Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Ukeź

  1. Prawda? Tak łatwe do powiedzenia, tak trudne do wykonania.

    A ja do tego jestem strasznym tchórzem, nie stać mnie na rozmowę...

     

    Rozmowa jest.. Ciężka. Często bolesna. Ale potem jest jakoś.. Trochę lżej. Ale i trudniej się pozbierać. Ale chyba trzeba porozmawiać. I mówienie, że jest się tchórzem to nie usprawiedliwienie. Jednak trzeba pamiętać, o jednej, ważnej kwestii. 

    Pod żadnym pozorem nie przeprowadzać takich rozmów inaczej niż osobiście..

    Dałbyś radę. Będzie ciężko. Ale dasz radę. Przydałby się ktoś, kto by Cię do tego zmusił. Wiem, że pewnie się z tym ludzie nie zgodzą, ale taka prawda.

     

     

     

    Skoro to przyjaciel, to powinien to zrozumieć. Nie znam go, i nie wiem jak się zachowa, ale człowiek czasami zachowuje się po prostu jak suki... nie miło, i raczej powinnaś to pamiętać, rozmawiając z nim. 

     

    Więc jeśli nie musisz być z nim, to w czym problem? Przywiązanie? Może przecież dalej z nim być w relacjach przyjacielskich. Pamiętaj jednakże, że nie będzie to łatwe i może minąć naprawdę wielu czasu, zanim całkowicie się "wyleczysz" z uczuć. A może to nie nastąpi nigdy. 

     

    Wiem jak zachowują się ludzie. Prawie przyjaciel, bo nie znam go aż tak długo, by go tak mianować, ale jednak ktoś bliski.

    A co do tego, że z nim być nie muszę. No bo nie muszę. Ale jest to przywiązanie w innym sensie. Znaczy.. Wiesz jak to jest, jak przez rok, ponad rok usiłujesz dusić w sobie uczucie, leczysz się z tego i już masz prawie czyste relacje, a potem dochodzi do czegoś między Tobą i tą osobą? To cholernie bolesne, jak coś, z czym walczysz taki czas i robisz w tym całkiem niezłe postępy, ktoś spieprzy jednym głupim zachowaniem, przez które uroisz sobie w mózgu, że może jednak coś z tego być. 

    Ale z drugiej strony sama jestem sobie winna. Nocowanie u osoby na której mi tak zależy to jednak masochizm. 

  2. Ja nie szukam miłości. Wręcz przeciwnie, od jakiegoś roku nie przywiązuję już się do ludzi. W ogóle. Zaczęłam leczyć się z serca.

    Problem pozostaje w tym, że jak już się wcześniej przywiązałam, to mam problem. I jestem masochistką, która jak już wspominałam, będzie próbować pierdyliard razy zanim da sobie spokój. Ale w sumie właściwie nigdy nie da sobie spokoju. Ale żeby nie było, nie, to nie podchodzi pod prześladowanie, czy coś. 

    I większość mi mówi, żeby dać sobie spokój. Z drugiej strony, dać sobie spokój, bez rozmowy? Cóż, skoro to powiedzmy, że prawie przyjaciel, to chyba źle bym się czuła, bez wyjaśnienia tego, jakkolwiek drastycznie by to zmienić relacje mogło.

    Ale szczerze? Ujmę to tak. Ja wcale nie muszę być z nim. Ogółem, to jakby był z kimś innym szczęśliwy to też jakoś bym z tym żyła. Nadal by mi na nim zależało, ale byłoby łatwiej. 

  3. Aaaa, opowiem i moją historię, bo w tej chwili od prawie miesiąca jestem w pokaźnej dziurze.

    (Zanim jeszcze opowiem, przyznam żem sam nieśmiały, więc i z taką przypadłością mozna poznać dziewczynę.

    Kwestia długich włosów, nie chodzi o pedzialskie fryzurki.. Tylko o dłuższe włosy. Mnie samego dziewczyna przekonała do zapuszczenia..)

     

    Okej, po kolei. Właśnie taki nieśmiały ja sobie poznał dziewczynę. Niby w sieci, ale za dużo to nie rozmawialiśmy. Postanowiłem pojechać w zeszłe wakacje. Zobaczyliśmy się, tydzień później była już moja.

    A ja się bardzo łatwo przywiązuję.. I chyba to mnie zgubiło. Ona młoda, dużo przed nią, a ja wierzyłem, że to będzie trwać wiecznie. I się przeliczyłem. Zostawiła mnie w dniu, w którym miał minąć dziewiąty miesiąc. I jakby mnie piorun strzelił, wszystkie moje plany poszły w cholewę. Tyle czasu, tyle radości, chociaż większość przez sieć, bo daleko.. I nagle koniec, od tak, nagle. I nie wiem co robić, gdy ja nadal coś czuję, a ona się nie odzywa. Czym mi wcale nie pomaga. Zacząłem pisać coś w rodzaju pamiętnika uczuć, byle tylko gdzieś przelać swoje odczucia, bo jak kłębię to w sobie, to jest nie do wytrzymania.

    Powiadają.. "tego kwiatu pół światu" Ale nie chcę innego kwiatu. Wybrałem ten, jedyny w swoim rodzaju, a on zwiędnął.

    Halp?

     

    Rozumiem ten sam problem, nieszczęsnego przywiązywania się do ludzi. Cóż.. Pisanie czegoś w rodzaju pamiętnika też jest znanym mi motywem. To pomaga, ale na krótszą metę. 

