekła Tori, wychodząc z pokoju.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Syd usiadł na ławce przed budynkiem. Widział jak do środka wchodzi chłopak, a potem jeszcze dziewczyna. Uśmiechnął się do nich obu. - Tak. To naprawdę ciekawe, że po tylu latach wciąż wiesz, gdzie co się znajduje - powiedział, patrząc przed siebie.
  22. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    - Dziękuję. Miłego dnia - odpowiedział Syd. - Jestem pod wrażeniem twoich zdolności nawigacyjnych, Septymiuszu - rzekł bez skrępowania do siebie i wyszedł z budynku. Postanowił poczekać na nieznajomego na zewnątrz.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Herosi [Gra]

    Odosobnione ruiny budynku, dawnej wartowni. Kolumny z odpadającym tynkiem i złuszczoną farbą - kiedyś zapewne białą - mija wysoki młodzieniec o długich, czarnych włosach. Na sobie ma czarny bezrękawnik, czarną, rozpinaną bluzę, czarne spodnie i równie czarne, sportowe buty. Mimo względnie ponurego ubioru, on sam nie należy do ludzi zbyt poważnych - ale o tym będzie można przekonać się później. u boku ma dość sporych rozmiarów, szarą torbę na ramię.Robi długie, pewne kroki, a ich echo roznosi się po zniszczonych pomieszczeniach. W pewnym momencie zanikają zarówno odgłosy, jak i cała postać. Syd Owens - bo tak nazywa się owy osobnik - przed chwilą przekroczył portal prowadzący z wartowni do terenu pośrodku lasu - to tu spędzi najbliższe dni swojego życia. Rozejrzał się wokół siebie i po krótkim zastanowieniu skierował się w stronę zabudowań. - Sądzisz, że to tutaj, Septymiuszu? - zapytał. W pobliżu nie widać było żadnego innego człowieka. - Skoro tak sądzisz... sprawdzimy - rzekł i wkroczył do budynku. Zauważył starca o długiej brodzie, i to właśnie u niego postanowił zasięgnąć rady. - Witam, nazywam się Syd Owens - przedstawił się. - Z Królestwa Podziemia, bękart Hadesa - dodał. - Gdzie mogę się skierować? -zapytał. Dopiero po chwili zauważył innego interesanta, więc uśmiechnął się i odsunął na znak, że poczeka.
×
×
  • Utwórz nowe...