Nadżibullah rozwarł powoli spuchnięte powieki, zaraz jednak zamknął je z powrotem jakim błędem było otwieranie oczu w zapiaszczonym środowisku. Ten irytujący ból szybko otrzeźwił mężczyznę, który błyskawicznie zebrał się do kupy, otrzepał jako tako ręce, i wtedy niezwłocznie przetarł oczy i wypluł piach z ust. Nie lubił piasku. Piasek był ostry, szorstki i irytujący. I wszędzie się wciskał.
Mężczyzna mrugnął i potrząsnął głową, rozglądając się. Zaraz na krótką chwilę legnął na chwilę, przeciągnął się, strzykając stawami i ziewnął przeciągle. Potem dopiero wstał, doceniając jaśniejszą stronę sytuacji, jaką był pokrzepiający, spokojny sen. Sigrid jeszcze spała. I może w sumie dobrze. Hamzat pamiętał dobrze, że chciał porozmawiać z starożytnym w pełnym znaczeniu słowa kapłanem. Podszedł do niego i przykucnął.
- Dzień dobry. Zaraz obudzę Sigrid i oboje spróbujemy coś upolować i przygotować się do podróży, a ty się kapkę prześpij. Zanim to jednak nastąpi, chciałem poważnie porozmawiać. Widzisz, Haruseptcie, zaczynam myśleć, że Bóg złączył nasze drogi nie bez powodu - oświadczył spokojnie i z namysłem, po czym zaczął kręcić nawijkę, którą przygotował. Nie leżało mu specjalnie oszukiwanie kapłana, ale dobrze wiedział, że ten i tak odwróci się od niego kiedy tylko Hamzat zacznie walczyć z tym nowym wrogiem. Nie dał nic po sobie poznać gdy kontynuował. - Widzisz, wspomniałem już, że jestem człowiekiem prostym i spodziewam się, że może cię wciąż trochę dziwić dlaczego wybrano mnie, a nie ciebie. Mi się wydaje, że może siły niebieskie zestawiły nas jako duet jako swojego rodzaju próbę. Ty posiadasz ogromną wiedzę i jesteś mądrzejszy, a ja mam umiejętności praktyczne i proste ale skuteczne taktyki. Z tego tytułu zwracam się do ciebie o pomoc. Przyznam ci szczerze i bez bicia, kompletnie nie znam tych różnych bogów, Pan przekazuje mi tylko proste wizje. Dlatego chciałbym, byś opowiedział mi więcej o dawnej wierze, tak teraz trochę i potem w trakcie podróży.