    Hmm.. Wiem, że to kiepska rada ale może.. Na razie spróbuj jakikolwiek kontakt z nią utrzymać. Może zwykłe relacje koleżeńskie. Głupia rozmowa raz na dłuższy czas. Byle jakikolwiek kontakt utrzymać. Bo ogółem, odcięcie się od takiej osoby jest trudne. 

     

    Przeczytałem, bo czytam.

    To mi przypomina mój własny związek.. mniej więcej. Było fajnie, mają być relacje koleżeńskie... Ale ni ma nic. Totalna cisza. I ja też mam huśtawki, więc cóż..

     

    No właśnie i co ja się zabieram za doradzanie Ci. Wychodzi na to, że oboje jesteśmy ciepłe kluchy i tyle.. 

    Ale wiesz, ja jednak, nawet jeśli będę wiedziała, że mam te relacje takie, że on nic do mnie nie czuje to jednak wiem, że wciąż będę mieć nadzieję. I będę próbować i czekać. I utrzymywać jakiekolwiek relacje. Bo mi zależy. A jak mi zależy, to będę próbować nawet 1000 razy, choćby za każdym razem kończyło się to załamaniem nerwowym. Ogółem jak jesteś masochistą jak ja, to też polecam..

     

     

     

    @Ukeś

     

    Wygląda jakby Cię po prostu wykorzystał. Osobiście nie miałbym wielkich nadziei. Radziłbym zostawić to z tyłu i po prostu pójść dalej. 

     

    Ale wiesz, generalnie to jednak nie nazwałabym tego wykorzystaniem, bo powiedzmy, że jednak to, hmm.. Cóż, jakby to ująć, to chyba najbardziej nieogarniająca czego chce osoba, jaką znam. Więc.. Ale może coś w tym jest. Wielkich nadziei to ja nie mam. Ale jakąś mam i mieć będę. A ciężko coś zostawić, nawet nie wyjaśniając sytuacji, nie sądzisz? Chyba porządny kop bardziej boli, ale chyba i prościej to zostawić.

    Chociaż ja i tak pewnie tego nie zostawię, bo to ja, masochistka. 

  4. Ej nie róbcie spamu o borach, bukach, czy innych takich ._. Proszę. Bo w ogóle zacznie się tu robić śmietnik i nawet jak ktoś będzie chciał ogarnąć, czy ktoś mu coś poradził, to nie będzie mu się chciało przeglądać kilku średnio na temat.. Mój post teraz też robi spam, ale no ludzie >.>

     

    Dobra, a może jednak, żeby spamu nie było, poza tym mój wątek. Ciekawe czy uzyskam tu jakąś ciekawą odpowiedź, poradę, czy cośtam. Lubię zbierać opinię ludzi zanim podejmę (nie)odpowiednie działania.

    Otóż jestem sobie ja, Ukeś. Ukeś ma pewnego znajomego, nazwijmy go Semeś. Powiedzmy, że jest to praktycznie przyjaciel, znamy się już trochę czasu, no 1,5 roku na pewno, trochę dłużej. Otóż Ukesiowe serducho jest złe i się nie słucha zasad logiki i od jakiegoś roku bardzo Ukesiowi zależy na Semesiu. Kiedyś nawet była o tym mowa, ale cóż, nic z tego nie wyszło. Uke postanowiła sobie, że Semeś będzie dla niej przyjacielem i będzie starać się, by było z nim jak najlepiej, by zawsze miał w niej wsparcie i by po prostu był szczęśliwy, nie ważne z kim będzie.

    Cóż, jakoś to trwało przez około pół roku. Potem był w ogóle okres nieodzywania się do siebie ze 3 miesiące, jak Semeś był w związku z jakąś dziewczyną. Potem znów zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, jak zaczęło im się nie układać, ogółem, robiłam za wsparcie i pseudo-psychologa. Cóż, jakoś to było.

    Ostatnio zaszła dziwna sytuacja. Znaczy ogółem zdarzyło Ukesiowi się nocować u Semesia (ogółem, mam tendencję do włóczenia się po ludziach, więc to norma). I hmm.. jakby to w skrócie ująć, było trochę przytulania się, miziania, całowania. 

    I od tamtej pory, a było to dość niedawno Ukeś nie ogarnia jak to wszystko wygląda. Znaczy. Piszę, rozmawiam z tą osobą normalnie jak wcześniej. Ale jakoś tak nie wiem, znów na relacjach bardziej koleżeńskich. Z tym, że.. Mi jednak na nim bardzo zależy, a to wszystko dało mi jednak za dużo nadziei, żeby tak ot sobie o tym zapomnieć. No i właściwie chcę ogarnąć jak taka sytuacja przedstawia się dla osób trzecich. Czy jest sens próbować zapomnieć i nadal żyć z tą świadomością, że nigdy mu na mnie nie będzie zależeć, tak jak mi na nim, czy spróbować najzwyczajniej w świecie porozmawiać i dowiedzieć się, jaki Semeś ma do tego stosunek? Bo ogółem to przez to wszystko mam jakieś chore wahania nastroju i długo tak nie pociągnę.

    Tak, podziwiam jeśli ktoś przeczyta ten wywód, serio. 

