Skocz do zawartości

Gandzia

Brony
  • Zawartość

    1929
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Posty napisane przez Gandzia

  1. Z ciekawości otworzyłem preludium w gdocs. Z wyjątkiem podwójnego numerowania stron wszystko jest ok, nawet okładka ładnie się wpasowała w pierwszą stronę. Należałoby jedynie: zmniejszyć czcionkę tytułu, usunąć nadprogramowe, puste strony i dwie kolumny tabeli, które "się dodały".

     

    Rzecz ciekawa, że akt 1 jest już opublikowany w gdocs i wymaga tylko usunięcia pierwszej, pustej strony... No i włączenia komentarzy.

  2. Gdy zabierałem się do lektury tego opowiadania, nie spodziewałem się tego, co mnie czeka. Dostałem krótkie, ale na swój sposób przyjemne opowiadanie, które czyta się jak najlepszy film kryminalny. Świetna kreacja postaci, zwłaszcza Sidewaysa. Ciekawa i wciągająca fabuła. MIAŻDŻĄCY klimat, który z miejsca polubiłem. I zabójca, którego tożsamość była tak niespodziewana, że wpaść na to mógłby tylko szaleniec albo geniusz. Opowiadanie rewelacyjne, godne polecenia, 11/10 i znak jakości, tłumacz takich więcej.

     

    I ten. Dolan84 zły człowiek, bo nie mogę zagłosować na epic, więc rozumiesz...

  3. Kolejny zacny rozdział. Poza drobną, już poprawioną nieścisłością, jaką były powody, dla których kucyki wypalają trawę, podobał mi się sposób, w jaki wprowadzono nowego przeciwnika dla kucyków - przyznam, że zaczynał mnie powoli nudzić equestriocentryzm we wszelakich opowiadaniach, więc diamentowe psy jako państwo mogące coś zdziałać w walce z kucykami (wykorzystanie kryzysu do osiągnięcia własnych celów?) bardzo mnie cieszy. Trochę szkoda natomiast, że gdzieś zapodziali się kucykowi sarmaci, ale ufam, że znajdę ich w następnym rozdziale.

  4. To co wyżej plus parę innych uwag.

     

    Zacznijmy od tego, że crossowanie kucyków i Gwiezdnych Wojen tutaj coś jakby niezbyt wyszło. Z jednej strony mamy bohaterki z serialu, z drugiej zaś klony mają imiona zerżnięte z uniwersum SW. Nie wiem, co za pancerniki Imperium Solarnego zaatakowały stocznię w I rozdziale, ale zostały stanowczo zbyt łatwo pokonane przez kilka bombowców (zresztą, cała ta bitwa to jeden wielki roflstomp Solarnych). Munificent był uzbrojony w dwa ciężkie turbolasery, nie jeden.

     

    Źle piszesz nazwy własne, na przykład nie widzę potrzeby umieszczać nazwę korporacji w cudzysłowie. Statek to u ciebie synonim okrętu, co jest równie niedopuszczalne, co mylenie nazw klas okrętów: krążownik NIE JEST synonimem fregaty, ani tym bardziej krążownika. I BTW, odpowiednikiem angielskiego class jest polski typ i vice versa, stąd Munificent-class frigate to fregata typu Munificent.

     

    Zwrotu sir używa się w stosunku do wyższych stopniem oficerów płci męskiej; do kobiet mówi się per ma'am, ew. proszę pani.

     

    Sporo błędów interpunkcyjnych, z najzabawniejszym: 

    Mimo iż nie wywodziła się z bogatego rodu bardzo szybko, uzyskała rangę oficerską we flocie. 
  5. 1. Hm, trudno powiedzieć. Być może zostałby władcą, tylko charakter jego rządów zmieniłby się na praworządny dobry (chaotyczny dobry? Neutralny dobry?). Chyba że straciłby królestwo... Jubilerem?

