Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Arashel nie raczył ułatwić Tomkowi w żaden sposób chociażby zyskania czasowej przewagi. W sumie ciemnordzawy ogier był straszliwie naiwny sądząc, iż w tym pojedynku liczenie na dobrą wolę oponenta ma jakikolwiek sens. Co gorsza ten ostatni zdecydował się wykorzystać kontratak jako bazę do przeprowadzenia swojego własnego. I tak oto rozgrzany do czerwoności metal, wydatnie podwyższający temperaturę zarówno starcia, jaki i powietrza w pomieszczeniu, mknął, wirując jak karuzela a przy tym rozdzierając cząstki życiodajnej mieszanki gazów. Prosto w Towarzysza Obywatela. Ten nabrał powietrza. - Srebrny Synu Ziemi... - wiedział, że nie będzie w stanie odpowiednio szybko wypowiedzieć formuły. Nie miał też możliwości zejścia z toru lotu pocisku. Musiał zaryzykować. Rozpłaszczył się zatem na ziemi, starając się jak najmniej wystawać. Zamierzenie częściowo się udało, rozżarzony metal strącił mu tylko czapkę z głowy. Powietrze wypełnił swąd palonego futra. Kucyk powstał i otrzepał się. Szkoda mu było czapki, ale najważniejsze, że głowa pozostała na tym samym miejscu. Sięgnął do juk i wyciągnął na światło dzienne trzy niewielkie jabłka. - Dzieci Matki Jabłoni, pokarmie nas ubogich, pomóżcie i teraz. Sałan deber bet wachdała! Deber gehnadar or! - powiedział czule, niby do niemowląt. Następnie rzucił po klei owocami w przeciwnika. Te w locie rozdzieliły się delikatnie na liczne drobinki. W domyśle miały wyrosnąć z nich twarde jak hartowana stal ciernie, które powinny wyeliminować Ostatniego z Braci z gry.
  2. No to żegnaj, poszukiwanie harmonii. Korzystam z kompa publicznego. Tak czy inaczej, życzę miłej zabawy.
  3. Nikern. Jestem tego całkowicie pewien.
  4. Nie wyspała... więc tak to się oficjalnie nazywa.
  5. Po prostu Tomek

    [Zabawa] Masz czy nie masz?

