-
Zawartość
639 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez inka2001
-
-
- Chodzi o... pomoc. - Zająknęłam się. Ostatnia szansa. Powiedzieć czy nie?
- Jakiś strażnik mnie przestraszył i ciągle myślę że może się mścić. - Powiedziałam szybko. Strach mnie zżerał. Ciekawa byłam czy pomoże mi.
-
Chodzi o to, że jest tak zmęczona, że nie dosłyszała.
----------------------------------------------------
- Powiedziałaś tak! Nie wywiniesz się! - Krzyknęła o mało nie zmieniając się w wilka.
-
- Wcale nie jest tak. Słyszałam jak mówiła " coś nie tegez". Wyśmiała mnie! - Powiedziała.
-
- Ojej. Wy się chyba pogodziliście. - Powiedziała i uśmiechnęła.
-
- " Coś nie tegez"! To jest słowo które powiedziałaś. A, ponieważ słyszałam je już przy innej przegranej, mam cię na oku! - Krzyknęła z poważną miną.
-
Rzuciłam się i wyplątałam z łańcuchów. Kopnęłam jednego z jednorożców i wybiegłam z pomieszczenia.
-
- Mówiłam ci już. Powiedziałaś coś nie tegez! - Krzyknęła do orange.
-
< Jej ale jestem zła :o>
- To co słyszałaś! - Krzyknęłam nie słysząc własnych myśli.
-
- To mamy się bić, tak? - Spytała trochę zdziwiona. Znowu miała walczyć z tym czymś.
-
- Powiedziałaś coś nie tegez! Co za wredota. - Powiedziała ze złością.
-
- nie zgrywaj miłej. - Powiedziała do dearme. Co ona sobie myśli?
-
- Mi się to nie podoba. Niech Orange nie mówi do mnie takich słów! - Powiedziała zmęczona.
-
- Coś nie tegez? Co to miało znaczyć?! - Spytała rozwścieczona.
-
- Jaki ogier? - Spytała i skrzywiła się. Byłą cała zlana potem. Teraz miała łaty. Piasek i czarna sierść je tworzyły.
-
Ruffian śniło się, że wraca do domu.
- O, idzie Ruffian pogromczyni buraków.
- Nie umie wygrać z pegazem.
- Co za żółw.
- Poprawka, to ślimak.
- Ruff, jak mogłaś, jesteś boginią toru.
- Teraz to bogini amorów.
Ruff zerwała się.
- Nieprawda! Skończcie!
-
Ruff leżała okurzona. Była cała w piasku. Pod oczami było jeszcze widać ślady łez.
-
- Jestem zmęczo... na. - Powiedziała i zemdlała. Pot lał się z niej.
-
Popatrzyła do juk. Rzeczywiście była tam karma.
- To co, idziemy? - Zwróciła się do podmieńca.
-
- Zawsze i wszędzie. - Zacięcie ruszyła. Równo ze Śmiercią biegła.
-
- Zabawny jesteś wiesz? Ale przyjaciele mnie zostawią. Właściwie już to zrobili. - Ruszyła kłusem. Potem przeszła w galop.
-
Jestem Pinkusia.
-
- Idziesz? - Spytała grzebiąc kopytem w ziemi.
-
< My z Jacobem jeszcze biegniemy.>
- Nie mogę. Wyśmieją mnie. - Powiedziała i wzięła chusteczke. Wysmarkała się w nią.
- Musimy go dokończyć. Muszę. Jestem boginią toru. - Powiedziała i ruszyła kłusem.
-
- Dzięki. - Powiedziała i otarła łzy.
- Muszę dokończyć ostatni wyścig. - Powiedziała.
- Chodz! - Krzyknęła do Śmierci.
Śmierć was oczekuje.
w Dawne Dzieje
Napisano
- Odrywać?! O co chodzi? - Teraz już nic nie rozumiała. O co chodziło Orange?