  5. Spoko,  chciałem dać inny przykład wyglądu. Bardziej chodzi mi o taki, w którym dziewczyna nie dba o higienę, charakter też jest ważny ale nie oszukujmy się, bardziej ludzie patrzą się na ten wygląd. Przecież gdyby dziewczyna była piękna a z charakteru by mi się nie podobała, oczywistym jest bym nie pakował się w taki związek bo po co mi taka osoba, która ma całkiem odmienny charakter i przykładowo gorszy sposób myślenia typu nachlać się jak świnia. Jeżeli dziewczyna nie dba też o higienie jak wspomniałem i waży 150 kg, to mało kto w taki związek się pcha no chyba że fetyszyści  :aj5: Zależy mi na zwykłej dziewczynie z normalną przeciętną urodom, ale cudnym charakterze. Zapewne takiej nie ma, lub ograniczenia są w mojej głowie.

     

    Nie dyskryminuj dziewczyn ważących 150 kg. Może taka właśnie będzie mieć wręcz idealny charakter? Ja wiem, że to brzmi wręcz nierealnie, ale serio, to przykre. Uprzedzając pytanie, nie, nie ważę 150 kg.

    Ale co do dbania o higienę to tu Ci przyznam rację, w tej kwestii chyba się jednak powinno patrzeć, jak się kogoś spotyka. Bo generalnie, nie rozumiem ludzi, którzy się nie myją, mają tłuste włosy itd. Sugeruję takim zakup mydła :c

    A co do pięknych, ale z charakteru tępaków, pustych, po prostu zwykłych dziuni. Dziwnie to brzmi, bo sama jestem babą, ale tu dam Ci radę, taką to sobie możesz wziąć, wpakować się w jakieś pseudo-relacjo-związek, tylko po to by się na niej pouczyć. Brzmi to brutalnie, wiem, ale cóż. 

    A wiesz, co do Twoich wymagań, spoko, każdy jakieś ma. No i każdy ma inne pojęcie "urody" i "cudnego charakteru", więc kiedyś trafisz na tą właściwą :P

     

    Edit:

     

     

     

    Wymienialiśmy się zdjęciami, proponowała skype, ale ja po prostu się boję! Znasz może jakieś rady jak ćwiczyć już przed takimi "spotkaniami" na przyszłość? Bo ja z takim podejściem, nigdy się nie wyrwę chociażby na jakieś "spotkanie".

     

    Ode mnie, w tej kwestii. Cóż, chyba musisz się przełamać po prostu. To ciężkie i w ogóle, wiem jak to jest. Też tak miałam. W sumie nadal mam, jak poznaję kogoś nowego szczególnie i potem jest ten moment "spotkania", choćby na skajpie. I na początku może być nerwowo, drętwo, może się rozmowa nie kleić. To normalne. Ale jak się raz, dwa przełamiesz, to potem już idzie z górki, serio :P

  6. Czy nie od tego jest wątek "Wyżal się" ?

     

     

    Ekhm, pisałam, że chcę by ten był nastawiony tylko pod tym kątem... 

     

     

     

    Ekhum ekhum.

     

    Jak zwrócić uwagę kolesia, z którym się nigdy nie gadało, a nie zamierza do ciebie gadać? :rainderp:

     

     

    (mnie tu nie ma! :lie: )

     

    Rozbroiło mnie to, ale też coś doradzę. Cóż, problem generalnie większości dziewczyn. Szczerze? Po prostu podejdź i zagadaj. Jak będzie niemiły, oleje Cię czy coś, to znaczy, że nie warto sobie zawracać głowy. Ale wiesz, generalnie to nie wiem, czy jest to ktoś ze szkoły, ktoś w ogóle kogo nie znasz normalnie tylko na FB.. Właśnie o to mi chodziło z konkretnym przedstawianiem problemów.. Ale no dobra. Co do tematu na jaki zagadać/napisać (ewentualnie, jeśli już bardzo nie chcesz normalnie się odezwać), no to jak masz go na fejsie, to ekhm, to takie denne, ale sprawdź w zainteresowaniach czy coś Ci pasuje, żeby o tym pogadać i napisz na ten temat. Ja się raczej nigdy do ludzi nie odzywam jak nie wiem, czym się interesują.

     

     

     

    Gdzie mogę znaleźć dziewczynę (nie licząc szkoły, marnych klubów) Sama do mnie chyba nie przyjdzie :fluttershy3:

     

    Były opcje, że przez neta. No to masz fora tematyczne i tam no właśnie, jest problem z odległością. Chociaż szczerze Ci powiem, że czasami to wcale nie taki problem. Ja tam jak poznaję jakieś osoby, to potem jeżdżę sobie po całej Polsce i się z nimi spotykam. Więc dla chcącego nic trudnego! Bo nie ma tłumaczenia finansami, zawsze można jechać na stopa, o.

    A przez neta można znaleźć także ludzi chociażby na fejsie, w grupach zbierających ludzi z okolic, czy innych takich. Jest tego masa. Serio.

    A poza tym, jeśli zależy Ci na podobnych zainteresowaniach, szukaj na spotkaniach ludzi z danych fandomów, konwentach itd. Jeśli na wyglądzie, to idź na dwór i zaczepiaj te które Ci się podobają. Ambitniejszej rady nie dam, bo baby są wszędzie. Serio.

  7. Dobra. Wiem, że zaraz pewnie będzie jakiś odzew w stylu, że właściwie na podobnej zasadzie działa już temat "Wyżal się". No bo tutaj też generalnie o żalenia się chodzi, jednak w pewnej, konkretnej kwestii. Mianowicie, temat poświęcony wszelkiego rodzaju problemom w związkach, zawodom miłosnym, zakochaniom, zauroczeniom, rozstaniom i innym tego typu. Ogółem wiem, że ludzie rzygają, jak muszą czytać jak to innym się nie układa, albo jacy oni nieszczęśliwie zakochani, ale z drugiej strony temat taki jest raczej potrzebny. Czemu? Cóż, fajnie jest poradzić się kogoś w tych sprawach. Bo czasami człowiek zakochany nie umie ocenić danej sytuacji obiektywnie.

