Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Wiem. Chodźmy sprawdzić najpierw, czy to przypadkiem nie sprawka demona - zaproponowała Elizabeth. I wtedy rozległ się przeraźliwy, choć przytłumiony nieco krzyk jakiejś kobiety. Dobiegał z wyższego piętra.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Ha, ha, ha. Zapytaj lepiej, gdzie nie można tu czegoś ukryć. Ten dom jest pełen zakamarków, pomijając już poddasze i piwnice pod nim. Jedno jest pewne: jeśli ktoś tu został zamordowany, sprawca nie ucieknie. Spójrzcie tylko. - Syd wskazał na okno na końcu korytarza. Burza była wyjątkowo potężna, a niosła ze sobą porywisty wiatr i oberwanie chmury. Oczy portretów na korytarzu z powrotem zwróciły się ku grupce ludzi. Elizabeth przysunęła się trochę bliżej Jonathana.
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Albo jest tu drugi shinigami - przypuściła Elizabeth. - Sądzę, że powinniśmy poszukać ewentualnych zwłok. To w końcu tylko domysły - rzekł Anioł. - Ducha pozbędziemy się rano. Poza tym, nie przeszkadza. Tylko patrzy... - Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Tak. To był obraz pewnego Doriana. Pomińmy tę kwestię. Żniwiarzu, wiesz co ta maszkara oznacza? Gdzieś tu w rezydencji zginął człowiek. W ciągu ostatnich dwóch godzin - poinformował Syd.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Zobaczymy, czy będzie potrzebna - odrzekł. - Ale raczej jej nie stosuję. Wolę mniej znane, ciekawsze metody. Wszystkie portrety na ścianie z uwagą śledziły ruchy grupy zmierzającej do pokoju z dziwnym obrazem. Anioł przyjrzał się mu po dotarciu do pomieszczenia. - Ależ ty jesteś szpetny, Dorianie - szepnął. Przyłożył do powierzchni płótna dłoń, która zajaśniała w momencie. Syd oderwał rękę od obrazu. - Ciekawe. Nawet się nie przejął.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Bardzo możliwe, że nie jednego ducha. Nie działałby na takie odległości. Prowadź - powiedział. - Jess, chodź z nami. I proszę o ciszę, wszystkich. Możliwe że inni goście nie borykają się z takimi kłopotami - rzekł. Na dworze tymczasem zaczynała się burza. Z oddali słychać było grzmoty, a i od czasu do czasu błysnął piorun.
  7. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Drzwi otworzyły się. - Słucham, żniwiarzu - powiedział Syd i wpuścił Jonathana oraz Elizabeth do środka.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Co dokładnie? - zapytała. - Czekaj! Wróciła do łóżka i zabrała swój sztylet, próbując ignorować natarczywy wzrok obrazu. Zamknęła drzwi. - Jest dość ciemno. Widzisz cokolwiek?
  9. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Dziewczyna podeszła bliżej i przyjrzała się obrazowi. Podobnie zareagował obraz - uważnie przyjrzał się Elizabeth, przekazując w swoim spojrzeniu bardzo nieprzyjemne emocje. Odsunęła się z obrzydzeniem. - Gdziekolwiek pójdziesz, idę z tobą. Nie zostanę tu z tym... trupem - ostrzegła. - Uważam. Ktoś coś tu ze sobą wniósł... I to bynajmniej nie demon - stwierdził Syd.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Elizabeth zaświeciła lampkę stojącą przy łóżku. Spojrzała na puste palenisko, a potem na portret. W pokoju wciąż jednak było ciemno, a lampka nie dawałą na tyle światła, żeby mogła zobaczyć zmiany jakie zaszły na obrazie. - Dziwne - powiedziała.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Obraz w pokoju Alois i Lacie, otyła starsza dama teraz wbijała swoje spojrzenie prosto w diablicę. Alois wydawało się, że wcześniej kobieta patrzyła w okno... Ale może tylko jej się wydawało? Ogień w pokoju Elizabeth i Jonathana zamigotał, po czym kilka sekund później zgasł gwałtownie z sykiem. Oblicze młodzieńca na portrecie zmieniło się nie do poznania. Nie uśmiechał się lekko jak przedtem, bo w ogóle nie miał warg. Krzywe, pokrwawione zęby sterczały z nagich dziąseł, jego nos wyglądał, jakby był zgniły. Wpatrywał się nienawistnie w żniwiarza swoimi wytrzeszczonymi, zaczerwienionymi gałkami ocznymi. Włosy natomiast przerzedziły się tak bardzo, że widac było łysinę. Co za malarz stworzyłby takie paskudztwo? - Jon, ja rozumiem że ty lubisz taka temperaturę, ale mnie jest zimno. Po co gasiłeś ogień? - zapytała Elizabeth, która także nie spała. Jess mogła odnieść wrażenie, że w pokoju nagle powiał chłodny wiatr. Anioł wstał z łóżka i podszedł do okna sprawdzić, czy jest zamknięte. O dziwo - było.