    2. : >

    Znaczy, dla miłośników totalitarnej/autorytarnej dyktatury, monarchii absolutnej, jak również i dla samego Sombry byłby to dobry pomysł. Być może, jakby dać mu jakiś odległy kawałek lądu, gdzie mieszkańcy akceptowaliby jego rządy (albo gdzie Sombra narzuciłby mieszkańcom swoją wolę), to Equestria miałaby święty spokój. Z drugiej strony tak samo myśleli wielcy tego świata, gdy wysyłali Napoleona na Elbę...

    3. Oficjalny komiks chyba daje na to pozytywną odpowiedź? Mogłoby jednak dojść do protestów i wzrostu niezadowolenia części mieszkańców Equestrii, zwłaszcza w Crystal Empire, gdzie nadal pamięta się o jego poprzednich rządach.

  6. Poret, mylisz się. Dostałeś cenną, konstruktywną krytykę, wskazanie na popełniane przez ciebie błędy. Nie twierdziłem, że jest zły, bo zawiera cukier, lecz wskazywałem ci, że twój ff zawiera zbyt dużo cukru i dziur fabularnych. To samo twierdzili czytelnicy w komentarzach - i mieli rację. Prawem autora jest pisać, o czym chce - ale prawem czytelnika jest wskazanie błędów i wydanie opinii o produkcie końcowym procesu twórczego, jakim jest fanfik. Mało tego, nie mów, że nikt ci nie chciał pomóc, bo taka pomoc była ci oferowana i to przez ludzi, którzy się na tym znają (potwierdzone info). To, że na oferty te nie odpowiedziałeś, nie sięgnąłeś po wyciągniętą w twoim kierunku, pomocną dłoń, to już twoja sprawa.

    Przeczytałem twoje opowiadanie, ale ponieważ nie umiesz przyjąć krytyki, poproszę do monitora debiutującego dziś Flutterponi. Wyłaź z Poreta, Flutter, i czytaj opinię o swoim fanfiku.

     

     

    Opowiadanie różni się od tego, do czego przyzwyczaił nas Poret od poprzednich fanfików tego prawie debiutanta (jakkolwiek by to nie brzmiało) i jest to zmiana w zdecydowanie dobrym kierunku. Nie uświadczymy tu kiepskich HiE, przesłodzonych hurr shippingów i love durr potionów. A co dostajemy? Dość przyjemne opowiadanie, jakich co prawda w fandomie pełno, ale plasujące się gdzieś w górnych stanach średnich. Można je w skrócie opisać jako slice of life z domieszką filozofii tego kogoś, kto ponoć zainspirował tę antologię. Chyba, nie znam się na filozofach. Mało tego, opowiadanie to, w przeciwieństwie do co poniektórych, zachowuje odpowiednie proporcje między składnikami o nazwie "fabuła" i "filozofia", dzięki czemu można je bez trudu przeczytać, nie zastanawiając się co chwilę nad tym, co autor ma na myśli i jakie wydarzenia właśnie opisuje. Podobała mi się kreacja Luny, chociaż można było nieco ograniczyć jej huśtawkę nastrojów - tu jednak można zwalić winę na fakt, że opowiadanie jest strasznie krótkie. Nie podobała mi się natomiast postać Celestii, która jest taka... nijaka. Z kwestii technicznych: wystąpiły liczne literówki, a składnia niektórych zdań powinna być lepsza. Brakuje kilkudziesięciuset przecinków. Dziwnie wyglądają tu dialogi, a raczej większe niż w narracji odsunięcie ich od lewego marginesu; jakby po każdej linijce niewidzialna ręka rynku wciskała automatycznie [tab]. Reasumując, mamy tu dobre opowiadanie, które co prawda ma swoje wady, ale jest warte przeczytania. Liczę na dalsze, pozbawione ludzi i przecukrzonych shippingów opowiadania, sygnowane nickiem Poret Flutterponi.

     

    Opinia wydana. Jeśli Flutterponi chce się wypowiedzieć, proszę bardzo. Jeśli nie, może ustąpić miejsca Poretowi.

    • +1 7
×
×
  • Utwórz nowe...