    Wiem, że w temacie "Wyżal się" pojawiały się i problemy sercowe, ale cóż, tam każdy żali się praktycznie na wszystko, temat się rozrasta i z czasem ciężko już ogarnąć o co chodzi, jeszcze dodatkowo wątek jest przepełniony wypowiedziami jedno-dwuzdaniowymi. Także może jednak przyda się oddzielny temat, z zawężonym kręgiem problemowym? 

    Ah no ale żeby nie zrobił się śmietnik. Fajnie by było, jakby ktoś, kto chciałby się poradzić, naprawdę dość szczegółowo opisał sytuację, o co chodzi itd. Tak samo jak już ktoś komuś starałby się poradzić, żeby to jednak była jakaś wnosząca coś do tematu wypowiedź. Ogółem, żeby nie wyglądało to tak:

    XXX: Nie układa mi się z dziewczyną i nie wiem co mam robić.

    YYY: Nie martw się, będzie dobrze, porozmawiajcie tylko!

     

    Zależy mi na tym, żeby naprawdę opisać w czym problem, nie jednym zdaniem, ale dłuższą wypowiedzią. Osobiście z chęcią będę zaglądać tutaj i starać się wspierać inne osoby, o ile ktokolwiek coś napisze.

    Ogółem, wiem jak to jest, jak "przyjaciele" (szczególnie ci w szczęśliwych związkach lub pseudo-związkach) mają nasze problemy sercowe głęboko w dupie i nie ma nawet do kogo się odezwać, zapytać co można zrobić. A czasami poradzenie się w takich sprawach osób, których właściwie nie znamy osobiście, naprawdę może pomóc. I człowiekowi jest lżej, jak nie będzie siedział tylko sam ze sobą i swoją burzą myśli, bo po prostu wykituje. Wiem, że przeważnie to baby mają większą tendencję do szukania wsparcia, ale nie tylko one, facetom także czasem przyda się taki pseudo psycholog. No właśnie, a może ktoś płci przeciwnej pomoże w zrozumieniu drugiej strony? To też przydatne.

     

    Cóż, ode mnie na tyle. Mam nadzieję, że wątek się jakoś przyjmie, a jak nie, cóż, temat najwidoczniej zbędny i cieszmy się, że tylu ludzi jest szczęśliwych. 

  8. Dobra, to ja zrobię własną reklamę, jeśli nadal szukasz kogoś kto szyje pluszaki.

    Otóż ogółem szyję poniacze na zamówienie. Z tym, że termin mam taki, że pewnie uszyłabym go jakoś w pierwszym tygodniu wakacji. Niestety aktualnie nie dość, że mam zamówienia, poprawianie ocen, masę pluszowych prezentów dla znajomych na jakieś okazje do zrobienia to jeszcze mam cosplaye do uszycia. Ale ogółem 1 tydzień wakacji poświęcę na nadrobienie i realizacje wszystkich zaległych zamówień, więc tego. No i raczej wcześniej nie będę materiałów zamawiać, więc to też od tego zależne. 

    Czyli tak, generalnie to nawet tu na forum mam temat ze swoimi pluszakami:

    http://mlppolska.pl/watek/3812-ukesiowe-pluszaki/

    Ale jeśli nie chce Ci się tam w wątku stron przegrzebywać, to odsyłam do galerii na dA:

    http://gocholudek.deviantart.com/gallery/38550600

    Cenowo przedstawia się to tak, że za prostego kuca ziemnego z grzywą z futerka nie wymagającej kilkugodzinnego farbowania i męki z tym (nienawidzę tej czynności), biorę 100 zł, a potem zależnie od tego czy to jednorożec, czy pegaz czy co to tam jest, więcej. Po prostu jeśli chodzi o konkretne kuce trzeba się pytać. A że widzę Twoje OC i się zastanawiam z czego musiałaby mieć grzywę to nie wiem, ale pewnie byłoby to jakieś 140-150 zł jeśli z syntetyków, a jeśli z futerka pewnie jakieś 120, ale chyba syntetyki by się tu lepiej sprawdziły (z tym, że czerwonych narazie na stanie nie mam i pewnie musiałabym zamawiać specjalnie, dlatego cena większa >.>). Plus przesyłka do tego.

    Także tego, koniec mojej reklamy ;_;

     

    Edit. Nie koniec. Szyję takie wysokością ok 23 cm od kopytka do ucha, większe też, takie ok 36 cm, ale te drugie zdecydowanie więcej. No także tego, jak Cię to interesuje to pytaj~

  9. Pocałowała mnie i podrapała. Nic więcej...

     

    Ale wiesz, pocałowanie i podrapanie nadal nie świadczy o tym, że z kimś jesteś. Serio, uwierz >.>

     

    Ale jak już się wypowiadam, to w temacie, właściwie to ani jestem wolna, ani zajęta (a co ja kibel?). Ale nie, w skrócie, moje serducho do kogoś należy, może coś z tego będzie, może nie~ Czyli nawet nie mogę określić w ankiecie jak to jest, bo w sumie, to nie wiem na czym stoję, jak to określić ;_; Ludzie, cieszcie się z wolności i się nie zadurzajcie w nikim, dobrze radzę! 