  12. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Miło mi to słyszeć - odrzekł Syd uprzejmie. Zaprowadził Jess do swojego pokoju. Kilka minut później sam był już w łóżku. - Idź lepiej spać. Jutro trzeba będzie wstać przed gośćmi. Dobranoc. W pokoju Elizabeth panowała idealna cisza, pomijając dźwięki wydobywające się z ognia. Mimo ciepłego światła z ogniska pokój wypełniała nieprzyjemna atmosfera. Możliwe, że to częściowo przez zimno. Możliwe, że przez jesienną aurę. Możliwe też, że pokój - lub jego wyposażenie - nie do końca były zwyczajne. Na przykład portret nad kominkiem. Przystojny młodzieniec na nim miał teraz bardzo dziwne oczy, tak jakby... ruszały się. A może to tylko migotanie z paleniska? Jonathanowi udało się zajść nie dalej niż na werandę, drzwi wyjściowe były bowiem zamknięte na klucz. - Czy pan czegoś potrzebuje? W czym moge pomóc? - zapytał stary lokaj, który pojawił się za plecami żniwiarza bezszelestnie. W ręce trzymał zapaloną lampę naftową.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Tak, chcę - powiedziała. Wyjęła nóż zza poduszki, wyskoczyła z łóżka, przebiegła pokój i wlazła pod kołdrę w drugim łóżku, przy okazji wsadzając sztylet pod poduszkę. - Dobranoc. Nie tłucz się, jak będziesz wracał. - Nie drzyj się - powiedział. - Prawdą jest, że bez ciebie stracę źródło energii i zostanę oderwany od życia ziemskiego. Ale nie traktuj mnie łaskawie jak zło konieczne. Po tych kilku latach troski o ciebie, mogłabyś okazać trochę współczucia. Zwłaszcza, że ja do ciebie negatywnych uczuć nie żywię. A teraz chodź i proszę cię, cicho - powiedział. - Czy potrzebuje pan czegoś? - zapytał Syd, wychylając się z pokoju i patrząc z podniesioną brwią na Jonathana.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Za drzwiami stał Syd, nikt poza nim. Ani śmierć, ani morderca, ani gwałciciel. - Ja nie chcę cię straszyć, ale mam wrażenie że dzisiaj w nocy nie będzie spokojnie. U mnie w pokoju są dwa łóżka, a wolałbym żebyś sama w pokoju nie zostawała. Musisz znieść moją obecność te kilka godzin - powiedział do niej. - Jak tam sobie chcesz. Ja sądzę, że jest zbyt zimno nawet jak na jesień - upierała się. Wstała z łóżka, otwarła jedną część okna i wystawiła rękę na zewnątrz. - Na zewnątrz temperatura jest dokładnie taka sama jak tutaj, a przecież pali się w kominku. Ten ogień jest jakiś udawany - stwierdziła i wróciła do łóżka. Z torby podróżnej wyjęła pochwę ze sztyletem i wsadziła pod poduszkę.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    W pokoju Jess rozległo się pukanie do drzwi. - Podobać może i sie podobał. Czy go lubię? Nie. Idę do łazienki. Przy okazji... Ja wiem, jest jesień. Ale nie wydaje ci się, że tu jest... wybitnie zimno? - zapytała. Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz. Po kilkunastu minutach była z powrotem w pokoju, ubrana w koszulę nocną. Odsunęła ciężką kołdrę i weszła do łóżka.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Zabawa trwała jeszcze kilka godzin, zawierała w sobie nie tylko taniec. Wieczorem większość gości była już zmęczona, a niektórzy zrobili się wręcz zbyt głośni. Gospodarz wyszedł na parkiet. - Drodzy państwo, lokaj odprowadzi was do przydzielonych wam pokoi - oświadczył. - Po drodze zostaniecie zaznajomieni z rozmieszczeniem poszczególnych pomieszczeń w domu. Życzę wam dobrej nocy - zakończył. Wedle obietnicy, wszyscy goście zostali odprowadzeni do swoich pokoi. Alois i Lacie dostały pokój na pierwszym piętrze, pośrodkudługiego, wysokiego korytarza. Wzdłuż ściany porozwieszane były obrazy z wizerunkami członków rodu, drewniana podłoga przykryta była bordowym dywanem, zaś wysokie okna zdobiły