    Nie. Masz przewiewny pokój?
  6. Nie. Czy popadasz czasem w nastrój sprzyjający rozważaniom egzystencjalnym?
  7. Nick: Już chyba kiedyś starałem się go w jakiś sposób podsumować. Nie spotkałem go gdzieś indziej. Mi osobiście się podoba, jako że lubię owoce. Avatar: Naprawdę bardzo ładny, choć smutny. Ciemność pochłaniająca klacz pegaza, niestety nie wiem, kogo. Dobry wybór. Sygnatura: Ciekawe cytaty. Mimo, że żaden nie pochodzi od postaci istniejącej. Stampy z anime, bo w końcu jest się fanem. I linki. Użytkowniczka: Odrobinę zakręcona, choć chyba najgorsze już minęło. Nie poznałem jeszcze, więc oceniam tylko z wrażenia wstrzymując się przed pełnym osądem.
  8. Zjadłbym ze smakiem. I tak w zupie często jest śmietana lub mleko. Przynajmniej w mojej. Co byś zrobił, gdyby uwięziono cię (jako samą myślącą duszę) w czyjejś gałce ocznej?
  9. (Kucyk? Niech będzie.) Na dość skromnie, rzec można nieco siermiężnie, urządzoną arenę spokojnym i dumnym krokiem wmaszerował krępy kuc o ciemnordzawej maści i czarnej grzywie oraz takimż ogonie spiętym kilkoma sznureczkami. Nie rzucał się w oczy, dobrze wpasowując się w ogólny wystrój otoczenia. Futrzana czapa, sweter i podróżne juki dopełniały tego obrazu kompletnej nieznajomości prawideł dotyczących stroju na takie okazje. Wchodząc, obrzucił wzrokiem pomieszczenie, dostrzegając łańcuchy na suficie, ledwo widoczne płaskorzeźby przedstawiające Luna jedna wie co, a do tego adwersarza o barwie niezapominajek oczekującego już naprzeciw. Niestety, gotowego do działania, co wcale nie przybliżało żółtodzioba Tomasza do i tak wątpliwego zwycięstwa. Westchnął z cicha. Tylko na tyle starczyło czasu. Wróg, korzystając z przewagi, jaką dawało mu przygotowanie, począł odprawiać swoje czary. Nagle przednie kopyta cieplej ubranego z ogierów zostały skrępowane przez łańcuchy. Tylnymi na razie nie trzeba było się przejmować, jako że tylko piasek latał wokół nich, więc warto byłoby skupić się na tych aktualnie unieruchomionych. Kuc przymknął oczy. - O Srebrny Synu Ziemi, z jej wnętrzności brutalnie wydarty. Posłuchaj wezwania: cholhan madar bede ort! - wyszeptał cichym, niskim głosem. Ostatnie słowa zabrzmiały, jakby wydobywały się z rury. Przez dłuższą chwilę zdawało się, że nic się nie stanie. I nic się nie działo. Nawet Tomek nie wyglądał, jakby spodziewał się, iż jego wezwanie zadziała. A jednak. Dopiero po trzydziestu sekundach łańcuch, ciasno opleciony wokół jego przednich kończyn wydał niepokojący dźwięk. Brzmiał jak jęk przy zmianie temperatury połączony ze zgrzytem starych zawiasów. Po tym opadł nieszkodliwie na ziemię. - Przyjmij mą wdzięczność i wysłuchaj, jeśliś łaskaw, kolejnej prośby: cholhan weter terah utar uł! Łańcuch splótł się z piaskiem i sprzągł z nim w jedną wiązkę. Wiązka ta podążyła szparko w stronę właściciela magicznego gruntu.
  10. Odpowiem szczerze. Nie. Czytałeś "Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina"?
  11. Nie. Czujesz tę jesienną deprechę?
  12. Kolejny dobry rysunek w twojej galerii. Nie napatrzę się. Tło zgrabnie wpasowane, przypomina dym. A i szczegółowo jest. Rarity wygląda jak ofiara nałogu, z tymi podpuchniętymi powiekami, poszarzałym futrem i nieco rozczochraną grzywą. Jej spojrzenie jest też pełne smutku, który zacnie oddałaś. Gratuluję wykonania i konceptu.
  13. Byłbym wielce zdziwiony tym, że w ogóle pojawił się w miejscu, gdzie jest aż tyle innych osób. A ponadto pewnie bym się z nim pokłócił. Co byś zrobił, gdyby w warszawskim metrze ktoś rozpylił sarin?
  14. Uprzejmie poprosiłbym, by dał mi skosztować tego jego przecudownego bimberku. Co byś zrobił, gdybyś przeniósł się ze swoją ulubioną postacią do czasów drugiej wojny?
  15. Oj, nieciekawie to wyglądało. Sypanie piasku w tryby maszyn było, z tego co mówiła propaganda, jedną z powszechniejszych metod sabotażu. Krucho będzie, jeśli nie uda mi się udowodnić, że gość jest niewinny. Miałem już jednak pomysł, a raczej zarys pomysłu. - Towarzyszu strażniku. Mam stuprocentowy dowód na to, że ten tu - spojrzałem z udaną niechęcią na biednego mechanika - wcale nie musi być winny. Otóż maszyna pracuje właściwie na okrągło, wprawiając pomieszczenie w drgania. I to silne drgania. Mogę to zaświadczyć, bo stoję przy sieczkarni, która mimo prostej budowy też nieźle trzęsie. Ale do rzeczy. W wyniku tych drgań z sufitu poczęły osypywać się drobinki tynku, a może i zaprawy. Dostały się między zębatki i zablokowały cały sprzęt. Dlatego nie warto pozbawiać tego zakładu dobrego mechanika, który z pewnością zgodzi się naprawić usterkę, a ponadto odpracować kilka dodatkowych godzin ku chwale socjalistycznej ojczyzny. Poza tym papierkowa robota związana z aresztowaniem opóźni cały plan. Chyba nie chcecie być za to odpowiedzialni? Wyrzucając z siebie swój pomysł jednocześnie starałem się wyglądać na oburzonego przerwą w pracy, ale bardzo doświadczonego profesjonalistę w dziedzinie mechaniki. Uważałem też, by moje słowa nie dały strażnikom za wiele czasu do namysłu. Mieli je po prostu przyjąć i posłuchać. Ostatnie kwestie wyrzekłem z pewną emfazą, mając nadzieję na dwie rzeczy. Po pierwsze, że strażnicy, zachęceni perspektywą darmowej roboty tego człowieka darują mu życie. A po drugie, że mechanik mi wybaczy.
  16. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale pogratulowałbym mu i dał z wdzięczności dwadzieścia złotych. Co byś zrobił, gdybyś obudził się w gettcie z opaską na ramieniu?
  17. Po prostu Tomek

    [Zabawa] X czy Y

    Noc. Technika czy praca?
  18. Po prostu Tomek

    [Zabawa] X czy Y

    Kołdra. Plaża czy las?
×
×
  • Utwórz nowe...