  10. Oglądałam jak wychodziło na bieżąco. Także wypada się wypowiedzieć. A w ogóle to wiecie, że będzie po polsku manga Another od JPFu ? :P

    No to tak. W kwestii serii.

    Na początku naprawdę mi się spodobało. Pierwsze kilka odcinków to było takie "ŁAŁ!" i to dosłownie. Sądziłam, że w końcu wyszła nowa, naprawdę świetna seria, w dodatku horror. Jednak z czasem.. z czasem straciła dla mnie klimat. Chcę uniknąć spoilerów, ale no, przez początkowe odcinki, oglądając to, będąc samej w domu, przy zgaszonym świetle, naprawdę miałam ciary na plecach. Jeszcze te lalki. Ale później już nie było takie fajne. Jeszcze to w jaki sposób przerwać klątwę itd.. No proszę, od początku nasi bohaterowie powinni się domyślić rozwiązania. No ale dobra, czepiam się. Jednak przez co najbardziej Another straciło w moich oczach? Koniec. Ogółem beznadziejny. Masowa psychoza itd, ale jakaś bardzo.. nieudolna? Cóż nie podobał mi się. Po tak genialnie zapowiadającej się serii oczekiwałam czegoś bardziej spektakularnego. 

     

    Mimo nieszczęsnego końca, samo Another było w porządku. Z chęcią sięgnę po mangę, z racji, że z tego co się orientuję, nie kończy się tak idiotycznie jak anime, więc pewnie jest warta uwagi.

     

    A kwestia techniczna. Kreska mi się podoba, nawet bardziej niż ta w mandze. Grafika jest ładna, nie powiem, że nie. Od tej strony nie mam nic do zarzucenia, muzyka też dobrze dobrana, chociaż opening trochę.. hmm.. no mógłby bardziej pasować. Ale nie tutaj nie jest tak źle.

  11. Za nią? Jakieś 140-150 zł + przesyłka (15 zł priorytetem). 

    Narazie na ebayu nie sprzedaję, ale mam zamiar coś wrzucić jak będę mieć czas~ I pierwsza pójdzie Fluttershy, bo mam jedną nadmiar, bo ktoś mi się rozmyślił >.>

    A i btw, wzięłabym, jestem dziewczyną xD

  12. Ja ogółem też jestem za późniejszym terminem. Teraz jest zapierdziel i jeszcze przez jakiś czas będzie bo koniec roku, poprawianie ocen, ja mam do uszycia dwa cosplaye na sam początek wakacji i nie wiem jak się z tym wszystkim powyrabiam (zwłaszcza, że szyję tylko na weekendach właśnie) ;_; <cierpi psychicznie i fizycznie z tych powodów>

    A i MewTwo odrazu uprzedzam, że może cosplayu Lena nie być, chyba, że jakimś cudem zdążę go uszyć, bo narazie leci Tokiya i Tetsu 2 bo to pilne na konwenty >.>

  13. Szkoda, że dowiaduję się tak późno >.> Będę w Lublinie na weekend bo są medykalia, więc być muszę (BRACIA FIGO FAGOT! XD), ale nie wiem o której będę :/ no i na Iron Mana 3 też chciałam iść a dupa, nie mam kasy, bo muszę za coś przeżyć

  14. Typowy szonen. Główny bohater niby ciapa i w ogóle, ale ma marzenie i zostaje mistrzem. Często tak jest XD Nie ma to wybitnej grafiki, kreski, sportowych serii jest wiele lepszych. Jednak walki są zrobione dobrze, co ma na plus.

    Ale do Beyblade mam wielki sentyment, ze względu na te czasy, gdy byłam w podstawówce, pierwsza seria leciała na polsacie, a w cheetosach bodajże były spinery. Nadal je mam <3 Nie mam żadnego orginalnego dysku, ale jakieś podróbki się kupowało, bo była ogółem faza.

    W gimnazjum naszło mnie na przypomnienie sobie serii, obejrzałam całą 1 serię, potem V-Force na którym wysiadłam (ciężko było to przetrwać, może w oryginalnym dubbie byłoby lepiej, ale nie polski..), ale do G-Revolution wróciłam, oglądałam znaczną część odcinków z angielskim dubbingiem, bo innej wersji dorwać się nie dało ._.

    Seria Metal to już nie to samo. Nie przemówiła do mnie. Nie polubiłam bohaterów, przynudza. To już nie to samo. Jak już wspominałam, same Beyblade nie jest dziełem wybitnym, ale ze względu na sentyment i dobre wspomnienia człowiek trzyma się takich serii. Więc odświeżenie wspomnień z dzieciństwa to jak najbardziej, oglądanie i męczenie tak oklepanych rzeczy z nowymi bohaterami - odpada. 

    Co do bohaterów. Cóż, od zawsze moim ulubieńcem był Ray (Rei, zależy która wersja językowa ma być, ale większość zapewne przyzwyczajona jest do angielskich tłumaczeń imion). Jako dzieciak już go uwielbiałam. Zostało mi i na starość. Ogólnie lubiłam, gdy było dużo o Białych Tygrysach, Mariah też lubiłam, mimo, że była w ciul różowa xD Wiem, że wszyscy przeważnie szaleli za Kai'em, ale ja go tam nigdy nie dażyłam aż taką sympatią. Był zbyt nadęty i smęcił. Był za bardzo "mhroczny", o.