bordowe zasłony w złote wzory. Sam pokój również był obszerny. Naprzeciwko siebie, prostopadle do okna stały dwa, duże łóżka, obowiązkowo z baldachimami. Obok stały szafki nocne z lampami naftowymi. Na podłodze zaś leżał dywan, pod jedną ze ścian był kominek. Nad kominkiem zaś wisiał spory obraz przedstawiający starą kobietę w bogato zdobionej sukni. Obraz oprawiony był w złotą ramę. Łazienka znajdowała się naprzeciwko pokoju. Podobnie wyglądał pokój przydzielony Jonathanowi i Elizabeth. Nad kominkiem jednak obraz wygladał inaczej - przedstawiał przystojnego młodzieńca w szarobłękitnym płaszczu, o czarnych włosach opadających na ramiona. Na kominku stał statek w butelce, okno zasłonięte było beżowymi zasłonami. - Miłej nocy życzę - rzekł lokaj.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Mężczyzna, Henry Calford - jak się później przedstawił - ujął dłoń Alois i poprowadził na parkiet. Również Lacie długo nie pozostała przy stole, wyprowadzona na parkiet przez Hrabiego Geoffreya Firth, jasnowłosego o pociągłej, chociaż wesołej twarzy. Przy stołach wciąż siedzieli jeszcze goście, również kobiety.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    Napięta atmosfera ulotniła się całkowicie. Niektórzy rozluźnili się pod wpływem alkoholu, innym dobrze zrobiła rozmowa ze znajomymi twarzami. Do stołu Alois i Lacie podszedł mężczyzna o ciemnych, krótkich włosach. Uśmiechał się miło i wygladał na uprzejmego. - Czy da się pani zaprosić do tańca? - zwrócił się do Alois.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Strasznie by mi się to nudziło - odrzekła Elizabeth. - Czy mogę prosić panienkę do tańca? - zapytał pewien ciemnowłosy, na oko dwudziestokilkuletni jegomość który nagle znalazł się przy stoliku. Zaczęła grać muzyka, a do Jess podszedł John.
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Ignorant - mruknęła. Przez chwilę siedziała i patrzyła na gości rodziny Perceval. - Powiedz, co wy właściwie robicie po pracy? - zapytała. - W czasie wolnym, jak już zbierzecie te kilka duszyczek i skierujecie tam, gdzie trzeba.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Prosiłam o potwierdzenie prostoty planu i dobrego pomysłu, nie o filozoficzne rozprawy dotyczące danse macabre - powiedziała.
  22. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Tak? To miłe z twojej strony. Wtedy wyjadę do Indii, słuch po mnie zaginie i z nikogo nie będę musiała wychodzić. Dobry plan, przyznaj że dobry. - Oparła podbródek o rękę.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś był tak zdesperowany żeby żenić się z trupem - odparła. - Ale powiem ci, że jak na dwa tysiące lat to dobrze się trzymasz. - Elizabeth wyszczerzyła się triumfalnie.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Znajdziesz mi męża i jak później rozwiążesz sprawę paktu? Musiałbyś wynieść się z mojego domu. Z drugiej strony fakt, to podejrzane że jeszcze nie mam kandydata na małżonka. Będzie nieprzyjemnie, kiedy ludzie zaczną podejrzewać romans między mną, a tobą - mówiła z przymrużonymi oczami. - Skandal na cały Londyn. - Raz jeden uwierzyłabyś w moją dobrą wolę - szepnął do Jess. - Niektórzy z gości tutaj mogliby cię skrzywdzić, żeby uprzykrzyć życie ziemskie mnie. Rozumiesz? - zapytał.
  25. Arcybiskup z Canterbury

    Multisesja: Pakt

    - Bo z nikim tego nie konsultowałeś, a i nikt się specjalnie nie upominał - odezwała się, patrząc na Jona z zażenowaniem. Syd podszedł do Jess i usiadł naprzeciwko niej. - Ja wiem, że bal to świetna rozrywka i chciałabyś spędzić czas z Cravenem, ale prosiłbym cię, żebyś trzymała się dzisiaj i jutro blisko mnie, dobrze? - zapytał.
×
×
  • Utwórz nowe...