    Po obejrzeniu G-Revolution uznałam, że moim ulubieńcem wraz z Ray'em będze Brooklyn. Czemu? Cóż, nie chcę spoilerować, ale bohater ze swoją powiedzmy, że podwójną naturą, po prostu wpasował się w moje gusta. No i był rudzielcem~

    Także tego spam zdjęciowy XD

    Brooklyn:

    tumblr_lwfd49SF4w1qdo00lo1_500.jpg

     

    Rei (Ray):

    tumblr_m3yti2HZIl1r4qjuuo1_500.jpg

  15. W sumie to przeraża mnie fakt, że nawet mój kucyk musi mieć w sobie jakąś gejozę ;_; Cóż, bywa.

     

    Ylthin - W jakich miejscach jest odważna? XD Nie licząc wątku z panem nauczycielem :P A w ogóle to dziękuję, miło, że się podoba.

     

    EDIT: Ale nie ma to jak wymyślać (nie licząc wyglądu) całą historię dla kuca o 2 w nocy, nic dziwnego, że takie coś wyszło  :ming:

  16. Czy on jest taki samotny odrazu? To artysta ze swoim małym światkiem XD Miał jednego przyjaciela, co mu narazie wystarczało, a teraz czeka go Ponyville, gdzie powiedzmy, że trochę się otworzy na kontakty. Ale do tego potrzebuję stworzyć jeszcze konkretnego OCka, na którego nie mam teraz natchnienia ;_;

    A i czemu odrazu gej, ot młody artysta się zauroczył, ale to taka jednorazowa sprawa 8D Nie no, a tak serio nie mogłam przeboleć jego zauroczenia w nauczycielce. Serio, wolałam żeby to był nauczyciel. Wiesz, taki męski autorytet i te sprawy.

  17. Cóż, nadszedł czas na zaprezentowanie światu swojego OC. 

    Tak więc przed Wami mój mały Theo. Dlaczego to imię? Właściwie nie ma konkretnej przyczyny, po prostu mi się spodobało.

     

     

    THEO

    mlp_oc_theo_by_gocholudek-d63gf3z.png

    I zdjęcie z bandaną zawiązaną na szyi:

    mlp_oc_theo_2_by_gocholudek-d63gfd7.png

     

    Rasa: Kuc ziemski

    Wiek:  19 lat

    Płeć:  Ogier

    Krótka charakterystyka i wygląd (czyli wersja dla leniwych):

    Theo jest zwykłym ziemskim kucykiem, o dość przyjaznym usposobieniu, mimo, że żyje w swoim własnym świecie, do którego trudno się przedostać. Ma głowę pełną kreatywnych pomysłów, które zwykle przenosi na papier w postaci rysunków czy malunków. Nade wszystko wielbi bandany, które zawsze ma co najmniej trzy na sobie. Jedną wiąże ogon, drugą przymocowuje ołówek do nogi, a trzecią zależnie od humoru, nosi na szyi, albo na głowie.  Jego sierść jest biała a na jego boku widnieje skrzyżowany pędzel z ołówkiem na tle  plamy zielonej farby. Ma zieloną postrzępioną grzywę i ogon, a także tego samego koloru oczy. Jego pyszczek zdobią drobne piegi, a sam kucyk ma raczej ma delikatną urodę jak na ogiera.  Jego cechą charakterystyczną są jeszcze zabawnie zakończone uszy.

     

    Dłuższa historia postaci dla wytrwałych:

     

     

    ~Niczym mały odkrywca poznający świat~

    Theo urodził się w Manehattenie i tam spędził znaczną część swojego dzieciństwa.  Od małego uwielbiał tworzyć przeróżne „arcydzieła”, zarówno na kartce do tego przeznaczonej, jak też (ku rozpaczy rodziców) na ścianach, czy podłodze.  Mimo, że były to zwykłe kolorowe plamy, to źrebak całym sercem poświęcał się swojej pasji. Skutkowało to lekkim wyalienowaniem wśród rówieśników, ale nigdy mu to nie przeszkadzało. Wiedział co chce w życiu robić i to go cieszyło. 

    Dziwne przypadłości pana artysty

    Kucyk podrósł, więc co za tym idzie, musiał zacząć uczęszczać do szkoły. Dopiero tutaj zdał sobie sprawę jak bardzo do tej pory zaniedbywał jakiekolwiek kontakty z innymi kucykami. Był uważany za lekkiego dziwaka, ale wcale nie można się temu dziwić. Wiecznie siedział w swojej pracowni, a jak już gdzieś się pokazywał, to zawsze był upaćkany farbami.  Młodemu artyście to nie przeszkadzało, miał swój mały świat, którego się trzymał. Nigdy też nie rozumiał tej całej nagonki ze zdobywaniem znaczków. Wręcz przeciwnie, sądził, że bez tego można czuć się wolnym i otwartym na nowe umiejętności.

    Był jednak pewien kucyk, któremu udało się przedostać do światka Theo. Kiedy nauczycielka odeszła na zasłużoną emeryturę, zjawił się Pan Vincent. Była to pierwsza postać, która w jakimś stopniu przykuła uwagę Theo. Nauczyciel  był dość ekscentryczny i co najbardziej się młodemu spodobało, interesował się sztuką. Można powiedzieć, że Vincent był pierwszym i jedynym przyjacielem kucyka w Manehattenie.  Wiecznie po zajęciach przesiadywał z nim, rozwijając swoje artystyczne zainteresowania pod jego okiem. Wtedy też wykształciło się jego uwielbienie do bandanek, konkretnie w momencie, gdy dostał takową na urodziny od szanownego Vincenta.

     

    - Mam coś dla ciebie młody. – Po skończonych zajęciach ogier zaczął grzebać w torbie, najwyraźniej w poszukiwaniu czegoś.

    - Co takiego? – Dało się zauważyć błysk w oczach Theo, gdy tylko to usłyszał.

    - Prezent urodzinowy. Ode mnie. Kończysz dziś 14 lat, prawda? – Vincent uśmiechnął się i podał uczniowi małe zawiniątko. – To bandana. Coś mi się wydaje, że powinna przypaść ci do gustu.

    Gdy tylko Theo zobaczył chustę pełen radości uścisnął swojego nauczyciela. A więc pamiętał o jego urodzinach!

    - Dziękuję! Jest super! – krzyknął uradowany.  – Nigdy jej nie wyrzucę!

    - Nie ma za co – odparł z uśmiechem. – A teraz zmykaj już.

     

    ~Na swój znaczek nadszedł czas~

    Czas płynął nieubłaganie i nim Theo się zorientował kończył już 18 lat. Vincent postanowił zorganizować szkolną sztukę na pożegnanie swoich uczniów, uczęszczających do ostatniej klasy. Theo jako młody zapaleniec i artysta amator, obowiązkowo chciał wziąć udział w przedstawieniu. Miał zająć się wieszaniem dekoracji.  Wszystko szło dobrze, jednak do czasu. Pech chciał, że jeden ze szkolnych kolegów, podczas próby generalnej wpadł na kotarę, do której zamocowane były praktycznie wszystkie elementy scenografii. Theo przeraził się nie na żarty. Vincenta nie było w pobliżu, szkolna sztuka zaraz powinna się zacząć, a wszystko było w totalnej rozsypce. Przecież nie mógł zawieść swojego nauczyciela i przyjaciela zarazem! Chwycił swoje farby, pędzel i ołówek i zaczął malować wystrój sceny na ścianie. Nie przejmował się tym, że może mieć spore kłopoty za zniszczenie szkolnego mienia. Teraz liczyła się tylko sztuka, która nie mogła odbyć się bez scenografii. Zziajany i wykończony padł plackiem na podłogę, gdy skończył wielkie malowanie. Co prawda nie było to idealne, a wręcz strasznie schematyczne i uproszczone, ale poradził sobie świetnie jak na tak szybką pracę. A jej efektem było nie tylko udane przedstawienie i gratulacje złożone mu przez Vincenta, ale znaczek, który pojawił się na jego boku, skrzyżowany pędzel i ołówek na tle zielonej plamy farby.

    -  Świetnie sobie z tym poradziłeś! –Vincent był naprawdę zachwycony dziełem Theo. – I to w tak krótkim czasie. – Pokiwał głową z uznaniem.

    - Musiałem coś zrobić, żeby sprostać pańskim oczekiwaniom. – Odparł młodzik szczerząc zęby w uśmiechu. – Ale chyba będzie sporo roboty z zamalowaniem tego.

    - Żadnego zamalowywania. Niech zostanie to na pamiątkę naszego przedstawienia.  A poza tym, widzę, że twój bok nie jest już pusty. Moje gratulacje. – Nauczyciel zmierzwił mu włosy, uśmiechając się wesoło.

     

    ~Zawody miłosne, czyli jedno z podstawowych doświadczeń młodości~

    Po przedstawieniu Theo uzmysłowił sobie, że jego nauczyciel jest dla niego nie tylko przyjacielem, ale młody poczuł do niego coś więcej. Cóż, bywa. Postanowił więc nie zwlekać z wyznaniem swoich uczuć. Sądził, że Vincent jako jego najlepszy przyjaciel, który towarzyszył mu od dawna zrozumie to i zaakceptuje. Jakże bardzo się pomylił…

    - Tak? Chciałeś porozmawiać? – Vincent siedział na ławce w parku zerkając na swojego ucznia. Nie ma to jak wieczorny spacer.

    - No bo ja.. Muszę coś ważnego panu powiedzieć. – Po raz kolejny w oczach Theo widać było błysk. Ten sam, gdy dostał swoją pierwszą bandanę. Po chwili jednak zalał się ogromnym rumieńcem, czego nauczyciel nie rozumiał.

    - Jeśli chodzi o scenografię to już mówiłem, nie masz się co martwić zamalowywaniem ściany. Ona taka zostanie. – Odparł z uśmiechem.

    - Nie o to chodzi.  – Młody pokręcił głową  przecząco. – No bo ja.. – zawahał się chwilę. – Ja kocham pana! – O nie, wyszło jak w jakiejś tandetnej powieści romantycznej. Nie żeby Theo takie preferował, ale coś tam kiedyś mu się napatoczyło.  Patrzył wyczekująco na Vincenta.

    - Theo.. – Pierwszy szok już minął, więc czas się odezwać. – Lubię cię bardzo, ale nie w ten sposób. Wiesz, że moja żona spodziewa się dziecka? – To było jak lodowy prysznic dla młodego kucyka. Czyli nic z tego? Niepotrzebnie się zbłaźnił? – A teraz przepraszam. Muszę już iść. – I nim się obejrzał, nauczyciela już nie było.

    - No to pięknie. Co mi strzeliło do tego głupiego łba? – Mruknął sam do siebie. No cóż, pierwszy zawód miłosny ma za sobą.

     

    ~Żegnaj Manehattenie, witaj nowy świecie!~

    Po rozmowie w parku już nic więcej nie było takie samo. Rodzice martwili się, że ich syn znów zamykał się na całe dnie w pracowni i praktycznie nigdzie się nie ruszał.  Ale niby gdzie miał chodzić? Szkoła się skończyła, nie miał znajomych wśród rówieśników, a spotkanie z Vincentem nie wchodziło w grę. Pozostało więc oddawanie się swojej jedynej słusznej czynności.

    Pewnego wieczoru Theo uznał, że tak dalej być nie może. Nie chciał już mieszkać w Manehattenie. Chciał zwiedzić świat. Albo chociaż wyjechać stąd na jakiś czas i poznać nowe kucyki. Słyszał kiedyś o miasteczku znanym Ponyville. I to ono stało się jego celem.  Rodzice z początku byli przeciwni, jednak widząc jak bardzo synowi na tym zależy zgodzili się by wyjechał.

    Theo był spakowany po brzegi i gotowy do podróży. Pociąg miał za kilka godzin, więc mógł zrobić coś jeszcze. Mimo, że wcześniej postanowił, by nigdy więcej nie zobaczyć się z Vincentem, w tym momencie podjął decyzję, że chce się z nim pożegnać. Udał się więc do dawnego nauczyciela.

    - Theo? – Drzwi otworzył nikt inny jak jego dawny nauczyciel.  Widocznie nieźle zszokowany.

    - Chciałem się z panem pożegnać. – Od razu wyjaśnił młody. – Wyjeżdżam dziś do Ponyville. Raczej na stałe. Pewnie będę odwiedzać od czasu do czasu rodziców, ale jednak mało mnie tu będzie.

    - Naprawdę? – Vincent był zdumiony. – Cóż, nie zostaje mi nic innego jak tylko życzyć ci powodzenia. Mam nadzieję, że ci się tam ułoży. Może poznasz nowe kucyki.. – Ogier uśmiechnął się szeroko i zmierzwił grzywę młodemu. Jak za dawnych lat.

    - No to do zobaczenia. – Odparł Theo. – Jak będę miał się czym pochwalić to napiszę panu list. – Odparł wesoło i pomachał na pożegnanie.

    Siedząc w pociągu wyglądał za okno przyglądając się mijanym widokom i wspominając to co miało miejsce do tej pory. Co będzie dalej? Cóż, nowe życie czas zacząć!

     

     

     

    Cóż na chwilę obecną tak to się przedstawia. Historia szczerze mówiąc pisana o 2 w nocy, gdy złapała mnie pseudo wena twórcza, więc jak wyszły jakieś dziwactwa to pewnie dlatego. Kwestie które należy wyjaśnić. Wiem, że wątek z zakochaniem się w nauczycielu jest dziwny, ale potrzebowałam jakiegoś bodźca, który skłoni Theo żeby przeprowadził się do Ponyville. Wiem, że normalniejsza opcja byłaby, gdyby po prostu chodziło tu o nauczycielkę, ale jakoś jak dziś zaczęłam to zmieniać, to cała historia przestała mi się podobać, więc cóż, niestety pierwszą miłością mojego OC będzie inny ogier, bywa xd Mam już konkretny zamysł jak to się będzie wszystko przedstawiało po jego przeprowadzce i coś mi się wydaje, że w najbliższym czasie postaram się napisać coś o jego przygodach tam. Czyli historia pod żadnym pozorem nie może zostać w takiej postaci jak teraz.

    I ciekawi mnie, czy ktokolwiek się wypowie w tym temacie~

     

  18. Pierwsze na co zwróciłam uwagę: "

    "Mieszając wywar dla swojego pierwszego klienta, nie myślała o zemście, wręcz o odwróceniu tego wywaru gdzie włożyła zioła i kwiaty, ale efekt działania odwróciła zaklęciem i stało się bardzo mocne i tak w wieku 8 lat pojawił się jej Cuty Mark :Zielona spirala w środku z sercem czerwony."

    Coś mi się zaczęło gmatwać jak to czytałam i na początku nie zrozumiałam sensu tego zdania. Jest zdecydowanie za bardzo złożone i dziwnie napisana. No i wiem że to czepianie się, ale chyba powinno być "z czerwonym sercem", a nie "z sercem czerwony". Co to jest czerwona? (bo wtedy tak to się odbiera) XD

     

    A tak poza tym fajnie, że jest autorski rysunek. Imię kojarzy mi się z Odlotowymi Agentkami, które oglądałam w dzieciństwie, ale mniejsza 8D Ale ogółem, postać fajna, nie jest jakąś super wielką gwiazdą, nie ma stada wielbicieli, to normalny jednorożec. Podoba mi się.

  19. O, a ja szczerze powiem, że jest to pierwszy OC alicorn, który mi się podoba. Znaczy jej rasa ma jakiś sens. Jest księżniczką, wprowadza pokój w królestwie. Plus masz jeszcze za to, że jest narysowana, a nie wygenerowana kreatorem.

    Co mnie najbardziej dobijało? Hmm.. Błędy. Sporo tam ich. Ja rozumiem, że nie każdy wielkim pisarzem jest, ale no. Wiem, że to niewiele pomaga, ale może sprawdzać pisownię i gramatykę w wordzie? Czasem chociaż wstawi się dzięki temu te kilka zapomnianych przecinków :3

    A jeszcze jedno zastrzeżenie mam. Nie ma informacji kiedy pojawił jej się znaczek.

×
×
  • Utwórz nowe...